Poprzednie częściDogonić marzenia - Rozdział 1
Pokaż listęUkryj listę

Dogonić marzenia - Rozdział 42

Następnego dnia obudziły mnie podniesione głosy. Drzwi nie do końca były zamknięte, więc usłyszałam kawałek rozmowy:

- ... Nie wiem, powiedziała, że dziś nie może bo ma jakąś ważną sprawę.

- To zajmij się tą drugą! Chce już zacząć!

- Spokojnie, zemścisz się już niedługo.

- Mam nadzieję, że nikt nie zorientuje się, że to my.

- Nie ma takiej opcji, a nawet gdyby, to tutaj nikt nie trafi.

Na tym rozmowa się zakończyła. Usłyszałam kroki. Najpierw były głośne, a potem ucichły. Poszli sobie. Wiedziałam, że coś nie poszło po ich myśli. Jednak było to chwilowe niepowodzenie. Zaczęłam się nad tym zastanawiać. "Dziś nie może bo ma jakąś ważną sprawę" - tak powiedział jeden z nich. O kogo może chodzić? Czy Marta domyśliła się, że za wszystkim stoi Tomek? Byłam prawie pewna, że połączyła fakty. Najpierw ostrzegała mnie przed nim, widząc, że cały czas mnie obserwuje. Teraz nie chodzi do szkoły. Od dnia mojego zniknięcia. Z pewnością zorientowała się o co chodzi. A tą ważną sprawą jest to, że pewnie teraz razem z Chrisem jadą do domu Tomka.

Przez chwilę pocieszałam się myślą, że zaraz tu będą i uratują mnie. Jednak przypomniałam sobie, o czym tamci rozmawiali "tutaj nikt nie trafi" - czyli nie jestem w ich domu bo Tomek mieszka przy głównej ulicy, a tam łatwo jest trafić.

Nie mogłam znieść myśli, że moim bliskim grozi niebezpieczeństwo, a ja nic z tym nie mogę zrobić.

 

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

 

Wysiadając z samochodu pod domem tego gnojka, czułem złość. Wiedziałem, że jak tylko go zobacze, to zabije. Szybkim krokiem podszedłem do drzwi. Marta musiała za mną biec, żeby nadążyć. Od razu sięgnąłem do klamki naciskając ją. Zamknięte. Kilka razy szarpnąłem za nią, a po chwili, nie zastanawiając się zbyt długo, wyważyłem drzwi. W środku panowała cisza. Wszystko było na swoim miejscu. Powoli zaczęliśmy wchodzić w głąb mieszkania. Jeden pokój, pusto. Drugi pokój, pusto. Kuchnia, łazienka, pusto. Nikogo tam nie było. No tak, można było się spodziewać, że nikogo tu nie będzie. Kto byłby na tyle głupi, żeby porwaną osobę trzymać w swoim domu? Mimo, że wiedziałem o tym, miałem złudną nadzieję, że znajdę tu Julkę.

Chwilę jeszcze stałem, myśląc, gdy poczułem rękę Marty na ramieniu.

- Nie ma jej - powiedziała smutno - musimy jechać na policję.

Miała rację. Pośpiesznie opuściliśmy dom. Gdy zamykałem drzwi, a raczej to, co z nich zostało, podszedł do nas starszy pan. Zdziwiony zapytał:

- Czego tutaj szukacie?

Wymieniłem spojrzenie z Martą i odparłem:

- Kiedy ostatnio widział pan chłopaka, który tu mieszka?

Staruszek spojrzał podejrzliwie, ale udzielił odpowiedzi:

- W niedzielę po południu widziałem, jak razem z bratem wychodzili z torbami. Chyba się wyprowadzili bo od tamtego czasu ich nie widziałem.

- To napewno oni! - krzyknęła Marta, ciągnąc mnie za rękę do samochodu. Nie było chwili do stracenia. Musieliśmy jak najszybciej jechać na policję. Teraz nie było żadnych wątpliwości, kto stał za porwaniem Julki. Wysiadając do auta, słyszałem krzyki owego pana, lecz nie było czasu na wyjaśnienia.

Pół godziny później, wychodziliśmy z posterunku. Policjanci rozpoczęli poszukiwania Tomka oraz Jego brata. Pojechali także przeszukać ich dom. Mnie nie pozostawało nic innego, jak tylko czekać, aż uda im się coś znaleźć.

 

♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦

 

Leżąc na łóżku i myśląc o Julce, o mojej biednej siostrze, która została porwana, usłyszałam dźwięk telefonu. Nie chciałam z nikim rozmawiać, ale mimo to, sięgnęłam po komórkę. Dzwonił Adam - chłopak, którego niedawno poznałam. Mimo krótkiego czasu znajomości, czułam, że mnie rozumie i pomoże w każdej sytuacji. Pośpiesznie odebrałam.

- Cześć Maja - usłyszałam Jego ciepły głos i zrobiło mi się trochę lepiej - może spotkamy się dziś? Tęsknię za Tobą.

- Sama nie wiem, mam teraz trochę zmartwień i problemów.

- Ja Ci pomogę, zgódź się. Tak bardzo za Tobą tęsknie. Aż dwa dni się nie widzieliśmy - po Jego naleganiu w końcu zmiękłam.

- Dobrze, to może za pół godziny w parku?

- Idealnie. A i mam dla Ciebie niespodziankę.

Jednak nie dane mi było dowiedzieć się jaką. Powiedział, że to tajemnica, ale napewno się ucieszę. Tak więc zakończyłam rozmowę i zaczęłam się przygotowywać.

Kilkanaście minut później, gdy miałam wychodzić z domu, wrócił Chris. Oznajmił, że Julke porwał jej kolega z klasy razem ze swoim bratem. Ten kolega, który był parę razy u nas i wszyscy uważali go za takiego miłego. Nie mogłam w to uwierzyć. W jednej chwili odechciało mi się spotkania z Adamem. Lecz z drugiej strony uznałam, że będzie mi lepiej, jeśli się komuś wygadam.

Pożegnałam wszystkich w domu i wyszłam, słysząc jeszcze:

- Uważaj na siebie.

Chwilę później, byłam w parku. Z daleka zauważyłam Adama. Siedział na ławce, ale gdy i on mnie spostrzegł, zaczął iść w moją stronę, wesoło się uśmiechając. Zrobiło mi się trochę lżej, gdy go zobaczyłam. Może dlatego, że był taki przystojny i od razu zawrócił mi w głowie?

Przywitał mnie, całując delikatnie w usta. Spojrzałam w Jego piękne, zielone oczy. Było w nich tyle radości, że w końcu i ja się uśmiechnęłam. Jednak wyszlo mi to chyba trochę niezgrabnie bo Adam od razu zapytał: - Co takiego się stało?

Chwilę zwlekałam z odpowiedzią. Szliśmy alejką. Spojrzałam na niego ponownie. Czarne, kilkucentymetrowe włosy były starannie ułożone. Miał na sobie ciemno niebieską kurtkę i jeansy. Wyglądał tak męsko, a miał dopiero dwadzieścia cztery lata. Tej męskości dodawały mu również spore mięśnie i lekki zarost. Patrząc na niego można było zapomnieć o całym świecie. Potrząsnęłam głową, przypominając sobie pytanie, które zadał i zaczęłam opowiadać, co się stało. Przez cały czas słuchał mnie z uwagą. Usiedliśmy. Nagle poczułam łzy bezsilności, które spłynęły po moich policzkach. Adam otarł je i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Że Julka się znajdzie i znów wszystko będzie jak dawniej. Przytulił mnie do siebie. Dziwne, ale przy nim czułam, jakby wszystkie moje problemy były gdzieś daleko. Chwilę jeszcze trwało zanim łzy przestały mi płynąć. Adam chyba to wyczuł bo zapytał, patrząc mi w oczy:

- Już lepiej?

Pokiwałam głową na tak, a wtedy chłopak zbliżył swoje usta do moich i pocałował mnie. Krótko, ale bardzo przyjemnie. Popatrzył jeszcze w moje oczy i ponownie się odezwal:

- To teraz niespodzianka - uśmiechnął się i wstał z ławki, podając mi rękę. Poszłam za nim, zastanawiając się, co takiego wymyślił. Doszliśmy do Jego samochodu. Powiedział, że niespodzianka jest jakiś kawałek drogi stąd, więc mnie tam zawiezie. Jak na dżentelmena przystało, najpierw otworzył mi drzwi, a potem sam wsiadł do auta i ruszyliśmy.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Biała_wrona 03.04.2015
    Jak zwykle pięknie tylko ciekawość mnie zżera ^~^
  • Biała_wrona 03.04.2015
    To jest twoje już 69 opowiadanie xD
  • NataliaO 03.04.2015
    Czytałam na telefonie Twoje opowiadanie, jak leżałam tak wstałam super Ci wyszło. Akcja z drzwiami fajny pomysł. A te zielone oczy hm... Czy nasza bohaterka będzie miała nie długo gościa ... Daję 6 :) ale nie mogę więc 5:)
  • BreezyLove 03.04.2015
    Hah tak to już 69 opowiadanie ;D Natalia, Twoje domysły są trafne ;) dziękuję Wam ;)
  • NataliaO 03.04.2015
    To powiem Ci, ze genialnie to wymyśliłaś.
  • Pospolita 03.04.2015
    Jak zwykle super.
    Fabuła: 5
    Opisy: 4
    Bohaterowie: 5
    Błędy: 5
    Ocena: 5
  • BreezyLove 03.04.2015
    Dziękuję ;)
  • DuŚka ^.^ 03.04.2015
    Czekam na kolejne części, a ta również powoduje budzące napięcie ;) 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania