Poprzednie częściSzare istnienie – Prolog
Pokaż listęUkryj listę

Szare istnienie cz. 1

Weszła do domu i od razu skierowała się do kuchni.

– To teraz Frank odwozi gówniary do domu?! – Usłyszała z salonu.

W odpowiedzi otworzyła lodówkę i wyjęła z niej sałatkę i puszkę Sprite'a.

– Jak tam w robocie? – W progu stanął Travis, dwudziestodwuletni brat dziewczyny.

– Dobrze.

– Pracujesz w barze i przychodzisz głodna? Macie chyba jakiegoś powalonego szefa.

– Nie, jadłam trochę, a szef jest powalony. – Laura się uśmiechnęła.

Chłopak wziął piwo z lodówki.

– Emma pytała o ciebie na basenie i kazała ci przekazać, że jutro od dwunastej też tam będzie.

– Idę do pracy.

– W niedzielę? – zdziwił się chłopak.

– Tylko na cztery godziny.

– Dziewczyno, masz osiemnaście lat, odpuść. Zdążysz się jeszcze napracować. Jak będziesz potrzebować kasy, to zawsze możesz się do mnie zgłosić. Ratownik majątku nie zarabia, ale damy radę.

– Przestań, gadasz jak matka!

– Aaaa, już wiem, dlaczego księżniczka z takim zapałem rwie się do pracy. Ten powód właśnie odjechał srebrnym Mustangiem! – Zaśmiał się Travis.

– Spadaj!

Zapadła cisza. Nastolatka skończyła posiłek i klapnęła na sofie w salonie. Travis usadowił się z drugiej strony. Pozakładali nogi na łóżko i oboje chcieli chwycić za pilot, lecz dziewczyna była szybsza. Zaczęła skakać po kanałach, w końcu zatrzymała się na jakimś teleturnieju.

– Co? To teraz będziemy oglądać to gówno? – wkurzył się chłopak.

– Tak, poza tym nic ciekawszego nie ma. Film jest o wpół do dziewiątej.

– Wyłącz to dziadostwo, przerzuć na muzykę.

– Nie.

Travis rzucił się na siostrę i chciał odebrać jej urządzenie, ale ta skuliła się w ciasny kłębek.

– Dawaj to! – huknął rozbawiony.

– Spieprzaj.

Przez krótki czas próbował wyciągnąć rękę z pilotem, w końcu odpuścił. Robił sobie oczywiście żarty z siostry, bo gdyby naprawdę chciał jej go zabrać, zrobiłby to. Laura wpatrywała się w telewizor i powoli przysypiała. Była wykończona. Już prawie odpłynęła, gdy nagle trzasnęły wejściowe drzwi i matka dziewczyny weszła do salonu.

– Cześć. – Ucałowała ją. – Piłaś?

– Jednego drinka.

– Oby nie za często – rzekła i zniknęła w kuchni.

Dziewczyna nigdy jej nie okłamywała, gdyż miała niezwykle wyluzowaną matkę. Siedziała jeszcze chwilę przed telewizorem, w końcu wstała i poszła na górę do łazienki. Travis nawijał przez telefon w swoim pokoju. Wzięła prysznic i już w ciuchach do spania schowała się w pokoju. Lgnęła na ukochane łóżko i od razu poczuła ulgę. Była dopiero dziewiąta, ale dziewczynie bardzo chciało się spać. Po ośmiu godzinach stania i łażenia niesamowicie dokuczały jej nogi i plecy. Zasnęła ekspresowo.

Otworzyła oczy i spojrzała na zegarek.

– Kurwa mać! – zaklęła, co raczej jej się nie zdarzało, zerwała się z łóżka i biegiem ruszyła do łazienki.

Dochodziła ósma trzydzieści. Nie brała porannego prysznica, tylko przemyła twarz, w locie nałożyła ciemne jeansy i niebieską bluzkę i zbiegła na dół. Gdy wpadła do kuchni, zobaczyła na stole dwadzieścia dolarów, oraz kartkę, na której widniało: „Kup sobie coś do jedzenia”. Od razu poznała rozlazłe pismo brata. Chwyciła banknot i prawie biegnąc, udała się na przystanek.

Zbliżała się za dziesięć dziewiąta, a autobusu nie widać. Przyjechał dopiero po kwadransie. Doliczając do tego dwadzieścia minut jazdy i pięć na dojście, była przy lokalu około wpół do dziesiątej. Ogarnięta strachem przez spóźnienie bojaźliwie otworzyła drzwi. Weszła do środka i oniemiała – podłoga była czysta. Poszła do szatni i zaczęła się przebierać. Bała się iść na kuchnię przez tę umytą posadzkę. Była pewna, że to przez jej niepunktualność. W końcu jednak musiała tam pójść.

Frank z kawą w ręku stał przy patelni i coś smażył. Podeszła do niego, pełna obaw.

– Przepraszam, zaspałam. – Spojrzała na chłopaka niepewnie.

– Mam nadzieję, że lubisz omlet z pomidorami i serem. Od samego rana mam na niego ochotę. – Chłopak się uśmiechnął.

– Czy to ty umyłeś podłogę?

– Tak.

– Przepraszam, zdążyłabym to zrobić.

– Jestem tu od ósmej trzydzieści, nudziłem się – wyjaśnił Frank, energicznie poruszając patelnią.

Za chwilę na placek, który na niej tkwił, wrzucił ser i złożył go na pół. Po kilkunastu sekundach omlet znalazł się na talerzu, który postawił przed nastolatką.

– Smacznego. – rzekł z uśmiechem

Wrzucił na patelnię następną porcję pomidorów i zamieszał. Usiadł obok dziewczyny.

– Dlaczego nie jesz? Założę się, że jesteś bez śniadania.

– Za dużo dla mnie.

– Zjedz, ile dasz radę.

Wrócił do patelni i zamieszał warzywa. Po niedługim czasie siedział z talerzem przy nastolatce Zjadła prawie wszystko. Chłopak szeroko się uśmiechnął.

– Smakowało?

– Tak, dzięki.

– Bardzo mnie to cieszy. Idź, zrób sobie coś do picia, a jak chcesz coś zimnego, w lodówce są napoje.

Dziewczyna wstydliwie wzięła puszkę coli.

– Travis to twój brat? – Usłyszała.

Bardzo zdziwiło ją to pytanie.

– Tak, skąd wiesz?

– Byłem już kiedyś pod waszym domem. Pamiętam dwunastolatkę jedzącą lody na werandzie. – Rozradował się brunet.

Dziewczyna nabrała kolorków, co Frank od razu zauważył.

– Zawstydziłem cię? Sorry. – Objął ją ramieniem. – Nie ma się czym przejmować, też kiedyś miałem dwanaście lat.

Trzasnęły z hukiem drzwi na sali i Laura od razu spojrzała w stronę wejścia do kuchni. Po kilku minutach pojawi się w niej Matt.

– Cześć – burknął niewyraźnie i od razu sięgnął do lodówki po napój. – Ostatni raz piłem piwo – rzekł do przyjaciela i przyssał się do puszki.

– Chcesz coś do żarcia? – zapytał Frank.

– Nie chcę, potem coś zjem.

Nastolatka milczała, ale uśmiech pojawił się na jej twarzy. Matt wydawał się jej bardzo zmęczony.

– Ta suka przyjdzie dziś do pracy? – zapytał młodszy chłopak.

– Nie wiem, chyba tak. Ale po co? I tak nie ma ruchu. Nawet, gdybym był sam, to bym sobie poradził.

– To dobrze, trzeba wymienić olej we frytkownicy. Powinna była wczoraj to zrobić, ale nikt jej nie upomniał, więc oczywiście olała – burczał Matt, odpalając papierosa. Nagle w dziurze pojawiła się głowa jakiejś dziewczyny.

– Cześć! Co takie luzy?! Do roboty! – krzyknęła wesoło.

Za chwilę weszła do kuchni i od razu spojrzała na nastolatkę. Natychmiast do niej podeszła.

– Nancy. – Wyciągnęła rękę.

– Laura. – Brunetka podała jej dłoń.

– Nie ma kawy i śmietanki na barze. Ktoś robi zakupy do tego lokalu? Bo widzę, że jest coraz gorzej – syknęła do Franka.

– Byłem wczoraj w hurtowni, ale nie powiedziano mi, że trzeba coś kupić.

– Co za burdel! – burknęła i poszła do magazynku.

– Czyli złamas ma dziś wolne. Nie będziesz musiała go oglądać. – Chłopak z radością poinformował osiemnastolatkę.

– Jestem uratowana! Znalazłam jedno opakowanie! – krzyknęła nagle zadowolona Nancy, wymachując kawą.

W tym momencie we wnęce pojawiła się kartka i rozległ okrzyk:

– Na wynos!

Frank spojrzał na świstek, po czym włączył frytkownicę i grill. Wyjął frytki i postawił przed Laurą.

– Poradzisz sobie?

– Tak.

– To tylko siedem porcji. Ładuj cały koszyk, to usmażysz za jednym podejściem.

Wyciągnął zamrożone kotlety i stanął przy grillu, po lewej stronie dziewczyny. Po kilku chwilach burgery syczały już na ruszcie. We frytkownicy zaświeciła się druga lampka. Frank zaczepił koszyczek powyżej tłuszczu.

– Ładuj.

Nastolatka wrzuciła kilka garści.

– Jeszcze trochę.

Nałożyła cały kosz i chłopak zanurzył go w oleju, mocno potrząsając. Za chwilę przewrócił mięso. Rozłożył siedem bułek i wykonał wszystkie zabiegi dotyczące robienia kanapek.

– Zamieszaj – rzucił do brunetki.

Ta ciut niezgrabnie wstrząsnęła koszyczkiem.

– Przyzwyczaisz się – powiedział z uśmiechem i wydobył z szafki białe opakowania, do których powkładał hamburgery. Po dwóch minutach zerknął na frytkownicę.

– Ok, wystarczy. – Przekręcił włącznik i wyjął ziemniaki z tłuszczu.

Otrząsnął i odwiesił wyżej. Laura stała w milczeniu, nieco spanikowana. W dwóch opakowaniach, obok kanapek, chłopak umieścił po niedużej ilości frytek i zwrócił się do dziewczyny:

– Działaj. – Wskazał głową puste pudełka i wyszedł z kuchni.

Nastolatka dokończyła zapełnianie, ale była bardzo niepewna co do ilości ziemniaków. Frank za chwilę wrócił i spojrzał na porcje.

– W porządku.

Szybko pozamykał opakowania, włożył do reklamówki i zaniósł na bar. Dziewczyna odetchnęła z ulgą.

– Mała, zrób mi jeszcze jedną kawę, tylko nalej pół szklanki wody. Umyj też brudne szklanki, ale zrób to tu – poprosił Frank, pokazując Laurze kuchenny zlew znajdujący się po prawej stronie frytkownicy, za półmetrowym blatem.

Laura udała się do czajnika. W tym momencie do kuchni weszła Amber i młodsza dziewczyna od razu sposępniała.

– Rób porządek z olejem! – ryknął Matt.

Amber nie protestowała, tylko wzięła szeroki pojemnik, postawiła na blacie obok zlewu, chwyciła wielką łychę i zabrała się za wybieranie frytury. Nastolatka ze szklankami ulokowała się przy zlewie i zaczęła pracę. Stała bardzo blisko starszej dziewczyny, przez co była mocno poddenerwowana. Amber z coraz większą złością przelewała zawartość urządzenia. Raz po raz przypatrywała się Frankowi, który stanął po ich lewej stronie i zapisywał coś na kartce. W końcu chyba tak się zapatrzyła, że cała chochla gorącego oleju zamiast znaleźć się w pojemniku, wylądowała na lewej dłoni nastolatki. Ta ryknęła z bólu i skuliła się nad ręką. Frank migiem do niej podbiegł i wsadził jej dłoń pod strumień zimnej wody. Znów krzyknęła, uderzając głośnym płaczem.

– Będzie blizna – powiedział, spojrzawszy z nienawiścią na Amber, która stała, osłupiała.

– Przepraszam, nie wiem, jak to się stało – wystękała.

Chłopak rzucił okiem na rękę brunetki – od połowy palców do nadgarstka robiła się coraz bardziej czerwona. Dziewczyna łkała niemiłosiernie.

– Nie ruszaj się! – nakazał chłopak.

Nabrał lodu w foliowy woreczek i przyłożył do dłoni nastolatki.

– Jedziemy do szpitala – rzucił do Matta, który już stał obok.

Chwycił Laurę za ramię i pociągnął za sobą. Przebrał się pędem, po czym szybko wyszli z lokalu. Prowadził koleżankę prawie w biegu. W mig znaleźli się w samochodzie. Ruszył gwałtownie. Jechał bardzo szybko, co chwila spoglądając na koleżankę, która siedziała i chlipała. Chłopak się nie odzywał, ale miał wściekłą minę. Po kilku minutach dotarli na miejsce i Frank powiedział pierwszemu z brzegu lekarzowi, co się stało.

– Proszę poczekać, zaraz ktoś przyjdzie – odparł mężczyzna.

Ręka była już nieco spuchnięta i pojawiły się bąble. Brunet objął cierpiącą dziewczynę.

– Wszystko będzie dobrze.

Nawet się nie uśmiechnęła. Za chwilę zjawił się lekarz i zabrał nastolatkę do gabinetu. Po niecałych dziesięciu minutach wyszła z cienkim opatrunkiem i receptą w ręku. Frank od razu do niej podszedł.

– W porządku?

– Tak – mruknęła, lecz miała grymas bólu na twarzy. – Powiedział, że blizna nie będzie duża.

– Olej troszkę ostygł, ale różnica była niewielka – rzekł oburzony Frank.

Po niedługim czasie byli już w drodze powrotnej. Dziewczyna nieco się uspokoiła.

– Bardzo boli? – zapytał chłopak.

– Nie, dał mi zastrzyk.

Dojechali do pracy. Weszli na kuchnię i Frank poszedł do przebieralni. Matt podszedł do dziewczyny.

– Jak tam?

– Dobrze – odparła cicho.

Amber myła frytkownicę, nie patrząc na nastolatkę, zerknęła tylko na Franka, który przed chwilą wszedł do pomieszczenia. Ten szybko do niej podszedł i huknął ją z liścia w twarz.

– Co ty odpierdalasz?! Zrobiłaś to celowo! – zagrzmiał.

– Nie, naprawdę, zamyśliłam się… Przepraszam… – tłumaczyła się Amber, oszołomiona zachowaniem kolegi.

Frank agresywnie ścisnął ją za ramiona i łupnął o ścianę.

– Ty niedorozwinięta kretynko! A co by było, gdybyś wylała jej to na twarz?! – krzyknął rozgniewany.

– Puść, to boli! – zapiszczała Amber, usiłując wyrywać się z uścisku.

– Pytam, czy ty czasem myślisz?! Zamyśliłaś się, czy gapiłaś tam, gdzie nie powinnaś?!

Powinienem drugi raz ci przyłożyć! – Frank zamachnął się.

Dziewczyna odwróciła głowę myśląc, że znowu ją uderzy. Laura widząc, że chłopak bardzo się rozjuszył, podeszła i zaczęła go odciągać.

– Frank, przestań.

Posłuchał dziewczyny, zostawił Amber i poszedł włączyć czajnik. Nancy wpadła do kuchni.

– Co tu się dzieje?

– Ta idiotka o mało na amen nie skaleczyła małolaty – huczał brunet.

Barmanka spojrzała na opatrunek, a potem na Amber.

– Na szczęście nic poważnego się nie stało.

Frank milczał i sterczał nad czajnikiem

– A ty uważaj na to, co robisz – rzekła do starszej z dziewczyn i wyszła.

Laura stała kompletnie zagubiona, a obok Amber, która po chwili złośliwie się uśmiechnęła. Nastolatka dobrze zrozumiała ten wyraz twarzy. Spojrzała na dwudziestotrzylatka – milcząc nasypywał kawę do szklanki.

– Wszystko ok? – zapytała.

– Jasne.

Laura wróciła do brudnych szklanek w zlewie, ale Frank natychmiast się przy niej zjawił.

– Zostaw. Jak zamierzasz to zmywać?

– Dam radę.

– Nie, ona to zrobi!

Nagle rozległ się donośny dźwięk stukających naczyń. Matt powyjmował z szafek garnki, miski i różne przybory kuchenne, po czym władował to wszystko do zlewu na zmywaku. Podszedł do Laury, zabrał jej sprzed nosa wszystkie nieumyte szklanki i zaniósł do reszty

– Za godzinę to wszystko ma być umyte, wytarte i pochowane na miejsce! – warknął do Amber.

– Chyba sobie żartujesz…

Matt natychmiast stanął przed młodą kobietą.

– Słucham…?!

– Nie umyję tego w godzinę. – Dziewczyna w mig stchórzyła.

– To przebieraj się i spierdalaj stąd!

Amber już nie dyskutowała, tylko poszła na zmywak. Laura widziała łzy złości w jej oczach i mimo jej niedawnej, złośliwej mimiki, trochę szkoda jej się zrobiło dziewczyny.

– Młoda, chodź tu – poprosił Frank.

Podeszła.

– Jak chcesz, to idź do domu, i tak nie popracujesz z tą łapą.

Nastolatka spojrzała na zegarek – za pięć dwunasta.

– Jeszcze godzina, mogę robić cokolwiek. Nie chcę wychodzić wcześniej.

– Ok. To idź do lodówki i sprawdź plastikowe pojemniki z potrawami. Są na nich kartki z datami. Weź worek i wszystko, co było robione przedwczoraj, wywal. Tylko bez opakowań… – Brunet uśmiechnął się zaczepnie.

– Dzięki za poinstruowanie – mruknęła oburzona nastolatka

Pojemników nie było dużo, zaledwie kilka sztuk, ale żywność we wszystkich, prócz dwóch, była do wyrzucenia. Wyjęła je i postawiła na stole. Zapomniała się jednak i z przyzwyczajenia otworzyła pierwszy z nich oparzoną ręką. Momentalnie upuściła pudełko, którego cała zawartość znalazła się w tej chwili na podłodze. Od razu wpadła w zakłopotanie i przykucnęła, chcąc pozbierać rozwaloną papkę. Ze zmywaka natychmiast rozległ się złośliwy śmiech, przez co nastolatka jeszcze bardziej się zdołowała. Zaczęła sprzątać bałagan, nie podnosząc głowy.

– Zostaw! – Usłyszała nagle Franka, który chwycił ją za ramię. – Idź, przetrzyj stół do krojenia, to możesz zrobić jedną ręką.

Przecierała stół, słysząc za plecami chichot mieszający się z donośnym stukaniem garnków, spowodowanym najwidoczniej rozdrażnieniem zmywającej. Gdy skończyła, poszła do łazienki. Ledwie zdążyła umyć ręce, kiedy w łazience pojawiła się Amber. Jej wyraz twarzy nie podnosił Laury na duchu. Natychmiast opanował ją lęk.

Amber pstanęła bardzo blisko nastolatki.

– Dalej do ciebie nie dociera, szmato? – warknęła.

Laura chciała wyminąć dziewczynę i odejść, ale ta ją odepchnęła.

– Może Frank miał rację? trzeba było wylać ci ten tłuszcz na pysk.

– Zostaw mnie w spokoju – wydusiła wystraszona brunetka i znów chciała wyjść.

Amber popchnęła ją jeszcze mocniej.

– Gdzie? Jeszcze nie skończyłam! – syknęła, patrząc nastolatce prosto w oczy. – Słuchaj, suko. Jak nie przestaniesz się za nim snuć, pogadamy inaczej. I wtedy to już nie będzie tylko ręka, zrozumiałaś? Ślinisz się na niego, ale co ty, dziecko, możesz wiedzieć o facetach? – Wyszczerzyła się szyderczo.

Laura się nie odzywała. Napastniczka nie słysząc odpowiedzi, uderzyła ją w twarz.

– Pytałam, czy zrozumiałaś?!

– Tak – wydusiła brunetka.

Agresorka odwróciła się na pięcie i wyszła. Nastolatka stała w kompletnym szoku, czegoś takiego się nie spodziewała. Amber definitywnie wyglądała na dziewczynę, która obraca się w nieodpowiednim towarzystwie, ale nie sądziła, że ją zaatakuje.

Tkwiła tam chwilę, rozmyślając, w końcu podeszła do kranu i przemyła twarz. Przeciągała jak mogła powrót na kuchnię.

– Mała, coś się stało? – Usłyszała głos Franka.

– Nie, już wychodzę.

Spojrzała na zegarek – siedziała w łazience prawie dziesięć minut. Obejrzała w lustrze piekący policzek – był odrobinę czerwony. W końcu wyszła i wróciła do kuchni. Nie patrzyła na dziewczynę przy zmywaku. Nie wiedząc, co robić, wzięła pozostawione przez Franka brudne pudełka i ruszyła do kuchennego zlewu.

– Zostaw to! – krzyknął Matt.

– Umyję, to tylko cztery rzeczy.

– Z oparzoną ręką?

– Ręka mi nie przeszkadza – skłamała Laura, nie patrząc na kolegę. Miała świadomość, że rumieniec jest jeszcze widoczny.

– Zanieś to na zmywak.

Dziewczyna od razu się spłoszyła i przystanęła w miejscu. Chłopak w lot zauważył, że koleżanka unika Amber, więc powiedział:

– Dobra, jak chcesz.

Nastolatka odeszła, milcząc. Zagryzła zęby i umyła pojemniki, co trwało dość długo. Stukanie na zmywaku znacznie ucichło od czasu powrotu z łazienki. Zajęta pudełkami brunetka dopiero teraz zauważyła, że starszego chłopaka nie ma na kuchni, więc gdy skończyła, zapytała Matta:

– Co mam robić?

Ten obejrzał się na zegarek.

– Nic, posiedź sobie i napij się czegoś. Zaraz kończymy. – Uśmiechnął się. – A może chcesz coś zjeść?

– Nie, dzięki.

– Siadaj! – Matt wysunął krzesło spod szafki.

Posłusznie usiadła. Nie mając zajęcia, obserwowała chłopaka. Pakował sosy do małych pojemniczków, ale robił to bardzo niemrawo, od czasu do czasu popijając kawę. W końcu skończył i zaniósł opakowania do lodówki. Po powrocie wziął trzy brudne miski po maziach i rzucił przed nosem Amber, ogłaszając:

– Ruszasz się jak emerytka. Ja bym już dawno to zrobił i zdążył jeszcze usmażyć furę kotletów.

– A odpierdol się w końcu!

– Nie wyjdziesz stąd, dopóki tego nie skończysz, a ja się poświęcę i poczekam, żeby sprawdzić, czy jest czyste. – Zaśmiał się zadowolony i wrócił do Laury. – Jak ręka, boli?

– Nie, dostałam zastrzyk.

– Nie chcę cię straszyć, ale wieczorem odczujesz. Rozwiń ją na noc, niech rana oddycha. Mnie też kiedyś załatwili – rzekł Matt, podniósł koszulkę i pokazał dziewczynie bliznę na boku.

Była dość spora, zapewne wielkości dwóch dłoni dorosłego mężczyzny i bardzo nieciekawie się prezentowała. Przeraził ja ten widok i od razu pomyślała o swojej ręce.

– Nie martw się, twoja nie będzie tak wyglądać. Ja oberwałem kipiącym olejem, do tego przez ubranie. Matoł był tak samo uważny, jak ta tam... – Wskazał głową na zmywak. – Nie powiem, żeby to należało do najprzyjemniejszych rzeczy w moim życiu. – Rozweselił się.

 

Czas mijał, a starszego z chłopaków nie widać. Laura cały czas zastanawiała się, gdzie zniknął, w końcu ciekawość przeważyła.

– Gdzie Frank? – zapytała.

– Coś z ekspresem w barze, on umie go naprawić. Złom już nie pierwszy raz odmawia posłuszeństwa. Ten cały przybytek to jeden wielki cyrk – oznajmił Matt, odpalając papierosa.

Nagle doszedł ich głośny rumor dochodzący zza wnęki.

– Kurwaaa! – usłyszeli głos Franka.

Ten po chwili wpadł do kuchni. Połowę jego jeansów i ręce pokrywała czerwona ciecz. Podszedł do kranu i spłukał dłonie. Matt siedział i rechotał.

– Truskawki. Pożegnaj się ze spodniami. Przebierać należy się po skończeniu pracy. –

– Zanosił się śmiechem.

– Ostatnie dwa szklane dzbanki poszły w niepamięć. Teraz już nie ma żadnego. Zresztą mam to w dupie! – rzucił Frank, chwyciwszy swoją niedokończoną kawę.

Usiadł przy Laurze. Ta od razu spojrzała na zmywak, ale zaraz wróciła wzrokiem do chłopaków.

– Jak twoja ręka? – zapytał.

– Ok.

– Jak ty będziesz pracować? Może odpuść. Za tydzień zaczniesz u nas, gadałem z ojcem.

Zaskoczona dziewczyna nie bardzo wiedziała, co powiedzieć. Frank zauważył, że się pogubiła, ale kontynuował:

– Chcesz tu przychodzić?

– Nie wiem – palnęła głupio.

– Przecież nie pozmywasz z tym oparzeniem, najwcześniej za dwa tygodnie dasz radę jako tako popracować. Ale skoro się uparłaś, to staniesz do frytek. W tygodniu będziesz miała przy nich zajęcie i możesz to robić jedną ręką. Będziesz przychodzić na dziesiątą, a Amber zajmie się sprzątaniem, dzięki sobie samej zresztą.

Laura milczała, kompletnie nie wiedziała, co zrobić. Bała się jeszcze większej wściekłości dziewczyny, spowodowanej zmianą zajęcia na gorsze. Chłopak zauważył, że coś jest nie tak. Wstał i pociągnął ją za rękę.

– Chodź.

Zaprowadził ją do szatni, posadził i usiadł naprzeciwko.

– Co się dzieje?

– Nic.

– Młoda, mów prawdę. Jeśli nie chcesz pracować w restauracji, przecież nie musisz.

– Nie o to chodzi…

– A o co?

– Szef będzie się wkurzał. Powie, że zatrudnił mnie do sprzątania, a ja pchnę się frytek.

Frank głośno się roześmiał.

– Ty myślisz, że jego obchodzi, kto co robi? On tylko struga ważniaka przed nowymi pracownikami. Ma być posprzątane i klienci obsłużeni, reszta go nie interesuje.

Do szatni weszła Amber i od razu przeszyła siedzącą bardzo blisko chłopaka Laurę demonicznym wzrokiem.

– Skończyłam, mogę iść? – zapytała.

– Idź. I ty też już się przebieraj, już pierwsza – Chłopak nakazał nastolatce.

– Za chwilę, muszę do łazienki.

Laura szybko opuściła szatnię i poszła do toalety. Wcale nie musiała, chciała poczekać, aż Amber opuści lokal. Egzystowała tam dobre dziesięć minut, w końcu Frank krzyknął zza drzwi:

– Mała, żyjesz?! Czekam na ciebie!

– Już idę!

Wyszła po chwili. Chłopak stał z uśmiechem. Udała się do szatni, a Frank za nią. Starsza dziewczyna jakby czekała na osiemnastolatkę, bo nadal grzebała w szafce. Frank oparł się ścianę, już dawno wyczuł, że Laura boi się zostać z nią sama. Laura szybko się przebrała. Dłonie jej drżały, ale starała się, jak mogła, ukryć to przed kumplem.

– Jutro masz przyjść o dziewiątej i sprzątnąć salę – oznajmił Amber Frank.

Nie zareagowała.

– Słyszałaś, co powiedziałem?!

– Tak..

– Gotowa? – Spojrzał na Laurę.

– Tak – odparła, ale mimo obecności bruneta, nadal była bardzo niespokojna.

– Chodź, podrzucę cię.

Ruszyli do wyjścia. Nastolatka czuła na plecach rozjuszony wzrok rywalki. Doszli do samochodu i chłopak otworzył drzwi.

– Wsiadaj.

– Pojadę autobusem, nie chcę cały czas robić ci kłopotu.

– Przecież jadę w tę samą stronę.

Amber właśnie wyszła z lokalu i zdążyła jeszcze przed odejściem zmierzyć nastolatkę nienawistnym wzrokiem.

– Czy ona ci dokucza? – zapytał w końcu Frank.

– Nie.

– Na pewno?

– Tak, wszystko jest ok.

Chłopak raczej nie do końca uwierzył, ale odpuścił.

– No wsiadaj, zaraz będziesz w domu – nalegał.

Laura nie była pewna, czy jechać. Bardzo obawiała się starszej dziewczyny, nie wiedząc, czy jej pogróżki to tylko czcze gadanie, czy może posunąć się do czegoś gorszego.

– Laura! – Frank obudził ją z letargu, szarpiąc delikatnie za rękę. – Co jest z tobą?

– Nic, sorry...

– Jedziemy. – Otworzył drzwi auta.

Dziewczyna w końcu wsiadła do samochodu.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Joan Tiger 4 miesiące temu
    Atmosfery w pracy, to tylko pozazdrościć. Po huk ta Amber się tak ciska, przecież widać, że Frank ma ją w dupie. Niczemu niewinna dziewczyna przeżywa koszmar, bo koleżanka jest zazdrosna praktycznie o nic, jak na razie. :) Od razu widać, że Frank dla tych, których lubi, jest do rany przyłóż, a dla reszty diabeł wcielony. :)
  • ZielonoMi 4 miesiące temu
    Koszmar to się dopiero zacznie. :D Miło Cię widzieć. ;)
  • Pasja 3 miesiące temu
    Kobiety jednak są waleczne inaczej niż mężczyźni. Potrafią zniszczyć do spodu. Myślę, że Laura powoli pokaże różki i moim zdaniem dobrze.
    Miłego
  • ZielonoMi 3 miesiące temu
    Waleczne inaczej, zgadza się. Miło Cię widzieć .😘

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania