Poprzednie częściMoc Wspomnień - Wstęp

Moc Wspomnień - Rozdział 2

,,Dum, Spiro, Spero"

(Dopuki oddycham nie tracę nadzieji)

 

#NINA

 

10 minut później zeszłam do kuchni zrobić sobie jajecznicę i mocną kawę, która zawsze stawiała mnie na nogi po długiej nocy. Byłam strasznie zmęczona i najchętniej położyłabym się jeszcze spać. W tym momęcie wystrczyłby mi nawet kuchenny stół. Otworzyłam lodówkę w poszukiwniu jajek i poczułam przyjemny chłód na twarzy. Stałam tak dobre kilka minut, zastanawijąc się jakby to było wejść do środka i zamknąć drzwi.

W końcu oderwałam się od tego przyjemnego uczucia. Wyjęłam to czego potrzebowałam i z żalem zamknęłam lodówke. Tak jest za każdym razem kiedy wracam skacowana z impezy, a i tak nie wyciągam wnisków typu: "nigdy więcej nie będę piła."

Następnie moje myśli pobiegły w stronę, przystojniaka znajdyjącego się piętro wyżej. Kiedy rodzice powiedzieli mi z kim zamierzają spędzić tegoroczne wakacje.... w sumie to jakoś szczegulnie mnie to nie obchodziło. Cieszyłam się, że zobaczę Toda - młodszego syna państwa Lee. Zawsze lubiłam dzieci. A co do starszego syna, to tak właściwie za dużo o tym nie myślałam. Prawie go nie pamiętałam, jedynie jakieś urywki. Był dla mnie jak obca osoba, z którą muszę jechać na wakacje. Przyzwyczaiłam się do takich sytuacji. Przez pracę mojego ojca, często spędzaliśmy wakacje z jakąś obcą rodziną, która jakimś zbiegiem okoliczności miała dzieci w moim wieku, które musiałam w pewien sposób niańczyć. Czasem były to dziewczyny, ale głównie chłopaki, którzy się do mnie przystawiali, a ja musiałam być dla nich miła, bo w końcu "od tego załeży praca twojego ojca" - przypomniały mi się słowa matki, które wypowiedziała chwilę po tym jak jednemu z moich ,,adoratorów" przyłożyłam w twarz. No po prostu już nie wytrzymałam.

- Nina, to ty? - z moich myśli wyrwał mnie, miły, kobiecy głos.

- Miło panią widzieć,  Pani Lee - za plecami kobiety pojawił się jej mąż - I Pana - uśmichnełam się do małżeństwa.

- Wyrosłaś - powidział mężczyzna, z przjaznym uśmiechem. Przyjzałam mu się. To po nim Luis odziedziczył te niesamowite, przenikliwe, niebieskie oczy, które pewnie potrafiły zabić. Włosy, ciemnie jak noc, miał po matce. Połączenie tych dwóch cech, było chyba najlepszym, jak do tej pory, pomysłem Boga. Nie dość, że wyposażył go w naturałny seksapil, to chłopak jeszcze sam nad tym pracował. Widać to było po jego wyżeźbionym brzuchu i umięśnionych ramionach. No porostu ideał. Na samo wspomnienie jego, do pasa, nagiego ciała, zrobiło mi się gorąco. Ponownie rozważyłam wejście do chłodnej lodówki i zostania tam do końca życia.

- Może jajecznicy? - zapytałam chcąc zwróciś myśli na inną ścieszkę.

- Jeśli to nie kłopot.

- Żaden - odwóciłam się w stronę kuchenki.

- Nasz syn, nie mógł się doczekć, aż cię zobczy. - zaczeła pani Lee

- Ja też się stęskniłam za Todem -odpowiedziałam nie mając wtpliwości, o którego syna chodzi.

Nagle do kuchni wpadł wkurzony Luis, z zaciętą miną.

*************

#LUIS

Schdziłem po schodch, słysząc, że w kuchni toczy się  już rozmowa. Kiedy byłem bliżej, usłyszałem jak moja matka mówi:

- Nasz syn nie mógł się doczekać, aż cię zobczy - "Co, ku*wa?"  Nie zamierzłem pozwolić, aby ktoś wygadywał takie bzdury na mój temat. Zbiegłem z reszty schodów, prawie wywalając się po drodze. Słyszałem jak Nina odpowiada:

- Ja też się stęskniłam za... - wpadłem do kuchni - ...Todem - dokończyła dziewczyna i spojrzała na mnie zdziwiona. Nie powiem zrobiło mi się głupio. Na szczęście zaraz za mną do kuchni wpadł mój brat i żucił się na blondynkę.

- Nina, jesteś! - dziewczyna podniosła go i okręciła wokół własnej osi.

- Hej, szkrabie. Masz ochotę na jajecznicę? - kiedy chłopiec kiwną głową, dziewczyna spojrzała na mnie pytającym wzrokim - A ty?

- Może być. - pod obojętnym tonem, próbowałem ukryć wcześniejsze zdenerwowanie.

Dziewczyna posadziła Toda na blacie i zaczeła przygotowywać śniadanie, jednocześnie wciągając młodego w rozmowę. Korzystając z okazji, że nie zwraca na mnie uwagi, przyjrzałem się jej, szukając oznak wczorajszego wieczoru. Żadnych sińców pod oczami, ani grymasu na twarzy, wywołanym głośnym krzyczenie dzieciaka. Wiedziałem. Napewno nie była na na imprezie. No bo powiedcie mi jaka osoba, która popszednij nocy balowała, dziś wstaje z samego rana wypoczęta, bez żadnych oznak kaca. Pomimo, że znalazłem już to czego szukałem, nadal nie odwracałem od niej wzroku. Nadal miała na sobię, tą zadurzą bluzę. Spojrzałem wyżej na jej roześmiane oczy i zamarłem. Te ogromne brązowe oczy. Dopiero teraz przypomniałem sobie skąd jej znam. To one mi się przyśniły. To ona była tą dziewczynką ze snu. Ale dlaczego? A może to poprostu było wspomnienie? Nie, to nie możliwe. Niczego takiego nie pamiętam. W sumie to nie pamiętam nawet snu.

 

Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk, szurających butów, które zmierzały w naszą stronę. W drzwiach pojawili się państo West.

- Niech, zgadnę, wy też macię ochotę na śniadanie.

- Czytasz nam w myślach, kochanie. - dziewczyna skrzywiła się na te okrślenie ze strony matki. Podeszła do lodówki, a kiedy ją otworzyła, na jej twarzy pojawił się błogi uśmiech. Przymknęła powieki. Nagle dziewczyna drgneła i gwałtownie otworzyła oczy, jakby o czymś zapomniała.

- Niestety jajka się skończyły. Pujdę do sklepu. - nie czekając na niczyją odpowieć, wyszła z kuchni, założyła białe trampki i wyszła, tak jak stała. Miałem wrażenie, że ucieka.

**************

#NINA

"Dzięki, Boże, że pozbyłeś się tych jajek z mojej lodówki." Naprawdę byłam mu wdzięczna. Potrzebowałam czasu, żeby ułożyć układankę w mojej głowie, a dzięki tamu miałam pretekst, żeby zostać sama. Mianowicie, kiedy w końcu kawa zaczeła działać, a chłód lodówki otulał moją twarz, dotarła do mnie straszliwa myśl. Luis nocował w pokoju Brada. A to oznacza, że był tam wczoraj, kiedy na wpół przystomna, wróciłam do domu przez okno. Jakim cudem ja go nie zauważyłam. No jakim ch*jem, nie zauważyła, że na łużku leży ciało (przystojne, umięśnione i seksowne ciało, tak nawiasem mówiąc). Mam nadzieję, że go nie obudziłam. A wracając do jego ciała...wow! Sądząc z jego miny, kiedy na niego patrzyłam, sam zdawał sobie sprawę jak działa na dziewczyny i pewnie często to wykorzystuje. Nie żeby coś, już nie raz oglądałam facetów bez koszulki (I innych części garderoby), ale on przebijał wszystko.

Zauważyłam też, że chłopak ma na żebrach wytatuowany napis. Widziałam tylko ostatni wyraz: "Spero", ale nie potrzebowałam więcej, żeby wiedzieć co tam jest napisane. Podwinełam rękaw bluzy i spojrzałam na swoją rękę. Uśmiechnęłam się. "Widocznie mamy podobny gust. "

 

-----------------

Wiem, że rozdział trochę krótki i nudnawy,ale był potrzebny.

Aby wam to wynagrodzić odrazu dodaję następną część ;)

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania