Poprzednie częściSzare istnienie – Prolog
Pokaż listęUkryj listę

Szare istnienie cz. 71

– Sorry, śliczna, ale się uparła, nic nie mogłem poradzić – rzekł uśmiechnięty Jimmy, wskazując głową stojącą obok blondynkę.

Ubrana tym razem w krótkie spodenki, koszulkę na ramiączkach i tradycyjnie, tym razem błękitną czapeczkę dziewczyna nie prezentowała się zbyt bojowo, aczkolwiek zimny surowy wzrok, którym przecięła Laurę, spowodował, że nastolatkę natychmiast ogarnął lęk.

Susan bynajmniej nie wyglądała na przestępczynię, niemniej jednak specyficzne rysy jej twarzy definitywnie charakteryzowały ją jako osobę, do której nie warto podskakiwać. Prezencja nieznajomej spowodowała, że Laura wpadła w niemały popłoch, zwłaszcza, że czuła, co się szykuje. Od razu domyśliła się, kim jest dziewczyna, do tego widząc, że jest zła, przewidywała, że będzie bardzo nieciekawie.

– Gdzie ona jest?! – warknęła gorzko Sue.

– Eeeemmm! – krzyknęła Laura, stojąc jak posąg w bezruchu i próbując utrzymać wyrywającego się jej psa.

Po chwili dziewczyna pojawiła się w polu widzenia, stając vis-a-vis drzwi i gdy zobaczyła Sue, momentalnie zamarła. Ta natychmiast weszła po kilku schodkach prowadzących do korytarza, zawisła nad nastolatką i bez ceregieli huknęła ją z liścia w twarz. Zrobiła to tak mocno, że Emmie aż odrzuciło głowę.

– Kurwa, smarkulo, co ty sobie wyobrażasz?! – zagrzmiała na całe gardło.

Wystraszona nastolatka stała ze spuszczoną głową, bojąc się spojrzeć w oczy starszej koleżance. Laura wyglądała podobnie, zamurowało ją totalnie.

– Pytam, co ty sobie myślisz?! Odpowiadaj! – ryczała Susan, łapiąc dziewczynę za fraki i potrząsając nią jak lalką.

– Jimmy… – mruknęła Laura.

– Spokojnie, ona jej nic nie zrobi – odparł z pełnym opanowaniem chłopak.

– Kurwa, no co, straciłaś mowę?! – wrzeszczała Sue, ponownie zamachnąwszy się na Emmę.

Dziewczyna się skuliła, zasłaniając głowę.

– Zajebię cię, rozumiesz?! Wiesz, ile nerwów przez ciebie zjadłam?! Dlaczego spierdoliłaś, gdzie polazłaś?!

– Przepraszam – wydusiła Emma, nadal nie patrząc na rozjuszoną blondynkę.

– Przepraszam?! – darła się dziewczyna, kolejny raz potrząsając nastolatką. – Tylko tyle masz do powiedzenia?! Ty durna kretynko, powiedz mi, czy ty jesteś normalna?! Masz wszystko po kolei pod tą kopułą?! – Popukała Emmę pięścią w głowę. – Bo śmiem wątpić! Debilu pojebany, byłaś nadmuchana, napita, a żeby komuś przyszło do łba, żeby cię zarżnąć, to co?! – Huczała Sue, szarpiąc nastolatkę za ubranie.

Nastolatka bała się odezwać.

– Spójrz na mnie!

Emma strachliwie uniosła twarz.

– Gdzie byłaś, pytam? – kontynuowała Susan, lecz widząc, że dziewczyna już o mało nie robi pod siebie, uspokoiła nieco furiacki ton.

– Spotkałam znajomych ze szkoły. Przepraszam – bąknęła Emma.

– Masz przejebane u Chrisa, wiesz o tym?

Emma znów zamilkła i Sue zamierzała już wznawiać atak, nie zdążyła jednak, bo zadzwonił domowy telefon. Laura od razu się wystraszyła, bardzo nie lubiła, gdy urządzenie się odzywało.

– Nie odbierzesz? – zapytał Jimmy.

– Potrzymaj go. – Brunetka wcisnęła obrożę w dłoń chłopaka, po czym bojaźliwie ruszyła w stronę dźwięku i niepewnie podniosła słuchawkę.

– Halo – wypaplała cicho.

– Laura? Dlaczego nie odbierasz komórki? – usłyszała głos Jenny i ciężki głaz spadł jej z serca.

– Skąd masz mój numer?

– Frank nam dał.

Nam… – pomyślała brunetka, lecz starała się zachować spokój.

– Jenny, przepraszam, ale to nie jest odpowiednia chwila – rzekła.

– Chciałaś, żebym przyjechała – stwierdziła Jen, lecz słychać było, że wypycha to zdanie na siłę.

– Jenny, jednak nie dziś, może jutro. Mam tu trochę zamieszania. Chyba, że później.

– Później nie mogę, o drugiej muszę być w centrum.

– Ok, to jutro.

W tym momencie usłyszała cichy wydech, Jenny chyba wyraźnie ulżyło.

– Dobrze, to napiszesz, o której?

– Nie mam nic na koncie.

– W porządku, to zadzwonię o tej samej porze, chyba, że coś mi wypadnie.

– Wypadnie? – warknęła Laura.

– Dobrze, to zadzwonię o jedenastej, dobrze? – Jenny znowu się spłoszyła.

– Ok.

– To pa. – Dzwoniąca nie czekała, tylko szybko się rozłączyła.

Laura się uśmiechnęła, pomachawszy z dezaprobatą głową i odłożyła słuchawkę. Ruszyła z powrotem, ale nie zaszła daleko, bo dochodząc do schodów zderzyła się z Jimmym, który akurat wyszedł zza ściany. Podskoczyła, wystraszona i natychmiast się poddenerwowała, widząc, że nie dość, że chłopak zaczął spacerować sobie po jej domu, to jeszcze teraz znalazła się dokładnie obok Susan, która w tym momencie na nią spojrzała, puszczając ubranie Emmy.

– Kurde, Jimmy, chcesz mnie zabić?! – fuknęła wkurzona.

– Ciebie? Śliczna, nigdy. – Zaśmiał się Jimmy.

– I co masz mi jeszcze do powiedzenia? – Sue wznowiła temat, na powrót kierując wzrok w stronę Emmy.

– Nie wiem, przepraszam – mruknęła po raz trzeci nastolatka.

– Wiesz co? Masz szczęście, że cię polubiłam, a jeszcze większe, że widzę cię dziś, a nie wczoraj, bo wczoraj zmiotłabym cię z powierzchni ziemi, rozumiesz?

Emma przytaknęła głową.

– Dobra, Sue, odpuść już, ona zrozumiała – wtrącił się w to wszystko Jimmy, odsuwając koleżankę do tyłu.

– Zrozumiała? Powinnam wpierdolić jej tak, żeby przez trzy dni nie mogła usiąść na dupie, a przez dwa tygodnie nie musiała robić makijażu – warczała blondynka, lecz tym razem cień uśmiechu przemknął po jej obliczu. – Żeby mi to było ostatni raz, rozumiesz?! – Tyknęła palcem nastolatkę.

Emma potwierdziła ruchem głowy.

– Więc pamiętaj! – syknęła Susan i odwróciła się w stronę Laury.

Tę od stóp do głów przeszedł zimny dreszcz.

– Susan. – Dziewczyna wyciągnęła rękę.

Laura odwzajemniła gest.

– Młoda, no co ty, zestrachałaś się?! – rzuciła radośnie starsza z dziewczyn, widzą dziwną minę nastolatki.

– Nie. – Laura niemrawo wygięła usta.

– Nieee? – Brechała Susan. – A więc to przez ciebie Jimbo ostatnio świruje i zachowuje się jak idiota? Bardzo mnie ciekawiło, jak wyglądasz, bo szczeka mi opadła, co wyczynia. On nie ma tendencji do miłostek – dowcipkowała Sue. – Teraz rozumiem – dodała ciepło.

Nastolatka nie odpowiedziała, uśmiechnęła się tylko, puszczając kolorki. Już nieco wyluzowała, głos Susan zrobił się przyjazny i miły.

– Ty! – Szturchnął kumpelę brunet. – Nie płosz ślicznej, ona jest delikatną kobietą, więc masz się zachowywać – ironizował.

Laura ponownie wygięła usta, lecz zaraz się spięła, gdyż właśnie w tej chwil stanął jej w oczach Travis. Dziewczyna pomyślała nagle, czy aby nie przyjdzie mu do głowy wpaść znienacka do domu, jak to często miał w zwyczaju, i co wtedy? Obca, raczej charakterna Susan, nielubiany, obwiniany za wszystko Jimmy, który jeszcze, nie daj Boże, coś mu zrobi mu za wczorajszy wyskok.

– Śliczna. – Jimmy chwycił jej ramię. – Co się stało?

– Nic… Jimmy, idźcie już, boję się, że Travis tu wpadnie – poprosiła wprost, uznając, że to najlepsze wyjście.

– Kto to jest Travis? – zapytała Sue.

– Jej braciszek. To dobrze, mam z nim do pogadania. – Jimmy wyszczerzył zęby.

– Jimmy…

– Co „Jimmy”? Co się wczoraj stało? – Chłopak w okamgnieniu spoważniał.

– Nic. – Laura uciekła wzrokiem.

– Co się stało? – wtrąciła Sue, patrząc na przyjaciela.

– Nie wiem, uderzył ją chyba – odparł Jimmy. – Połamię mu ręce.

– Jimmy, przestań. – Laura się zdenerwowała i w tym momencie telefon odezwał się ponownie.

Bez zastanowienia podeszła i odebrała.

– Już nie żyjesz, pierdolona suko, rozumiesz?! Nie żyjesz! – Usłyszała demoniczny damski głos, po czym połączenie się urwało.

Od razu poznała rozmówczynię i mig ją sparaliżowało. Myślała… była pewna, że to już koniec, do tego ton, jakim powiedziała to Amber, wręcz budził grozę.

W okamgnieniu zamarła, zdławiona zaskoczeniem i strachem. W życiu nie spodziewałaby się, że po tym, co zrobił Jimmy z kolegami, znowu zacznie się ten koszmar, że jeszcze będą mieli jeszcze jakikolwiek cień odwagi.

– Laura! – Jimmy zaczepił nastolatkę.

Przełknęła suchość w gardle, a nogi nagle zmiękły.

– Laura! – Chłopak złapał kdziewczynę, która nagle osunęła się jak pijana.

Szybko wziął ją na ręce, zaniósł do salonu i posadził na kanapie. Blada jak ściana opadła półprzytomnie na mebel, ciężko łapiąc powietrze.

– Przynieś wody – nakazał Emmie, która ekspresowo znalazła się w kuchni i jeszcze szybciej wróciła ze szklanką.

– Laura. – Poklepał ją po policzku, lecz ona nadal nie reagowała, była kompletnie otumaniona.

– Poczekaj chwilę, zaraz jej przejdzie – rzekła Sue, pstrykając zapalniczką.

– Cicha, nie palu tu – poprosił grzecznie Jimmy i dziewczyna bez słowa wyszła z domu.

– Laura. – Brunet ponowił próbę, lecz dziewczyna wciąż tkwiła w bezruchu, mruknęła tylko cicho.

Słyszała niewyraźnie, rozbrzmiewające wkoło głosy, lecz słabo je rozumiała i nie była w stanie się ruszyć – czuła kompletny bezwład.

– Co jej się stało? – zapytała zdenerwowana Emma.

– To ten telefon – odparł Jimmy.

– Ale przecie…

– Kurwa, i widać jej mało! – przerwał Jimmy. – Ja jej, kurwie, pokażę, ale teraz już tak pokażę, że się szmata do końca życia nie pobiera. Dziś zakończę to już raz na zawsze, dziwka mnie popamięta! – Chłopak już niemal krzyczał.

Laura niemrawo się poruszyła i po chwili wyprostowała na kanapie.

– Co się stało? – zapytała, nie pamiętając momentu omdlenia.

– Napij się – nakazał Jimmy, przytrzymując jej szklankę.

– Co się stało? Zemdlałam? – dopytywała, widząc, że siedzi na kanapie, a przecież przed chwilą stała przy telefonie.

Była już w pełni świadoma i teraz doszedł jej kolejny powód do obaw – Jimmy i jego reakcja na jej reakcję.

– Mała, dobrze już? – Brunet ukucnął, cały czas trzymając jej dłonie.

– Tak.

– Kto dzwonił?

– Amber – odparła bez owijania w bawełnę.

Miała dość prześladowczyni, strachu i bezsennych nocy, do tego bojąc się tej groźby postanowiła powiedzieć prawdę, uznając, że szczerość będzie w tym momencie najlepszym rozwiązaniem.

Jimmy aż rozdziawił gębę, nie spodziewał się zapewne prawdy z jej ust, do tego tak szybko i bez wyciągania na siłę.

– Co mówiła?

– Że nie żyję. Walę to – mruknęła Laura, udając obojętną.

– Ja jej, kurwie, dam! – Zaklął wkurzony chłopak i usiadł obok nastolatki. – Młoda, mały był dziś u mnie, pytał o ciebie. Trzymaj. – Jimmy podał Emmie kartkę. – Prosił, żebyś jak najszybciej zadzwoniła.

– Ok, dzięki – mruknęła nastolatka. – Laura, mogę zadzwonić?

– Tak, tylko nie gadaj długo.

Emma ze słuchawkę w dłoni opuściła pokój, natomiast Laura też chwyciła swoją butelkę i zaczerpnęła z niej dość sporo. Słowa Amber demolowały ją od środka, nie dając jej chwili wytchnienia, jej furia… jej wściekły głos mógł sugerować wszystko. Jeszcze kilka minut temu wolałaby, aby Jimmy z koleżanką opuścili już jej dom, gdyż mogą być z tego kłopoty, teraz jednak mimo że mogła przecież zamknąć się od środka, bała się zostać z Emmą sama.

– Śliczna, co jest? – Jimmy wychylił przed nią twarz. – Laura, nie przejmuj się, nikt cię już nie skrzywdzi, rozumiesz? Nigdy! Zaufaj mi – rzekł spokojnie i mocno przytulił zdenerwowaną dziewczynę, która w tym momencie nawet nie próbowała uwolnić się z jego uścisku.

– Co jest? – zapytała Sue, pojawiwszy się w pokoju.

– Wiesz, kto przed chwilą dzwonił? – Chłopak wstał. – I nadal się nie boi, wciąż próbuje zapozować na bohaterkę. Ty, ona naprawdę ma zapędy masochistyczne, czy jak?

– Kto? – Sue nic nie zrozumiała.

– No jak to kto?

– No nie mów...! – Teraz blondynka zaśmiała się tak dziko, jakby pomieszały jej się klepki.

– Dzwonił tu? Do niej? – Wskazała głową nastolatkę, siadając sobie wygodnie na regale. – A skąd ma numer?

Jimmy wzruszył ramionami.

– Skąd ma numer? – Susan spojrzała na Laurę.

– Nie wiem, chyba z pracy, ale nie mam pojęcia, kto jej dał – odparła cicho nastolatka.

– Kurwa, jak to kto? Daje dupy całemu miastu, to obciągnęła szefowi i dostała – warknął Jimmy.

Emma wróciła i już chciała siadać obok przyjaciółki.

– No dobra, laski. – Sue nagle wstała. – Wskakujcie w buty i wychodzimy.

Laura spojrzała na nią dużymi oczyma, nie mając pojęcia, o co jej chodzi. Jimmy z Emmą także obserwowali dziewczynę, zupełnie zdezorientowani.

– No ubierajcie się, nie ma czasu – ponaglała blondynka, która nagle zrobiła się zimna jak lód.

– Ale gdzie? – zapytała niepewnie Laura.

Susan podejrzanie się uśmiechnęła.

– Dowiemy tę sukę.

Laura się pogubiła. Spojrzała na Jimmy’ego, ale on, poza dziwnym półuśmieszkiem, w żaden sposób nie zareagował na decyzję koleżanki.

– Ale ja nie mogę wyjść, matka będzie się martwić.

– A tam, pierdolisz, masz pięć lat? – Sue dosyć sztywno odniosła się do słów nastolatki.

– Ale ja nie wiem, czy mam klucz – kombinowała Laura, choć już założyła, że nie uda jej się tak łatwo z tego wykręcić.

– To idź, zobacz i grzecznie tu wracaj... chociaż zamknięcie drzwi to najmniejszy problem. Prawda, maleńki? – Sue sugestywnie spojrzała na Jimmy'ego, szeroko wyszczerzając zęby.

– Miałam wziąć prysznic – wtrąciła się w to wszystko Emma, widząc, że Laura zaczyna panikować.

– A co, śmierdzisz? Nie wydaje mi się – odparła wesoło Susan.

– Ale wypadałoby, wczoraj taczała się po ziemi – oświadczyła Laura, nie mając pojęcia, dlaczego to powiedziała. Za późno było jednak, aby ugryźć się w język.

Emma natychmiast przecięła przyjaciółkę demonicznym spojrzeniem, sugerującym, że teraz najchętniej skręciłaby jej kark.

– Po ziemi? Jak to? Przecież jak zniknęłaś, nie wyglądałaś na wykręconą, więc może mi to wyjaśnisz? – Sue znowu się uruchomiła, ponownie siadając i krzyżując przed sobą wyprostowane nogi.

– Muszę się umyć, zaraz wracam – bąknęła Emma i w okamgnieniu uciekła na górę.

– No tak, najlepiej nawiać. – Susan głośno się roześmiała. – Nic jej to nie da – dodała, po czym wstała i ruszyła do kuchni.

Laura nie była zadowolona, lecz nie miała odwagi zaprotestować, nie pomogła nawet obecność chłopaka.

– Dlaczego nie masz nic do picia?! – krzyknęła z głębi dziewczyna.

Nastolatka błagalnie spojrzała na Jimmy’ego i to wystarczyło.

– Kurwa, wyłaz stamtąd, zaraz coś kupimy! – zagrzmiał surowo chłopak i objął młodszą z dziewczyn. – Śliczna, jedź z nami, Cicha nie odpuści, gwarantuję ci. Ona, jak się uprze… – poprosił łagodnie.

– Jest tu gdzieś jakiś sklep? – Blondynka zawisła w progu kuchni, opierając się o framugę.

– Jest, w prawo i jakieś sto metrów stąd – poinstruowała Laura, węsząc szansę na uniknięcie wycieczki i przy okazji pozbycie się intruzów.

– Idę. Chcecie coś?

– Kup cokolwiek.

– Wezmę na drogę, odkupię. – Susan pokazała nastolatce jej zaczęte piwo.

– Uważaj na psa, może uciec – Laura.

– Damy radę. – Sue wygięła usta i po chwili zamknęła drzwi z tamtej strony.

Leżący obok Laury Miko nawet nie ruszył się z miejsca.

– Jak się czujesz? – zapytał po raz enty Jimmy.

– Dobrze.

– Nie bardzo ci wierzę, choć oczko już zniknęło – Chłopak uśmiechnął się niemrawo, dotykając policzka dziewczyny. – Ładnie ci w dresach, dlaczego wcześniej nie chodziłaś?

Laura wzruszyła ramionami. Szczerze mówiąc nie skupiała się zbytnio na słowach kolegi, cały czas obmyślała plan uniknięcia wyjścia z domu, choć z drugiej strony kusiło ją trochę, aby się stąd wyrwać. Dziewczyna poczuła się lepiej i najzwyczajniej w świecie zaczęła się nudzić. Pamięta, jak dobrze bawiła się z Jimmym, zanim stało się to, co się stało, dlatego też chciałaby się rozerwać, z drugiej strony jednak trochę się bała.

– Zrobiłeś coś Frankowi? – zapytała, uznając, że to odpowiednia chwila.

– Nie.

– Nie wierzę ci.

– Śliczna, nic mu nie zrobiłem, przestawiłem mu tylko trochę dmuchawę. – Zaśmiał się chłopak.

– Jimmy, mów prawdę. Znam cię już trochę i wiem, co potrafisz – naciskała dziewczyna, bo choć miała żal do Franka i nadal czuła złość, nie chciała, aby stała mu się krzywda.

– Laura, wyluzuj już, dostał tylko po gębie i to wszystko. Poza tym to on mnie zaczepił, nie ja jego, więc o co ta pretensja? Co? Miałem stać z założonymi rękoma i dać się lać? Dobrze, następnym razem obiecuję, że tak zrobię… specjalnie dla ciebie. Kurwa, dla ciebie wszystko, piękna – warknął wkurzony chłopak.

Dziewczynę przytkało. Zawstydził ją swoją wypowiedzią, przez co nie wiedziała, jak się teraz zachować.

– Śliczna, nie zawieszaj. – Zaśmiał się, łapiąc jej dłoń. – Przepraszam, ale czasem naprawdę jesteś strasznie upierdliwa i nie docierają do ciebie żadne argumenty. To słodkie, ale i irytujące.

Cisza.

Jimmy już jej nie dokuczał, lecz wciąż gapił się na dziewczynę, po chwili jednak zbliżył się i chciał ją pocałować. Natychmiast odchyliła głowę. Chłopak w okamgnieniu się odsunął, po czym bez słowa wstał. Laura czuła się bardzo nieswojo, nie spodziewała się, że będzie czegokolwiek próbował.

– Śliczna, przepraszam, zapędziłem się – mruknął, zakłopotany.

Mimo że był speszony, wyglądał niesamowicie śmiesznie. Operował bardzo zabawną miną, co spowodowało, że Laura widząc, jak ten twardy facet zawstydza się jak mały chłopiec, nie wytrzymała i się roześmiała.

– Co? – Jimmy się uśmiechnął.

– Nic.

– Śliczna, doigrasz się... – zagroził chłopak, stojąc z rękoma w kieszeniach.

– Wiesz, jak w tej chwili wyglądasz? – Chichotała nastolatka. – Jakby ukradli ci lizaka albo spadł ci na ziemię lód, o który pół dnia walczyłeś – podsumowała, zaśmiawszy się jeszcze głośniej.

– To dobrze czy źle?

– Nie wiem… śmiesznie.

– Fajnie, że poprawił ci się humor, na to liczyłem – rzekł rozbawiony jej głupawką Jimmy, a wpadka z pocałunkiem szybko odeszła w zapomnienie.

Trzasnęły drzwi i Laura zamarła, po chwili jednak odetchnęła, widząc wchodzącą do salonu Susan. Przez te kilka chwil zapomniała, że przecież Travis może wpaść do domu.

– Kurwa, mogłam wziąć jakiś plecak, no i kluczyki, to zostawiłbym to w samochodzie, a tak noszę się jak Święty Mikołaj. Nie mogłeś mi przypomnieć, pomyśleć chociaż o takiej opcji? – warknęła na kumpla, stawiając obok stolika wielką reklamówkę.

Jimmy w odpowiedzi tylko się zaśmiał. Miko już zdążył doskoczyć do dziewczyny, która przykucnęła i zaczęła czochrać go po głowie.

– Fajny jest. Jak ma na imię? – Spojrzała na Laurę.

– Miko.

– Wykupiłaś pół sklepu? – zapytał brunet, gapiąc się na torbę.

– Nie, jedną czwartą. A co, nie mogę? Stać mnie – pyskowała Sue i zaraz wsadziła nos do reklamówki. – Kto chce piwo?

– Zostaw, zaraz musimy spadać. Śliczna pewnie panikuje – rzekł Jimmy, gapiąc się na Laurę.

Sue nie usłuchała chłopaka, tylko otworzyła sobie trunek i jedno postawiła do lodówki. – Co ona tam robi, onanizuje się? – zapytała w kwestii Emmy, spoglądając na zegarek, a następnie na brunetkę.

Ta tylko wzruszyła ramionami. Nadal nie czuła się komfortowo, rozmawiając ze starszą dziewczyną, tym bardziej, że Susan do łatwych rozmówczyń raczej nie należała.

– Idź ją pogoń, zaraz dwunasta – poprosiła blondynka, popijając piwo.

Nastolatka nie zwlekała, tylko w okamgnieniu pomknęła na górę zakładając, że Emma, jako że zna już trochę Susan i że dziewczyna ją lubi, może poradzi coś w całej tej sytuacji.

Gdy doszła na miejsce, okazało się, że Emma już wyszła spod prysznica i grzebie się w stercie swoich ubrań, robiąc w szafie kompletne pobojowisko.

– Śpisz tu? Twoja koleżanka się niecierpliwi – warknęła ironicznie Laura.

– O co ci chodzi? – warknęła dziewczyna, nie odrywając się od poszukiwań.

– O nic.

– Laura, wkurwiasz mnie, wiesz? – Blondynka zamaszyście odwróciła się w stronę przyjaciółki. – O co masz pretensje, o Susan? Przecież to kumpela twojego Jimmy’ego – zaakcentowała odpowiednio – więc nie rozumiem, o co się spinasz? Kto zaczął tę zabawę, co? Poza tym Jimmy uratował mi dupę, a Sue poznałam przypadkowo, więc przestań się ciskać, dobra? – szumiała Emma, po czym się odwróciła i wznowiła kotłowanie garderoby.

Laura w milczeniu wysłuchała wywodów koleżanki.

– Zamierzasz z nimi jechać? – zapytała, siadając na łóżku.

– Muszę spotkać się z Billym.

– Zadzwoń do starej, matka prosiła.

– Po co? – fuknęła Emma, rzucając w kierunku przyjaciółki jasnobeżowe spodenki.

– Zadzwoń, przynajmniej powiesz jej, że żyjesz. Chociaż dzwoniłam do niej i ona albo zupełnie cię olewa, albo tylko ładnie gra. O co jej chodzi, kompletnie padło jej już na mózg? I jak się odzywa: „Nie dzwoń tu” – oświeciła koleżankę zniesmaczona brunetka.

– I niech spierdala. Nie pierwszy raz ma mnie w dupie, lub albo wrzeszczy, albo więzi mnie w domu. Mam tego dość. Więc jak tak bardzo przeszkadzał jej mój dotychczasowy styl bycia, to od teraz będę, pić, ćpać i imprezować. Jebię ją i całą resztę – oznajmiła wkurzona Emma i wreszcie wyłoniła głowę z szafy.

Szybko się ubrała i zasiadła obok koleżanki.

– Kurde, Laura, jedziesz z nami, co będziesz robić w domu? – Prosząco spojrzała na przyjaciółkę.

– Emma, to nie jest dobry pomysł, matka będzie się zamartwiać. I tak mam już kupę problemów, kolejne mi niepotrzebne.

– Przestań wymyślać, przecież widzę, że chcesz jechać. Boisz się?

– Nie wiem, dziwna ta Sue. I o co chodziło jej z Amber? Bo nie rozumiem. Dziwnie zareagowała po tym telefonie, jakby chciała się za mnie odegrać, ale dlaczego? Przecież ona mnie nie zna.

Emma głośno się roześmiała.

– Ona i Amber to unikatowa sytuacja. Dziwka już wyłapała od Sue, i to nieźle wyłapała, suka panicznie się jej boi. Jak byłam u Jimmy’ego, to przyjechała do Chrisa, bo akurat tam był, ale biedulka, nie spodziewała się chyba, że będzie tam też Sus...

Pukanie przerwało dyskusję i po chwili w drzwiach pojawiła się głowa bruneta.

– Laura, no co z wami? Czekamy i Cicha zaczyna się wkurwiać.

– Jeszcze chwila, ok? – warknęła nastolatka, wkurzona się jego ponownymi spacerami.

– Śliczna, niestety jedziesz z nami, Sue się uparła. Mała, nie wymiękaj. Potem cię odwiozę, zdążysz przed przyjazdem dupka – Chłopak się uśmiechnął, wisząc na klamce.

– Dobrze, zaraz przyjdziemy. – Laura końcu ustąpiła.

– Poczekamy w samochodzie, żeby nie robić przypału – rzekł Jimmy. – Pośpieszcie się.

– Ale Jimmy – bąknęła Laura. – A co z Miko? Nie mogę go zostawić, będzie się denerwował.

– Spoko, możemy go zabrać, nie widzę problemu.

– Ale jak zabrać?

– Normalnie, też mam ogródek, będzie miał gdzie pobiegać. Mała, przestań przejmować się błahostkami, tylko zbierajcie się – ponaglał zniecierpliwiony chłopak.

– Dobrze, to zaraz przyjdziemy – powtórzyła Laura, choć nadal nie była pewna co do tej wyprawy.

Nad wyraz zadowolony Jimmy uśmiechnął się najszerzej jak umiał i zniknął za drzwiami, wtedy Emma wznowiła temat.

– No mówię ci, pojechała po niej, jak po szmacie, a dziwka nawet nie pisnęła. Wiesz, jaka maleńka się zrobiła? O taaaka – Emma nakreśliła centymetrowy odcinek, wystawiając palce przed samym nosem przyjaciółki. – Bohaterka… do ciebie, a co do czego, gówno może.

– Ale co się działo? – Laurę już opanowała ciekawość.

– Oj, Susan jechała po niej równo. Że jest kurwą, że puszcza się na lewo i prawo, ogólnie drwiła z niej ostro i po całości, już nie pamiętam dokładnie. Ale najlepsze było, jak natłukła jej po gębie, a potem chwyciła ją za łeb i trzasnęła o ścianę, myślałam, że ją tam połamie – wyjaśniła Emma. – Nie wiem, co teraz kombinuje, ale szczerze mówiąc, nie chciałbym być w skórze tej szmaty, Sue ma naprawdę czasem nie po kolei. I myślę, że to nie poszło o ciebie, tylko po prosto znalazła sobie dobry pretekst, żeby znów jej wpierdolić. Dziwka pieprzyła się z jej facetem, dlatego Sue tak jej nie lubi… o ile nie lubi to wystarczające słowo.

– Pretekstem?! Kurwa, a kim ja jestem, zabawką?! – wyskoczyła Laura, którą nagle targnęła nieopisana złość. – Mam być pretekstem do tego, żeby jakaś laska mogła się popisać?! Nigdzie nie jadę – skwitowała wkurzona.

Kompletnie zaskoczona Emma patrzyła na przyjaciółkę zupełnie nie rozumiejąc jej pretensji.

– No co? Powiedziałam coś nie tak? – burczała nastolatka.

– Laura, przestań, o co ci chodzi? – Upomniała ją Emma. – No dobrze, a nawet, jak chce się popisać, to co z tego? Sue jest trochę… jakby to powiedzieć… narcystyczna? – zaśmiała się – ale taka już jej natura i nic na to nie poradzisz. Chociaż narcystyczna to może nie do końca odpowiednie słowo, jest po prostu taka… inna. Ale jest w porządku, zobaczysz, i przestań wymyślać, dobrze? Ja osobiście bardzo się cieszę, że dziwka kolejny raz dostanie w pierdol, nawet, jeśli Sue chce poszpanować. Należy się szmacie, a ty masz jeszcze jakieś obiekcje. Nie patrz na powody, tylko na rezultaty. – Emma soczyście się uśmiechnęła.

Za oknem rozbrzmiał podwójny dźwięk klaksonu.

– Idziemy?

– Nie wiem, czy mam klucz.

– To zobacz, nie ma czasu. O pierwszej się umówiłam.

Laura nadal nie była pewna, aczkolwiek wstała i w towarzystwie przyjaciółki ruszyła na dół. Miko już czekał pod drzwiami, jakby wyczuł, że jedzie na wycieczkę.

– Zobacz jeszcze w szufladach w kuchni, a ja zobaczę tu – poprosiła Laura, otwierając stojącą przy drzwiach szafkę.

– Jakieś leżą przy telewizorze! – krzyknęła Emma.

Klakson zaśpiewał ponownie.

– Co one robiły przy telewizorze? – zapytała Laura, biorąc od przyjaciółki swoje dwa klucze. – Weź Miko, bo jak go nie utrzymam, a ja zamknę drzwi.

Emma zadowolona, że Laura już nie protestuje, zapięła pieska i chwilę później obie dziewczyny stały już obok żółtego Forda, w towarzystwie Sue i Jimmy’ego, którzy popalali papierosy.

– Kurwa, co tak długo, uprawiałyście seks? – zapytała Sue. – Trzeba było powiedzieć, nie poganiałabym was, bo to byłby przynajmniej racjonalny powód waszego guzdrania się. I nawet skora byłabym go usprawiedliwić – dodała wesoło.

Przyjaciółki zachichotały i z niewiadomego powodu obie, jak jeden mąż puściły kolorki.

– Patrz, Jimbo, jakiego buraka walnęły, czyli chyba coś w tym jest! – Zarechotała głośno blondynka, zauważywszy rumieńce na twarzach dziewczyn.

– Dobra, nie popisuj się już, jedziemy – warknął Jimmy, lecz uśmiech figurował również na jego ustach.

– Ja prowadzę! – oświadczyła bezkompromisowo Susan i zaraz otrzymała kluczyki. – Młoda, wskakuj – wskazała Emmie miejsce obok kierowcy i szybko wsiadła za kółko.

Jimmy z Laurą zajęli miejsce z tyłu, wtedy Sue przekręciła kluczyk i ruszyła tak gwałtownie, że pasażerów aż wbiło w fotele, a spod opon wydobył się ostry pisk, który rozszedł się głośnym echem po całej okolicy.

– Kurwa, zwolnij! – zagrzmiał surowo Jimmy, widząc, że Susan z każda chwilą coraz lepiej sobie poczyna. – Jesteś po trzech piwach i blancie, może jeszcze bardziej dociśniesz?! – syczał wkurzony chłopak.

– Spoko, maleńki – odparła łagodnie kierująca, niemniej jednak zdjęła nieco nogę z gazu.

– „Spoko, maleńki”… kurwa – Jimmy kąśliwie przedrzeźniał dziewczynę, zniesmaczony jej zachowaniem.

Sue spojrzała we wsteczne lusterko i głośno się roześmiała – chłopak wyglądał i brzmiał przezabawnie. Laura wygięła usta, próbując się rozluźnić, bo mimo iż chciała wyjść z domu, nadal czuła się bardzo nieswojo. Domyślała się, że jadą poszukać Amber, do tego bezkompromisowa, chłodna Susan i używki, które na pewno niedługo się pojawią – te perspektywy wywoływały niepewność co do przebiegu przyszłych wydarzeń. Dziewczyna kojarzyła jej się trochę z Amber – z szorstką, pyskatą suką, z drugiej strony jednak była zupełnie inna. Nie takie samo, prymitywne zachowanie, zauważalnie wyższa inteligencja i takt, który bezdyskusyjnie miała, gdy zachodziła taka potrzeba. Była wyrachowana, ale i na swój sposób kulturalna, przez co bez trudu mogła wzbudzić i sympatię, i jednocześnie strach. Laura nie lubiła się obracać w takim towarzystwie. Obdarzona nieśmiałością i swoją spokojną, bezkonfliktową naturą nigdy nie widziała, jak się zachowywać w otoczeniu takich ludzi i zawsze czuła się wśród nich mocno skrępowana. Cieszyła się jednak, że jest z Emmą, wiedząc, że w razie czego ta niesforna czasem do bólu dziewczyna będzie gotowa przejąć pałeczkę. No i Jimmy – jego obecność także dodawała jej otuchy.

Wyrwała się z zadumy i zerknęła na siedzącego obok chłopaka – milczał, gapiąc się na nią z półuśmieszkiem.

– Co? – zapytała, dobrze widząc, że snuje w tej chwili niecne plany, jak ją zaczepić.

Uśmiechnęła się na tę myśl.

– Przecież wiesz… – odparł Jimmy, uderzając w nią pikantno-słodką ironią.

– Spadaj.

Uśmiech zamienił się w śmiech.

– Co tam robaczki, co wam tak wesoło? – Sue poprawiła lusterko. – Zaczepia cię? Tu samo „spadaj” nie wystarczy, ja bym użyła rąk – zachichotała, odpalając papierosa. – Pięć po pierwszej, zjadłabym coś. Chudy, co robimy? Może przejedziemy się po osiedlu i jak złapiemy tę kurwę, najwyżej coś zamówimy, a jak nie, podjedziemy na stek, co?

– Ok, też bym coś pożarł. Głodna? – Chłopak zajrzał w oczy Laurę, obejmując ją delikatnie.

– Nie bardzo. Zjadłam całą michę płatków – odparła nastolatka.

– Płatków?! – zarżała Sue, skręciwszy w kierunku bloków, które pojawiły się w oddali. – Na ile ci one wystarczą? Na godzinę? Zupełnie wyssane z kalorii suchary i mleko – piekielnie sycąca przekąska – wymądrzała się wesoło.

Laura nie otwierała ust.

– Młoda, nie zawieszaj. Nie wyśmiewam się, po prostu czasem nie rozumiem pewnych rzeczy – rzekła Susan. – Rozglądajcie się – poprosiła, zwalniając, gdy właśnie wjechała w brzydkie osiedle Amber.

– Ona może być na basenie. – Laura postanowiła zabrać głos.

– Na basenie? A kto tę śmierdzącą kurwę tam wpuści? – Zaśmiała się kierująca.

– Ostatnio była tu – rzekła nagle Emma, wskazując drugi blok po prawej, ale po tych słowach natychmiast zamilkła.

– Tu? A skąd ty możesz wiedzieć, gdzie szmata przebywa? – Sue spojrzała na blondynkę, zatrzymując wóz.

– Jak szukałam z kumplem Laury, to ją tu widziałam – wyjaśniła nastolatka.

Laura nic z tego nie zrozumiała, jednak postanowiła na razie nie pytać..

– Szukałaś? Tu? Zresztą – była, nie była, ważne, że teraz jej nie ma, a mi się nie chce krążyć bez celu po tej menelskiej dzielnicy. Jimbo, co robimy? –Sue się odwróciła, przelotnie spojrzawszy na Laurę.

– Jedziemy coś zjeść – odparł chłopak.

 

Do niewielkiego, a wręcz maleńkiego lokalu „Mary's Best Steaks” dojechali bardzo szybko.

– Zostawimy go? – zapytała Laura, patrząc na wiercącego się obok brunetka Miko.

– Śliczna, do pół godziny będziemy z powrotem, nic mu się nie stanie.

– Jimmy, będzie szalał. – Martwiła się dziewczyna.

– Nie będzie… prawda? – Jimmy poczochrał psa po głowie. – Nie będzie, zaufaj mi – powtórzył, mocno objąwszy zaniepokojoną towarzyszkę. – Idźcie, postawię w cieniu – oznajmił i dziewczyny opuściły auto.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    Ha, ha - zgadłam. Jimmy przylazł. Laura przy chłopaku jest całkiem inna. On nie pozwala sobie wciskać kitu i dostaje odpowiedzi bez większego wysiłku. Widać, że dziewczyna przy nim inaczej funkcjonuje i zapomina o lękach w znacznym stopniu.😁
    Sue jest najlepsza – tutaj Emmą szarpie, za chwilę cieszy buzię. Zgrywa ostrą, a tak w rzeczywistości wychodzi śmiesznie.
    Emma też otwarcie do Laury. No ile można słuchać pretensji tej gówniary. Chcą jej pomóc – źle. Nic nie robią – też źle. Kosmos. 😅
    Szykuje się kolejna akcja. Fakt, że Amber jeszcze nie zapłaciła za krzywdę Laury. Zegar odlicza czas, a zapalnik tyka.🙃
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    A jak? Przecież na spokojnie na dłuższą metę się nie da, musi być dym!🥳🥳
  • Adin dwa tri 2 miesiące temu
    Wplatasz widzę motywy autobiograficzne
    "Susan z każda chwilą coraz lepiej sobie poczyna. – Jesteś po trzech piwach i blancie"
  • Adin dwa tri 2 miesiące temu
    Tylko nie mogę doczytać momentu jak "Susan" idzie w czarny gangbang xD

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania