Poprzednie częściMoc Wspomnień - Wstęp

Moc Wspomnień - Rozdział 23

Na początku chciałam was poinformować, że w związku z rozpoczęciem roku szkolnego, rozdziały będą pojawiać się raz na tydzień. Będę się starała dodawać je w weekendy.

×××××××

 

"Śmiech to najlepsze lekarstwo.

Chyba, że śmiejesz się bez powodu. W tedy potrzebujesz lekarstwa. "

 

#LUIS

Szedłem chwiejnym krokiem w stronę domu. A przynajmniej miałem nadzieję, że tam idę. Nina na pewno wiedziałaby, czy trzeba skręcić w prawo, czy w lewo. A może należało iść prosto? W sumie nawet nie pamiętm, który kierunek obrałem. Nina by pamiętała. Szedłem tak już od dobrych 10 minut, a moje myśli co chwilę schodziły na pewnego aniołka o blond włosach. A może powinienem powiedzieć diabełka? Po dzisiejszym dniu skłaniałbym się co do tej drugiej opcji.

Nadal pamiętałem jak jej oczy świeciły z wściekłości, a usta otwierały się i zamykały tworząc cięką linnię, jakby próbowała powstrzymać co poniektóre brzydsze wyrazy. Niektóre jednak i tak się wymcknęły: "Abyś chuju wdepnął w leg na bosaka!" - przypomniałem sobie jej krzyk. Skąd ta dziewczyna brała te teksty? Pewnie z internetu. I pomimo, że teraz te słowa mnie bawią to w tedy rozłościły. A to tylko pogłębiało wcześniejszy gniew, do którego miałem prawo. Nie rozumiem tylko dlaczego ona była zła. Nie żebym miał narzekać. Wręcz przeciwnie: rozłościłbym ją jeszcze raz, aby zobaczyć jej "groźną" postawę. Kiedy tak stała blisko mojej twarzy, mogłem dokładnie przyjrzeć się jej ciemnym, czekoldowym oczom i tak jak nigdy specjalnie nie lubiłem czekolady, tak teraz ją uwielbiam. A najlepiej z truskawkami lub poziomkami, czy czym tam ona pachnie. Dokładniej również widziałem jej usta, które zaciskała, a to działało na mnie tak samo jak w tedy kiedy je przygryzała: chciałem je uwolnić i spawić aby się rozluźniła. Do tego postawa jej ciała. Wyglądała jak mały, seksowny kociak, który próbuje udawać groźnego lwa. Słodko, ale jednak trochę zadziornie. Miałem ochotę zaciągnąć ją do łużka i sprawdzić czy bardziej przypomina domowego pupila, czy zwierze z Afryki.

Jednak to, że podoba mi się kiedy jest zła, nie wyjaśnia dlczego taka jest. Tak jak wspomniałem ja miałem powód. Kiedy zobaczyłem jak ten dupek przyciska ją do ściany nie wytrzymałem. Nie zastanowiłem się nawet, czy robi to wbrew jej woli, tylko odciągnąłm go najbrutalniej jak mogłem. A może właśnie o to jej chodziło? Może ona też tego chciała i nie podobało się jej, że im przerwałem? Poczułem jak ogarnia mnie nowa fala gniewu. Przydało by się ją utopić w alkocholu tak jak wcześniej, ale nie wziąłem nic na drogę. "Może to i lepiej" - pomyślałem widząc przejerzdżający radjowóz.

Nie, napewno była zła z jakiegoś innego powodu. Inaczej, znając ją, zareagowała by kiedy kazałem wiepierdalać tem dupkowi. Ale skoro nie protestowała, co oznacza, że ten chuj jednak coś zrobił. Znowu poczułem złość. Zacisnąłem pięści. Chyba rozważanie tego po wpływem alkocholu nie jest dobrym pomysłem. Trzeba skupić myśli na czymś innym. Może na ciepłym łóżku i miękkiej poduszce? Na tym jak przyjemnie byłoby zamknąć oczy czując opierającą się blond główkę na mojej kladce. Głaszcząc jej nagie ciało.. Kurde, znowu to robie. Ciekawe czy zauważyła, że wyszedłem. Może nawet się zmartwiła. Albo wściekła.... Przed oczami znowu staną mi obraz złego, seksownego kociaka.

- Proszę poczekać. - usłyszałem za sobą jakiś głos. Odwróciłem się z nadzieją, że zobaczę Mi, ale najwyraźniej mój zschalny mózg jest na tyle głópi, że nie potrafi rozpoznać damskiego głosu, od męskiego. Na przeciwko mnie, w odlgłości ok. 5 metów stał policjant i uśmiechał się z wyrzszością - Podejdź tu. - tym razem nie powiedział już: "proszę".

Nie mając większego wyboru, skierowłem się w tamtą stronę. Próbowałem utrzymać wmiarę prostą postawę ciała i iść równo, ale zrezygnowałem po pierwszych 2 metrach.

- Tak Panie Władzo? - miałm nadzieję, że uratuje mnie przynajmniej grzeczna postawa. Niestety, na bęłkotliwą mowę nie umiałem nic poradzić, przez co brzmiało to jakbym się z niego naśmiewał, a to chyba mu się nie spodobało.

- Grzeczniej. - warknął - Wygląda, że mamy tu niepełnoletnigo pod wpływem alkocholu, włuczącgo się po mieście.

- Myli się pan. Jestem....

- Trzeźwy? - "... pełnoletni." dokończyłem swoją wypowiedź w myślach. Widziałem jak patrzy na mnie wyczekująco. Dobra skoro tak się chcę bawić, to proszę badzo. Próbowałem być grzeczny, ale nie wyszło, więc...

- Nie Panie Władzo, nie jestem pijany. Ja po prostu próbuję chodzić jak Jack Sparrow.

Zauważyłem jak pulsuje mu żyła na skroni, a jego twarz przybiera czerwoną barwę. Może jednak to nie był taki dobry pomysł?

Policjan groźnie zmarszczył brwi i zaczą otwierać ust, gdy podbiegła do nas zziachana blondynka.

- Tutaj jesteś. - zwróciła się do mnie - Jesteś największym skur... - brzydkie słowo zostało rzerwane przez chrząknięcie pana w mundurze.

Nina odwróciła się w tamtą stronę, jakby dopiero zdała sobie sprawę z tego, że nie jesteśmy sami. Wytrzeszczyła oczy widząc faceta - smefa.

- Dzień dobry panu. - odpowiedziała grzecznie - Czy jest jakiś problem? - o dziwo jej głos brzmiał pewnie, tak jaby to ona miała tu większą władzę.

- Tak się składa, że tak. Pani... kolega pijany włóczy się po mieście i obraża mienie funkcjonarjusza.

- Nie zaprzeczę, że mója kolega zporzywał alkochol, ale nie rozumiem z jakiego powodu pan go zatrzymał. - Mi przekrzywiła lekko głowę w prawo i zmarszczyła brwi jakby naprawdę ją to zastanawiało.

- Nie mogłem pozwolić, aby zataczał się po ulicach. - warknął lekko zbity z tropu.

- Z tego co kojarzę to nie jest powód, aby go zatrzymywać. Można to zrobić jeśli jest zagrożeniem dla otoczenia, a nie wydaje mi się, żeby nim był.

- Jest pijany. - pwtórzył znowu policjant, a żyła znowu zaczęł mu pulsowć.

- Tak wiem, mówi pan to już trzeci raz. - Nina nie odpuszczała - Tak samo jak tamten pan. - wskazała na leżącego na ławce mężczyznę. Na oko jakieś 30 lat. Miał na sobie białą koszulę, na to różowy stanik, a na głowie puchate uszy Playboya. Widać, że nieźle się zabawił na wieczorze kawalerskim. - A jakoś nie widzę, aby pan go aresztował.

- On jest pełnoletni.

- Aaa, to oto chodzi. Najwyraźniej zaszła pomyłka. Mój koleg - wskazała na mnie - Także jest pełnoletni. - sięgnęła do mojej kieszeni po portfel, a jedyne o czym mogłem myśleć w tamtym momęcie to to jak blisko jej ręką znajdowała się Wielkigo L. Podała mu dwód - No, skoro wyjaśniliśmy już sobię, to nieporozumienie.... - zabrała mu dokument - Życze miłego wieczoru.

Złapała mnie pod rękę i zaczęła się kierować w przeciwną stronę niż przyszedłem. Czyli jednak wybrałem zły kierunek. Wiedziałem, żeby skręcić w lewo. A może właśnie tam skręciłem... To jednak nie było teraz ważne. Ważne jest to, że Ninan jednak się o mnie martwi, no bo jak inaczej wytłumaczyć, że po mnie przyszła i teraz idzie obok mnie? Uśmiechnąłem się błogo i jezcze bardzie oparłem się o dziewczynę, chcąc poczuć bliżej jej ciało. Niestety dziewczyna nie spodziewając się tego, zachwiał się na nogach i prawie upadła, łapiąc równowagę w ostatniej chwili. Nistety ja nie miałem tyle szczęścia i wyrżnąłem tyłkiem w ziemie. Pech chciał, że był to świerzo wylany  acfalt.

- Kurwa. - mruknąłem do siebie.

- Grawitacja bywa okrutna, słonko. - prychnęła dziewczyna, stojąca nade mną. Wyszczerzyłem się do niej na co jedynie wywróiła oczami. Podała mi rękę i pomogła wstać. Kiedy nareszczie to się udało, blondynka znowu zaczęła chichotać.

- Niczym dupna aleja gwiazd. - wsakzała na miejsce gdzie przed chwilą siedziałem. Miała rację. Na asfalcie widoczne były ślady moich pośladków.

Również zacząłem się śmiać. Potem schyliłem się ponownie i palcem wyżłobiłem napis.

- Lu i Mi - przeczytała na głos dziewczyna - Przecież nie lubisz kiedy tak do ciebie mówię. - spojrzała na mnie. Zbyłem jej uwagę szerokim uśmiechem.

- Brakuje tylko twojego odcisku - puściłem do niej oczko.

Dziewczyna przewróciła oczami i ponownie spojrzała na napis. Westchnęła głośno i odwróciła się tyłem.

- Nie wierzę że to robię. - z tymi słowami upadła na tyłek, tuż pod swoim przezwiskiem.

Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej i wyciągnąłem rękę, aby pomóc jej wstać. Nina przyjęła ją z uśmiechem, ale zaraz znowu się zchyliła, chcąc dodać coś od siebie.

- Najlepsze dupy na dzielni. - parsknąłem śmiechem, czytając ten napis - Jesteś niemożliwa, ale co fakt to fakt: dupy mamy naprawdę niezłe.

Odwróciłem się, chcąc spojrzeć na swój "zderzak". Niestety zapomniałem, że jest to niemożliwe, przez co zrobiłem parę obrotów wokół własnej osi. Moich uszu dobiegł, tak dobrze mi znany i lubiany przezze mnie dźwięk - śmiech Mi. Zawtórowałem jej.

I tak oto kolejny dzień, szliśmy pijani, zapraszając się, ramię w ramię, ku zachodzącemu słońcu, śmiejąc się i nie martwiąc o jutro. No może jednak trochę ubarwniłem. Słońce ani nie wschodziło, ani nie zachodziło. Było ciemno jak w dupie. Ale poza tym wszystko było prawdą.

 

 

××××××

Przepraszam za długą nieobecność :(. Po prostu chciałam wykorzystać ostatni tydzień wakacji :3

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania