Poprzednie częściMoc Wspomnień - Wstęp

Moc Wspomnień - Rozdział 29

"Szczęście. Jest to ulotna chwila, która skrapla się i spływa po policzku."

 

#NINA

- Widzę Mi, że w końcu zastosowałaś się do mojej rady. - przede mną stał uśmiechnięty Klaudiusz. Poruszył sugestywnie brwiami i spojrzał na moją koszulkę. A ściślej rzecz ujmując: NIE moją koszulkę. Pod spodem nie miałam nic, ale przecież on nie nie mógł o tym wiedzieć. Ale sądząc po jego minie domyślał się tego, tak samo jak i tego co wydarzyło się wczoraj między mną a Luisem.

- Cicho. - mruknęłam i przytuliłam go mocno - Tęskniłam.

- Ej, bo będę zazdrosny. - do przedpokoju wkroczył Luis - O moją dziewczynę. - dodał. Klaudiusz odsunąm mnie na wyciągnięcie ręki i spojrzał na mnie oskarzycielsko. Wzruszyłam ramionami i zrobiłam niewinną minę. Klaudiusz przeniós wzrok na Luisa.

- Twoją dziewczyna, powiadasz? I ja nic o tym, do cholery, nie wiem?

- Ciężko żebyś wiedział.... - zaczęłam się tłumaczyć.

- Przyjaciołam mów się takie rzeczy i nie obchodą mnie, że jesteście parą od 5 czy 10 minut! Bo przespaliśi się napewno wcześiej! - znowu spojrzał znacząco na mój ubiór i uśmiechnął się. No tak, już zapomniałam, że temu tylko dwie rzezy w głowie: żarty i seks. No i jescze alkochol. Wywróciłam oczami.

- Nie żebym cię wyganił.... - zaczął Luis takim tonem, jakby właśnie to robił - Ale co ty tu robisz?

- Rozumiem stary, twój ból i dlatego strasznie was przepraszam, że wam przeszkadzam w TAKIM momęcie... ale musze poprzeszkadzać wam jeszcze trochę. I uwierzcie mi - gdyby to nie było naprwdę ważne to zostawiłbym was w spokoju, abyście mogli, nadal....

- Klaudusz! - krzyknęłam. Nie chciałam rozmawiać z nim o swoim życiu seksualnym, a przynajmniej nie przy Luisie.

- No co?!

- Czy ja cię pytałam o Sharon, Sam, Anne, Vee....? - zaczęłam wyliczać i przyznam szczerze, że niektóre imiona zmyśliłam. Naszczęście tak jak ja, chłopak ma problem z pamięcią do imin.

- Dobra, dobra. Zozumiałem! Mogę wejść? - Przepuściłam go w drzwiach.

- To co, jak było? - zapytał Klaudiusz, kiedy przechodził obok Luisa. Ten spojrzała na mnie i popatrzył mi w oczy:

- Wyjątkowo. - uśmiechnął się do mnie, co odwzajemniłam.

 

- A więc.... co tu robisz? Co jest takie wrzne? Coś się stało? - zaczęłam zadawać pytania, gdy tylko usiedliśmy na kanapie w salonie. Na szczęście przez ten krótki czas, mama i tata zdąrzyli przenieść się na górę. Nadal nie mogę uwierzyć, że ludzie w ich wieku wpadli na takie coś. "Założe się, że my w ich wieku będziemy mieli jeszcze lepsze pomysły." - przypomniały mi się słowa Luisa i chociaż nie chciałam tego zrobić na głos, to przyznje mu pełnął rację.

- Dobra, pamiętasz jak mówiłem, że za tobą tęsknie? - zapytał przejęty chłpak. Kiwnełam potwierdzająco głową - No więc, myliłem się. Za tą twoją ciekawością nie tenskniłem wogóle - wyszczerzył się do mnie, na co w odpowiedzi, rzuciłam w niego poduszką i trafiłam prosto w tą jego zadowoloną buźkę.

- Nie rozmumiem, dlaczego ja się z tobą przyjaźnię. - stwierdziłam.

- To proste, mała. Bo jestem zajebisty.

- I skromny. - wtrącił się Luis.

- No widzisz, kocie - same zalety. - zauważyłem jak na te, jak i poprzednie, przezwisko Luis zaciska pięści.

- Nieee. Ja jednak myślę, że to z litości.

- Kochanie, ranisz moje uczucia. - zielonooki złapał się za serce w teatralnym geście.

Spojrzałam na czrnowłosego, który z rządzą krwi wpatrywał się w mojego przyjaciela. Przewróciłam oczmi i zwróciłam się do chłopaka na przeciwko mnie.:

- Klaudek, możesz przestać? I nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi.

- Nie ma z tobą zabawy.

- Jeśli nie przestaniesz, to będziesz bawić się z nim. - wskazałam głową na mojego chłpaka.

Zaraz, co ja powiedziałam? Kurde, chyba jednak zaczęło do mnie docierać powaga naszej relacji.

- O co chodzi waszej dwujce? - i chociaż wyraźnie słyszałam liczbę mnogą, to Luis nadal uparcie wpatrywał się w bruneta.

- Poprostu twojej dziewczynie nie podoba się, że próbuję cię.... sprawdzić. Powiem ci Mi, że będziesz miała ciężko z tym zazdrośnikiem. Wystarczy tylko jedno czułe słowo, a ty już chcesz wymordować pół miasta. - Klaudiusz... - jęknęłm. Spojrzałam na niebieskookiego z obową, ale ze zdziwieniem stwierdziłam, że chłopak się uśmiecha, przez co i ja miłam ochotę się śmiać. Złapałam go pod rękę i przytuliłam do jego boku - Myślę, że - choć może być ciężko - to dam sobie z tym radę. - stwierdziłam i w przypływie uczucia, pocałowałam chłopak w policzek.

- Ooooo, jak słodko. Normalnie rzygam tenczął - Klaudek jak zawsze musiał dorzucić od siebie 3 grosze. Z wyciągniętym do przodu środkowym palcem, wypiełam mu język.

 

#LUIS

- Powiesz nam wreszcie po co przyjechałeś? - zapytała Nina po 10 minutowej bezsensownej rozmowie. Przyznam, że mnie również to ciekawiło.

Zauważyłem, że chłopak trochę się speszył.

- Ja nie jestem pewien, czy wogóle powinienem tu pzyjeżdżać....

- Co? Dlaczego? Przeceież cię nie wyganiam. Wiesz, że wszystko co mówiłam, było dla żartów. Jak zawsze... - Mi wstała i zaczęła energicznie gestykulować.

- Spokojnie mała - znowu spojarzałem na niego spod byka. Nie podobało mi się, że tak ją nazywa. Nadal nie wierze dziewczynie, że nigdy nic ich nie łączyło. - Nie o to chodzi, bo szczerze gdybyś to ty mnie wyganiała, to pewnie zostałbym na następny rok. Chodzi o to, że..... twojemu tacie może się nie spodobać to co chcę zrobić. Tak właściwie to twoim rodziom także. - zwócił się do mnie. Zmarszczyłem brwi. Nic nie rozumiałem. Spojrzałem na blondynkę i zauważyłem, że nie jestem jedyny.

- A od kiedy obchodzi cię zdanie, jakichkolwiek dorosłych?

- W TEJ sprawie zawsze mnie obchodziło.

- Ale co to za sprawa? - blondynka nadal stała wymachując rękoma we wszystkie strony. Ja o dziwo byłem spokojny. Czułem się jak słup, wyzbyty kompletnych uczuć.

Klaudiusz zaczą chodzić po pokoju. Wyglądało to tak jakby toczył walkę sam ze sobą. Już myślałem, że chłopak wydepcze nam okrągłą dziurę, kiedy w końcu się zatrzymał. Spojrzał na mnie, a następnie na Ninę. Nigdy nie widziałem go tak poważnego. No ok, nie widziałego go jakoś dużo razy, ale na pierwszy rzut oka było widać, że taka postawa, wogóle do niego nie pasuje. W końcu chłopak westchną, a ja wiedziałem, że podją docyzję.

- Usiądź. - wskazał dziewczynie kanapę.

- Nie dziękuję. Postoję. Może urosne. - na twarzy chłopaka pojawił się lekki uśmiech.

- Ten jeden, jedyny raz Mi, przestań być typową sobą i się ze mną nie kłuć. Usiąć.

Blondynka nadal stała. No tak zapomniałem, że jest uparta jak osiął. Złapałem ją za rękę i pociągnąłem lekko w swoją stronę. Dziewczyna westchnęła, ale w końcu zajeła miejsce obok mnie. Klaudek znowu zamilkł i patrzył w widoczny tylko sobie punkt.

- Nie poganiaj go. - trąciłem blondynkę lekko w bok, widząc, że chce coś powiedzić.

- Dzięki Luis. Widzę, że to ty jesteś tym cierpliwym i rozsądnym, w tym związku.

- Nie rób tego. - warknęła dziewczyna.

- Czego? - jego mina wyrażała sztuczną niewinność.

- Nie zmieniaj teamtu.

- Ale ja wcale...

- No proszę cię - prychnęła - Akurat w tej sprawie to jestem ekspertką.

Chłopak znowu na chwilę zamilkł. W końcu wziął głęboki oddech i zaczą mówić.

- Miałem wam tego nie mówić dopuki.... dopuki sami tego nie odkryjecie..... Ale kurwa, nie ma już czasu.

- Czego miałeś nam nie mówić? - dociekała blondnka.

- Co mieliśmy sami odkryć? - z jakiegoś niewiadomego mi powodu, właśnie te słowa zwróciły moją uwagę. A jeśli to ma coś wspólnego z tymi chorymi snami? Czy to wogóle możliwe?

- Swoją przeszłość - zwrócił się do mnie - Tą prawdziwą. - spojrzał uważnie na nasze twarze. Nie wiem co z nich wyczytał, ale zaczą mówić dalej - Zastanówcie się: mieliści kiedykolwiek jakieś dziwne wizje? W śnie albo na jawie? Jakieś wspomnienia, które nie mogły być wasze, a jednak braliście w nich udział?

Klaudiusz w dalszym ciągu się nam przyglądał, obserwując naszą reakcję i mam nadzięję, że powie mi co zobaczył bo ja sam nie wiem co czuje w tej chwili. Czy to możliwe, że chodzi mu o te moje sny.... i co to znaczy?

- Ja... - zaczeła niepenie dziewczyna. Spojrzłem na nią. Przypomniałem sobie dzień, w którym zaczęło padać kiedy wracaliśmy do domu. Pamiętam jak bardzo w tedy się wystarszyłem. Już w tedy mi na niej zależało. Pamiętam też, że dziewczyna za nic nie chciała powiedzieć co to było. Wzieła głęboki oddech i zaczęła od nowa - Kturegoś dnia padało, a my akurat wracaliśmy do domu. Zaczęło też grzmieć. Nie wiem dlaczego, ale miałam dziwne wrażenie deja vu. Kiedy błysnęło.... tak jakby odciełam się od świata. Nie widziałam już sklepów, ani ławek, tylko zupełnie inny obraz. - umilkła na chwilę, sięgając pamięciął do tamtego wydarzenia.

- Co zobczyłaś? - zapytałem szeptem, biorąc ją za rękę. Dziewczyna spojrzaa na mnie i uśmiechnęła się blado.

- Nas. Byliśmy młodsi. Tańczyliśmy w kałużach, kiedy.... błysnęło, a potem... nie pamiętam dokładnie. Wiem, że było jakieś zamieszanie, chaos. Bałam się, a ty ciągle powtarzałeś, że wszystko będzie dobrze - Nina ścisnęła lekko moją rękę. Odwzajemniłem jej gest i uśmiechnąłem się lekko, chcąc dodać jej otuchy. Mi spojrzała na Kludka, który również usiadł - Pamiętam, że na koniec zobaczyłam jakąś postać w długiej szacie. Miał przykrytą twarz kapturem. Stała parę metrów od nas i się uśmiechała. A ostatnio.... - zawachała się. W końcu westchnęł i spuszczając głowę, wyszeptała - Ostatnio wydawało mi się, że ją widzę. Nie w jakiejś wizji, tylko tak naprawdę. Stała przy sklepie i obserwowała mnie przez okno. Czy ja zwariowałam? -uniosła przerażone, czekoladowe spojżenie na Klaudka. I muszę przyznać, że ja też się bałem. Nie chciałem dopuści do siebie myśli, że mijej Ninie choć przez chwilę mogło coś zagrażać.

- Nie, Mi. Nie bardziej niż dotychczas. - Klaudek złapał ją za drógą dłoń i uśmiechnął się, co dziewczyna odwzajemniła. Ukuła mnie zazdrość, ale przemilczałem to. Nagle chłopak podwerwał się gwałtownie, jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę ze słów dziewczyny - Kurwa!

- Co?! Jednak zwariowałam? - dopytywała blondynka i próbowała wstać, ale przytrzymałem ją.

- Nie! - zaprzeczył szybko Klaudek - znaczy... nie wiem. To co muwisz, wbrew pozrom, ma sens, ale nie do końca.

- Co ty pieprzysz? - tym razem to ja zabrałem głos. - Uspokuj się i wszystko nam wytłumacz.

Chłopak wzią głęboki oddech i ponownie usiadł na przeciwko nas. Spojrzał na nas. Wyglądał jakby postarzał się o kilka lat.

- Dobra, pokoleji. Szczerze nie spodziewałem się, że to ty odpowiesz na moje pytanie. Z tego co wiem ta zdolność przypadła Luisowi.

- Jaka zdolność?

- Cśśś -chłopak uciszył blondynkę i spojrzał na mnie - Masz nam coś do powiedzenia?

Nie wiem dlczego, ale poczułem się osaczony. Serca zaczęł wybijać szalony rytm, jakby tańczyło kankana. Odetchnąłem i postanowiłem w końcu powiedzieć prawdę o snach i mieć nadzieję, że niczego sbie nie wymyśliłem.

- Parę rzeczy by się znalazło. Ale u mnie nie było tak jak u Nini. Po prostu miałem parę dziwnych snów.

- Na przykład jakich? - dopytywał chłopak na przeciwko mnie.

- Na początku były to krótkie przebłyski jakiś głosów i mało zrozumiałych obrazów. Pierwszy sen, który był w miarę sensny, miałe kiedy pierwszy raz spaliśmy w jednym łóżku - wróciłem myślami, do momentu kiedy rozwścieczona dziewczyna stanę w drzwiach w samej piżamie i zażądała zwrotu miśka. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu, który poszerzył się gdy zobaczyłem jak Nina wywraca oczmi - Przyśniło mi się, że my - jako dzieci - jeździliśmy na lodzie. Nagle lód zaczął pod tobą pękać, própował cię złapać, ale nie zdąrzyłem. Wpadłaś do wody. Próbowałem cię wyciągnąć, ale ja też wpadłem. Nie wiem jak to się skończyło. Obudziłem się.

Nastała chwila ciszy, w której wszyscy pogrążyli się w swoich myślach.

- Sniło ci się coś jeszcze? - zapytał cicho Klaudiusz. Zawachałm się i spojrzałm na dziewczynę obok mnie, przypominając sobie ostatni sen. Mi uśmiechnęła się do mnie, dodając mi otuchy.

- Ostatnio, kiedy czekałem aż wrócisz do domu, przysnąłem na kanpie....

- I co zobazyłeś? - przełknąłem głośno ślinę i zacząłem opowiadać. Z racji, że było to stosunkowo niedawno, pamiętamłem go jeszcze ze szczegółmi i tak też opowiadałem. Nie patrzyłem na blondynkę, bojąc się momentu, w którym miałem powiedzieć najgorsze. Bałem się, że sen może okazać się prawdą. Opiewiadziałem jak mężczyzna groził kobiecie, a następnie wszystko ucichło. Narazie pominąłem fakt, że kobietą, która stanęła w naszej obronie była, królowa - matak Niny. Skończyłem opowieść na moim omdleniu i spojrzałem na zielonookigo.

- Czy te sny.... są prawdziwę? - tak nprawdę zadawałem inne pytanie: "Czy matka Niny naprawdę zgnęła?" Wydawało mi się, że Klaudiusz rozumie moje pytanie. Spojrzał na mnie ze smutkiem.

- Tak - wyszeptał. Oboje sporzeliśmy na niewinną dziewczynę obok nas, która nie zadwała sobie sprawę ze swojej straty.

- O co chodzi? - zapytała z wachaniem. - O to, że Luis, nie powiedział jeszcze wszystkiego. - wszyscy spojrzeliśmy wystraszeni w stronę schodów. Stał tam ojciec Niny, który miał zobolały wyraz twarzy - Przepraszam córeczko - szepną w stronę Niny.

- Za co, tato? - dziewczyna puściła moją dłoń i podeszła do mężczyzny

- Za to, że milczałem. Ja tylko chciałem Cię chronić tak długo, jak to możliwe.

- Przed czym?

- Przed prawdą. - ojciec przciągnął ją do siebie i zamknął w uścisku - I przed przepowiednią. - szepnął, a na jego policzy można było zauważyć samotną łzę.

 

×××××××

Wiem, że całość jest trochę chaotyczna i może mało zrozumiała, ale mam nadzieję, że w następnym rozdziale wszystko zrozumiecie ;)

Chciałam też poinformować, że powoli zbliżamy się do końca.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania