Poprzednie częściMoc Wspomnień - Wstęp

Moc Wspomnień - Rozdział 16

"Dlaczego zamykamy oczy, gdy się modlimy, płaczemy, śmiejemy,całujemy i śnimy? Bo najpiękniejsze rzeczy w życiu nie mogą być widziane oczami, a sercem"

 

#NINA

Poinformowałam rodziców, że Luis nadal śpi, a ja idę do sklepu i wyszłam z domu. Oczywiście nie obyło się bez porozumiewawczych spojrzeń. Miałam ochotę im wykrzyczeć, że wczoraj byliśmiy na imprezie i schlaliśmy się w trzy dupy, a nie pieprzyliśmy się pod nieobecność rodziców.

Weszłam do sklepu i odrazu skierowałm się do działu kosmetycznego. Przyszłam tu po jednął konkretnął rzecz. Czarnął farbę do włosów. Właśnie szukałm odpoiedniego odcienia, tak aby nie było widać odrostów, kiedy ktoś mnie zaczepił.

- Hej piękna rudowłosa dziewczyno.

- No witam, przystojniaka. - odpowiedziałam i odwróciłam się do Dereka.

- Znowu zmieniasz kolor włosów? - zaytał i wskazał na farby.

- Nie. Chociaż.... Ale na pewno nie na czarny.

- A więc... - dopytywał się blodyn.

- To nie dla mnie. To.... Nie chcesz wiedzieć. - nie wiem dlaczego, ale nie chciałam mówić dlaczego jest mi to potrzebne. A może wiem? Chyba po prostu nie chce się narażać pewnemu niebieskookiemu chłopkowi.

- Skoro tak mówisz.... - Nareszcie odpuścił. Szybko zmieniłam temat.

- Jeszcze raz dziękuję, że wysłałeś mi ten filmik. I że go wogóle nakręciłeś.

- Spoko. Ale dziwne, że byłem w stanie utrzymać telefon - uśmiechnęłam się do niego - Jakął karę zamierzasz dać Luisowi?

- Szczerze, to nie mam zielonego pojęcia. Nawet nie wiem dlaczego wymyśliłam ten zakład. Ale jednego jestem pewna, to będzie COŚ.

Skończyłam mówić i między nami nastała niezręczna cisza. Aby się czymś zająć wróciłam do wybierania farby. W końcu zdecydowałam się na tą, którą trzymałam w prawej ręce. Niepotrzebnął odłorzyłam spowrotem na półkę. A raczej próbowałm to zrobić. Pech chciał, że jej miejsce był na najwyższej półeczce. Ustałam na palcach i rozciągnęłam ciało na moximum. Niestety moja gimnastyka na nic się nie zdała. Nie zrażona porażką spróbowałam jeszcze raz. Usłyszłam za sobą cichy chichot Dereka. Chłopak jenął ręka złapał mnie za talię, a drugął zabrał mi farbę i odłożył na swoje miejsce. Odwróciłam się do niego.

- Dziękuje, ale poradziłabym sobie.

- Najpierw musiałabyś iść do domu po szpilki, albo najlepiej jakiś stołek. - z jego twarzy nie schodził uśmiech - Wcześniej jakoś nie zwróciłem uwagi, że jesteś taka malutka. - uśmiechnął się jeszcze szerzej i zmierzwił mi włosy.

- Odwal się. W cale nie jestem "mała" tylko NISKA. - zabrałam jego rękę i poszłam w stronę kasy.

- Oj, daj spokuj. - chłopak pobiegł za mną - Zresztą, wiesz jak mówiął: małe jest pięknę - wyszczerzył się znowu. - Więc mówiąc, że jesteś mała, tak właściwie powiedziałem ci komplement.

- Może ta reguła w moim przypadku się zgadza - tak wiem, ach ta moja skromność - Ale nie zawsze. Nie wszystko co małe jest piękne. Z tym zgodzi się ze mną każda kobieta. - powiedziałam i sugestywnie podniosłam bwi.

Zobaczyłam jak policzki chłopaka robia się lekko różowe, ale kolor szybko znika. Sprzedawca skasował mój produkt, za który zapaciłam i wyszłam ze sklepu. Blondyn znowu mnie dogonił.

- Emmmm..... ten.... bo zastnawiałem się, czy... - chłopak strasznie się jąkał i nie patrzył mi w oczy. Powoli zaczęłam się domyślać, co chce mi powiedzieć, ale postanowiłam, że dam mu się trochę pomęczyć - Czy nie wybrałayś się gdzie ze mnął? - wydusił w końcu.

- Na randkę? - dopytywałam. Oj tak, lubie zawstydzać ludzi. Policzki chłopaka znowu spłonyły rumieńcem. W sumie, to nawet słodkie.

- Ta-a-ak. Jeśly chcesz.

- Chętnie - powiedziałem. Chłopak w końcu podniusł na mnie wzrok i uśmiechnął się do mnie.

- Napisze ci smsa ze szczegółami - powiedział, poczym dał mi szybkiego buziaka w policzek i odbiegł w przeciwnym kierunku, gdzie czekali na niego znajomi i siostra. Pomachałam im i sama odeszłam.

W drodze do domu zaczęłm się nad tym wszystkim zastanawiać. Wcześniej, gdy poznałam blondyna, chłopak nie wydawał się być nieśmiały. Był odwarzny i pewny siebie. Dzisiaj był trochę nieśmiały. Ciekawe jak będzie zachowywał się na naszej randce i o czym będziemy rozmawiać. Przypomniała mi się sytuacja ze sklepu. Ta niezręczna chwila ciszy. Mam nadzieję, że czegoś takiego na naszym spotkaniu nie będzie. Moje myśli zeszły na inny tor, choć nadal związany z randkął. "W co ja się ubiorę?!" - zaczęłam panikwać, jak chyba każda dziewczyna - "Gdzie mnie zabiezrze? Czy będe musiała założyć sukienkę? Czy mam odpowiedni strój? Co mam zrobić z włosami? Musze iść do sklepu!". W krótce moje myśli się uspokoiły. Wyjęłam telefon i napisłam do Dereka smsa z poźbą, aby napisał mi wcześniej do kąd mnie zabiera, bo muszę wiedzieć co założyć.

W trakcie pisania przestałam iść. Schowałam telefon spowrotem do tylnej kieszonki i zobaczyłam, że zatrzymałam się przed salonem z piercingiem. "Jeden dodatkwy kolczyk nie zaszkodzi". Spojrzałam czy mam przy sobie wystarczającą ilość pieniędzy. Niesety, wziełam tylko tyle ile było mi potrzebne do kupna farby. Trudno, jeszcze tu wrócę.

 

W końcu dotarłam do domu i weszłam do pustego domu. Dziwne....

- Luis! - krzyknęłam, ale nie doczekałm się odpowiedzi. Skierowałam się w stronę schodów - Luis! - zapukałam do jego pokoju i weszłam do środka.

Chłopak leżał na łóżku z zamkniętymi oczami i bujał głową w rytm muzyki. Podeszłam do niego na palcach, kiedy byłam wystarczająco blisko, skoczyłam na niego, sadając na nim okrakiem. Chłopak podniusł się gwałtownie, przez co uderzył swoim czołem o moje. Jeknęłam, a ciało Luisa spowrotem opadło na poduszki. - Pojeało cię? - zapytał cicho.

- Mnie? To ty właśnie przywaliłeś mi z czułka. - zaczęłam rozmasowywać obolałął część ciała - Czego słuchasz? - zabrałam mu słuchawki i sama je założyłam. Do moich uszu dobiegła znajoma melodia. Nie schodząc z chłopaka zaczęłam śpiewać z wokalistął:

"Well I know when you're around (Wiem, kiedy jesteś w pobliżu)

Couse I know the sound (ponieważ znam dżwięk,)

I know the sound of you're heart" (znam dźwięk twojego serca)

 

Zaczęłam lekko się bujać w rytm melodi. W pewnym momęcie usłyszałam jęk. Spojrzałam na chłopaka, ściągając jednocześnie słuchawki. Patrzyły na mnie niebieskie oczy, w których pojawiły się dziwne iskierki, a źrenice były rozszerzone.

- Kurwa, Mi. - powiedział Luis z lekką chrypął i ściśniętym gardłem.

Dopiero w tedy dotarło do mnie, że nadal siedze na nim okrakiem na jego "przyjacielu" i przed chwilął, niczego nie świadoma, ocierałam się o niego, kręcąc biodrami. Zeskoczyłam z niego jak oparzona.

- Przepraszam. - szepnęłam. Chłopak podniusł się do siadu - Mam farbę. - powiedziałam i wyjęłam ją z reklamówki, którą zostawiłam przed drzwiami. Pokazałam mu ją - Malujemy?

Chłopak jedynie skinął głował i wstał. Skierowałam się do łazienki na dole.

- A tak właściwi, to gdzie są pozostali? - zapytałam, kiedy przechodziliśmy pzrez pusty salon.

- Chyba znowu poszli zwiedzać.

- I nie zabrali cię?

- Powiedziałem im, że chyba się przeziębiłem i chcę odpocząć. - wzruszył ramionami.

- I tak po postu ci uwierzyli? - dopytywałam.

- Chyba tak. Mój ojciec powiedział cos w stylu: "Dajcie chłopakowi spokój. Musi do siebie dojść". Nie do końca wiem co to znaczyło.

Przęłknęłam głośno śline, domyślając się znaczenie tych słów.

- Ja chyba wiem. - wyrwało mi się.

- A więc... Co to znaczy? Chyba nie wygadałaś się co do imprezy?

- Nie. Chociaż szczerze? Wolałabym, żeby znali prawdę niż wymyślali sobie takie bzdury.

- A co sobie wmówili? - chyba zaciekawiłam Luisa. "Kurde. I po co się odzywałaś?". Spuściłam wzrok, nie potrafiąc mu odpowiedzieć - Co jest Nina? Czemu tak zbladłaś? I od kidy jesteś taka nieśmiała i małomówna? - chłopak zaczą zasypywać mnie pytaniami. Wbiłam w niego morderczy wzrok. "Prosze, Boże. Niech choć ten jeden raz zadziała".

- Zamknij się - syknęłam.

- Nie. Dopóki nie powiesz mi o co chodzi naszym rodzicom.

- Nie wiem.

- Ale coś podejrzewasz. Co? - no rzesz kurwa.

- Bo oni chyba myślął, że.... no ten... - zaczęłam się jąkać, stwiedzając, że mi nie odpuści. Wykonałam ruch rękął, pokazując to na mnie, to na niego - .... że my... tamtej nocy.... że my ze sobą spaliśmy! - wyrzuciłam to wkońcu z siebie. Trochę głośniej niż planowałam, ale jednak.

Spojrzałam na chłopaka, chcąc zobaczyć jego reakcję. Stał jak słup soli i z wyrazem niedowierzania na twarzy, wlepiał we mnie gały.

- Jak...

- Jak doszli do tego wniosku? Nie mam, kurwa, zielonego pojęia. - odpowiedziałam zdenerwowana.

- Nie przeklinaj, młoda - Luis częściowo, wrócił do świata rzywych.

- Ja nie przeklinam. Ja rzucam zaklęcia. - odpowiedziałam i poruszyłam rękął, jakbym czarowała - A teraz chodź. - pociągnęłam go za rękę w stronę łazienki.

 

#LUIS

- Okey. Podejdź tu. - spojrzałem na Ninę. W jednej ręce trzymała wazelinę, a w drugiej opakowanie z farbą, z któreg próbowała coś wyczytać.

- Po co ci to? - wsazałem na wazelinę - Chyba nie zamierzasz nasłać na mnie jakiegoś chłopaka?

- Nie. Chociaż, nie powiem, przeszło mi to przez myśl. - zobaczyłem uśmiech na jej ustach, przez co zrobłem to samo - Posmaruje ci tym uszy i szyję, przy włosach. Dzięki temu farba nie zabarwi skóry -wyjśniła - Podobno.

Usiadłem na krześle, które przyniosłem z kuchni, a dziewczyna ustała za mnął. Na rękach miała jakieś, dziwne, za durze rękawiczki.

Zaczęła nakładać farbę. W chwili kiedy lekko pociągnęła moje włosy, przeszedł mnie przyjemny dreszcz, który towarzyszył mi przez resztę malowania. Chyba nie ma, dla faceta, nic przyjemniejszego niż dziewczyna dotykająca jego włosów. Przymknąłem oczy i rozkoszowałem się dotykiem jej drobnych dłoni. Poraz pierszy ucieszyłem się, że byłem na tyle głupi i pijany, że postanowiłem pomalować swoje włosy na rudo. Z moich ust wyszedł cichy jęk, kiedy dziewczyna dotarła do włosów z tyłu głowy.

- Przepraszam. - mruknęła Mi, myląc mój jęk rozkoszy, z bólem.

Myślałem, że nie może już być bardziej przyjemnie. Myliłem się. Kiedy Nina skończyła nakładać farbę, wyżuciła tubkę i zaczęła masować moją głowę. Boskie uczucie. Chyba zaczne częściej robić takie głupie rzeczy. Nie mogłem się powstrzymać i mruknąłem z rozkoszy.

- Przyjemne uczucie, co nie? - zapytała dziewczyna. Przytaknąłem - Ale nic za darmo.

Mruknąłem coś w odpowiedzi. Nie stać mnie było na nic więcej. "Ciekawe czy można dojść od czegoś takiego?" - zacząłem się zastanawiać. Nina przestała wcierać farbę i zdjeła rękawiczki. Jęknąłem niezadowolony i posłałem jej naburmuszone spojrzenie. Moje zachowanie rozśmieszyło Mi, która wyciągnęła telefon i zrobiła mi zdjęcie. Podniosłem się z krzesła, ale zostałem zatrzymany gestem ręki.

- Zostań. Nie ruszaj się, bo poplamisz całął łazienkę i wtedy będziemy mieli problem.

Opadłem na krzesło.

- I co teraz? - zapytałem.

- Teraz czekamy. - Nina zaczęła przeglądać swój telefon - Szkoda, że nie zrobiłam ci zdjęcia, kiedy byłeś rudy. Teraz jest już za późno.

- Mi tam nie szkoda.

Dziewczyna wróciła do poprzedniej czynności. W pewnym momęcie usłaszałem cichy pisk zaskoczenia. Spojrzałem na rudowłosął dziewczynę, która siedziała na pralce. Na twarzy miała ogromnego banana. Spojrzała na mnie.

- Może i nie zrobiłam ci zdjęcia, ale pijana ja okazała się być madrzejsza. - pokazała mi swój telefon.

Na ekranie wyświetlone było nasze zdjęcie. Patrzyliśmy w obiektyw i robiliśmy identycznie głupie miny z wypiętym językiem. No i zpomniałbym, oboje mieliśmy identyczne rude włosy. Pod spodem widniał napis: "Prawie jak bliźniacy". Dziewczyna przesunęła palcem po ekranie, a mi ukazało się kolejne zdjęcie. Tym razem byłem na nim sam. Miałem na sobie bokserki i stanik. A na brzuchu znajdował się pamiętny napis. Do tego jeszcze ogromne okulary z plastikowymi palmami. Robiłem "seksownął" pozę, posyłając buziaka osobie stojącej za aparatem. Jęknąłem w duchu. Brakowło mi tylko czerwonych szpilek.

- Nigdy tego nie skasuję. I zrobie dodatkowe kopie, w razie gdybyś chciał je skasować. - Mi zaczęła się śmiać - Dobra, pora to zmyć. - powiedziała patrząc na zegarek - Nachyl się nad brodzikiem.

Zrobiłem jak kazała. Nina założyła czystą parę rękawiczek i ustawiła odpowiedniął temperaturę wody, po czym zanużyła ręce w moich włosach. Ponownie poddałem się tej rozkoszy.

W mojej głowie pojawiła się scenka sprzed paru minut, kiedy to Nina siedząc na mnie okrkiem, zaczęła kręcić biodrami. Sam jej widok z tej perspektywy był podniecjący, ale nie, ona dodatkowo zaczęła się o mnie ocierać. Gdybym w tedy tego nie przerwał, inaczej by się to skończyło. Pzypuszczenia rodziców niebyłyby już przypuszczeniami a faktem. Przewijałem sobie w myślach ten momęt, kiedy na głowie poczułem lodowaty strumień wody. Poderwałem się, chlapiąc wszystko do okoła, w tym roześmianą wredotę.

- Stwierdziłam, że nie może być za przyjemnie. - nie przestawała się szczerzyć.

Bez słowa podszedłem do niej i chwyciłem ją w pasie, przerzucając przez ramie.

- Co robisz idioto? Postaw mnie na ziemi!

Nie zwracałem uwagi na protesty dziewczyny i wszedłem pod prysznic. Zasunąłem zasłonki i postawiłem wierzgającął się dzieczynę. Nie puściłem jej jednak, tylko jeszcze mocniej przytrzymałem, chwytając ją w pasie i przysuwając do siebie. Drugął rękął sięgnąłem do kurka i odkręiłem zimnął wodę. Zacisnąłem zęby. Nina pisnęła i wtuliła się we mnie. Spojrzałem na nią. Dopiero teraz zauwarzyłem jaka jest krucha i malutka. Ledwo dosięgała mi do ramienia. Poczułem jej paznokcie na przedramionach. Zakręciłem prędko wodę, zdając sobie sprawę, że jeszcze tego nie zrobiłem. Brązowooka odsunęła się ode mnie i spojrzała gniewnie, ale po chwili zrezygnowła i spowrotem wtyliła swoją głowę w mojął pierś. Usłyszałem szczękanie zębami. "Chyba lekko przesadziłem".

Wyszedłem spod prysznica, ciągnąc tą kruszynę za sobą, chwyciłem puchaty ręcznik i owinąłem nią nim. Zacząłem wycierać jej włosy. Mi lekko się ode mnie odsunęła i kichnęła. Brzmiało to raczej jak szczeknięcie szczniaczka. Od teraz to mój ulubiony dźwięk.

Z uśmiechem spojrzałem na dziewczynę, która wyglądała naprawdę uroczo, z białym, puchatym ręczniku na ramionach i głowie.

- Luis, zaraz się przeziębisz! - krzyknęła, kiedy na mnie spojrzała. Zciągnęła z siebie ręcznik i zarzuciła go na mnie.

Wcześniej nie zwróciłem uwagi, że moje ubranie jak i włosy, są całe przemoczone, a pod moimi nogami zebrała się już kałuża dosyć sporych rozmiarów. W sumie nie powinno mnie to dziwić, w końcu sam również, wszedłem pod lodowaty strumień wody.

- To nie ja tu się trzęse jak galareta. - odpowiedziałem - Lepiej idź się przebrać, a ja tu posprzątam.

Mi jedynie skinęła głową, na zgodę i wymknęła się z łazienki.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania