Śpij dzisiaj ze mną - rozdział dziewiąty.
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
Po co ja wczoraj piłam te shoty? Głowa mi pękała, a mój brat jakby kompletnie tego nie zauważał, stał nade mną i w kółko powtarzał jedno i to samo. Poszukałam wzrokiem butelki wody, stała na końcu blatu. Wyciągnęłam po nią rękę.
-Trzeba było się tak nie uchlać, to teraz byś nie miała tego problemu.
Zlekceważyłam go, podnosząc kciuk w górę – jedyną cześć mojego ciała, którą byłam w stanie unieść. Na myśl nasunęło mi się, zapomniał wół, jak cielęciem był, ale nie miałam siły na wdawanie się z nim w głupie dyskusje.
-Idź, lepiej zobacz, czy nie ma cię w pracy – wybełkotałam.
Mój brat w odpowiedzi pokiwał głową i wyszedł, zostawiając moje zwłoki samotnie spoczywające w kuchni. Ciekawe jak Sandra się trzyma. Pewnie lepiej ode mnie – zawsze miała mocniejszą od mojej głowę.
Po wczorajszym wieczorze moim głównym postanowieniem było nigdy więcej shotów.
-A co ty tak tutaj siedzisz? – usłyszałam bardzo dobrze mi znany głos – główka boli?
Czułą pieszczotą pogłaskał mnie po włosach, cały czas się śmiejąc. Dzisiaj nie mam siły, ale jutro mi za to zapłaci. Dlaczego nikt nie próbował postawić się w mojej sytuacji?
-Idź, zajmij się sobą – wymruczałam – posiedzę sobie tutaj jeszcze.
Wyobrażałam sobie, jak w tym momencie wyglądam i wcale nie był to przyjemny obraz. Nigdy więcej alkoholu.
Usłyszałam, jak wrzuca coś do szklanki i zalewa to wodą.
-Masz – przysunął do mnie szklankę – postawi cię to na nogach.
Z trudem podniosłam głowę, zobaczyłam blado-różowy płyn w szklance. Ciekawe co to było.
-Mam nadzieję, że nie dodałeś tam tabletki gwałtu – wybełkotałam.
W odpowiedzi pokręcił głową i uśmiechnął się — miał piękny uśmiech. Z chęcią przytuliłabym się do niego, ale moja pupa przykleiła się do stołka barowego. Jak mało trzeba mieć w głowie, żeby pić w takich ilościach? Chyba rozum mi odjęło na ten jeden wieczór.
Wypiłam podsunięty przez Jakuba napój jednym haustem. Smakowo nie porywało, ale jeżeli miało pomóc to dlaczego nie?
-Dziękuję – wysiliłam się na grzeczność – chcę do łóżka.
Bez słowa wziął mnie na ręce. Miał takie silne ramiona – dotąd żaden inny mężczyzna nie brał mnie na ręce, pomijając oczywiście tatę, ale to było tak dawno temu. Delektowałam się zapachem jego perfum. Uwielbiałam je, chociaż nigdy mu tego nie powiem.
Miałam wrażenie, że minęła cała wieczność, zanim położył mnie na łóżku w mojej sypialni. Delikatnie przysiadł przy mnie. I pogłaskał po ręce.
-Z chęcią bym cię teraz pocałował, ale jest duża szansa, że nawet tego nie będziesz pamiętała.
Chwyciłam jego dłoń. Albo teraz, albo nigdy.
-Całuj.
W odpowiedzi uśmiechnął się, pocałował mnie w czoło i wszedł, zostawiając samą z myślami.
Tchórz — miał jedyną i niepowtarzalną okazję na pocałunek i tego nie zrobił. Więcej okazji nie będzie. Jutro, kiedy dojdę do siebie, wszystko wróci na dawne tory.
Komentarze (12)
,,blado-różowy " - to jeden kolor, więc ,,bladoróżowy";
,,pocałował mnie w czoło i wszedł," - ,,wyszedł". Oczywiście 5:)
Czemu aż tyle różnych kreseczek? Wszystkie trzy, nie mogłaś używać samych myślników?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania