Śpij dzisiaj ze mną - rozdział dwudziesty.
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY.
Od dwóch tygodni w domu królował chaos, wszędzie były porozrzucane ubrania Klaudii i ogólnie nic nie było tak, jak być powinno. Sama już nie wiedziałam, która jest lepsza wyrachowana Marcelina czy może światowa Klaudia. Jeżeli uważała, że dwa lata spędzone w Anglii czynią z niej znawczynię, to się grubo pomyliła. Oczywiście English break fast było super pomysłem na śniadanie, ale o niczym więcej nie chciałam słyszeć. Na pewno nie pozwolę okleić ścian w salonie tapetą z motywem londyńskim. Mieszkałam w Polsce i byłam z tego dumna, a jak im tak bardzo odpowiada tamtejsza kultura, to mogę im zarezerwować bilety na samolot. Droga wolna i krzyż na drogę.
Właśnie przeglądałam oferty samochodowe, gdy do mojego pokoju bez pukania wtargnęła Klaudia. Zmierzyłam ją wzrokiem
-Wyjdź i zapukaj – wymruczałam.
Na jej własne szczęście zrobiła to, co chciałam.
-Proszę – krzyknęłam, zadowolona z siebie.
-Chciałam się zapytać, czy wybierzesz się ze mną na zakupy?
Czy wybiorę się z nią na zakupy? Bardzo dobre pytanie. Leniwie podniosłam się z mojego łóżka, złapałam ją za rękę i zeszłam z nią na dół. Otworzyłam drzwi do garderoby ogólnej, gdzie goście mogli zostawić swoje kurtki i wyciągnęłam wszystkie reklamówki. Popatrzyła na mnie, nie bardzo rozumiejąc, co robię.
-Najpierw to może przejrzałabyś swoje wczorajsze zakupy, a dopiero później szłabyś na drugie co? – zaproponowałam.
Nie czekając na jej odpowiedź, poszłam do kuchni. Czas na śniadanie i w tym momencie dotarła do mnie powaga sytuacji. W całej kuchni panował totalny syf. Stos brudnych talerzy właściwie krzyczących o umycie piętrzył się w zlewie, brudne kubki zajmowały większą część blatu – nawet czajnik był ubrudzony jakąś dziwną mazią. Podniosłam go za rączkę do góry i pokazałam Klaudii
-Możesz mi wytłumaczyć, co się z nim stało?
W odpowiedzi zaczęła się śmiać. Czy ja powiedziałam przed chwilą coś głupiego? Zdecydowanie nie.
Stałam tak i patrzyłam na nią, nie bardzo wiedząc, o co jej chodzi. Gdy już się uspokoiła i złapała z trudem oddech, spokojnym głosem udzieliła mi odpowiedzi.
-Ostatnio z Michałem gotowaliśmy w nim parówki.
Co gotowali? Parówki? Chyba śnię. Wściekła rzuciłam nim o podłogę. Miarka się przebrała. Nie zamierzałam dłużej tego tolerować. Mój braciszek niby taki czyścioch, a w czajniku gotuje parówki, bo już nie ma w czym.
-Nie wiem, jak jest w Londynie, ale teraz jesteś w Polsce i radze ci się wziąć za sprzątanie – wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
Bez słowa, ku mojemu zadowoleniu posłuchała mnie. Ja z ręką w gipsie nie wiele mogłam. Czajnik, w którym gotowali parówki, przelał czarę goryczy.
Komentarze (12)
Czyli Klaudia, wybacz. Uczę się imion po pierwszych literach, przez co powstają takie głupie komy.
wczytuj sie wyciagaj wnioski.
,,która jest lepsza wyrachowana Marcelina czy może światowa Klaudia" - ,,lepiej", nie ,lepsza" i po ,,wyrachowana przecinek;
,,Ja z ręką w gipsie nie wiele mogłam" - ,,niewiele". W sumie nie ma tu za wiele niepotrzebnych przecinków, parę razy nie były konieczne, ale nie postrzegałam tego za błąd. 5:)
Ja też za tę część dam 4 :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania