Poprzednie częściMoc Wspomnień - Wstęp

Moc Wspomnień - Rozdział 13

"Człowiek stworzony jest po to, by szukać prawdy, a nie by ją posiadać."

 

#NINA

Rozmawialibyśmy z Mattem pewnie jeszcze dłużej gdyby nie to, że chłopak musiał już iść. My też postanowiliśmy wracać do domu, ponieważ zaczęło się chmurzać. Chyba znowu będzie padać. Droga powrotna minęła nam w miłej atmosferze.

W pewnym momęcie powietrze zgęstniało i zrobiło się parno. Chmury zasłoniły całe niebo, przez co zrobiło się ciemno. Nie wiem dlaczego, ale ta pogoda miała w sobie coś znajomego. Miałam jakieś dziwne uczucie deja vu. Usłyszeliśmy grzmot, a zaraz potem na niebie pojawiła się błyskawica.

 

*****

Na początku tylko lekko kropiło, potem zaczęła się prwdiziwa ulewa. W powietrzu czuć było zbliżającął się burzę.

- Patrz na mnie! - krzyknęłam i zaczęłam skakać z jednej kałuży w drugął, ochlapując wszystko do okoła i mocząc swojął różowął sukienkę. To jednak nie miało znaczenia bo i tak byłam cała mokra od podającego deszczu.

- A teraz ty spujrz tutaj - usłyszałam głos za mnął. Odwróciłm się w tamtął stronęł i zobaczyłam jak Tod stepuje w ogromnej kałuży po czym zatrzymuje się i ostatni raz kopie wodę.

- Ja też tak chcę! Naucz mnie, Luis - poprosiłam. Dotarło do mnie, że przede mnąl wcale nie stoi Tod tylko mały Luis.

Skinął na mnie rękął, abym do niego podeszła. Zrobiłam to z uśmiechem. W chwili kiedy znalazłam się obok niego, na niebie pojawiła sie błyskawica. Podskoczyłam z piskiem. Po chwili na niebie znowu pojawiła się błyskawica, ale tym razem towarzyszył jej głośny grzmot. Wiatr wzmógł się jeszcze bardziej, a wokół nas zaczeły latać liście i gałęzie. Następny grzmot,a przed nami pojawiła się ogromna dziura. Znowu krzyknęłam i wtuliłam się w niebieskookiego chłopaka.

- Boję się - szepnęłam.

- Cśśśśśśśś. Spokojnie. Nie ma czego. Zamknij oczy. To tylko zły sen - szeptał póbując mnie uspokoić.

Ja jednak nie zamierzałam zamykać oczu. Rozglądałam się dookoła, a mój wzrok zatrzymał się na ciemnej postaci, która stała jakieś 10 metrów od nas. Ubrana była w coś jakby brązową szatę, ciągnąłcął sie po ziemi. Na głowę miała zarzycony kaptur, który zasłaniał, górnął część twarzy. Mimo takiej odległości mogłam stwierdzić, że mroczna postać ma na ustach szyderczy uśmiech.

*****

 

Powoli zaczęłam wracać do rzeczywistości. Najpierw poczułam, że ktoś mną potrząsa, następnie ciepło czyjejś dłoni na moim ramieniu i zimne krople, które co chwila spadały na mojął twarz. Dopiero potem zobaczyłam kto stoi przede mnął - Luis. Ostatnie co do mnie dotarło to jego słowa.

- Nina, nic ci nie jest? Mi, do cholery, odezwij się! - był jednocześnie wkurwiony ale i zmartwiony - To nie jest wcale śmieszne, ruda wredoto.

- A czy ja się śmieje? - zapytałam nieobecna. "Co to, do kurwy, miało znachyć? "

Kiedy chłopak mnie usłyszał, przyciągnął mnie do siebie i zamknął w żelaznym uścisku. Odruchowo odwzajemniłam ten gest, nie do końca wiedząc co się dzieje. "Od kiedy Luis jest taki troskliwy?"

- Nie strasz mnie tak więcej - szepnął mi we włosy, a ja poczułam jak po całym ciele przechodzął mnie ciarki. Odsunął się ode mnie, a mnie momętalne ogarnął chłód. Zadrżałam. Niebieskooki zauważył to. Chwycił mnie za rękę i zaczął biec do najbliższego budynku, gdzie znajdował się dach. Oparłam się o ścianę i zaczęłam wpatrwywać w spadające krople deszczu. Ten widok zawsze mnie chipnotyzował. Zapominałam o całym świecie, pogrążona we własnych myślch, któtych potem nawet nie pamiętałam. Wydawało mi się, że Luis także jest nieobecny. Tak więc siedzieliśmy w ciszy, każdy pogążony we własnych myślach.

- Co to było? - po 5 mintach usłyszałam szept chłopaka. Spojrzałam na niego, a dokładniej na jego profil. Nie patrzył na mnie.

- Może ty mi powiesz co się stało. Niec nie paiętam. - odwróciłam wzrok kiedy chłopak na mnie spojrzał. To był dla mnie niewygodny temat. Nie lubiłam mówić o czymś czego sama nie rozumiałam. Nie mam zielonego pojęcia co to było i co miało znaczyć. Wyglądało to trochę jak wspomnienie, ale przecież to nie możliwe. Nic tkiego nie pamiętam. Mam wrażenie, jakby to nie była moja historia, jakbyśmy wystąpili w niej tylko jako aktorzy. Z drugiej strony to uczucie deja vu nie daje mi spokju. Czuje, że mimo wszystko coś w tym wszystkim jest znajomego. Nie wiem tylko co.

- Po prostu szliśmy i rozmawialiśmy, ale kiedy błysnęło, zatrzymałaś się. Na początku nawet nie zauważyłam, że nie ma cię obok. Kiedy zbaczyłem, że zostałaś w tyle zacząłem cię wołać, ale mi nie odpowiadłaś..... - zaczął opowiadać - Stałaś kopletnie nieruchomo. Myślałem, że to twój kolejny, kiepski żart - uśmiechął się słabo, a ja razem z nim - Podbiegłem do ciebie. Zobaczyłem, że masz otworzone oczy. Machnąłem ci rękął przed twarzął i zacząłem się śmiać. Ty jednak nadal nie reagowałaś. Mimo, że miałaś otwarte oczy, to sprawiałaś wrażenie jakbyś nic nie widziała. Wyglądało to jakbyś śniła na stojąco..... - urwał zamyślony. Zagryzłam wargę. To niczego mi nie wyjaśniło. - Teraz twoja kolej. Co to, do cholery, było?

- Nie wiem - nadal na niego nie patrzyłam.

- Spróbuj jeszcze raz. - spojrzała na niego, nie wiedząc o co mu chodzi - Może tym razem ci uwierzę. - dokończył spoglądając na mnie. Znowu uciekłam wzrokiem i zagryzłam dolnął wargę.

 

#LUIS

Znowu zagryzła tą pieprzonął wargę, co cholernie mnie rozpraszało i nakręcało. Zwłaszcza kiedy przypominałem sobie wydarzenie z dzisiejszego poranka i to, że te usta dotykały moich. Najgorsze było to, że ona robiła to oduruchowo. Nieświadomie doprowadzała mnie do szaleństa.

Odwróciłem od niej wzrok. Nie mogłem pozwolić, aby coś mnie rozpraszało. Musiałem sie dowiedzić, co się stało. Kiedy powiedziałem, że wygląda jakby śniła, do głowy wpadł mi pewien pomysł. A co jeśli nie tylko ja mam te dziwne sny. Może one jednak coś znaczął. Nie dowiem się tego jednak jeśli Mi nie zaczne gadać.

- Ja... Naprawę nie pamiętam. - odwróciłem się do dziewczyny, która patrzyła na mnie zaszklonym wzroiem. Poważnie? No kurwa, poważnie?!

- Co raz lepiej mała. Ale nadal ci nie wierze. - prychnłem - Niektórzy poprostu nie umiął kłamać.

- Jestem doskonałym kłamcą. - oburzyła się i wydeła usta, a łzy momenalnie zniknęły. Uśmiechnąłem się na to. Mimo wszystko cieszyłem się, że wróciła moja Mi, że wyrwała się z tego całego osłupienia.

Zaraz. Wróć. Czy ja właśnie pomyślałem MOJA Mi?!

Nie, napewno nie.

- Skoro tak umiejętnie kłamiesz to dlaczego ci nie wierze?

- Nie mam, kurwa pojęcia. Tym bardziej, że mówie prawdę! - krzykneła. Nie mogłam uwierzyć, że ona nadal w to gra i mnie okłamuje. A przynajmniej próbuje, bo jestem pewnny na 100% że nie mówi prawdy. - Ta historia jest równie prwdziwa, co mój róg jednorożca. - prychnąłem.

- Super! Zawsze chciałam mieć jednorożca! - pisneła i wyrzuciła ręce w górę. W tej chwili wyglądała jak ta mała dziewzynka z moich snów. Brakowało jej tylko dwóch kucyków i kokardek.

- Myślałem, że smoka - uśmiechnąłem się przypominając sobie naszął rozmowę gdy byliśmy dziećmi. Jej usta rówież przybrał krztałt bnana i spojrzała na mnie zaskoczona.

- Jakim cudem to pamiętsz?

- Wiesz, żadko kiedy jakaś 4-letnia diewczynka woli smoki o jednorożów - zaśmiałem się, a ona ze mnął. Szybko jednak przestałem, uświadamiając coś sobie - Mała wiem co robisz. - wskazałem ją oskarżycielsko palcem.

Mi spjrzała na mnie niewinnie, robiąc zdziwiona minę, po chwili usta jej drgnęły. Jednak to nie to ją zdradzło, tylko oczy, w których kryły się iskierki.

- Nie zmieniaj temtu. - dodałem i przęknąłem ślinę, nie mogąc oderwać wzroku od jej oczu.

- Gdybym chciała odwrócić twoją uwagę, nie robiłabym tego w ten sposób. - powiedziała niższym tonem i wstała ze swojego mijsca. Pzybiżyła się do mnie, a ja znów przęłkonąłem ślinę - Tylko w ten - szepneła mi do ucha.

Zaczęła całowć mnie po szyi, zjerzdżając w dół. "Nie Luis, nie pozwól by to cię rozproszyło. Pmiętaj co...."

Jęknąłem kiedy dziewczyna zatoczyła okrąg językiem, tyż nad obujczykiem, a nstępnie lekko ugyzła to miejsce. "O czym to ja...? "

W tej chwili mojeje jedyne myśli były skupione na niej. Na jej drobnych dłonich, które przesuwały się po moich ramionach, na miękkich ustach, które w dalszym ciągu błądziły po mojej szyi, na języku, który co raz to wysuwał się, aby delikanie musnąć mojej skóry. Chciałem aby pzestła się ze mną bawić, żeby jej usta w końcu odnalazły moje. Tak jak dzisiaj rano.

 

Przed oczami zaczął mi się przewijać film. Przypomniłem sobie jak w tedy mnie całowała. Jak jej dłonie zaczęły zjerzdżać niebezpicznie blisko mojego przjacela. Jaki w ted byłem podniecony i gotowy na dalszy rozwój. A na koniec, jej zwycięskął minę kiedy szeptała mi, że się zemści.

Otworzyłem szeroko oczy.

Co za mała, wredna, podstępna żmija. Z wielkim trudem odsunąłem ją od sebie.

- Tym razem ci się to nie uda - wydyszałem. Znowu spojrzała na mnie niewinnie, ale na jej ustach błąkał się chytry uśmiech.

- Warto spróbować - mruknęła i wyjeła telefon z tylnej kiszonki spodni, ponieważ zaczął dzwonić.

- Hej, Derek..... ale przecież pada - zmarszczyła ze zdziwieniem brwi, co w jej wykonniu wyglądało uroczo - jak to...? - wyszła spod naszego schronienienie, a ja za nią.

Na niebie pojawiła się tęcza, a słońce grzało w najepsze. Nie było widać śladu deszczu. Nawet ulice i ławki zdążyły już wyschnąć. "Ile czasu, w takim razie do choley, siedzieliśmy pod tym dachem i się całowaliśmy? A rczej to ona całowala mnie, aby odwrócić moją uwagę". No właśnie, ta wredota jeszcze mi nie odpowiedziała...

- Jasne, że będziemy - powiedziała do tego chuja i się rozłączyła. Spojrzała na mnie - Derek urządza dziś imprezę na plaży. Idziemy.

- Nie brzmiało to jak pytanie. - uśmiechnąłem się bezczelnie.

- Bo nim nie było, kocie. - odpowiedziała mi tym samym. Zaczeła iść w stronę naszego domku.

- Poczekaj - złapałam ją za rękę. Miła taką delkatną i miękką skórę. Ciekawe jak smakowała. Spojrzała na mnie wyczekująco, a do mnie dotarło, że jeszcze nic nie powiedziałem. Odchrzknąłem - Nadal nie odpowiedziałaś na moje pytanie.

Jęknęła zirytowana.

Spowrotem odwróciła się do mnie tyłem. Czy ona chciała mnie zignorować? O nie. Ze mnął nie będzie się tak bawić. Znowu odwróciłem ją w swoją stronę, ale chyba urzyłem za durzo siły, bo dziewczyna krzyknęła zaskoczona, odbiła się od mojej klatki piersiowej i zaczęła lecieć do tyłu, na swój zgrabny tyłeczek, ciągnąć mnie ze sobął. Chcąc choć trochę złagodzić jej upadek, odwróciłem nas w taki sposób, że to ja wylądowałem na chodniku a ona na mnie. Nina poniosła się na rękach, ale w dalszym ciągu siedziała na mnie okrakiem. Miałem nadzieję, że nie wyczuła, że mój żąłnież praktycznie stoi na baczność.

- Młodzi - mrukneła oburzona staruszka, która przechodziła obok. Na twarzy Mi wykwitły rumieńce. Łał, chyba pierwszy raz je widzę. Ta dziewczyna jeszcze nigdy się przy mnie sie nie zarumieniła, chociaż dowałem jej do tego milion powodów. Rumieńce w połączeniu z jej nowymi, rudymi włosami i czekoladowymi oczami dawały nieziemski efekt. Chiałem je jeszcze pooglądać, dlatego powiedziałem:

- Normalnie nie mam nic przeciwko tej pozycji, ale chyba jednak wole być na gurze - zdziwiłem się kiedy jej rumieńce, na te słowa, momętlnie zniknęły. Pochyliła się do mnie, abym lepiej ją słyszał:

- To masz problem chłopczyku, bo to ja zawsze jestem na gurze. Więc, chyba jednak się nie dogadamy w tej kwestji.

Zaśmiałem się na te słowa, ale i całą sytuację. Równierz się uśmiechnęła i wstała. Zrobiłem to samo. Zaczeliśmy iść. Spojrzałem na drobnął osóbkę, która była obok mnie. Patrzyłem, ale nie mogłem uwierzyć, że istnieje. No bo widzieliście kiedyś dziewczynę, która potrafi kusić pocaunkami i gestami tylko dla swoich celów i nie wychodzi przy tym jak dziwka. Bo ja do tej pory jeszcze nie. Ta mała z godziny na godzię mnie zaskakuje, a mamy przed sobą jeszcze miesiąc.

- Nina.... - zacząłem ostrorznie, przypominając sobie temat, który nie został zakończony. Nie chciałem jej znowu zirytwać i popsuć naszych dziwnych relaci. Ale nie mogłem też tego odpucić. Byłem ciekawy. Miałem nadzieję, że nie tylko ja mam te dziwne przebłyski wydarzeń, które, jak mi się zadawało, nie miały miejsca.

Westchnęła zezygnowana. Ale nie wkurzona (przynajmiej jakś plus). Odpowiedziała nie patrząc na mnie:

- Po prostu coś sobie przypomniałam - umilkła, jakby chciała zakończyć temat, ale po chwili zmieniła zdanie i zaczęła opowiadać - Nie wiem czemu, ale deszcz przypomina mi dziecińswo. Zawsze kiedy poda, mam takie diwne uczucie - wykonała nieokreślony ruch dłoni w pobliżu piersi - coś, jakby uczucie deja vu. - urwała, po czym dodała już ciszej, tak jakby mówiła do siebie - Ale nigdy nie było tak silne.

"Czyli jednak jest szansa, że nie tylko ja mam te posrane sny."

 

 

×××××××××

Teraz rozdziały będą pojawiać się co 2-3 dni.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania