Śpij dzisiaj ze mną - rozdział szósty.
ROZDZIAŁ SZÓSTY
-Czy zawsze musisz być taką zołzą? – usłyszałam za swoim plecami pytanie – mnie to osobiście kręci, ale innych chyba nie.
Jak udało mu się wejść do salonu, nie rzucając się w oczy? Byłam pod wrażeniem, tego, jak delikatnie stawia kroki. Nie zaskrzypiała pod nim ani jedna deska.
-Co znaczy zołzą? – nie chodziło mi o definicję tego słowa – mówię, co myślę, to chyba jest logiczne.
Pokręcił głową w odpowiedzi. Doskonale wiedziałam, że nie o to miał na myśli, ale siedzenie cicho jak mysz pod miotłą nigdy nie leżało w mojej gestii. I nie po to poszłam na public relations, by biernie przyglądać się poczynaniom Michała.
To, co ostatnio wyprawiał mój brat, nie tylko mnie wprawiało w osłupienie. Zarząd w firmie na jedynym z niewielu zebrań, w których uczestniczyłam, wytknął wszystkie błędy, jakie popełniał, na koniec sprowadzając, to do niewłaściwego wyboru partnerki życiowej. W całej swojej bardzo długiej przemowie chcieli w delikatny sposób wytłumaczyć, jak wielki błąd popełnił, wiążąc się z tą kobietą. Zamiast ciągnąć go, w górę robiła coś zupełnie odwrotnego.
Kuba uniósł ręce w górę, chcąc w ten sposób pokazać mi, że nie chce się kłócić, a jedynie porozmawiać.
-Okej, rozumiem. Tylko czy naprawdę nie mogłabyś być milsza? – nieśmiałe pytanie rozbawiło mnie – jeśli nie dla siebie, to dla mnie.
Oczy spaniela przestały robić na mnie wrażenie bardzo dawno temu. Uodporniłam się na męskie wdzięki, których było o wiele więcej niż kobiecych. Podeszłam do niego wolnym krokiem, zarzuciłam ramiona na szyję. Wodziłam czubkiem nosa po jego wargach. Przymknęłam oczy, zastanawiając się, ile jeszcze wytrzymamy, zanim dojdzie między nami do czegoś więcej.
Przyciągnął mnie do siebie władczo. Nasza gra miała w sobie coś takiego, czego nie potrafiłam odpowiednio ubrać w słowa.
-Jak nie przestaniesz, zaraz cię pocałuję – wymruczał, wciągając nozdrzami zapach moich perfum.
Uśmiechnęłam się.
-Wiesz dobrze, że nie możemy. To się nie uda.
-Bzdura, jeżeli będziemy chcieli tego oboje, dlaczego miałoby nie wyjść?
Właśnie miałam powiedzieć, że być może dlatego, że sama do końca nie wiedziałam, czego tak naprawdę chcę, gdy do salonu weszła Marcelina – byłam zagubiona w bałaganie własnych potrzeb.
-Przeszkadzam wam?
Ona jest taka głupia, czy tylko taką udaje?
-Nie wiem, gdzie twój tatuś cię trzymał, ale to nie jest obora. Puka się.
Aluzja do jej ojca poniekąd była ciosem poniżej pasa. Nie powinno się atakować czyichś rodziców. To nie fair.
Kuba w ułamku sekundy odsunął mnie od siebie. To zabolało – nie chcąc pokazać, tego po sobie wyszłam z pokoju, zostawiając ich samych.
Komentarze (11)
,,Byłam pod wrażeniem, tego" - bez przecinka;
,,Doskonale wiedziałam, że nie o to miał na myśli" - albo ,,nie to miał na myśli", albo ,,nie o to mu chodziło";
,,na koniec sprowadzając, to do niewłaściwego wyboru partnerki życiowej" - bez przecinka;
,,Zamiast ciągnąć go, w górę robiła coś zupełnie odwrotnego." - przecinek dopiero po ,,w górę", nie wcześniej;
,,nie chcąc pokazać, tego po sobie wyszłam z pokoju" - tu zamiast po ,,pokazać" powinien być przed ,,wyszłam". Zostawiam 5 i lecę dalej:)
Idę dalej, bo chcę nadrobić
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania