Poprzednie częściMoc Wspomnień - Wstęp

Moc Wspomnień - Rozdział 1

,,Kobieta jest jak otwarta księga. O fizyce kwantowej po chińsku, ale jednka otwarta. "

 

#LUIS

 

- Hej, dzieciaki, co powiecie na wakacje nad morzem, w tym roku?

- Super!! - wykrzykną mój młodszy brat. Ja się nie odzywałem. Coś mi nie pasowało. Nasi rodzice nigdy by nie wybrali morza, jako miejsca na wakcje. Musiał być w tym jakś haczyk. Ojciec widząc mój pytający wzrok, wyjaśnił:

- Dostaliśmy zaproszenie od znajomych, z którego postanowiliśmy skorzystać.

- Jakich znajomych? - zapytałem podejrzliwie.

- Od West'ów - odpowiedziała moja matka.

- Jej!!! Pobawie się z Niną!! - ja niestety nie podzielałem entuzjazmu swojego młodszego brata. Właśnie z powodu Niny.

Kiedy byłem mały, często jeździliśmy do państwa West, a z racji tego, że byłem starszy zawsze musiałem zajmować się ich córką. Z początku nie miałem nic przeciwko, potem zaczęło mnie to irytować. W końcu miałem dość. Przestałem jeździć tam z rodzicmi. Następnie na świecie pojawił się mój brat, którego rodzice zabierali do swoich znajomych, a on wprost zakochał się w Ninie. Ja miałem ją za rozpieszczoną smarkulę, której życie kręci się wokół szkoły i galeri handlowych. Dziewczynę, która nigdy nie widziała prawdziwej imprezy na oczy. Nie zamierzałem spędzać wakacji z taką osobą.

*****

- Boże stary, nie denerwuj się tak. - jutro wyjeżdżamy, więc dziś poszedłem do Mika. Jak zawsze miał dla mnie słowa ,,otuchy".

- Jak mam się nie denerwować? Człowieku, jedziemy nad morze. Wiesz co to oznacza? Plaża i mnóstwo lasek w bikini, z których będę musiał zrezygnować bo jedzie z nami mała Nina - byłem coraz bardziej zły.

- Nie koniecznie. Przecież ona nie jest już tą małą dziewczynką. Stary nie widziałeś jej przez 10lat. Może nawet się okazać, że to ona będzie jeną z tych lasek w bikini.

- Wątpie - wycedziłem - Przez nią nie będą mógł się zabawić. Będę musiał ją niańczyć.

- Człowieku ile ona ma teraz lat? - policzył szybko w pamięci. Ja miałem 19, a dzieliły nas trzy lata różnicy - 16? W tym wieku każdy się bawi.

- Napewno nie ona. To pewnie jakaś świętoszka. Zawsze taka była.

W kródce jednak miałem się przekonać jak bardzo się myliłem.

*****

Ponieważ przełożyli nam lot, mieliśmy najpierw pojechać do West'ów i przenocować tam dwa dni. Super (mam nadzieję, że słyszycie ten sarkazm w moim głosie). Jeszcze tylko parę godzin dzieli mnie od rozpoczęcia najgorszych wakacji w życiu. Założyłem słuchawki i póściłem piosenkę Black Veil Brides. Ta księżniczka na pewnie słucha tylko jakiegoś gównianego, cókierkowego popu.

*****

- Nareszcie jesteście - z domu wyszła para, w której rozpoznałem przyjaciół moich rodziców. Nigdzie nie widziałem ich córki. Przynajmniej chwila spokoju.

Po wymianie powitań, uścisków itp. weszliśmy do domu. Pan West zaprowadził mnie do mojego tymczsowego pokoju. Nie rozglądałem się za bardzo. Potem to zrobię. Zeszliśmy na dół, na kolację. Przy stole również jej nie było. Dziwne. Myślałem, że jak to na grzeczną dziewczynke przystało, będzie witała gości.

- A gdze Nina? - mój brat zadał pytanie, na które ja również chciałem znać odpowiedź.

- Szczerze? Nie mam pojęcia. Ma tyle zajęć, że nie potrafię się w nich połapać. - zaśmiała się jej matka.

- Szkoda, że dzisiaj jej nie zobaczymy. Prawda synu? - zwrócił się do mnie ojciec, dając do zrozumienie, że nie życzy sobie żadnych nieprzyjemności.

- Oczywiście. Mały napewno się za nią stęsknił - nie zamierzałem poddać się tak całkowicie.

 

Po kolacji poszedłem do ,,swojego" pokoju. Po wystroju poznałem, że należał do jakiegoś chłopaka, mniej-więcj w moim wieku. Jak przez mgłę przypomniałem sobie, że Nina ma dużo starszgo brata - Brada. Widziałem go tylko raz. Przeważnie nie było go w domu.

Łóżko znajdowało się pod oknem, za którym, bardzo blisko rosło drzewo, dzięki którem w bardzo prosty sposób można niepostrzeżenie się wymknąć. Najwidoczniej nie tylko ja wpadłem na ten pomysł....

 

W nocy obudził mnie cichy łaskot, jakby otwieranego okna. Po chwili, na twarzy, poczułem letni wietrzyk, potwierdzający moje wcześniejsze przypuszczenia. Właśnie miałem wstać i to sprawdzić, gdy do moich uszu dobiegło ciche przekłeństwo. Najwidoczniej ktoś tu się potknął. Uśmiechnąłem się w duchu, domyślając się kto to taki. Udałem, że nadal śpię. Dziewczyna cicho zeszła z łóżka i ruszyła w stronę drzwi. Uchyliłem jedno oko i ujżałem stojącą do mnie tyłem sylwetkę. Mój wzok spoczą na jej zgrabnym tyłeczku ubranym w czarne rurki. W ręku trzymała parę szpilek. Jej krok wydawał się być lekko chwiejny. Gdy dziewczyna zniknęła za drzwiami, odwróciłem się w stronę zegarka, który pokazywał 04:00 rano. To nie możliwe.

*****

-Liuis, spójrz - zobaczyłem małą rączkę, która na coś pokazywała. Nie odwróciłem się w tamtą stronę.

- Nie powinno nas tu być. Chodźmy stąd - poprosiłem.

- Boisz się - stwierdziła.

- Wcale nie. To ty się boisz - zagranie godne dzieciaka z podstawówki.

- To co ci szkodzi? Proszę, Lu. Spójrz na to - zmieniając taktykę, spojrzała na mnie wielkimi, brązowymi oczami, a ja wiedziałem, że jestem już przegrany. Podążyłem wzrokiem za jej malutką rączką, która cały czas pokazywła ten sam punkt.

*****

 

Tej nocy, po raz pierwszy, przyśnił mi się dziwny sen. Jedyne co z niego pamiętam, to głos jakiejś dziewczynki i te oczy, który patrzyły na mnie błagalnie. Nie potrafiłem jednak zidenfikować osoby, do której należały. Dziwne. Ale nie tylko to było dziwne. Czułem się jakbym, już kiedyś to widział. Coś jakby uczucie deja vu.

 

Zwlokłem się z łużka około 8. Podeszłem do walizki i wyciągnąłem stamtąd czyste ubrania, w które zacząłem się przebierać. Nadal nie mogłem uwierzyć, że ta mała wróciła tak późno. Na pewno nie wracała z imprezy. Pewnie zasneła u koleżanki, podczas oglądania jakiegoś tandetnego filmu, a jej chwiejny krok tylko mi się przewidział. Nagle usłyszałem huk otwieranych gwałtownie drzwi.

- Puka się - odpowiedziałem ostro, myśląc, że to mój młodszy brat. Zapiąłem spodnie i z koszulką w ręku, odwróciłem się w stronę drzwi.

- Przepraszam, nie wiedziałam, że ktoś tu jest - powiedziała zdzwiona Nina.

- Drzwi były zamknięte wiec należałoby zapukać. -nie zamierzałem spóścić z tonu.

- No przepraszam. Po co od razu te newy? Przecież nawet nie jesteś nago - powiedziała wesoło i zlustrowała mnie wzrokiem. Wiedziałem, że podoba jej się to co widzi. Każdej się podobało. Nie pozostając jej dłużny, również się jej przyjżałem. Jej uroda uderzyła w mnie, niczym 100 tonowy czołg. Mike miał rację. Nie była już tą pięciolatką, którą znałem. Wyrosła na ładną, seksowną kobietę. Jedyne co się w niej nie zmieniło, to długie złote włosy i te niesamowite czekoladowe oczy, dzięki którym w dzieciństwie, wysępiła nie jedne ciasteczka.

- Ale mogłem być - rzuciłe ostrym tonem, gdy już się odsząsnąłem.

- Ale nie jesteś - powiedziała lekko poirytowana i wywróciła oczami. Ominęła mnie i podeszła do szafki. Wyjęła stamtąd jakąś męską bluzę i zarzuciła na siebie. Była na nią za durza, a z racji tego, że miała na sobie krótkie spodenki, wyglądło to tak jakby nic więcej na sobie nie miała. Wyglądało to cholernie seksownie. Lepiej niż te króciutkie kiecki dmuchanych lalek.

Gdy wychodziła, nie spuszczałem z niej wzroku. Opuściła pokój i zamknęła drzwi, tylko po to żeby zaraz znowu je otworzyć.

- Ciebie również miło widzieć - dpowiedziała ze śmiechem na słowa, które nigdy nie padły z moich ust.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • SamantaLouis 07.07.2017
    Proszę popraw błędy w słowach - musiał, musiałem :) to razi, a opowiadanie jest fajne :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania