Poprzednie częściMoc Wspomnień - Wstęp

Moc Wspomnień - Rozdział 14

"Bo my na imprezach trzymamy poziom...

bo ciężko nam utrzyać pion :D"

 

#LUIS

- Nina długo jeszcze? - krzyknąłem poraz kolejny. Już od dobrych 20 min. próbuję dostać się do łazienki. Za pół godziny mamy wychodzić na imprezę, a ona dopiero bierze prysznic. Logika kobiety. 

- Jeszcze trochę.

- Mówiłaś to 10 minut temu! - odpowiedziała mi głucha cisza, więc dodałem - Mi, bo się spóźnimi.

- Jęczysz jak mała dziewczynka - usłyszałem śmiech, częściowo zagłuszony przez szum wody - Jeśli nie masz zamiaru sikać to możesz wejść.

- Wydawało mi się, że się myjesz - zmarszczyłem ze zdiwienia brwi. ,O co jej chodzi? "

- No i co z tego? Przez te zasłony i tak nic nie widać, więc właź, nie pierdol, bo się spóźnimy.

Może i są tam zasłony, ale nie mogę dać gwarancji, że ich nie zerwę. Przęłknąłem głośno ślinę. Sięgnąłem do klamki, modląc się w duchu, żeby były zamknięte, ale nie, oczywiście otwarte. Nie żeby coś, już nie raz widziałem nagie ciało, ale teraz było jakoś inaczej. Teraz to było JEJ ciało.

Przekroczyłem próg łazienki i przymknąłem drzwi. Dziewczyna jak gdyby nigdy nic nuciła sobie jakąś piosenkę. Zza zasłon można było zobaczyć ciemny zarys sylwetki, która teraz lekko się bujała w rytm własnej melodii.

Zcząłem się zastanawia, czy Nina zdaje sobie sprwę z tego, że już wszedłem. Żeby się tego dowiedzieć (I żeby trochę rozłdwać swoje napięcie) postanwiem zadać ptanie:

- Nie boisz się, że tam wejdę? - zakkpiłem, udając rozluźnienie.

- I mnie zgwałcisz? Nie, chyba nie - Jej śmiech poniósł się ehem po małym pomieszczeniu.

- Nie zgwałciłbym cię...

- No widzisz. - przerwała mi.

- Jeszcze nie skończyłem. Nie zgwałcłbym cię, bo sama byś tego chciała, a wtedy to już nie podchodzi pod gwałt - dokończyłem.

Trochę już się rozluźniłem, więc podeszłem do lustra i zacząłem nakładać piankę do golenia. W odbiciu lustra zobaczyłem ruch. Po chwili ruda glówka wyjrzała zza zasłony. Miała wysoko uniesione brwi i kpiący uśmieszek.

- Czyżby? Nie wydaje mi się.

Maszynka zastygła w mojej dłoni, tuż przy twarzy. Ponownie przełknąłem głośno ślinę. Zza zasłonki wystawało jej ramię, z którgo leniwie spływały krople wody. Zaczłem obserwować tą, która biegła od obojczyka, potem na ramię i nagle gwałtownie skręca w stronę piersa, ale zanim dotrze do celu znika za zasłonął. Miałem ochotę podejść tam i pokonać tą samął drogę swoimi ustami i językiem. W tej chwili zazdrściłem tym kroplom wody, że mog dotykać jej nagiego ciała.....

"Kurwa debilu, ogarnij się" - upomnałem się w myślach.

Odwróciłem od niej wzrok, ale zdąrzyłem jesze zobaczyć jej zwycięski uśmieszek. Zabrarałem się do golenia, a Mi wróciła pod prysznic. Cały czas coś nucąc. W pewnym momęcie zacząłem rozpoznawc melodię. Wiedziałem, że skądś ją znam, ale nie wiedziałem skąd.

- Co tam nucisz?

- In the End - Blac Veil Brides. Znasz to?

- Tak. Ale jakim cudem TY to znasz?

- Co masz namyśli mąwiąc TY? Zresztą nieważne. Śpiewasz? - chociaż jej nie widziałem byłem pewny, że właśnie w tej chwili się uśmiecha. Zaczeła śpiewać reflen na całął łazienkę.

 

"In the end (Na końcu)

Ase you fade into night (Gdy rozpłyniesz się w noc)

Who will tell the story of your life? " (Kto opowie historię twojego życia?)

 

W połowie, postanowiłem się przyłączyć:

 

"And who will ememberyour last gudbay? (I kto zapamięta twoje ostatnie pożegnanie?)

Coust it's the end I'm not afraid (Ponieważ to koniec, nie boję się)

I'm not afraid to die" (Nie boję się śmierci)

 

- Powinniśmy zacząć występować w operze. - Mi zaczęł się śmiać, a ja wraz z niął. Kiedy w końcu ucichliśmy usłyszałem dźwięk zakręcanej wody, po czym zza zasłonki znowu wychyliła się Nina, z wycigniętął do przodu rękął - Podasz mi szlafrok?

Sięgnąłem po puchate, jasonróżwe ubranie. Kiedy je podawałem zobaczyłem, że dziewczyna dziwnie na mnie patrzy i powstrzymuje się od śmiechu.

- Co?

- Zamierzasz zamienić się w Dwie Twarze z "Batmana"? - zapytła i nieczekając na mojął odpowiedź spowrotem schowała się pod pysznicem.

Odwróciłem się w stonę lustra i zrozumiałem o co jej chodzi. Połowa mojej twarzy nadal była pokryta pianką do golenia, a dróga gładka i ogolona. Zaśmiałem się do swojego odbicia i ogoliłem się do końca. Kiedy skończyłem ochlapałem twrz zimnął wodą, pare razy przejeżdżając rękami po włosach.

Po chwili Mi wyszła, ubrna w szlafrok, który jej podałem. Na głowe zrzuiciła kaptur, który miał przysztyte kocie uszy. Chyba nigdy nie widziałem czegoś tak uroczego i seksownego za razem. Uśmiechnęła się słodko i podeszła do mnie, spogldając w lustro. Nie patrzyła jednak na swoje odbicie, tylko na moje. Przygąldaliśmy się sobie na wzajem w zwierciadle. Wdziałem jak przygryza dolną wargę, a po chwili ją puszcza. Miałem wrażenie, że wszystko dzieje się w  zwolnionym tępie. Wyswobodzona warga przybrała odcień czerwieni i kusiła żeby ją skorztować.

Jednak magia chwili szybko prysnęła. Diewczyna odkrząknęła i odwróciła wzrok. Potem znwu na mnie spojrzała, ale z jej oczu nie dało się nic wyczytać.

- Pośpiesz się. Za dziesisięć minut wychodzimy. - powieziała i wyszła z łazienki.

 

#NINA

Wyszłam z łazienki i pobiegłam do swojego pokoju. Mósiałam stamtąd uciec. Czułam, że cała jestem rozgrzana i bynajmniej nie było to spowodowne gorącym prysznicem. Chodziło raczej o pewnego niebieskookiego chłopaka. Wyglądał zabójczo kiedy jego czarne włosy, mokre opdały mu na czoło. Nie mogłam się powstrzymać i przygryzłam tę chlernął wargę. Robię tak zawsze kiedy rozmawiam z chłopakiem, który mnie pociąga, aby zwrócić jego uwagę. Ten ruch miałm już tak dobrze wyćwiczony, że nie do końca nad nim panuję. Widziałam jak Luis przyląda się moim poczynianiom, z dziwnym błyskiem w oczach. I właśnie dlatego musiałam uciec. Wiedziałam, że jeśli zostanę wszystko może wyjść spod kontroli tak jak z rana, a tego nie chciałam. Nie zamierzałam niszczyć tego dziwnego układu, który jest między nami.

Weszłam do pokoju i odrazu skierowałam się w stronę szafy. Sięgnęłam po sukienke, którął już wcześniej zaplanowałam, że założę. Miała odcień ciemnej czewieni, czyli mój ulibiony kolor, i głęboki sznuowany dekold. Ułożyłam ją na łóżku i zabrałam się do robinia makijażu. Nałożyłam trochę pudru i tym razem zrobiłam kreski eyelinerem. Pomalowałam rzęsy. Korciło mnie, aby na usta nałożyć jakiś kolor, ale stwierdziłam, że zabardzo będzie gryzł się z sukinką i moimi rudymi włosami. Ostatecznie zdecydowałam się na błyszczyk i zaczęłam zakładać sukienkę. Właśnie zasuwałam suwak z tyłu kiedy usłyszałam za sobą otwierane drzwi, a następnie gwałtownie nabierane powietrze. Odwróciłam się w tamtą stronę z nadal dziwnie powykręcanymi do tyłu rękoma. "Dlaczego nie mogli zrobić tego walonego suwaka z boku?! Dlaczego to zawsze mósi być tył?!"

- Może byś mi pomógł? - żuciłam do Luisa zirytowana całą tą sytuacją.

Odwróciłam się do niego tyłem i zgarnęłam włosy na prawe ramię. Wsłuchłam się w powolne kroki chłopaka, który zmierzał w moją stronę. Po chwili jego dłonie chwyciły suwak, muskając przy tym moją nagą skórę. Syknęłam gdy poczułam jak lodowaty dreszcz przechodzi przez całe moje ciało.

- Przepraszam - mruknął i szybko zabrał ręce.

- Nic się nie..... Po prosti jesteś cholernie zimy.

- Dziwne. Zawszs słyszałem, że jestem gorący. - zakpił i spowrotem zabrał się za zapinanie mojej sukienki. Miałam wrażenie, że specjalnie muska moje plecy, jadąc w góre wraz z suwakiem. Po kręgosłupie znowy przeszedł mnie dreszcza, ale tym razem nie przez zimno. Kiedy sokńczył, usiadłam na łużku i założyłam sandałki na koturnie.

- I jak? - zapytałam, wstąc i kręcąc się w kółko.

- Ta spudniczka jest za krótka. - padła natychmiastowa odpowiedź. Odwróciłam się gwałtownie w jego stronę. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.

- Wiem. Projektant inspirował się toim fiutem. - odparłam słodko i ponownie zakręciłam się w piruecie oglądając się do okoła. O co mu chodziło? Sukienka była idealnie dopasowaa do mojego ciała, podkreślajc moje krztałty, ale nie była wcale krótka!

- Przebierz się - cignął beznamiętnie ignorujc mój komętarz.

- Nie ma mowy. Nie mamy czasu. - powiedziałam i skierowałam się w stronę drzwi. Zatrzymał mnie kładąc rękę na moim ramieniu i lekko popychając.

- Wątpie, żeby rodzice cię tak wypuścili. - uniusł jedną brew.

- Pewnie by mnie nie wpypuśli, ale - zaczęłam - nie ma ich w domu! - wrzasnęłam na cały dom.

Dzisiaj nasi rodzice zabrali ze sobą Toda i pojechali do jakiś znajomych, którzy mieszkali niedaleko. Chyba nawet mieli u nich przenocować.

- Po prostu się przebierz - warknął.

Jęknęłam i zawzróciłam się w stronę szafy, mamrocząc coś pod nosem. Nie miałam czesu się z nim kłucić. Nie zamierzałm jedak zrezygnować z góry sukienki. Nie poddam się tak łatwo. Wyciągnęłam czarnął rozkloszowaną spudniczkę z wysokim stanem i niezadając sobie trudu zdejmowaniem butów czy wypraszaniem chłopaka naciągnęłam ją na siebie. Ten sówak zapiełam bez problemu.

- Zadowolony....TATO? - zapytałam i wyszłam za drzwi.

Mijając go zauwarzyłam, że się uśmiecha. Nie wiem czy z satysfakcji, że się przerałam, czy rozbawiony moją reakcjął. Miałam to w dupie. Jestem wkurzona. Nie lubie kiedy ktoś kwestjonuje mój styl ubierania. Wychodząc z pokoju, chwyciłam jeszcze moją torebkę i skórzana kurtkę.

Wyszłam na podwórko i oparłam się o ścianę przy drzwiach. Czekałam aż chłopak je zamknie. Dopiero teraz mu się przyjrzałam. Miał na sobie czarne spodnie i czarną koszulę z podwiniętymi do łokcia rękawami. Mogłam obserwować mięśnie jego ręki kiedy przekręcał kluczyk. Jego ciemne ubrania idealnie pasowały do jego włosów. Jedyne co było w nim "jasene" to nibieskie oczy, który błyszczały w nocnym mroku.

Plaża była niedaleko nas, dlatego postanowiliśmy, że pójdziemy tam na piechotę. Szliśmy w milczeniu. Ja nadal na niego zła, on jawnie roześmiany z mojej rekcji. W końcu dotarliśmy na miejsce. Niektóre twarze były mi kompletnie obce, inne już poznałam. Były tu obie dróżyny, z kturymi grałam w siatkówkę i dziewczyne, które dopingowały. Zuważyłam Dereka w tym samym momęcie co on mnie.

- Nina! Luis! - krzyknął do nas i machnął dłoniął, dając nam znak, że mamy podejść.

- Hej Derek - uśmiechnęłam się do niego - Siema chłopaki! - rzuciłam w stronę reszty drużyny. Wszyscy skineli mi głową z ogromnymi bananami na twarzy.

- Łał! Dziewczyno, z tymi włosami wyglądasz na ostrął laskę! - zagwizdał Max, a jego znajomi pokiwali głowami z uznniem.

Luis wymienił ze wszystkim uściski dłoni. Życie chłopaków mósi być naprawdę ciężke. Ja naprzykład nie wyobrażam sobie, że muszę podawać dłoń dla każdego kogo choć trochę znam. Usłyszałam krząnięcie i spojrzałam w tamtął stronę. Obok Dereka stała drobna blondynka, która była łudząco podobna do blondyna obok. A obok niej stała wysoka, czanowłosa dziewczyna.

- A właśnie! - krzyknął, już chyba lekko wstawiony chłopak - Poznajcie mojął bliźniaczkę - Delle i jej koleżankę - Sugar - "poważnie?! Imie prostytutki?! Albo jej rodzice przewidzieli, na kogo wyrośnie ich córka, albo to ona stosowała się do nadanego jej imienia." Pomyślałam, przyjrzawszy się jej doczepianym rzęsom i różowej, oczojebnej mini. Nie zdziwłabym się, gdybym w jej pokoju znalazła rurę.

- Przyjżyj się tej sukience i następnym razem kiedy osądzisz długość mojej, przypomin sobie tę. - szepnęłam do Luisa, wywołując u nigo uśmiech. Również się uśmiechnęłam i pzedstawiłam:

- Nina - Della uśmiechnęła się do mnie życzliwie - już ją lubię, natomiast Sugar kompletnie mnie zignorowała.

- A kim jest ten przystojniaczek? - zaszczebiotała w stronę Luisa - jej nie lubię.

- Luis - odparł niebiekooki, posyłając jej zaczepny uśmiech. "Poważnie? No kurwa, poważnie?!"

- Lu, to chyba nie było do ciebie. W końcu mówiła coś o przystojniaku, a nie skończonym debilu - powedziałam słodko specjalnie używając zdrobnienia. Wiedziałam, że tego nienawidzi. Teraz wystarczyło poczekać na wkurw na jego twarzy. Spojrzał na mnie spod przymrurzonych powiek, ale się nie odezwał. Wydawało mi się, że w jego oczach błysnęło rozbawienie, a groźną minę tylko udaje. Już miała się wyszczerzyć, kiedy do rozmowy wtrąciła się ta tania, czarnowłosa Barbie.

- Nie, nie. Właśnie o nigo mi chodziło. Chociaż przystojnaczek to jednak nie odpowiednie słowo. Jesteś MEGA przystojniakiem! - pisnęła a ja poczułam jak pękajął mi bębenki od tego skrzeku. - Chyba często chodzisz na siłownie. - paplała dalej, łapiąc go za biceps swoimi szponami.

- Dobra, ja chyba idę się napić. Ktoś idze ze mnął? - zapytałam głośno przerywając Sugar.

Derek i Della chętnie pokiwali głowami i zaczeli iść w stronę stołu z alkocholem. Poszłm za nimi. Odwróciłam się za siebie i zobazyłam jak dziewczyna odciąga gdzieś Luisa.

 

*****

Po dwóch godzinach, zaczęło mi szumieć. Przez cały ten czas siedziałam z bliźniakami. Tak jak myślałam, polubiłam Delle, która była miłął, trochę nieśmiałą dziewczyną. Była śliczna i naturalna. Zastanawiam się jak ktoś taki może przyjaźnić się z takim plastikiem jak Sugar. Postanowiłam się o to spytać. Okazało się, że blondynka wcale jej nie lubi, a czarnowłosa jest tu ze względu na jej brata.

- Współczuje Luisowi, ale jeszcze badziej się cieszę, że wkońcu odczepiła się od Dereka. - powiedziałam na koniec.

Czas upływał nam w miłej atmosferze. W pewnym momęcie postanowiliśmy podejść do stołu gdzie odbywała się gra, która polegała na tym, że dwuch przeciwników stoi po przeciwnych stronach stołu, a na przeciwko nich poustawane są kubeczki z wódką. Przeciwnicy na zmianę próbują trafić piłeczką pinkpongowął w kubeczek przeciwnika. Jeśli trafi, przeciwnik pije jego zawartść.

- Pijesz ostatni, idjoto! - krzyknął ktoś, a ja zobaczyłał czerwonął czuprynę - Max. Jego przeciwnik, czrnoskóry chłopak, zamknął oczy i podniósł kubek do ust. Po chwili go odsunął i się skrzywił. Zobaczyłam jak jego twrz przybiera dziwny odcień. Najwidoczniej nie tylko ja zwróciłam na to uwagę, bo wszyscy zaczeli się odsuwać. Czrnoskóry zasłonił dłonoiął usta i uciekł od stołu.

- O nasza ruda piękność. Chcesz się zmierzyć? - Zapytał Max.

Spojrzałm na niego przyjmując wyzwanie. Poszłam na drugą stronę stołu. Ktoś zaczął napęłnić kubki i wręczył mi piłeczkę.

- Mam nadzieję, że w tym jesteś lepszy niż w siatce. - prychnęłam. Usłyszałm gwizdy.

- W obu tych rzeczach jestem zajebisty. I nie tylko w tych. - uśmiechnął się porozumiewawczo. Kolejne gwizdy - Dam ci fory. Zaczynaj.

Postanowiłam trochę się z nim podroczyć. Pierwszy rzut specjalnie skusiłam. Uśmiechnął się i sam cisnął w mój kubek. Trafił dwa pod rząd. Wypiłam. Trzeci skusił. Moja kolej. Trafiłam jednego. Uśmiechnęłam się niwinnie. Max znowu trafił dwa. "Dobra, koniec tej zabawy". Następny mój rzut był trafiony. Za jednym zamachem trafiłam w połowę jego kubków. Teraz to chłopak pił.  Skusiłam. Widziałam, że chłopak jest już nieźle pijany, i że nie ma szans żeby trafił. Max skusił, a ja postanowiłam, że zakończe to w tej kolejce. Tak też się stało.

- Dajesz Max. To ostatni. A może wymiękasz? - podpuszczałam go - Chyba robisz się zielony.

Czerwonowłosy dzielnie wypił zawartość ostatniego kubka. Skrzywił się, ale nie zwymiotował. Szacun.

- Ktoś jeszcze chce się zmierzyć z mistrzem?! - zawołałam. Byłam już lekko pijana.

- Mistrz dopiero idzie. - usłyszałam za sobą znajomy głos, któreg właścicela nie widziałam od dobrych 3 godzin. Odwrciłam się w tamtął stronę.

- Kto? Nie widzę tu nikogo, oprucz pewego przemądrzałego niebieskookiego idioty.

- Idjota, to synonim słowa przystojniak? - podszedł do mnie, a ja zauwarzyłam, że się chwieje. Był bardziej pijany ode mnie. Jego słowa o czymś mi przypomniały.

- A włśnie, gdzie twój cukiereczek?

- A co zazdrosna? - uniosłam przwął brew i posłałam mu spojrzenie w stylu: "Weź, nie pierdol". Zaśmiał się z mojej reakcji - To jak będzie? Gramy? - zapytał i odszedł na drógi koniec stołu. Ktoś znowu zaczął napełniać nasze kubki. Ludzie zaczeli krzyczeć i wiwatować. Zauważyłm, że jest ich więcej niż wcześniej.

Zaczeliśmy grać. Z racji, że oboje nie do końca mogliśmy utrzymać równowagę, szliśmy łeb w łeb. Strzał, skucha, strzał, skucha. Zaczęłam się śmiać, a do głowy wpadł mi genialny pomysł.

- A może, żeby podkręcić atmosferę, założymy się. - Luis, uniósł na mnie wzrok, a na jego ustach zabłądził zadziorny uśmiech.

- O co?

- Może o wszystko? - zapyatam. Widząc, że nie rozumie, wyjaśniłam - Przegrany zrobi WSZTSTKO, co chce wygrany.

- Jasne. Szykuj się na przegranął złotko. - puścił do mnie oczko i rzucił piłeczkął.

 

 

××××××

Przepraszam za to, że tak długo nie dodawałam rozdziału, ale przez tą "bardzo wakacyją" pogodę trochę się pochorowałam i nie miałam do tego głowy.

Przepraszam również za błędy, ale nadal nie czuję się najlepiej.

Mam nadzieję, że jeszcze tam jesteście ;)

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania