Poprzednie częściMoc Wspomnień - Wstęp

Moc Wspomnień - Rozdział 6

,,Wojna ze mną?

Gratuluje odwagi...

Wspłczuję głupoty"

 

#LUIS

- Hej, dzieciaki. Mamy dla was nispodziankę - powiedział mój ojciec, kiedy wszyscy siedzieli już w samochodzie.

Biorąc pod uwagę, jego poprzednią niespodziankę nie wiedziałem czego się spodziewać. Spojrzałem na przyczynę mojego ,,szczęścia". Jest dopiero 9 rano, a ona już zdąrzyła mnie porządnie wkurwić. Nie powiem, zaimponowała mi. Nawrzeszczałem na nią, a ona nic. Zero strachu. A nawet lepiej - odgryzła mi się, co jeszcze bardziej mnie wkurzyło, ale mimo wszystko potrafiłem docenić odwagę tej dziewczyny. A może głupotę? "Raczej to drugie" - usłyszałem głos dziewczyny. Spojrzałem w jej stronę bojąc się, że ostatnią myśl wypowiedziałem na głos. Nina siedziała z wielkim bananem na twrzy i potrzyła w stronę rodziców. Co ją tak ucieszyło? Zmarszczyłem brwi.

- A co ty na to, Luis? - dopytywał ojciec dziewczyny.

- Na co?

- Domek letniskowy, zamiast hotelu.

- A tak. Wspaniały pomysł - otrząsnąłem się - Przepraszam. Chyba się nie wyspałem. - spojrzałem znacząco na Mi, która się zaśmiała.

- Ostrzegałam, żebyś z nim nie pił. - powiedziała, tak aby rodzice jej nie usłyszeli.

- Bardziej chodziło mi o rodzaj pobutki, jaki mi zafundowłaś.

- Taki, który zadziałał od razu .- wypieła mi język niczym dziecko - Skąd mogłam wiedzieć, że przez kaca, staniesz się jeszcze większym dupkiem?

- Ja za to nie wiedziałem, że z rana jest z ciebie taka zołza.

- Łajza - porawiła mnie - I może byłabym milsza, gdyby ktoś nie chrapał mi do ucha.

- O czym ty mówisz? - zmarszczyłem brwi. No oky, może nie pamiętam nic od chwili, w której wsiadłem w samochud, ale to nie możliwe żebym...

- O niczym. Po prostu chrapiesz tak głośno, że słyszałam to u siebie w pokoju. - zamilkła.

 

#NINA

Nie wiem czemu nie powiedziałam mu o ,,naszej wspólnej nocy". W ten sposób dopiekłabym mu raz a dobrze. Ale chyba wolałam zostawić to dla siebie.

**********

Obudziłam się na ramieniu Luisa. Dziwne, że mi na to pozwolił. Spojrzałam na niego i wszystko stało się jasne. On również spał.

- Ile jeszcze będziemy jechać - byłam jeszcze lekko zaspana. Niechętnie podnosłam się ze, swojej ,,poduszki" i obejrzałam w bok na śpiącego w foteliku Toda. Potem znowu przeniosłam wzrok na starszego z braci. Dopiero teraz, kiedy ułożeni są w prawie identycznej pozycji, zobaczyłam podobieństwo.

- Już prawie jesteśmy. - pan Lee uśmiechnął się do mnie.

Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Spojrzałam na nasz domek. Cały zbudowany z drewna, jedno piętrowy. Na szczęście nie był on na odludziu. Do najbliższej plaży oraz sklepów, możnabyło spokojnie dojść piechotą. Do tego jeden bonus dla mnie i Luisa - jednym z mijajanych przez nas bydynków, był klub.

- Nina, obudzisz Luisa? - jego matka właśnie wyjmowała Toda z fotelika.

-  Oczywiście. - rozpiełam swoje pasy i chwyciłam chłopaka za ramiona, mocno nim potrząsając - Wstawaj, Śpiąca Królewno! - nic - Nie mam szklanki wody więc to musi ci wstarczy - podniosłam rękę, gotowa uderzyć. Złapał ją gdy była turz przy jego twarzy i nie otwierając oczy zapytał:

- Czy mi się wydaje, czy ty właśnie chciałaś jebnąć mi z liścia? Wiem, że się uśmiechasz - dodał. Miał rację.

- Wydawło ci się. A teraz wstawaj, albo wrócę tu z jakąś butelką, ale nie obicuję, że będzie to woda. - zaśmiałam się.

- Ha-ha-ha. No bardzo, kurwa, śmieszne - zaczął się podnosić - W końcu rozumiem tą rudą łajzę. Za takie pobutki powinni dawać kary. Mam nawet parę sugestji jakie - uśmiechnął się łabuzersko, a ja jedynie wywróciłam oczami. Nigdy nie robiłam tego tak często, jak przy nim.

*************

W środku dom był przytulny, także zrobiony z drewna. Nie zabrakło jenak nowoczesnych elemenów. No bo oky, uwielbiam stare domy i meble, ale w kuchni i łazience wole jenak nowe rzeczy. Na prterze, znajdowała się łazienka, kuchnia, oraz salon, w którm stała wielka czerwona kanapa, na przeciwko telewizora (Mógł by być większy). Natomiast na piętrze znajdowały się sypialnie. Mi przypadła oczywiście ta na preciwko pokoju Luisa. Kto by się tego spodziewał?

Weszłam do swojego pokoju i oniemiałam. Przy ścianie, z oknem, stało puchate łóżko, z blado różową pościelą. Obok znajdowała się biała komoda, do której odrazu włożyłam ubrania. Tapety były tego samego koloru co pościel. Położyłam mojego metrowego, ciemno-brązowego miśka na łóżku i poszłam do łazienki wziąć prysznic.

Zeszłam ze schodów i stanęłam jak wryta. W całym domu panowała jakaś chora cisza. Czułam się jak dziewczyna z horrou. Ostrorznie postawiłam krok do przodu. Nic. Zrobiłam następny. Krzyknęłam.

- Wystreszyłeś mnie, Tod - zaśmiałam się. Nie mogłam, uwierzyć, że tak się dałam. Już nigdy więcej nie obejrze horrou. Spojrzałam na chłopca, który z uśmiechem na ustach sięgnął po coć za plecy. Moim oczom ukazał się pistolet na wodę. Odwróciłam się gwałtownie, gotowa uciec. Niestety okazało się, że i w moje plecy była wycelowana broń. Niemiałam do kąd uciec. Zrezygnowana postanowiłam zrobić to co przestępcy robią na filmach: ustać spokojnie, podnieść ręce za głowę i zamknąć oczy. Albo nie. W chwili, gdy pierwszy strumień wody we mnie uderzył, podbiegłam do Luisa, w taki sposób aby znaleść się za jego plecami, a następnie na niego wskoczyłam.

Dzięki temu manewrowi strumień Toda, został skierowany w strszego brata.

Luis, próbował mnie zrzucić, a ja za wszelką cęnę chciałam zostać na jego plecach. Czułam się jakbym była na tym słynnym mechanicznym byku. Udało mi się to do czasu, gdy młodemu skończyła się amunicja. W tedy zeszkoczyłam z mojego ,,byczka".

- Co to miało być do chol... - zaczęłam, ale się powstrzymałam. Spojrzałam na dzieciaka - cholipci? Zemsta?

- No patrz zgadłaś.

- Szkoda tylko, że coś ci nie pykło. Bo jakbyś nie zauważył, ty też jesteś mokry. Znowu.

- Może i jestem, ale dla takich widoków warto - uniusł brwi, mierząc mnie wzrokiem i zatrzymując się na moich piersiach.

- Uważaj, żebyś jeszcze bardziej się nie zmoczył - prychnęłam i odwróciłam się w stronę łazienki.

- Spokojnie. Następnym razem postaram się bardziej. - z trzaskiem zmknęłam drzwi.

Zaraz, co? Jakim, do cholery, następnym razem? Czy on właśnie wypowiedział mi wojnę?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania