Poprzednie częściMoc Wspomnień - Wstęp

Moc Wspomnień - Rozdział 18

"Nie patrz w przyszłoś,

Bo potkniesz się o teraźniejszość

I spieprzysz przyszłość"

 

#NIINA

" Przede mnął stał Brad, który coś mi tłumaczył. Nie słuchałam go. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Byliśmy w naszej piwnicy, którą mój brat przekrztałcił w sale treningowął. Było tu parę maszyn, który wyglądały jak maszyny do tortur, a z sufitu zwisał worek teningowy, ale i tak pozostawiono dużo wolnego miejsca, gdzie podłoga pokryta była niebieską matą, na której staliśmy. Spojrzałam na swoje dłonie, na które mój brat zakładał różowe rękawice bokserskie, cały czas coś tłumacząc. Kiedy skończył, odsunął się o krok, aby lepiej mi się przyjrzeć. Zaśmiałam się i wykonałam parę "ciosów". Widziałam jak Brad się uśmiecha, dlatego dodatkowo, prubowałam wykonać kopnięcie. Straciłam równowagę i wylądwałam na ziemi. Usłyszałam śmiech. Spojrzałam na blondyna, który podawałam mi rękę. Chwyciłam ją.

 

Wściekła uderzałam w worek. Na rękach miałam profesjonalne, czerwone rękawice. Ostatni cios zadałam prawął rękął, starając się, żeby był jeszcze mocniejszy od poprzednich. Na sam koniec wykonałam kopnięcie z pół obrotu. Wylądowałam na ziemi i lekko zachwiałam na palcach, utrzymałam równowagę. Spojrzałam na oberwującego mnie brata. Nie uśmiechał się, ale w jego oczach zobaczyłam zadowolenie i ....dumę?

 

Siediałam okrakiem na blondynie, który był starszym i męskim odzwierciedleniem mnie. Byłam szczęśliwa i dumna z siebie. W koncu go poknałam. Wrzuciłam w górę ręce, które były obwiązane bandarzami. Brad wykorzystał okazję i chwycił mnie za talię. Nagle znalazł się nade mnął, a mnie bolały plecy, które uderzyły o ziemię. Blondyn zszedł ze mnie i podał mi rękę. Podciągnął mnie. Po każdym treningu miał dla mnie jakieś uwagi i wskazówki. Tym razem nie miało być inaczej:

- Nawet gdy wygrywasz, traktuj przeciwnika tak, jakby to on miał przewagę. W każdej chwili role mogą się odwrócić."

******

 

Obydziłam się i gwałtownie podniosłam do pozycji siedzącej. Uspokoiłam oddech i z powrotem położyłam do łóżka. Zamiast ponownie iść spać, zaczęłam rozmślać. Już kiedyś miałam ten sam sen, który był urywakami moich wspomnień. Kiedy Barad zniknął rok temu, miałam te sny co wieczór. Ojciec zaprwadził mnie do psychologa. Dzięki Doktor Galen przestałam je miewać. Od pół roku miałam spokój, aż do dzisiaj. Nie mósiałam śnić, aby przypomnieć sobie tamte wydarzenia. Doskonale je pamiętałam.

Na szuste urodziny dostałam od Brada różowe rękawice bokserskie. Tego samgo dnia odbył się mój pierwszy trening. Skakałam ze szczęścia. Od kąd dowiedziałam się, że mój starszy brat trenuje boks, męczylam go, żeby mnie uczył. I po roku w końcu nadszedł ten dzień. Byłam zachwycona.

Drugie wsponienie pochodziło z niezby przyjemnego dla mnie okresu. Było to miesiąc po moich 15 urodzinach. Tego dnia mój chłopak - Jasper, stwiedził, że jestem wystarczająca dojrzała aby się z nim przespać. Ozywiście nie powiedział mi tego tak w prost. Ja jednak nie byłam gotowa i przerwałam to, kiedy brunet sięgał do suwaka moich spodni.

- Nie bądź taką dziewicą. W twoim wieku każdy ma już za sobą swój pierwszy raz! - krzyczał.

- Nie każdy - odpowiedziałam, myśląc o swojej przyjaciułce - Keyli.

- Każdy. - odpowiedział spokojnie i uśmiechnął się znacząco. W tedy tego nie rozumilam.

- Ale ja nie jestem każdy i nie naywam się wszyscy.

Jasper zaczą krzyczeć coś o presji ruwieśników, że odbiegam od innych i jestem strasznie uparta.

- Myślałam, że za to właśnie mnie kochasz. Za to, że jestem inna od tych sztucznych zdzir i że nie ulegam wpływom. Za to, że potrafię postawić na swoim. - powiedziałam, ze łzami w oczach i trzaskając drzwiami, wybiegłam z jego domu.

Poczułam, że do oczu zaczynajął napływać mi łzy. Mimo upłynionego czasu to nadal mnie bolało. Zerwałam się z łóżka i założyłam pierwsze lepsze spodenki i koszulkę. Na nogi wsunęłam buty sportowe i wyszłam z domu. Bieganie zasze mne uspokaja. Pozwala myśleć trzeźwo. Już po paru metrach się uspokoiłam. Nie przestając biec, wróciłam myślami do tego co było potem.

Kiedy wybiegłam z jego domu, skierowałam się do siebie. Podczas biegu smutek i żal, przekształcił się w czysty gniew. Wściekła, weszłam do kuchni i spojrzałam na Brada, który kończył jeść kanapki. Mósiałam odreagować.

- Za 5 minut w piwnicy  - rzuciłam i wbiegłam po schodach do swojego pokoju, żby się przebrać.

Brad już czekał w piwnicy podając mi nowe czrewone rękawice. Nie pytał mnie o powód mojej złości. Nie dopytywał czy wszystko jest, okey. Kazał iść do worka i walić, tak długo, aż przestanę mieć ochotę zabić wszystko co się rusza. Byłm mu za to wdzięczna i wykonałam polecenie.

Dwa dni później zrozumiałam słowa Jaspera, który mówił, że KAŻDY w moim wieku ma to już za sobą. Poszłam do niego z zamiarem wyjaśnienia sobie paru rzeczy. Wyszłam natomiast z ochotą wykastowania wszystkich facetów tempymi nożyczkami i żalem, że nie mam jednych przy sobie. Ten chuj mnie zdradzał! Ale to nie to zabolało mnie najbardziej. Zdradzał mnie z Keyli - moją przyjaciółkął, która następnego dnia z dumą oznajmiła, że straciła dziewictwo. Pewnie ucieszłby mnie ten fakt, gdyby nie mały szczegół. Stacił je z moim chłopakiem! Wściekła, tym razem nie poszłam wyżyć się na worku trningowym. Wybrałam się na imprezę, na której poznałam fajnego i przystojnego chłopaka. Spytał, czy mam ochotę iść na górę. Pomyślałam, o zdradzie dwóch bliskich mi osób. O tym, że to moja wina, a raczej mojego dziewctwa. Że najlepszym wyjściem jest się go pozbyć. Zgodziłam się. Tej nocy zrobiłam to pierwszy raz. Spodobało mi się, bałam się jednak ponownego zranienia. Nie chciałam ponownie się z kimś wiązać. Od tamtego momętu ani razu się nie zakochałam, a seks przestał być dla mnie czymś nadzwyczajnym.

Ponownie poczułam łzy w oczach. Przyspieszyłam, aby odgonić złe myśli.

Wiem, że postąpiłam źle robiąc swój pierwszy raz z przypadkowął osobą, nie tak to sobie wyobrażałam, ale postanowiłam, że nie będę tego żałować. To prowadziłoby do użalania się nad samym sobą i załamania psychicznego, a tego nie chciałam.

Ostatnie wspomnienie równierz nie było szczęśliwe. W końcu, po 10 latach treningu, pokonałam swojego starszego brata. Powninnam być szczęśliwa i owszem tamtego dnia skakałm pod sufit, nie wiedząc co się stanie nazajutrz. Następnego dnia mój brat zniknął. Tak po prostu odszedł, nie mówiąc mi ani słowa. Rodzice mówili, że jest już dorosły, w końcu ma już 26 lat, że dziwne, gdyby nadal z nami mieszkał. Nie rozumiłam ich spokoju. Przeież nie chodziłu tu o zwykłą wyprowadzkę od rodziców, bo to bym zrozumiała. On po prostu odszedł i nie wrócił. Nie dał znaku życia. Miałam jednk wrażenie, że rodzice coś o tym wiedzą, nie rozumiałam tylko dlaczego niczego mi nie mówiął, widząc jaki ma to na mnie wpływ. Na ich oczach rozpadałam się na kawałeczki, a oni milczeli. I robią to do dzisiaj.

Wbiegłam do małego lasku i zaczęłam przsłuchiwać się szelestowi liści, śpiwu ptaków i bzyczenia owadów, żeby tyko przestać myśleć o bolesnej przeszłości. Wsłuhałam się w miarowe uderzenia swoich butów. Ten dźwięk tak mnie zachipnotyzował, że kiedy usłyszałam łamanął gałąź, podskoczyłam z krzykiem. Moje serce, tańczyło dziko w mojej piersi. Spojrzłam na najbliższe krzaki, oczekując jakiegoś strasznego potwora. Nic tam nie było. Przeklełam w myślach swoją własną głupotę. Uspokoiłam serce oraz oddech i pobiegłam s z powrotem w stronę domu. Srach jednak zrobił swoje.

 

#LUIS

- No rzesz, kurwa! - krzyknąłem wściekle, podnosząc sie do pozycji siedzącej. Jendak przez chrybę nie zabrzmiało to wcale groźnie, czego dowodził śmiech Mi. Stała nade mną, a w ręce ściskała pustą szklankę. Ta mała łajza znowu oblała mnie wodą. Zaraz, zaraz. Powąchałem się szybko. Jednak nie. Tym razem posuneła się o krok dalej. Ta mała łajza oblała mnie colą - Żaden, do cholery, lany poniedziałem. - warknąłem widząc, że dziewczyna zamierza coś powiedzić.

Zrobiła naburmuszonął minę, jakbym zabrał jaj cukierka. Uśmiechnąłem się pod nosem i ściągnąłem przemoczoną i klejcą się koszulkę.

- A więc po co TYM RAZEM mnie obudziłaś? - zapytałem już spokojnie.

- Zabieram cię gdziś. - odpowiedziała wesoło.

- Brzmi jakbś zapraszała mnie na rankę. - puściłem do niej oczko i wyszczerzłem zęby w uśmiechu.

- Chciałbyś. - prychnęła.

- Owszem. - mój uśmiech stał się jesze szrszy, kiedy ciało Niny na te słowa zesztywniało.

- Bądź gotowy za 30 minut. - poraz pierwszy nie potrafiła mi się odgryźć. Wyszła z pokoju i zamknęla z sobą drzwi.

Z szfay wziąłem czyste ciuchy i poszedłem na dół, zmyć z siebie klejącą się ciecz. Pod prysznicem myślałem o zachowaniu dziewczyny, które było co naj mniej dziwne. Nigdy nie zdarzały jej się chwile milczenia, nigdy nie jest speszona, zawsze ma coś do powiedzenie. Przynajmniej przy mnie. A tym czsem wystarczyło wspomieć, że chce iść nią na randankę, a ona cała sztywnieje. Chyba nie wzięła tych słów na poważnie? Przecież tylko żrtowałem. Prawda? Zacząłem się zastanawiać ile w moich słwach było prawdy.

- Pośpiesz się Luis. Chcę skorzystać z łazienki jeszcze dzisiaj. -  moj matka dobijała si do drzwi, kńcząc moje pzemyślenia.

 

- Po co mnie tu przyprowadziłaś? - zapytałem podejrzliwie godzine puźniej, stojąc przed salonem pirsengowym.

- Jak to po co? Chcę sobie zroić kolejny kolczyk. - pryhnęła

- Ale po co MNIE tu przyprowadziłaś? - powturzyłem kładąc nacisk na 4 słowo.

- Nie chciałam iść sama. - wzruszyła ramionami.

- A co, ktoś musi potrzymać cię za rączkę? - zadrwiłem.

- A żebyś wiedział. - odpowiedziała i chwytając mnie za dłoń, pociągnęła w stronę drzwi.

Rozejrzałem się. Pomieszczenie, w którym się znaleźliśmy było pomalowane na czerwono. Na przeciwko nas znajdowała się lada, za którą stała dziewczyna - na oko jakieś 21 lat. Miała pełno kolczyków. W prawej brwi, wrdze, nosie, a o uszach lepiej już nie wspominać. Do tego, cała lewa ręka, pokryta była kolowymi tatuażami. Usta pomalowane na czerwono, a czarne włosy przewiązane bandaną. Za nią znajdowały się drzwi, które pewnie prowadziły do gabinetu.

- Chciałabym zrobić kolczyk - zaczęła niepewnie brązowooka.

- Oczywiście. Była pani umuwiona? - zapytała kobieta.

- Yyyyy. Nie. Nie wiedziałam, że trzeba się umuwić.

- Dobrze. Rozumiem. W takim razie teraz możesz to zrobić.

- Daj spokuj Beth. Teraz mam okienko, więc chętnie przyjmę tę ślicznotkę. - z gabinetu wyszedł chłopak, może rok starszy ode mnie.

Na brązowe włosy, założon miał czapkę. Kolczyk w jego wardze lśnił, ale nie był to jego jedyny kolczyk. W obu uszach miał tunele, średniej wielkości. Na odsłoniętych ramionach widniały tatuaże, utrzymane w szaro - czarnych barwach. Mrugnął do do Niny, która przygryzła wargę, nie spuszczając z niego wzroku. "No kurwa, ona robi to specjalnie!" Ogarnęła mnie złość. Nie rozumiałem tylko z jakiego powodu.

- To jak idziesz, czy się rozmyśliłaś? - ciągnął brunet.

- Tak szybko nie odpuszczam. - odowiediała dziewczyna i uśmiechnęła się zadziornie, na co chłopak się zaśmiał. "Czy oni właśnie ze sobą flirtują?!"

- W takim razie zpraszam do mojego gabintu. Twój chłopak może poczekać tutaj. - dodał spoglądając na mnie. Nie zamierzałem wyprowadzać go z błędu. W odrużnieniu od rudowłosej.

- Nie jest moim chłopakiem. - powiedziała, nie ruszając się z miejsca. Brunet posłał mi zwyięskie spojrzenie - A czy Luis, może iść z nami? - zapytała niepewnie. Teraz to ja posłałem mu zwycięskie spojrzenie. Trochę niezadowolony chłopak, skinął głową na zgodę.

Poszedłem za Niną. Znalazłem się w pomieszczeniu, gdzie na śrdku znajdował się fotel, przypominający ten znajdujcy się u dentysty. Przy ścianach pustawiane były szafki. W odużnieniu od loby, tu panowały jasne kolory - niebieski, zielony i biały. - I niby to ma uspakajać? - mruknęła Mi, patrząc na zieloną ścianę. W jej głosie, można było usłyszeć ironię. Usłyszałem cichy śmiech dobiegjcy z miejsca gdzie stał brunet.

- Podobno. Siadaj. - wskazał na fotel i odwrócił się w jej stronę. Dzieczyna nadal stała w miejscu i nerwow przygryzała wargę, oglądając podłogę. - Chyba się nie rozmyśliłaś? - zapytał chłopak.

- Nie - szybko zaprzeczyła - Znaczy.... sama już nie wiem. - dodała ciszej.

- Wymiękasz, Mi? - prychnąłem. Wiedziałem, że tylko tak dziewczyna odważy się usiąść na fotel - Obudziłaś mnie o 9 rano, wylewając na mnie szklankę coli, tylko po to, żeby tu przyjść i w ostatniej chwili stchurzyć? O nie, tak się nie bawimy. Skoro już mnie tu zaciągnęłś to zrób to po co tu przyszłaś! - warknąłem wskazując na fotel.

Przez chwile patrzyła mi w oczy, ale zaraz posłusznie usiadła i pokazując mi środkowy palec, mrunęła:

- Wal się, LU. - wiedziałem, że secjalnie użyła tego zdrobnienia, aby mnie wkurzyć.

- A więc, gdzie chcesz zrobić kolczyk? - zapytał chłopak.

- Myślałam o .... może jednak to nie jest dobry pomysł. - ponownie zerwała się z fotels i chciała wyjść, ale stanąłem jej na drodze i z zaciętą minął pokazałem jej łóżko. Spuściła głowę, ale posłusznie wróciła na miejsce. Brunet był wyraźnie rozbawiony całął tą sytuacją.

- A więc... - dopytywał. Dziewczyna mruknęła coś cicho w odowiedzi.

- Dobrze. A teraz tak, żebyśmy usłyszeli. - powiedziałem rozbawiony.

- Myśałam o prawym sutku. - powidziała cicho, ale na tyle głośno, żebyśmy usłyszeli.

Zamórowało mnie. Tego się nie spodziewałem. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że ta mała, "niewinna" dziewczynka będzie chciała....

- Żaden problem. - odpowiedział chłopak. Najwidoczniej na nim nie robiło to wrażenia. Zaczął przygotowywać narzędzia - Rozbierz się i załuż to. Tam masz przebieralnie - podał jej "szpitalną"  koszulę z wycięciami na piersiach. Dziewczna skierowała się w tamtą stronę i po chwili zniknęła za zasłoną.

- To może ja jednk wyjdę. - powiedziałem cicho i zacząłem się cofać.

- Co?! Nie! - zza zasłony wyjrzała ruda głowa. Na jej twarzy malowała się panika - A kto będzie trzymł mnie za rękę? - uśmiechnęła się prosząco i ponownie zniknęła.

- Po prostu przyznaj, że mażysz o tym, żeby pokazać mi się nago. - zaśmiałem się, chcąc rozładować trochę napięcie. Usłyszałem prychnięcie dziewczyny, ale chłopak obok mnie zaśmiał się, co zwróciło moją uwagę na jedną kwestię. Ten koleś będzie oglądał nagie piersi Niny! Ani trochę mi się to nie podobało. Dziewczyna wyszła zza zasłony. Spojrzałem na nią. Miała skrzyżowane ręce na piersiach. Nie zmiieniając pozycji, próbowała usiąść na fotelu, co było nie wykonalne, dla osoby w jej wzroście. Prychnąłem ziyrowany i odwróciłem się do niej plecami.

- Już możesz się odwrócić. - powiedziała po chwili. Siedziała na fotelu nadal zasłaniając piersi. Od kiedy ta dziewczyna jest taka wstydliwa, przecież kiedyś...

- Czemu to robisz? - zapyatałem - Przecież już cię widziałem. - odpowiedziałem z chytrym uśmieszkiem - Powiedziałaś w tedy, że ci to nie przeszkadza. - Myślami wróciłem do dnia kiedy oblewaliśmy się wodą, a jej koszulka stała się przezroczysta.

- To nie to samo - powiedziała - W tedy miałam na sobie jakieś ubranie.

- Którego prawie nie było wiedać. - upierałem się.

- Dobra, zaczynamy - przerwał nam brunet - Ty możesz podejść z drógiej strony i złapać swoją dziewczynę za rękę. - zwrócił się do mnie. Zrobiłem to co mi kazał.

- To nie jest mój chłopak. - powiedziała poirytowana dziewczyna.

- Oczywiście. - mruknął, niezbyt przekonany i puścił mi oczko. Uśmiechąłem się - No to do roboty. - powiedział, a dziewczyna odsłoniła jedną pierś łapiąc mnie za rękę.

Moim oczom ukzał się brązowy sutek, co spowodowało natychmiastową reakcję Wielkiego L. Szybko odwróciłem wzrok i spojrzałem na twarz Mi. Zacisnęła oczy czekając na ból. Nie wiedziałem co robi brunet, nie odwracałm wzroku od jej przygyzionej wargi. Wiedzałem jednak, kiedy chłopak się wkuł, ponieważ paznokcie dziewyczn, mocno zacisnęły się na mojej dłoni, a jej zęby przygryzły wargę z taką siłą, że moim oczom ukazała się srurzka krwii. Miałem ochotę ją zlizać.

- I po wszystkim. - powiedział wesoło chłopak.

- I co było trzeba tak panikować? - zadrwiłem - Pewnie nawet tak bardzo nie bolało.

Nina otwrzyła oczy i spojrzała na mnie groźnie. Chciałem spojrzeć na efekt końcowy, ale dziewczyna szybko zasłoniła pierś.

- Nie rozumiem po co tyle paniki. - ciągnąłem dalej, chcąc samemu wyjść z dziwnego otępienia, w które wpadłem.

- I nie zrozmiesz. - warknęła - Chociaż.... - nie podobał mi się błysk w jej czekoladowych oczach.

- Co masz na myśli? - zapyatałem niepwenie, ale dziewzyn tym razem zwróciła się do bruneta.

- Dasz radę, zrobić jeszcze jeden kolczyk?

- W drugim sutku, też chcesz? - zaśmiał się.

- Nie. Tym razem nie dla mnie - spojrzała na mnie, a ja przęłknąłem gulę, którą miałem w gardle.

 

 

××××××

Przeprszam za brak profesjonalnego słownictwa związanego z boksem i piersengiem. Od razu uprzedzam, że wszystko co pisałam o robieniu kolczyka jest wymyślone, ponieważ nie wiem jak się to odbywa.

Mam nadzieję, że rozdział się wam podobał i jeśli jesteście ciekawi co wymyśli Nina to zapraszam do następnego :)

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania