Perełka cz 24
Mój kochany piesek w szybkim tempie został kimś na kształt zamkowego celebryty. Nie było osoby, która przechodząc, nie próbowałaby uraczyć go jakimś smakołykiem. Co prawda nadal zdarzało mu się powarkiwać na dorosłych, ale zamkowa dzieciarnia mogła czuć się przy nim najzupełniej bezpieczna. Potwór wiedział, że szczeniaków, nieważne, do jakiego gatunku by należały, zwyczajnie się nie krzywdzi.
Cieszyło mnie również, że pomimo całego okazywanego mu zainteresowania, prawie adoracji, pies każdego dnia, zaraz po obiedzie czekał na mnie pod wielkimi drzwiami. Zapadłe dotąd lekko boki zaokrągliły się, a czarna sierść lśniła pięknie. Martwiło mnie jedynie, co się z nim stanie, kiedy wyjadę do stolicy, czy na powrót nie zwróci się przeciwko ludziom i nie zostanie uwiązany na grubym łańcuchu. Pozostało mi jedynie wierzyć w dobroć, ukrytą w zakamarkach ludzkich serc.
Dwa dni przed planowanym terminem wyjazdu, kiedy wszystkie stroje były już gotowe, a kufry spakowane, Smoczyca wezwała mnie na rozmowę do swojego saloniku. Przyjemność, wynikająca z tego zaproszenia, była porównywalna do takiej, jak gdyby zapraszano mnie do basenu pełnego rekinów. Ale Jaśniepani się nie odmawiało. Zanim otworzyłam drzwi, odetchnęłam kilkakrotnie i upewniłam się, że fałdy sukni układają się nienagannie. No idź, przecież cię nie zje, za koścista jesteś, dodawałam sobie odwagi, przekraczając próg. A nawet jeśli, nie polegniesz sama, babsztyl zakrztusi się kośćmi i też zdechnie.
Stała odwrócona do mnie plecami, wysmukła postać odcinająca się na tle okna. Chrząknęłam lekko, by zwrócić jej uwagę. Odwróciła się powoli, a jej zimne spojrzenie przewierciło mnie na wylot. Majestatycznie przepłynęła przez pokój i usiadła w fotelu niby królowa na tronie. Jak mogłam się spodziewać, nie zaproponowała mi spoczynku.
– Pies przywiązał się do ciebie, prawda? – zapytała.
Skinęłam głową, bo gardło wyschło mi na wiór.
– Doskonale, zatem zabierzesz go z sobą do stolicy. W królewskiej psiarni przyda się trochę świeżej krwi. Nasz władca będzie zadowolony, jeśli taki piękny okaz pokryje kilka jego suk.
Nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam. To było jak zrządzenie dobrego losu.
– Dobrze, Jaśniepani – odpowiedziałam z wdzięcznością, nie będąc pewną, czy zadowoli ją ten tytuł, wydawał się jednak odpowiedni.
– Podejdź do stolika i zabierz pozostawione na nim pudełeczko – nakazała w następnej kolejności, a ja niezwłocznie spełniłam polecenie. Musiałam uważać, by nie zmieniła zdania w sprawie psa.
Wskazane pudełko okazało się tak naprawdę średnich rozmiarów szkatułką, którą niepewnie wzięłam w obie ręce, czekając na następne polecenie.
– Otwórz.
Moje oczy niemal wyszły z orbit na widok skarbu ukrytego wewnątrz. Na wyściółce z czarnego aksamitu leżała wąska, srebrzysta obróżka czy też naszyjnik wysadzany żółtymi przejrzystymi kamieniami. Na myśl, że mogły to być brylanty, zakręciło mi się w głowie.
– Zabierz naszyjnik. Chcę, byś miała go na sobie w momencie królewskiej prezentacji, a do tego czasu nie pokazuj go nikomu. Teraz zostaw mnie samą.
Nadal będąc w szoku, opuściłam komnatę. W głowie kotłowały się dziesiątki pytań.
Komentarze (19)
I tak jesteście kochani, dziękuję : )
Miło mi że zajrzałaś : )
"Co prawda, nadal zdarzało mu się powarkiwać na dorosłych" - bez przecinka. Tylko w formie mówionej robimy tutaj taką niby-pauzę
"pomimo całego okazywanego mu zainteresowanie" - zainteresowania*
"Zapadłe dotond lekko boki, zaokrągliły się" - bez przecinka + dotąd*
"Martwiło mnie jedynie co się z nim stanie" - przecinek po "jedynie", mamy dwa czasowniki
"nie zostanie uwiązany, na grubym łańcuchu" - bez przecinka, te dwa wyrażenia nie mogą funkcjonować bez siebie.
"Dwa dni, przed planowanym terminem wyjazdu" - bez przecinka
"Smoczyca wezwała mnie na rozmowę, do swojego saloniku" - bez przecinka
"wynikająca z tego zaproszenia była" - przecinek przed "była"
"wysmukła postać, odcinająca się na tle okna" - bez przecinka
"nie będąc pewną" - pewna*
"srebrzysta obróżka, czy też naszyjnik" - bez przecinka, bo mamy wybór. To lub to.
"czy też naszyjnik, wysadzany żółtymi" - bez przecinka
Zdaje mi się, że ta część wypadła troszkę słabiej na tle pozostałych. Przede wszystkim dlatego, że była stosunkowo krótka, a niestety błędów się trochę znalazło. Treściowo prezentuje się dosyć zgrabnie, taka spokojniejsza część i rozładowanie emocji, a nawet radość z powodu psa. Tylko co też się za tym kryje? Tym razem czwóreczka :)
mnie wykończą albo ja je : )
Karola, bardzo dziękuję za komentarz : )
na samą myśl cierpnie skóra : ) Powodzenia.
jednak wstawić rozdział w sobotę wieczorem. Co do Twoich podejrzeń, nie mogę potwierdzić, ani
zaprzeczyć. Strasznie się cieszę, że ci się podobało : )
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania