Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Neglerioza rozdział XIV.
XIV. Urocza nieistotność
Zaszalało się Matce, nie ma co! Lumpica! - wrzasnęłobym, gdybym miało czym.
Kompletne upodlenie!
Tatulo - też nie lepszy: filozofuje, jakby był zdolny do abstrakcyjnego myślenia, jego ogląd świata był czymś więcej, niż konserwą turystyczną tyrolską, głęboko tłuszczową.
Siedzi jak zwykle przy kajecie i usiłuje stworzyć neologizm.
Patrzcie tylko, załamujcie ręce, nogi, kręgosłupy, sitowia, kości strzałkowe, co tylko chcecie:
" Po pasterce, wychodząc z kościoła babcia powiedziała, byśmy nie spieszyły się z powrotem do domu, mama z tatą pewnie już śpią smacznie, a po co ich budzić?
Zdumiona chciałam spytać, co tez babunia mówi, przecież tata odszedł do nieba, a mamy nie widziałam chyba nigdy, mieszkamy tylko we dwie, ale jakoś nie śmiałam.
Ogarnęła mnie niezwykła magia Świąt, tak ciepłych i radosnych, jakich nie zaznałam do tej pory...
Babcia zaproponowała, byśmy... poszły na grzyby. Początkowo myślałam, że żartuje, ale ona mocno ścisnęła moją dłoń i przyspieszyła kroku.
Szłyśmy nerwowo, prawie biegłyśmy, jakby nie mogąc się czegoś doczekać.
Las wydał się nieprzyjemny, milczący. Przyjął nas zimno, ponuro, pomachał siwymi konarami świerków.
Gdy przyjrzałam się uważniej - spostrzegłam, że śmieje się, babcia zaraziła go pogodą ducha, udzielił mu się jej zawsze dobry nastrój.
Zaspy, głębokie, sięgające babuni do kolan, mnie - po pas - kwitły konwaliami.
- Spójrz, Tosiu, ile tu grzybów! Same kolędowe! Jakie dorodne! O - w takim kapeluszu to i ja bym nieźle wyglądała! I nie trzeba iść do modystki!- zaśmiała się babunia przymierzając osobliwe nakrycie głowy.
- Jak Elisabeth Taylor! Albo Kalina Jędrusik!
- Oj, boziu, toż koszyków nie wzięłyśmy, kobiałek, siatek, niczego! A one rosną tylko w Święta, po Bożym Narodzeniu nie będzie tu nic! Ech, nie ma rady - mus pakować do kieszeni. Ile uzbieramy - tyle będzie naszego. ...a potrafiłabyś je nazwać, Tosiu? To nic trudnego, one same się tak jakby przedstawiają. Szeptem, tylko takim duchowym. Nachyl się i - nim go wyrwiesz - posłuchaj, c mówi, śpiewa. Co myśli do ciebie, dziecinko.
Znów wydało mi się przez moment, że babuni zebrało się na zbytki, strojenie psot. Ale nie - każdy z grzybków rzeczywiście tak jakby myślał, cichym i piskliwym, nieco mysim głosikiem. Albo głosem krasnoludka, choć kto tak naprawdę wie, jak one się porozumiewają.
I zbierałyśmy z babcią do białego rana, grzyby kolędowe: bógssięrodźki, moctruchlejki, panniebioski-obnażonki, ogieńkrzepki, blaskciemniejki i, szlachetne, magraniczki-nieskończonki.
Babuś kochana przestrzegała, by nie brać tylko wzgardzonek-okrytek, bo są niedobre, powodują wzdęcia i nie bez powodu noszą taką, a nie inną nazwę".
Przyznacie - opowiadanko godne piątki z plusem, pochwały. pani od polskiego, ucząca Tomasza Potrzelba w szkole specjalnej dla fantastów, musi być dumna z takiego ucznia, jak mój przyszły tatuś. Robi się wilgotna czytając tak światłe dzieła, jak "Sen ćwikłowego kota", czy "Niwelator - Prawda żółtych składaków".
Uśmiechnij się - nic nie musisz, tak samo, jak ja. Jeszcze nas nie wymazano na świat, nie poroniono do probówek marko Brompton.
Nie można nas złożyć i ukraść, zapakować do bagażnika rodzinnego kombiaka i wywieźć na wakacje. Ani w dzicz.
Tomuś jest, Margdula stara się być.
Ja i ty, który to czytasz - nigdy nie próbujemy. Kapewu?
Komentarze (4)
Nasz ciekawy rodzaj nijaki. Widzi przyszłość i przeszłość. Biedne maleństwo.
Idę dalej.
W Wigilię dziecię - narratora poczęli? Tzn. po pasterce, już po północy. Ejże... wiem, co chcesz zasugerować. Nie że spłodzili, a urodzili. Zarówno pierwszy jak i drugi wariant nie dla ócz dziecka:)
Grzybki, mówiące, bożonarodzeniowe... co za wyobraźnia, tekst jak po innych grzybkach:)
Ojej, dziecko jest dziewczynką?! Nigdy bym nie pomyślała.
Ostatnie zdanie... być postacią literacką?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania