Poprzednie częściSzare istnienie – Prolog
Pokaż listęUkryj listę

Szare istnienie cz. 79

Umęczona Amber błyskawicznie naciągnęła spodnie i posłusznie usiadła pod oknem.

– Miałaś się rozbierać, nie ubierać – stwierdziła złośliwie Zizi.

– Dobra, daj już spokój, widzisz przecież, że mało nie płacze – rzekła Sue.

– Kurwa, nie płacze?! – krzyknęła Zoe, zerwawszy się z miejsca.

Jimmy jednak był czujny i natychmiast do niej doskoczył, zatrzymując dziewczynę w miejscu.

– Puszczaj – buntowała się ruda, próbując przejść.

– Kurwa, Zizi, dosyć już, rozumiesz?! Straszysz mi kobietę! – zagrzmiał brunet.

– To daj jej więcej wódki – odparowała kąśliwie Zizi, zerknąwszy na Laurę, szczerząc zęby na całą szerokość twarzy.

– Zizi… – Jimmy nie dawał za wygraną.

– Dobra, puść mnie, będę grzeczna… raczej.

– Taaak – Chłopak się uśmiechnął

– Obiecuję.

Puścił dziewczynę, która zgodnie z deklaracją usiadła na swoje miejsce, obcinając przy okazji Amber gorzkim spojrzeniem.

– Młoda, wystraszyłam cię? – zwróciła się do Laury.

Ta nie miała pojęcia, co powiedzieć, więc milczała.

– Ok, nie napinaj się już, napijmy się lepiej – postanowiła Zizi i sama zapełniła kieliszki.

Miko wyszedł z pokoju i człapiąc noga za nogą, zaraz znalazł się obok Laury.

– Co mu jest? – zapytała nastolatka, patrząc na bruneta, który pojawił się obok.

– Nic, jest zaspany. Widzisz? Chyba jednak nie dobrze, tylko bardzo dobrze mu u mnie, bo nie wyskoczył nawet, jak laski odstawiały cyrk – stwierdził luźno.

– Jimmy, a może on jest głodny? Pójdę, kupię mu coś – zaproponowała Laura, natychmiast wyczuwając szansę wyrwania się choć na chwilę z imprezy i uspokojenia zszarganych nerwów.

– Ze mną? – zapytała niespodziewanie Zizi i Laura natychmiast się spięła.

Nie rozumiała, dlaczego najpierw Susan, a teraz ona tak się do niej kleją, wcale jej nie znając. Na pewno mają z tego niezły ubaw – zinterpretowała na biegu, wkurzona, że robią sobie z niej zabawkę.

– Nie, ze mną – wcisnął się Jimmy, widząc minę ukochanej.

– Dlaczego? Muszę iść po fajki. – Zizi nie ustępowała.

Zagubiona Laura wstała i szybko wypiła wódkę; mimo dużego stresu także była już mocno podcięta.

– Młoda, idziemy. – Zoe podniosła się z miejsca.

– Nie! – rzucił stanowczo Jimmy.

– Kurwa, wyluzuj, człowieku, nie pobiję jej przecież, nie pogryzę. Chcę z nią pogadać, bo niepotrzebnie panikuje – odparowała wkurzona Zizi.

– Dobra, ale idę z wami.

– Nie.

– Dobrze, pójdę z nią – rzekła niespodziewanie Laura i ku zaskoczeniu chłopaka, również wstała.

Machnęło nią nieznacznie.

– Na pewno? – zapytał zdziwiony Jimmy, dziewczyna zaskakiwała go dziś coraz bardziej.

– Tak.

– Zizi, uważaj na nią, jest już ostro podpita. No i rozglądaj się za tą kurwą, Jay'em, bo już raz zrobił tu wjazd – powiedziała Sue.

– Nie boję się Jay'a – odparła beznamiętnie Zoe, sugestywnie pokazując koleżance duży srebrny scyzoryk.

– Tak? I co, ożenisz mu kosę? Pierdolisz – warknęła cierpko Sue, lecz Zizi już nie odpowiedziała, tylko stała i liczyła pogięte, wyciągnięte z kieszeni banknoty.

Zadzwonił telefon. Domyślała się, kto to, więc nawet nie spojrzała na urządzenie. To jednak grało i grało, w końcu, zniecierpliwiona dziewczyna, rzucając do Jimmy’ego: – trzymaj psa – wyszła na zewnątrz i wcisnęła zieloną słuchawkę.

– Kurwa, młoda, dochodzi wpół do dziesiątej. Gdzie jesteś? – wyjechał z wyrzutem Travis i nie wiedzieć, dlaczego, jego pretensjonalny głos wydał się w tej chwili Laurze tak zabawny, że nie wytrzymała i parsknęła śmiechem.

Po zakończeniu akcji w domu i wyjściu na zewnątrz nerwy z wolna zaczęły uchodzić.

– Młoda, jesteś pijana?

– Nie, jestem naćpana – odparła, samej nie wiedząc, dlaczego to powiedziała.

– Laura, matka chce wzywać policję – ostrzegł chłopak.

Teraz Laura już nie zachichotała, lecz roześmiała się jak nienormalna; znów zaczęło jej odbijać.

– Co jest? – Zizi założyła rękę na ramię dziewczyny.

– Nic. – Brechała nastolatka.

– Młoda, kurwa mać, nie przeginaj, tylko wracaj, rozumiesz? – kontynuował chłopak, który był już ewidentnie wściekły.

– Kurwa, jaką policję? Nie ma dwudziestej drugiej, więc se może – pyskowała Laura.

– Laura, ja nie żartuję. Narobisz kłopotów i sobie, i swojemu Jimmy’emu.

– Weź, spierdalaj, dobra?! I niech tylko spróbuje kogokolwiek wezwać, to nie wrócę wcale, rozumiesz?! – Dziewczyna się zdenerwowała. – Mam dość niańczenia, możesz jej to przekazać! I ja też nie żartuję!

– Mł…

Nie dokończył, bo nastolatka wyłączyła rozmowę, a następnie telefon.

– Tak to jest z facetami – podsumowała natychmiast Zizi, która cały czas trzymała rękę na barku nastolatki, po chwili jednak ją uwolniła i odpaliła papierosa. – Chodź – machnęła głową i skierowała się w stronę furtki.

Laura pewnie ruszyła za nią. O dziwo, od chwili wyjścia z domu stres i lęk przed dziewczyną jakby zmalał, czego zupełnie nie rozumiała. Być może powodem była sama Zoe, której także, gdy opuściła domek, całkowicie zmieniła się maniera. Teraz dziewczyna wydawała się ciepłą, miłą i zupełnie niegroźną osobą.

– Czy matka zna adres Jimbo? – zapytała Zizi.

– Nie zna – odparła Laura, której wyluzowanie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odpłynęło w siną dal. Pytanie było bardzo wymowne i wywołało kolejną niepewność, dziewczyna znów się pogubiła.

– Może wezwać pały? – kontynuowała ruda.

– Wątpię – wystękała Laura, spojrzawszy dziwnie na nieznajomą.

– No co? – Zizi głośno się roześmiała. – Krzyczał tak, że nie dało się nie usłyszeć, ty zresztą też.

– W dupie go mam – warknęła nastolatka, pieczołowicie próbując pokazać swoje rozluźnienie.

– Jak wy, młode spokojne dziewczyny znalazłyście się u Chudego, do tego w towarzystwie tej psychopatki, Cichej? – zapytała luźno Zoe. – A może nie jesteście takie spokojne, co? – Zaśmiała się.

Psychopatki? I kto to mówi – pomyślała natychmiast nastolatka, która w głowie wciąż miała obraz kopiącej butelkę dziewczyny.

– Nie wiem, jakoś tak wyszło – mruknęła.

– Jesteś z Chudym?

– Nie… nie wiem. – Laura zaczęła się plątać.

– Stwierdzam co innego – podsumowała ruda. – Ale olać to, wasza sprawa, nie wpierdol go tylko, młoda, w kłopoty – dodała, lecz nadal była bardzo spokojna i przyjemna. – To jak to było z tym gwałtem? – wyjechała nagle, waląc Laurę tym pytaniem niczym prawym sierpowym.

– Nie chcę o tym mówić – odparła nastolatka zgodnie z prawdą.

Doszły do sklepu, Zizi szybko kupiła papierosy, kilka zimnych piw i minutę później były już w drodze powrotnej.

– A jak się teraz czujesz? – zapytała.

– Dobrze

– Wiesz…? – bąknęła Zoe. – Może ci się wydawać, zwłaszcza po tym, co dziś widziałaś, że jestem zimną wredną suką, ale wierz mi, że tak nie jest. To znaczy, teraz pewnie już jest, ale wcześniej tak nie było. To ten chuj do tego doprowadził, ten cwel zrobił z łobuza bandytkę. Nie przeczę, od zawsze byłam niegrzeczna, ale pewne wydarzenia, a potem kryminał wychowują, więc sama rozumiesz.

Dziewczyna mówiła bardzo dziwnie, jej głos stał się łamliwy i nieco cichszy, przez co Laura poczuła się bardzo niezręcznie, będąc jakoby przymuszoną do wysłuchania tych zwierzeń. Weszły na podwórko Jimmy’ego i Zizi nie pytając, otworzyła piwo i wręczyła nastolatce, biorąc po chwili drugie.

– Nie będę wnikać, za co siedziałam – Zoe wznowiła temat – bo to nieistotne, ale wiedz, że to tylko i wyłącznie zasłucha tego cwela, mojego byłego i jego trzech kolegów, którzy się schowali i od tamtej pory nie mogę ich namierzyć. Ale nadal są na mojej liście „do wyłapania” i będą, póki ich nie dorwę. Wiem, młoda, co czujesz, bardzo dobrze wiem. Mnie złapali w środku centrum i siłą wepchnęli do samochodu. Były tam dziesiątki ludzi i nikt, kurwa, nikt nie zareagował. Potem był już tylko las, z dwóch chłopaków zrobiło się trzech, potem czterech, a dalej, pomijając fakt, że na pożegnanie skopali mnie jak psa, to już wiesz – wywaliła Zizi jak na spowiedzi.

Starała się być naturalna, ale słychać było, że nadal ją to boli.

– Dlatego nie rozumiem, dlaczego żal ci tej suki? No nie, w sumie z jednej strony to rozumiem, bo jaka krzywda by się nie stała, charakteru nie zmienisz, ale osobiście uważam, że także powinnaś zmienić się w sopel lodu, napierdolić się nawet w trupa, jeśli to miałby pomóc i tak ją, kurwę, przetrzepać, żeby klękała za każdym razem, gdy będę cię widzieć. Zdaję sobie sprawę, że to, co widziałaś, nie było miłe, ale temat gwałtu jest to dla mnie bardzo drażliwy i zawsze będę tępić każde ludzkie ścierwo, które się do niego przyczyni. I tak, dziwka, za mało oberwała, ale to tylko dzięki Chudemu. No i wy… nie chciałam już was dłużej straszyć – skwitowała Zizi i teraz już się roześmiała.

Laura stała jak posąg i zupełnie nie wiedziała, co powiedzieć. Szczerość dziewczyny totalnie ją zaskoczyła, tym bardziej że wiedziała, że tacy ludzie, ludzie z marginesu zawsze starają się unikać zwierzeń.

– Trzymaj. – Ruda wyciągnęła do nastolatki dłoń z oderwanym kawałkiem kartki. – To jest numer do Jessicy, mojego psychologa. Jak zapyta, powiesz jej, od kogo go dostałaś. Wiem, młoda, że się wstydzisz i nie chcesz o tym mówić, do tego myślisz sobie, że pogadanka nic nie da, ale zapewniam cię, że się mylisz. W pierdlu widziałam się z nią co tydzień i uwierz mi – laska naprawdę potrafi zmienić ci fazę i podnieść na duchu. I wyluzuj, dziewczyna jest młoda, ma zaledwie dwadzieścia sześć lat, jest bardzo luźna i ciepła, nie musisz się więc obwiać zrzędzenia starej torby, która tylko pierdoli, aby popierdolić i odwalić godzinę – dodała Zizi i przykleiła usta do butelki.

– Dzięki – mruknęła Laura, chowając kartkę, choć nie zamierzała do nikogo dzwonić i z nikim gadać.

– Młoda, a jak matka zgłosi? Nie boisz się? Bo Jimbo sobie poradzi. – Zachichotała Zizi.

– Piwo ci się kończy, szybka jesteś... Bardzo szybka – stwierdziła, wskazując nastolatce resztki w jej butelce. Laura nie załapała, kiedy wypiła trunek.

Zizi otworzyła i dała nastolatce kolejne piwo, kończąc swoje. Wzięła je bez sprzeciwu, smakowało jej o wiele bardziej, niż wódka. Jimmy wychylił się przez drzwi, ale gdy zobaczył dziewczyny stojące z pełnymi butelkami, uśmiechnął się i bez słowa schował z powrotem.

– Pilnuje cię – zauważyła ze śmiechem ruda.

Laura się uśmiechnęła.

– A może dropsa? – Zizi nagle się ożywiła i wyjęła z kieszeni plastikowy pakiecik. – Fajne, ale jakieś nowe, nie znam nazwy – wyjaśniła, podsuwając zawierającą kilkanaście brzoskwiniowych pigułek torebkę pod nos Laury.

– Dzięki, nie biorę prochów – odparła nastolatka.

Z domu dobiegła właśnie muzyka, co świadczyło o tym, że impreza nabiera coraz bardziej zawrotnego tempa.

– Wcale? Ale trawkę palisz? – Rozweselona Zizi nie ustępowała.

– Czasami. A co z Amber? – zapytała nagle brunetka.

– Nie rozumiem.

– No… ta butelka…

– Wyluzuj, nic jej nie będzie, wiem, co robię. Połazi co najwyżej kilka dni jak pokraka, no i nie porucha raczej. O, właśnie, nie będzie dała rady się pieprzyć, to dopiero kara, co? – Rozradowała się ruda, szturchając Laurę łokciem. – Puszczalska nimfomanka i zero seksu, jak ona to przeżyje? – Rżała.

Laura się roześmiała, dziewczyna robiła wybitnie komiczne miny.

– Jebana suka, powinnam była wsadzić jej tę butelkę w dupę – skwitowała Zizi, gubiąc swoją radość.

– Daj już spokój – poprosiła łagodnie Laura, której język plątał się już na całego.

Nagle zaskrzypiała furtka, dziewczyny spojrzały w tamtą stronę i obie, jak jeden mąż… znieruchomiały.

 

– Zizi? – Zdziwiony blondyn patrzył dziwnie to na Zoe, to na Laurę, jakby zobaczył ducha.

– No… to będzie ciepło – mruknęła do nastolatki Zizi, uśmiechnąwszy się pod nosem.

Teraz Laura wystraszyła się już nie na żarty. Nie dość, że słyszała o chłopaku dużo i wiedziała, co i ile może, to jeszcze teraz słowa Zoe.

– Wyskoczyłaś? Kiedy? – Chris podszedł do dziewczyn, płosząc nastolatkę jeszcze bardziej. – I czemu tu stoicie? Imprezka? – zapytał, wskazując głową domek, w którym nadal grała muzyka.

– Taka malutka – odparła luźno Zizi; wyglądała, jakby wcale nie wystraszyła się obecności kolegi i jakby pobita i zgwałcona Amber nie siedziała teraz pod oknem.

Chłopak spojrzał na Laurę, przeszywając ją oczyma na wskroś. Nie chcąc wyjść na idiotkę, także raz po raz na niego zerkała, lecz najchętniej teraz odwróciłaby się na pięcie i zniknęła. W głowie natychmiast stanęło jej wspomnienie wydarzeń na działkach i tego, że chłopak widział ją sponiewieraną i wystraszoną, że jej nie pomógł; i właśnie ten fakt, fakt, że zupełnie ją olał, wywoływał w dziewczynie ogromny wstyd.

– Jak się czujesz? – zagadał w końcu Chris, uśmiechając się do nastolatki.

– Dobrze – wydusiła, oczyma wyobraźni widząc już to zamieszanie, gdy chłopak zobaczy siostrę.

– Co tu robisz?

– Kurwa, co robisz, co robisz? – warknęła Zizi, widząc spłoszenie brunetki. – Pije wódkę, to robi. Przyjechała do Chudego, nie?

– Kto tam jest?

– Mały, Cicha, jakaś małolata i ta kurwa, twoja siostra – wywaliła wprost dziewczyna, szczerząc się nieustanie.

– Co? – zupełnie zaskoczony Chris uniósł brwi.

– To, co słyszysz.

– Kurwa – zaklął blondyn i błyskawicznie ruszył w stronę domu.

– Chodź. – Zizi natychmiast chwyciła rękę Laury i pociągnęła ją za sobą.

Chris wpadł do wnętrza, a za nim dziewczyny. Chłopak stanął w progu i oniemiał. Wszyscy obecni momentalnie ucichli, w osłupieniu gapiąc się na przybysza, jakby nie wierzyli, że go widzą.

– Mni…! – zaczęła rozradowana Sue.

Miko wyskoczył z pokoju, lecz Jimmy natychmiast wstał i odprowadził go z powrotem, zamykając drzwi sypialni.

– Kurwa, co tu się wyprawia?! – zagrzmiał Chris, kucając przy siostrze.

Ta powiedziała coś cicho i znów się rozpłakała.

– Mnichu, wy… – chciał wtrącić brunet, zawisając nad chłopakiem, lecz nie dokończył, bo Chris zerwał się miejsca, odepchnął kumpla, doskoczył do Sue i z całym impetem trzasnął ją po twarzy.

– Kurwa, co ty odpierdalasz?! – ryknął.

Cios był tak potężny, że w okamgnieniu spadła z krzesła. Szybko się jednak podniosła i jak taran ruszyła na przyjaciela.

– Kurwa, zajebię cię! – krzyknęła, zadając mu soczysty prawy sierpowy, po czym rzuciła się z pięściami na chłopaka. – Ty chuju zajebany! – wrzeszczała, młócąc wściekle rękoma i uderzając kumpla kolejne dwa razy; wódka dokładnie ją uruchomiła.

– Spokój! – zagrzmiał Jimmy, agresywnie wciskając się między przyjaciół.

– Kurwa, puszczaj, chuj mnie uderzył! – Sue nie ustępowała, uparcie próbując przepchnąć się przez bruneta.

Chris chyba jednak nieco ochłonął, bo cofnął się o kilka kroków.

– Puszczaj, mówię! – Pijana Susan szarpała się z Jimmym, miotając się wściekle.

– Do cholery, uspokoisz się?! – Chłopak sprawnie odwrócił ją do plecami siebie i natychmiast skrępował ręce. – Opanuj się.

– Puszczaj, mówię, bo ci wyjebię! – wygrażała się rozjuszona dziewczyna, rzucając się w uścisku przyjaciela.

– Puść ją, jak koniecznie chce oberwać drugi raz – rzekł spokojnie Chris, stanąwszy przy Amber, która podniosła się z podłogi z grymasem bólu na twarzy. Wyglądała, jakby dopiero co wróciła z pola walki – potargana, z zakrwawioną twarzą i ledwo trzymając się na nogach.

– Puszczaj, chce dymu, to będzie go miał! – Sue nie dawała za wygraną, na Jimmym nie robiło to jednak najmniejszego wrażenia.

– Zaraz wracam – oznajmił Chris, chwycił siostrę za ramię i ruszył w stronę drzwi.

– Gdzie, kurwaaa?! Ona dziś jedzie do burdelu! – wrzasnęła dziko Susan, lecz chłopak zupełnie ją zignorował i zaraz wyprowadził Amber z domu.

– Chris!

– Cicha, do cholery zamknij mordę, bo sam ci przypierdolę. – Wkurzony Jimmy odwrócił dziewczynę twarzą do siebie i wstrząsnął nią porządnie. – Jesteś najebana. Uspokój się, albo naprawdę oberwiesz od Mnicha w kły!

– No i dobra, zobaczymy, kto oberwie – walczyła dziewczyna.

– Dobrze dobrze, bohaterko. – Rozbawiony Jimmy nie wytrzymał i parsknął śmiechem.

Wszyscy obecni siedzieli jak zahipnotyzowani, z niedowierzaniem obserwując to, co się wyprawia.

– Cicha, wyluzuj, napijmy się. Usiądź – zareagowała w końcu Zizi, która bezkompromisowo chwyciła ramię koleżanki i poprowadziła ją w stronę stołu.

– Kurwa, na chuj się wpierdala? A żebym zadzwoniła do Tony’ego, to co? Przyjechałby, a kurwy nie ma? Fatygowałby się na pusto, narobiłabym sobie niezłego kwasu – burczała Sue, aczkolwiek usłuchała przyjaciółki i posadziła tyłek, chwytając butelkę.

– Dobra, zamknij się już, wypijmy. – Zaśmiała się Zizi, podnosząc swój kieliszek.

– Daj mi tego dropsa – warknęła Susan i chwilę później połykała jasną tabletkę.

– Ktoś jeszcze? – zapytała z uśmiechem Zizi.

Nie było chętnych, sama więc zażyła i nalała kolejne porcje.

– Czy jej nic nie będzie? – zapytała niespodziewanie Laura, która widząc spowitą bólem minę Amber i przypominając sobie opowieść bruneta, zaczęła się naprawdę martwić.

– Młoda, wyluzuj, mówiłam – odpowiedziała Zoe. – Nie spinaj się, wszystko ok. Jak widzisz, chodzi, więc żyje, a że pizda boli? Jeszcze za mało boli, poza tym powinna boleć dupa – drwiła wesoło. – A ty co? – Szturchnęła krótkowłosą koleżankę, która zachowywała się, jakby jej nie było.

– Nic.

– Śpisz?

– Nie. Ej, masz jeszcze zajarać? – Dori spojrzała na Susan.

Blondynka położyła przed nią trawkę i szkło, w ciszy wstała i poszła do lodówki po nową butelkę. Wyglądała na bardzo niezadowoloną.

– Jimmy, muszę do łazienki – mruknęła cicho Laura.

– Chodź. – Chłopak wstał i chwycił jej dłoń.

Znów nią kiwnęło, lecz ją przytrzymał.

– No, koteczku, ładnie. – Roześmiał się.

– Spadaj.

Nie puścił dziewczyny, tylko w objęciu podprowadził pod drzwi toalety.

– Poradzisz sobie czy potrzebujesz pomocy? – ironizował, uchylając białe skrzydło.

Nie czekał długo na kuksańca w brzuch.

– No dobra, nie bij – zaczepiał dziewczynę. – I nie upadnij, nie utop się, nie wybij ślicznych białych ząbków. – Zaśmiał się, ale nastolatka już zadała mu ciosu, bo zgrabnie odskoczył.

Naburmuszona, zamknęła za sobą drzwi i gdy tylko została sama, zaczęły się ponowne kombinacje, jakby tu ulotnić się już do domu. Szybko załatwiła sprawę, przemyła twarz lodowatą wodą, gdyż alkohol kręcił nią coraz bardziej i gdy tylko wyszła z łazienki, jej wzrok natychmiast natknął się na szeroki wyszczerz Jimmy’ego.

– Spadaj, powiedziałam! – zagroziła wesoło.

– Maleńka – Chłopak mocno ją objął, także i jego alkohol i trawka chwyciły już w swoje łapska. – Nadal się denerwujesz?

– Tak, chcę jechać do domu.

– Mała…

– Jimmy, Chris jest zły, boję się – przyznała otwarcie dziewczyna.

– Chrisa? Laura, przecież on nie jest zły na ciebie, tylko na Sue, poza tym zobaczysz – daję dziesięć minut, jak się dogadają.

– Ale to przeze mnie.

– Przestań! – Chłopak podniósł głos, lecz Laura już dawno przestała się go bać i nie zrobiło to na niej większego wrażenia.

– Ale J…

– Laura, kurwa, żadnego „ale”! – krzyknął surowo brunet, który mimo swoich słów także był chyba trochę zdenerwowany całą sytuacją.

Teraz już nie przeszło bez echa, dziewczyna odrobinę się wystraszyła.

– Przepraszam. – Natychmiast ją przytulił.

Trzasnęły głośno drzwi, który to dźwięk poinformował parę o obecnym nastroju przybysza.

– Idziemy? – zapytał Jimmy, uwalniając nastolatkę.

Wzruszyła ramionami.

– Śliczna, wszystko ok, zaufaj mi. – Pogłaskał ją po głowie, zakładając na jej barki obie ręce. – Jak nie chcesz tu siedzieć, możemy się przejś…

– Jimbo. – W progu zawisł Chris.

Brunet się odwrócił, lecz rąk nie zabierał.

– Młoda, możesz wyjść? – poprosił łagodnie blondyn, lecz w mniemaniu Laury brzmiał bardzo groźnie... cały zdawał się groźny.

– Nie – odparł beznamiętnie Jimmy.

– W porządku, jak chcesz – mruknął Chris, podszedł do szafki i położył na niej sporą torebkę z białym proszkiem. – Zgonisz? Za dychę.

– Za dychę? Przecież tu jest ponad setka. – Zdziwił się Jimmy.

– Łatwo przyszło, łatwo pójdzie – rzekł Chris, nieufnie spoglądając na dziewczynę, która, mimo iż Jimmy cały czas trzymał ja za rękę, była coraz bardziej zdenerwowana.

– Dobry? – zapytał brunet.

– Bardzo dobry, ponad osiem i pół dychy. Zdążyłem zgarnąć, póki rozeszło się po ludziach. – Chris się uśmiechnął.

– Od?

Blondyn ponownie spojrzał na Laurę, co nie umknęło uwadze kolegi.

– Mnichu, wszystko jest w porządku – przekonywał Jimmy.

– Od Juniora.

– Co?

– Był mi winny kasę… już dwa miesiące, więc sam sobie w końcu odebrałem… z procentem.

– Dobra, jutro zadzwonię… albo zaraz, zobaczymy, na czym stoimy – oznajmił Jimmy.

– Ej! Bzykacie się tam?! – krzyknęła pijana Sue i Chris zrobił dziwną minę.

– Mnichu, nie szalej, jest najebana – zareagował natychmiast Jimmy, po czym chwycił pakunek. – Idźcie, wypijcie, schowam to – rzekł i zniknął za drzwiami do piwnicy.

Laura natychmiast się spięła, zostanie sam na sam z blondynem, było jej bardzo nie na rękę. Chris się nie odzywał, stał tylko i wpatrywał się w nastolatkę, która nie wiedziała już, gdzie wleźć, gdzie się schować.

– Młoda, wiedz, że Amber otrzymała odpowiedni opierdol za to, że wtedy na działkach nie powiedziała mi o tobie i Chudym. – Chłopak nagle przemówił.

Laura milczała.

– Czy ona nadal cię zaczepia?

Cisza.

– Laura…

– Nie… nie wiem… – wypaplała nastolatka.

– Czyli rozumiem, że tak. W porządku, załatwię to, nie musisz się już bać – oświadczył Chris.

Laura znów zamilkła.

– Słyszysz, co mówię? – burknął chłopak.

– Tak.

– W porządku? – Chris się uśmiechnął, chwytając w dłoń twarz dziewczyny, gdyż ani razu jeszcze na niego nie spojrzała.

– Tak.

– Taaak? – Chłopak się roześmiał. Z pozytywnym wyrazem twarzy wyglądał całkiem inaczej, sympatycznie, ciepło i zupełnie niegroźnie.

– Tak. – Nastolatka lekko wygięła usta.

– Chodź, napijemy się, Jimbuś chyba się tam trzepie – fuknął chłopak i chwyciwszy dłoń dziewczyny, pociągnął ją w stronę pokoju.

Drzwi do sypialni były już uchylone, lecz Miko obecnie nie kwapił się do wycieczek. Laura usiadła na miejsce, ale nadal chciała wracać do domu. Spojrzała na Zizi i Susan – pierwsza z nich szeroko się uśmiechała, popijając piwo, Sue natomiast wciąż pałała gniewem, nerwowo popalając papierosa.

– Żono moja, widzisz? Nawet się nie przywitałem. – Chris momentalnie się rozchmurzył i zaraz ucałował policzek Emmy. – Znów ją upijacie? – Zwrócił się do Billy’ego.

– Jasne – odparł luźno Mały.

Chris wyjął lusterko i stanął przy stole, przecinając po drodze Susan demonicznym spojrzeniem. Natychmiast poskutkowało.

– Co, kurwa, jakieś pretensje? – warknęła dziewczyna.

– Spierdalaj – odparł spokojnie chłopak, nie spojrzawszy nawet na przyjaciółkę.

– Won, kurwa – warczała pijana Sue.

– Przestańcie! – Dyskusję przerwał Jimmy, który pojawił się w sypialni.

– Co, przestańcie? Dobrze wie, za co oberwała, więc niech zamknie dupę. – Sue nie odpuszczała.

Chris milczał, robiąc kolejne ścieżki. Jimmy tylko głośno westchnął, chwycił wódkę, napój i podał Laurze. Wypiła natychmiast i zaraz przed jej nos wjechała trzymająca kanapkę dłoń chłopaka.

– Nie chcę.

– Śliczna, masz zjeść, i tak już jesteś dobrze wcięta – nakazał bezkompromisowo brunet.

Nie sprzeciwiała się i zjadła przekąskę.

– Jeszcze? – Jimmy wyszczerzył zęby.

– Mam ręce – odparowała Laura, tym razem z uśmiechem.

– No! To to ja myślę! – Rozradował się chłopak.

– Dobra, kto chętny? – zapytał Chris i nie wiedzieć, czemu, od razu spojrzał na Emmę.

Ta jednak niepewna, natychmiast spojrzała najpierw na Laurę, potem na ukochanego.

– Chcesz? – zapytał miękko Billy.

Nie odpowiedziała, nadal wgapiając się w Laurę.

– Mnie już to nie obchodzi – mruknęła brunetka.

Alkohol siał już niemałe spustoszenie w jej głowie i było jej już wszystko jedno.

– Żono? – ponaglał Chris, gdyż Emma nadal się nie zdecydowała, a raczej zdecydowała się już dawno, lecz siedząca obok przyjaciółka blokowała jej wszystkie reakcje.

– No ćpaj, ćpunie ty – warknęła Laura, starając się nie roześmiać.

Dopiero teraz Emma, nie patrząc na brunetkę, wstała i szybko wciągnęła kreskę. Wyglądało to dość zabawnie, jakby dziewczyna chciała jak najszybciej zażyć i mieć to już za sobą.

– Menel – rzuciła brunetka, dusząc się w środku, przez cały dzisiejszy dzień używki sprawiały, że humor zmieniał jej się jak w kalejdoskopie.

Jimmy zachichotał, chwytając rękę nastolatki. Chris podsunął lusterko pod nos Susan, która bez zbędnych obiekcji w mig zabrudziła nos kokainą. Minę nadal miała nietęgą.

– Dlaczego obcięłaś jej włosy? – zapytał Chris, niosąc z sypialni kolejne krzesło, na którym zaraz usiadł.

Bez odpowiedzi.

– Kurwa, Mnichu, jakbyś nie wiedział, zasłużyła – stwierdziła chłodno Zizi. – Powinno się kurwisko cieszyć, że tylko tak to się skończyło. Nie rozumiem twojego stanowiska.

– Co jeszcze zrobiłyście? Bo ona nic mi nie powie, ale wiem, że zrobiłyście i chciałbym to wiedzieć – kontynuował chłopak, nadal będąc bardzo opanowanym.

– Wsadziłam jej w pizdę butelkę. – Roześmiała się Zizi.

Blondyn spojrzał na nią spode łba.

– No co? Prawdę mówię. Powinnam była oczywiście zapakować jej w dupsko, ale że cię szanuję… – szydziła dziewczyna.

– Dobra, powiem krótko. Nie będę się wpierdalał, bo niewątpliwie sobie nagrabiła, ale jeśli coś jej się z tego powodu stanie, pożegnacie się z uzębieniem… Wszystkie trzy – mruknął beznamiętnie chłopak, skręcając w palcach bibułkę.

– Pocałuj mnie w dupę – odpyskowała Sue, lecz głos nieco się ocieplił.

– Mnichu, daj mi bibułę – poprosił Billy, chcąc zakończyć ponownie zbaczająca na niewłaściwy tor rozmowę.

– Cicha. Narozrabiała i dostała nauczkę, więc masz już się od niej odpierdolić, rozumiesz? – ostrzegł blondyn i dał Małemu zielone opakowanie.

Sue milczała.

– Dobra, kurwa, skończcie już, zaczynacie mnie wkurwiać – wtrącił głośno Jimmy, agresywnie podnosząc się z miejsca. – Imprezujemy czy się tłuczemy, do chuja?! A zresztą, ja zamierzam pić i palić, a wy możecie się nawet pozabijać… tylko na zewnątrz – dodał srogo, wskazując palcem drzwi.

Laura zachichotała, jego złość wydała jej się bardzo zabawna.

– Tu nie ma się z czego śmiać, gorzej, kurwa, niż małe dzieci – burczał pociesznie brunet, robiąc przezabawne miny.

Laura śmiała się nadal, znowu ją brało.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Dekaos z Literkową zaprasza do zabawy ze słowem.
    Wszystko znajdziesz tutaj:
    https://www.opowi.pl/dekaos-dondi-zaprasza-do-kolejnej-zabawy-a91479/

    Czas do→29.3.2024→23.59

    Liczymy na odzew...
  • ZielonoMi miesiąc temu
    Widziałam, czytałam. ;)
  • Joan Tiger miesiąc temu
    Zizi też przeszła w życiu. Nieciekawa historia. No i Chris zabrał Amber, ku niezadowoleniu agresywnego gangu dziewczyn. ;) Tutaj dobrze ukazałaś więzy rodzeństwa, pomiędzy Ch i A. Jaka by ta panna nie była, brat jednak za nią jest. :)
    Nie obyło się bez rękoczynów, ale w końcu, wszystko dobrze się skończyło. Impreza trwa, a Laura rozluźnia mózg alkoholem i jeszcze zamiaruje wrócić do domu w stanie nieważkości. Będzie jazda. Jakby była w Polsce, to już by miała dowód, a tak... Ma rację, że podejrzewa najbliższych o ostateczne posunięcia - policja nie będzie reszcie w smak. 😘
  • ZielonoMi miesiąc temu
    Jimmy tak kocha, że chyba olewa potencjalne konsekwencje. 😁

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania