Poprzednie częściMoc Wspomnień - Wstęp

Moc Wspomnień - Rozdział 3

,,Po tylu latach przyjaźni nadal nie wiem, kiedy robisz sobie jaja, a kiedy gadasz serio."

 

#LUIS

 

- Dobra dzieciaki, jakie plany na dzisiaj? - zapytał pan West patrząc na córkę. Dziewczyna zdąrzyła już wrócić i przebrać się w jasne niebieskie spodenki i luźną, białą bluzkę, a teraz siedziała razem z nami przy stole i jadła jajecznicę.

- Zamierzałam iść dzisiaj na ogniski ze znajomymi - odpowiedziała i zamierzała wrócić do pożerania śniadanie. Widząc jednak wzrok ojca, zamarła z widelcem przy ustach i zwróciła się do mnie - Masz ochotę wybrać się razem ze mną?

Już otwierałem usta do, niezbyt przjaznej, odpowiedzi, ale powstrzymało mnie karcące spojrzenie ojca. Facet czytał ze mnie jak z otwartej księgi. Zacisnąłem usta, nie wydobywając żadngo dźwięku. To, że nie chciałem robić mu problemu na początku wakacji, nie oznaczało zaraz, że się mu całkowicie podporządkuję.

- Czyli do wieczora żadnych planów - kontynuawał mężczyzna. Nikt się nie odezwał - Świetnie. W takim razie, zapraszam na zwiedzanie.

- Doskonale - odpowiedziała moja matka.

- Będziecie gotowi za 30min? - wszyscy pokiwali zgodnie głowami, po czym zaczeli podnosić się od stołu.

- To ja pozmywam - powiedziała blondynka.

- Kochanie, pomóż Ninie - zwróciła się do mnie matka.

Zobaczyłam, że dziewczyna, chce coś powiedzieć, ale nie dałem jej dojść do słowa.

- Jasne - uśmiechnąłem się sztucznie.

 

#NINA

Jego uśmiech nie był zbyt miły. Zresztą jak jego zachowanie wobec mnie. Nie rozumiem tylko dlaczego. Przecież nic mu nie zrobiłam. Nawet się nie znamy. Nie zamierzałam psuć sobie wakacji, tylko z powody jakiegoś chłopaka, który ewidentnie ma coś do mnie. Musiałam jakoś naprawić nasze relację, w końcu mamy ze sobą spędzić najbliższy miesiąc. Podałam mu ściereczkę.

- Ty wycierasz - wzią ją ode mnie bez słowa, a ja zabrałam się do zmywania - To jak, idziesz na ogniko? Bo chyba nie dosłyszałam odpowiedzi -z uśmiechem, szturchnęłam go lekko biodrem. Spojrzał na mnie spod byka.

- Nie uśmiecha mi się na myśl o pieczeniu kiełbasek - na jego słowa zaczełam się śmiać - Co? - spytał wkurzony. Najwidocznie nie lubił jak ktoś się z nigo śmieje.

- Wątpie, żeby były tam jakieś kiełbaski, ale jeśli chcesz to mogę je załatwić. - spojrzał na mnie tymi niebiskimi oczami.

- Czyli co? To jakieś ognisko dla wgetarian? - znowu się zaśmiałam, myśląc, że chłopak żartuje, ale on patrzył na mnie poważnie, oczekując odpowiedzi. W tedy dotarło do mnie, że...

- Serio? Naprawdę myślałeś, że ja nadal bawię się w takie rzeczy? - wybychnęłam śmiechem, oblewając go przy tym wodą - Czy ty wogóle wiesz ile ja mam lat? - nie przestawałam się śmiać i chlapać, teraz już pianą. Kiedy napotkałam mordercze spojrzenie chłopaka, uśmiech mi trchę zbledł.

 

#LUIS

 

Zauważyłem jak blednie jej mina pod moim spojrzeniem. Nie zmieniając wyrazu twarzy, przybliżyłem się do niej i oparłem ręce na ladzie, po bokach jej tali, zamykając ją w pułapce. Zobaczyłem jak dziewczyna przełyka ślinę. Uśmiechnąłem się na to w duchu, ale wyraz mojej twrzy nie zmienił się nawet o milimetr. Jedną ręką sięgnąłem za jej plecy, do zlewu i chwyciłem pierwszą lepszą szklankę, wypełnionął wodą i pianą. Szybkim ruchem wylałem jej zawartoś prosto na głowę dziewczyny. Pisneła z zaskoczenia, a może z zimna? Uśmiechnąłem się złowieszczo i nie wypuszczając jej z pułapki przybliżyłem się do jej ucha.

- Mnie się nie oblewa - uniosła wyzywająco prawą brew.

Zwinnie odwróciła się w stronę zlewu, ocierając się przy tym pupą, o mojego przyjaciela. Ten ruch tak mnie pochłoną, że nawet nie zauważyłem kiedy dziewczyna chlusnęła mi wodą prosto w twarz oraz krocze. Spojrzałem na to drugie miejsce i pytająco unisłem brwi.

- No co, mósiałam pomuc ci zamoczyć. Pewnie już dawno tego nie zrobiłeś. - powiedziała słodko.

O nie. Nie zamierzałem jej tego tak popuścić. Chyba przejrzała moje myśli, bo chwyciła kolejną szklankę wody. Znowu była szybsza. Nie pozostałem jej dłużny. Wkródce oboje byliśmy doszczętnie przemoczeni i brakowało nam oddechu od ciągłego śmiania się.  Kiedy już trochę się uspokoiliśmy, Nina spojrzła na mnie.

- Słuchaj - ale ja nie byłem w stanie tego zrobić. Okazało się, że mokra bluzka, równa się, prześwitująca bluzka, przez którą doskonale widać jej biust, na który się zagapiłem. Dziewczyna odchrząkneła, przyłapując mnie na tym. Myślałem, że zaraz żuci klasykiem: "Oczy mam wyżej", lub czymś podobnym, ale na pewno nie spodziwałem się tego:

- Normalnie by mi to nie przeszkadzało, rozumiem, że wy - faceci, też macie swoje potrzeby, ale teraz potrzebuję twojej uwagi - po czym oplotła ramiona wokół sojego biustu. Niechętnie podniosłem na nią wzrok - Więc, jak już zaczęłam...Wiem, że niby znamy się od dzieciństwa, ale szczerze? Ja nic nie pamiętam z tamtego okresu. Dla mnie to jest jak poznawanie nowej osoby - wydawała się być lekko zakłopotana, ale uśmiech nadal błądził po jej twarzy. Ona chyba nigdy nie przestaje się uśmiechać. - Tak więc pomyślałam, że może powinniśmy zacząć od nowa - wyciągneła do mnie rękę - Cześć, jestem Nina.

Spojrzałem na jej drobną dłoń i chociaż miałem ogromną ochotę jej dotknąć, powiedziałem tylko:

- Poważnie?

- No co? Przecież zawsze się tak robi - nie opuszczała ręki - No dalej. Nie daj się prosić. Nie gryzę - i znowu wystarczyło spojrzenie tych czekoladowych oczu, a ja bez zastanowienia podałem jej dłoń - Tylko połykam w całości - dokończyła złowrogo, jeszcze mocniej ściskając moją rękę, a ja mimowolnie się uśmiechnąłem. Chciałem zabrać dłoń, ale ona nie zamierzała jej jeszcze puścić - Słucham? Chyba nie dosłyszałam imienia - przybliżyła się do mnie i nastawiła ucho.

- Luis, miło poznać.

Nie wierzyłem, że dałem jej się wciągnąć, w tę idiotyczną grę, a wcześniej w chlapanie wodą. Chociaż nie powiem, było warto. Spojrzałem na jej biust, który teraz nie zasłania rękami, ponieważ wróciła do sprzątania.

- Wiem gdzie patrzysz - powiedziała, nawet na mnie nie patrząc - A raczej co porzerasz wzrokiem - wiedziałem, że się uśmiecha. Nie mogłem wytrzymć, mósiałem zapytać:

- Nie przeszkadza ci to?

- Nie specjalnie. Przyzwyczaiłam się już - podniosłem wzrok, oczekując wyjaśnień, których oczywiście nie otrzymałem - Zresztą: Niech się wstydzi ten co widzi - zaśmiała się i spojrzała na mnie w oczekiwaniu jakiejś reakcji - Dziwne - przekszywiła głowę lekko w  bok - Zazwyczaj na te słowa, ludzie się zawstydzają.

- Ludzie? Nie masz na myśli chłopaków? - dziewczyna zachichotała.

- Powiedzmy sobie szczerze, że przycigam nie tylko męski wzrok - puściła do mnie oczko.

- Nie wiedziałem, że w tak małej osóbce, może mieścić się, aż tak wielkie ego - prychnąłem

- Czy ty powiedziłś to, co myślę, że powiedziałeś? - spojrzała na mnie groźnie i z wyciągniętym palcem wskazującym zbliżyła się do mnie. Przy każydm następnym słowie dźgała mnie nim w klatkę piersiową - Powiedziałeś. Że. Jestem. MAŁA! - przy ostatnim słowie wybuchnąłem śmiechem, a ona razem ze mną. Przez chwlę naprawdę uwierzyłem jej, że jest na mnie zła. Nadal się śmiejąc, wróciła do spszątania stołu. Przyglądałem się jej każdemy ruchowi, opierając się o blat. Mój wzrok zatrzymał się na jej ręce. Nie, to nie możliwie. To nie mógł być tatuaż. Przecież ona miała dopiero 16 lat! Podeszłem do niej, chcąc się upewnić co do tego, co zobaczyłem, gdy do kuchni wszedł jakiś chłopak.

- Cześć, młoda - zawołał do Niny. Spojrzała na niego

- Siema, Klaudek - powiedziała z uśmiechem i jakby nigdy nic wróciła do sprzątania stołu. Czy tylko mnie zdziwiło to, że ten chłopak wszedł do domu od tak. Bo jakoś nie słyszałem dzwonka.

- Poczekaj chwilę. Zaraz przyniosę ci telefon - kiedy skończyła wycierać stół, udała się w stronę schodów.

- Może byś mnie tak przedstawiła - dziewczyna zatrzymała się w pół kroku i spojrzała na nas,  oceniając sytuację.

- Jesteście durzymi chłopcami. Dacie sobie radę - po czym zniknęła.

Najwidoczniej chłopak nie był wstydliwym typem, bo od razu podał mi rękę.

- Klaudiusz

- Luis - powiedziałem chłodno nie przyjmując jego dłoni. Chłopak, wogóle tym nie zrażony, mówił dalej:

- Jejku, facet. Zawsze jesteś taki milusi, czy tylko dla znajomych Niny? - czy on właśnie sugerował, że jestem zazdrosny?

- Zawsze - taka prawda - Kim ty wogóle jesteś?

- To chyba, ja powinienem cię o to spytać. Bo jakoś nigdy cię tu nie widziałem, a przychodzę tu codziennie od dobrych 10lat. - przyjrzł mi się uważniej - Nie widziałem, żeby Mi, wczoraj z kimś wychodziła - Mi? Ciekawe skąd ta ksywka.

- Bo nie wychodziłam - dziewczyna podeszła do nas i podała mu urządzenie - To syn państwa Lee. Rodziny, z którą jedziemy na wakacje.

- Od dawna się znacie? - dopytywał dalej jej... przyjaciel? A może chłopak?

- Tak właściwie to od... - wyszczerzyła się do mnie - ... jakiś 15 minut - przewróciłem oczami.

- Jakoś nie chce mi się wierzyć - uśmiechnął się do dziewczyny - Dobra, ja będę już lecieć, młoda. Pamiętaj, żeby jakoś się ubrać na te ognisko.

- JAKOŚ? Raczej tak, żeby im szczęki poopadały.

- Dokładnie - puścił do niej oczko - Do zobaczenie. I weź ze sobą tą jakże milusią i czrującą osóbkę - skiną na mnie. Poważnie? - I jeszcz raz dzięki za przechowanie - uniusł telefon do góry i wyszedł.

- Mam dwa pytanka - powiedziałem, nadal patrząc na miejsce, w którym zniknął chłopak.

- Dawaj.

- Czy on jest gejem?

- Nie - dziewczyna wbuchnęła śmichem - Do tago raczej mu daleko

- Dlaczego więc, zachowywał się jak....gej? - nie znalazłem innego określenia.

- Powiedzmy, że Klaudiusz, ma dziwne poczucie chumoru - uśmiechnęła się na jakieś wspomnienie.

- Więc postanowił zachowywać się jak homo? - w odpowiedzi dostałem jedynie uśmiech. Westchnąłem - A teraz drugie pytanie....

- Drugie? Jak dla mnie to już czwarte. - przerwła mi dziewczyna - Ktoś tu nie uwarzał na lekcji matematyki w przedszkolu. - widząc mój wzrok ucichła, odchsząkneła i dodała posłusznie - A więc o co chcałeś zapytać?

- Tak lepiej. Dlaczego miałaś jego telefon? - dziewczyna poraz kolejny wybuchnęła śmiechem. Powżnie? Czy dla niej wszystko jest takie zabawne?

- Parę imprez temu, za klubami i pubami, Najebany Klaudek postanowił napisać do dziewzyny - zaczęła opowiadać niczym jakąś popieprzoną bajkę - Wiadomość imformowała dziewczynę, o tym, że jej chłopak ma ochotę na szybki numerek w łazience. Dziewczyna, jednak nie zjawiła się na umuwione spotkanie. A że chłopak naprawdę chciał zamoczyć - bezwstydnie spjrzała na moje krocze, które wcześnie oblała - w całej swej romantyczności, zaczął pisać dziewczynie co zamierza z nią zrobić, chcąc ją zachęcić. Musisz uwierzyć mi na słowo, to były na prawdę romantyczne teksty - dodała zwykłym tonem. Zaczynało mi się zbierać na śmiech. Dziewczyna wróciła do opowieści - Niestety biedny Klaudiusz, nie doczekał się swej ukochanej w łaźni. Z rana, gdy już wytrzeźwiał, zrozumiał jaka była tego przyczyna. Otuż, bohater naszej opowiastki nie wysłał tych wiadomości do swojej kochanki, a do.... - urwała, robiąc dramatyczną pałzę - ...rodzicielki - wybuchneliśmy śmiechem w tym samym momęcie - Morał z tej powiastki taki: Gdy Klaudek się najebie - zabierz mu telefon - skończyła historię normalnym tonem.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania