Poprzednie częściMoc Wspomnień - Wstęp

Moc Wspomnień - Rozdział 4

,,Mądra dziewczyna:

Całuje, ale się nie zakochuje.

Słucha, ale nie wierzy.

Odchodzi, zanim zostanie porzucona."

 

#NINA

Zwiedzanie okazło się być nawet miłe. W końcy spędziłam z rodzicami trochę więcej czasu niż godzinę. Nawet Luis zaczą być.... miły? To chyba za durzo powiedziane. Zaczął mnie tolerować, ale w jego przypadku to chyba naprawdę durzy postęp.

Po dniu pełnym wrażeń trzeba szykować się na jeszcze więcej wrażeń.  Umówiłam się z Klaudiuszem, że przyjedzie po nas za jakąś godzinę. Tak więc transport miałam z głowy. W sumie mogłam poprosić Luisa, żeby zawiózł nas samochodem ojca, ale coś mi mówiło, że tej nocy raczej nie będzie trzeźwy, a wolałam nie ryzykować bliskiego spotkania samochodu z drzewem, czy inną przeszkodą. Szkoda auta.

Tak więc zostało mi już tylko się wyszykować. Założyłam jasne spodenki z wysokim stanem i bluzkę w stylu retro, która idealnie przylegała do mojego ciała i kończyła się trochę wcześniej niż zaczynyły spodenki, dzęki czemu kawałek skóry zostawał odsłonięty. Do tego trampki przed kostkę i męską bluzę besballową (nawet nie pamiętam od kogo ją ,,porzyczyłam"). Uczesałam się w warkocze bokserskie, zrobiłam lekki makijaż który składał się z wytuszowania rzęs i pomalowania ust na ciemny fiolet i byłam gotowa. Nigdy nie rozumiałam  dziewczyn, które szykują się parę godzin. Życie nauczyło mnie, że czas jest bardzo cenny i nie warto marnować go na takie bzdety.

Poszłam do pokoju Luisa, aby zobaczyć czy jest już gotowy. Zawachałam się przed drzwiami. Wyciągnęłam rękę, chcąc zapukać. Czułam się z tym naprawę dziwnie. Nigdy nie musiałam pukać do tego pokoju. Nawet gdy jego właściciel, jeszcze w nim mieszkał. Przełamałam się i zapukałam, po czym nie czekając na odpowiedź weszłam do pokoju. No co? Robię małe kroczki.

Tak jak poprzednio, Luis właśnie zakładał koszulkę. Odwrócił się w moją stronę i posłał mi ,,łobuzerski" uśmiech. Patrzyłam na niego przez chwilę, zwracając uwagę na to, że nadal nie zakłada tej cholernej koszulki. Czy on próbował mnie tym speszyć? Widząc jego wzrok i uniesioną brew, przekonałam się, że właśni taki miał zamiar. "Dobre" - prychnęłam w myślach.

- Gotowy?

- Jak widać - pokzał na swoją, nadal nagą, klatkę piersiową, zmuszając mnie tym samym na spojrzenie na nią. Całą siłą woli powstrzymałam przygryzienie wargi. "Bądź silna, dziewczyno" - Nie bardzo - dokończył z jeszcze szerszym uśmiechem, jakby wiedział co, właśnie dzieje się w mojej głowie.

- W takim razi mam dla ciebie radę. Zamiast tak stać, może byś się ubrał, ale to tylko taka moja propozycja.

- Własnie to zamierzałem zrobić, ale KTOŚ wparował do mojego pokoju i uniemożliwił mi to. Co mi przypomina, że miałaś pukać.

- Zapukałam.

- Wiesz.... zazwyczaj po zapukaniu, grzecznie czekasz, aż ktoś zaprosi cię do środka. - uśmiechnął się na swój komętarz.

- Na przyszłość mósisz wydawać dokładniejsze polecenia, bo jakbyś nie zauwarzył, jestem blądynką - złapałam się za warkocz - i mój mózg nie pojmuje tak prostych poleceń - uśmiechnęłam się wyzywająco - A, i tak dla twojej informacji: ja nie oczekiwałam zaproszenia. Ja ci ŁASKAWIE oznajmiłam, że wchodzę. - uśmiechnęłam się słodko. Spojrzałam na chłopaka, który teraz stał oniemiały - Radzę skorzystać z mojej poprzedniej rady - pokazałam na podkoszulek - Czekam w samochodzie - dodałam, słysząc klakson auta.

 

#LUIS

Szybko, założyłem koszulkę i poszedłem za Niną. Nadal nie mogłem uwierzyć, że ta mała tak mi dogadała. Nie spodziewałem się po niej takich pazórków.

Wsiedliśmy do samochodu. Dziewczyna spojrzała na nieznanego mi chłopaka, który siedział za kierownicą, a następnie na Klaudiusza siedzącego na miejscu pasażera.

- Nie mogłeś popuścić okazji, co nie? - chłopak jedynie uśmiechną się zadziornie w odpowiedzi. A ja nie rozumiałem o co chodzi. Przyjrzałem się dwójce siedzącej z przodu. Muszę przyznać, że oboje byli przystojni (nie rzebym był gejem).

- Musicie trochę się ścisnąć. Obiecałek komuś, że go podwiozę - powiedział chłopak za kierownicą. Przesunąłem się na miejsce obok dziewczyny.

- Po kogo jedziemy? - zapytała z uśmiechem, który zgasł, kiedy zobaczyła przepraszające spojrzenie chłopaka.

- Po Lolę - powiedział cicho - Przepraszam Mi.

- Za co? Przecież ona ma prawo tam być.

- Nie udawaj! - krzykną Klaudiusz, odwracając się w naszą stronę i mierząc w Ninę oskarżycielsko palcem. - Przecież wiem, że nie lubisz tej suki równie mocno co ja.

Nina nic na to nie odpowiedziała, dlatego musiałem zadać, nurtujące mnie, pytanie:

- O co chodzi, z tą całą Lolą? Co się stało?

- Oprócz tego, że jest z niej niezła zdzi..... - urwał widząc spojrzenie dziewczyny - ....prostytutka? - dokończył. Mi (nadal nie wiediałem skąd to przezwisko) jedynie wywróciła oczami.

- Po prostu, nie zdziw się, jeśli zacznie się do ciebie przystawiać. Przy wszystkich. Ale spokojnie, robi to baaardzo dyskretnie - uśmiechnęła się na jakieś wspomnienie - Zabawę czas zacząć.

Podążyłem za ich spojrzeniami i ujrzałem..... prostytutkę. Klaudiusz nie mógł lepiej tego nazwać. Dziwczyna z tlenionymi włosami i z taką ilością tapety na twarzy, że aż chciałem tam podejść i spytać o numer telefonu.... bo potrzebuję tynkarza. Do tego miała na sobie ledwo zakrywającą tyłek szmatę, zwaną też sukienką (ktoś patrzący z boku, nie zobaczyłby różnicy), która maiła rozcięcie na plecach. Na nogach miała niebotycznie wysokie obcasy, które bardziej przypominło narzędzie zbrodni, niż obuwie. Spojrzałem na dziewczynę siedzącą odok mnie. Różnica aż waliła po oczach.

Strój Niny podkreślał jej atuty, a to, że miała odsłonięte tylko nogi, oraz kawałek brzych, pozostawiało duże pole do wyobraźni, co niesamowicie mnie nakręcało. Lola za to odrazu pokazywała mi to co chciałem. Zero wyobraźni i finezji.

- Witam, panów - powiedziała zalotnie, wsiadając do samochodu - i Ciebie - dodała ze złośliwym uśmieszkiem, patrząc na Ninę - A ciebie chyba jeszcze nie znam - podała mi rękę, jak jakaś piepszona pierwsza dama. Spojrzałem na nią, nie odzywając się - Lola

- Jak ta dziewczyna spod latarni?

 

#NINA

Chłopak, jak zwykle nie mógł powstrzymać się od złośliwego komętarza. Uśmiechnęłam się. W wstecznym lusterku zauwarzyłam, że nie tylko ja. Klaudek puścił mi oczko. Dziewczyna stała przez chwilę osłupiała, ale zaraz się ogarnęła i usiadła obok Luisa, ocierając się o niego. Zignorowałam ją i wróciłam do rozmowy z chłopakami z przodu. Co chwila jednak rozpraszała mnie ,,para" siedząca obok. Najpierw dziewczyna przysunęła się do chłopaka, prawie siadając mu na kolanach, a następnie położyła rękę na jego nodze, nad kolanem i zaczęła sunąć tipsami w górę. Właśnie sięgała mu do rozporka (No bardzo, kurwa, dyskretnie), gdy chłopak zabrał jej rękę i odłożył ją na nogę dzieczyny, która zachichotała idiotycznie i przysunęła się jeszcze bliżej niego - to wogóle jest jeszcze możliwe? Chłopak przesuną się w moją stronę. Wiedziałam, że to i tak nie powstrzyma napalonej dziewczyny - jeśli można ją tak nazwać, która uparcie dążyła do rozpięci mu spodni. Chłopak przesuną się jeszcze bliżej mnie i szepną:

- Może pomożesz?

Przeszły mnie ciarki, kiedy poczułam jego ciepły oddech na mojej szyi, i zobaczyłam jak blisko siebie znajdują się nasze usta. W tedy mnie olśniło.

Uśmiechnęłam sie do niego i  złączyłam nasze usta w pocaunku, jednocześnie siadając na nim okrakiem (A w tak małym samochodzie to był nie lada wyczyn). Z początku Luis był zaskoczony i nie reagował. Nie minęła chwila, a już pogłębił pocaunek, jednocześnie chwytając mnie za biodra. "Szybki jest" - ta myśl zniknęła równie szybko jak się pojawiła. Byłam zbyt zajęta pocaunkiem, który rozpalał mnie od środka. Na coś jednk znalazłam czas. Po prostu nie mogłam się powstrzymać. Wyciągnęłam rękę w stronę Loli i pokazałam jej jakże cudowny, środkowy palec. Wiedziałam, że to zobaczyła w chwili, gdy usłyszałam ciche prychnięcie dziewcyny. Uśmiechnęłam się na ten dźwięk, co chłopak chyba wziął za koniec pocaunk i odsunął się ode mnie.

No trudno, nie można mieć wszystkiego.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania