Poprzednie częściSzare istnienie – Prolog
Pokaż listęUkryj listę

Szare istnienie cz. 66

Laura, nie patrząc na Franka, natychmiast skierowała się do salonu i chwyciła w dłoń komórkę. Wiedziała, że prócz filmu od Jimmy'ego niczego więcej tam nie ma, jednak postanowiła jeszcze raz sprawdzić.

– Mała, co się stało? – zapytał od razu, widząc jej dziwne zachowanie, aczkolwiek chyba zaczynał domyślać się, o co chodzi.

– Wypuść psa – mruknęła dziewczyna, klikając w poszukiwaniu plików video.

Frank poszedł na górę, a Laura zaczęła przewalać wszystkie foldery, niestety, żadnego filmu nie znalazła. Skasowali – pomyślała od razu.

Miko wpadł do pokoju i natychmiast przykleił się do nastolatki, lecz ta na chwilę obecną była zimna jak głaz.

– Mała, co się stało? – powtórzył pytanie Frank, obejmując ją w pasie.

– Co to za film? – Wykręciła się z uścisku.

– Jaki film? – Frank rozdziawił gębę, sumiennie udając zdziwienie.

– Dobrze wiesz, jaki. Daj mi swój telefon.

– Co? Po co ci? – wydusił chłopak, wyraźnie zaniepokojony.

Wiedział, że teraz sprawa jest już poważna i nie miał pojęcia, co robić. Pluł sobie w brodę, że go nie skasował, samemu nie wiedząc, dlaczego tego nie zrobił.

– Frank!

– Mała, ale jaki film? No dobrze, był film, ale ja już go nie mam – przyznał w końcu chłopak, wiedząc, że nie ma sensu dalej brnąć w kłamstwa, że dziewczyna nie jest przecież głupia.

– Jak to nie masz? To pokaż telefon.

– Nie.

– Kurwa, daj mi telefon! – zagrzmiała nastolatka, rozwścieczona jego ignorancją.

– Mała…

– Frank, proszę cię, pokaż mi ten film. – Dziewczyna ściszyła głos.

– Laura, ale dlaczego? Po co ci to? – Brunet zupełnie się pogubił.

– Pokaż.

Gapił się na nią chwilę i widząc, że za żadne skarby świata nie ustąpi, ciężko westchnął, odnalazł plik i dał jej komórkę, po czym szybko ulotnił się z salonu. Obejrzała w rozgoryczeniu, lecz to nie żal w tak dużym stopniu targnął dziewczyną, jak strach przez niewiedzę, kto jeszcze mógł go oglądać. Od razu zaczęły nasuwać się jej spekulacje, że oni mają ten film, że dojdzie on do matki, bo co do Travisa domyślała się, że Frank mu go pokazał. Wściekłość natychmiast wzrosła, nie czekała więc, tylko wtargnęła do pokoju, w którym ukrył się chłopak

– Kto jeszcze go wiedział? Dlaczego zaniosłeś go na policję, dlaczego nic mi nie powiedziałeś, dlaczego mi go nie pokazałeś?! – wrzasnęła.

– Mała, co miałem ci powiedzieć, co pokazać? Wyrządzili ci krzywdę, a ja miałem cię jeszcze dobijać tym nagraniem?

– Tak. Kto jeszcze go widział?

– Nikt, tylko Travis… no i policja.

– Kłamiesz! – Laura nie odpuszczała. – Poza tym dlaczego poszedłeś z tym na policję? To się nigdy nie skończy, rozumiesz? Prosiłam, żeby nie mieszać w to policji.

– Kurwa, Laura, chciałem, żeby cię szukali, co miałem zrobić, do cholery?! Udawać, że nic się nie stało, zostawić to, zostawić ciebie?! – Chłopak się zdenerwował.

– A od kiedy to jesteś taki opiekuńczy?! Jak się z nią pieprzyłaś, nie przeszkadzało ci to, co się stało – wywaliła nagle nastolatka, pałając coraz większą furią; projekcja filmu uwolniła z niej wszystkie gromadzone dotąd emocje.

Frank aż otworzył usta, był kompletnie zaskoczony.

– No co? Nie wiesz, o czym mówię?!

– Ale mała…

– Kurwa, co mała?! Ale wiesz co?! Nie musisz czuć się winny, ja też zrobiłam to z innym, więc jesteśmy kwita! – rzuciła rozwścieczona dziewczyna, czując jednocześnie, jak spada z niej ogromny ciężar.

Wybaczyła chłopakowi zdradę, w tej chwili jednak umiejętnie wykorzystała sytuację, aby przyznać się do swojej.

Frank stał jak wryty, nie wiedząc, co zrobić, co powiedzieć.

– No i co?! Nie masz mi nic do powiedzenia?! – Laura nadal krzyczała, agresja ani na moment jej nie opuszczała. – Dobrze, to teraz wiemy już wszystko, tylko wiesz, co? Ja miałam chociaż na tyle przyzwoitości i nie zrobiłam tego na twoich oczach.

– Mała, uspokój się, porozmawiajmy spokojnie – mruknął zszokowany chłopak.

– Spokojnie?! Kurwa, spokojnie?! Ja jestem spokojna, a ty najlepiej wracaj do swojej Jenny i daj mi spokój. Mam tego wszystkiego dość!

– Laura, ja chciałem ci to wyjaśnić, ale jak, skoro ciągle krzyczysz?

– Wyjaśnić?! Kiedy?! Po co wciskasz mi te bajki?!

– Kurwa, ty pieprzona hipokrytko! Skoro, jak mówisz, także spałaś z innym, jakim prawem masz czelność się na mnie wydzierać?! Strugasz wielką damę, a jesteś zwykłą…! – wrzasnął chłopak, któremu w końcu puściły nerwy.

– No, kim jestem?! Dokończ! Może i jestem, ale wiesz, co?! Z nim przynajmniej było mi dobrze! – Laura zawyła brunetowi prosto w twarz, nie myśląc już chyba, co mówi.

Frank już nie odpowiedział, popatrzył tylko z niedowierzaniem na rozhisteryzowaną dziewczynę, po czym odwrócił się na pięcie i wyszedł, trzaskając po chwili wejściowymi drzwiami.

– Kurwa, pieprzony dupek! – wrzasnęła nastolatka, szaleńczo kopiąc biurko, po czym usiadła na łóżku i chowając twarz w dłoniach, uderzyła w płacz.

W tej chwili nienawidziła wszystkich. Emmy, bo zniknęła, Jenny, bo jest fałszywą suką, Jimmy’ego, ponieważ zabrał ją na te nieszczęsne działki, knajpy, w której pracowała, bo to tam się wszystko zaczęło, a najbardziej Franka za to, że wyprowadził ją z równowagi i że to wszystko przez niego. Nie mogła wybaczyć chłopakowi, że tak bezczelnie ją okłamał, nie usłuchał, jak prosiła, nie policzył się z jej zdaniem. Nie brała pod uwagę faktu, że Frank, idąc na policję, chciał ją ratować, odnaleźć, w tym wszystkim widziała tylko i wyłącznie niedotrzymanie słowa.

Dziczała coraz bardziej i wymyślając nowe wymówki, obarczała chłopaka coraz większą winą, kompletnie pomieszało jej się w głowie. Interpretowała wszystko, co tylko dało się zinterpretować, łkając bez opamiętania. Nie patrzyła w tym wszystkim na samą siebie, przemawiała za nią jedynie złość i pretensje do całego świata. Im dłużej pracowała wyobraźnia, tym większa wściekłość w niej rosła, miała ochotę zabić wszystkich, którzy nastąpili jej na odcisk.

 

Wkurwiała się coraz bardziej, kompletnie zatraciwszy już racjonalne myślenie i siedziałaby tak pewnie do rana, gdyby znienacka nie poczuła zimnego nosa, który dotknął jej dłoni. Uniosła głowę – stał przed nią Miko, lecz już nie machał ogonem, tylko gapił się na nią dziwnie, jakby wyczuł, że coś jest nie tak.

– Pewnie jesteś głodny, co? – wydobyła chrapliwy bełkot. – Jenny mówiła, że pościsz. – Uśmiechnęła się niemrawo, przytulając zwierzaka.

Tuliła go kilka chwil, w końcu Miko podbiegł do drzwi i wymownym wzrokiem zapraszał ją do ruszenia tyłka. Zmuszona do powstania przetarła twarz i powoli się podniosła – z nerwów nie bolało już nic. Gdy tylko zwierzak zobaczył, że Laura stanęła na nogi, pobiegł szybko i kiedy dziewczyna ledwie zdążyła dotelepać się do korytarza, on był już w salonie, ponaglając ją ponownymi ruchami ogona.

– Chwila, ok? Widzisz, że jestem niedołężna – mruknęła Laura.

Miko ponownie ruszył przed siebie i zatrzymał się przy wejściowych drzwiach. Dziewczyna z miejsca się wystraszyła, bała się wyjść z nim sama. Przecież gdyby, nie daj Boże, przyszło mu do głowy urządzić sobie niepożądaną wycieczkę, za żadne skarby świata by go nie utrzymała. Poza tym z tego wszystkiego załapała nagle, że chyba zostawiła smycz w aucie chłopaka.

– Mały, jeszcze minutka, ok? – wymruczała i poszła do kuchni, rozwiać swoje wątpliwości.

Przewidywania okazały się słuszne – z wozu wzięli tylko zakupy, smycz pojechała sobie z brunetem. No kurwa, i co teraz? – fuknęła w duchu poirytowana nastolatka, jakby jeszcze za mało ją wkurzył dzisiejszy dzień. Nie mając jednak czasu na niepotrzebne nerwy, zaczęła obmyślać plan. W sumie mogłaby wypuścić go do ogródka, lecz wiedziała, że furtka się nie domyka i w razie jakichś jego niepożądanych wariacji, za nic w świecie nie załapie pieska.

Zamyśliła się nad opcjami, po chwili jednak doszła do wniosku, że nie ma wyjścia i musi iść z nim za dom. Zdjęła klucze z wieszaka i zaraz była przy balkonowych drzwiach. Miała coraz większe obawy, ale nie mogła przecież nie pozwolić mu się załatwić, wygłosiła więc w duchu tysiąc jeden próśb do niebios i z trudem otworzyła drzwi, które także miały tendencje do notorycznego zacinania się. Gdy tylko uchyliła lewe skrzydło, Miko ruszył jak torpeda, agresywnie przecisnął się przez nią i żeby w porę nie chwyciła się framugi, leżałaby jak długa.

– Kur… Miko, powoli! – krzyknęła, zaskoczona tym zrywem. – No co za czubek – burknęła i ospale pokuśtykała w kierunku furtki, aby piesek nie zwiał. Wiedziała, że jest zepsuta, mimo to odruchowo pociągnęła za klamkę i jakież było jej zdziwienie, kiedy okazało się, że jest naprawiona i zamknięta na klucz. Postawiła oczy w słup, przeklinając przy okazji rodzinę, że nie raczyli jej poinformować, aczkolwiek kamień spadł jej z serca. Spojrzała na psa – biegał jak wariat w kółko i warczał, jakby gadał sam do siebie w psim języku. Uśmiechnęła się, widząc tę dziwaczną scenkę i wiedząc, że jest bezpieczny, zostawiła go na zewnątrz i już na pełnym luzie wróciła do kuchni. Zobaczyła torbę, którą przytargał Frank i natychmiast skwasiła jej się mina – po tej maleńkiej chwili zapomnienia o chłopaku wizja kłótni powróciła.

Z bezczelnie siedzącym w szarych komórkach, działającym jej na nerwy, ciemnowłosym osobnikiem, zaczęła przewalać zawartość. Wygrzebała mrożone warzywa, kawałek wołowiny, dwie przyprawy, których w ogóle nie zamierzała sprawdzać i śmieszny czarny makaron. Nie miała pojęcia, co z tym zrobić, schowała więc mrożonkę, gdzie jej miejsce, makaron i przyprawy rzuciła niechlujnie do szafki, a mięso do lodówki. Pomyślała o pupilu, zaczęła więc przy okazji wertować jej zawartość, nie rzuciło jej się jednak w oczy absolutnie nic, co mogłaby mu dać. Rozpoczęła się ponowna kombinacja. Wiedziała, że Travis może nie wrócić z pracy o czasie, a nie chciała, aby piesek chodził głodny.

Zerknęła na zegar – akurat dochodziła szósta. Ostro wkurzyła się na Jennifer, że ta nie pomyślała o jedzeniu dla psa, zaraz jednak doszła do wniosku, że może po prostu zapomniała.

Miko wpadł do kuchni i od razu przykleił się do miski z wodą. Nie trzeba było długo czekać, aby pojemniczek zastał oczyszczony. Nalała ponownie i przysiadła na stołku, nie mając pojęcia, co ze sobą zrobić i jak nakarmić zwierzaka. Złość powoli ustępowała.

Analizowała opcje dotyczące posiłku dla pieska i nagle uświadomiła sobie, że w lodówce jest piwo. A co tam, napiję się, co mi pozostało – pomyślała i zaraz miała w dłoni otwartą butelkę. Po piętnastu minutach szkło było puste. Była jeszcze bardzo osłabiona, na dodatek mało zjadła, dlatego też bardzo szybko poczuła działanie trunku. Humor nieco jej się poprawił, wstała więc i sięgnęła po następne, przeglądając przy okazji po raz kolejny zawartość lodówki. Nadal nic nie znalazła. Prócz Frankowych zakupów, alkoholu, kilku plasterków wędliny i butelki mleka nie było w niej nic nadającego się dla psa, co zaczynało złościć nastolatkę.

– Miko, chodź do pokoju, nie siedźmy tu – zagadała, chcąc, aby do powrotu Travisa czas zleciał szybciej, wzięła drugie piwo i za moment, w towarzystwie psa, rozsiadła się wygodnie na kanapie. – Zaraz przyjedzie zrzęda, to coś ci kupi. – Uśmiechnęła się, głaszcząc pieska po karku.

Włączyła telewizor, zostawiając pierwszy z brzegu kanał, gdzie akurat leciał jakiś film i wznowiła konsumpcję. Nie przepadała za piwem, piła je bardzo sporadycznie, aczkolwiek teraz bardzo jej smakowało, no i działało cuda. Troski zaczęły zanikać, złość także, za to zagłuszający wszelkie negatywne emocje szumek robił się coraz przyjemniejszy i przyjemniejszy...

– Miko, ty łobuzie, jesteś głodny? – wypaplała nagle, przytulając psa, który rozłożył się na całym meblu, z głową na jej nogach.

Po raz enty zerknęła na zegarek, tym razem w DVD – osiemnasta dwadzieścia.

– Ja przepraszam, ale widzisz, że dupek nie wraca. No gdzie on jest? Nie mam więcej piwa. – Zaśmiała się, pokazując psu butelkę. – Wiesz co? Chodźmy do kuchni, dam ci tę szynkę, która tam jest. Wiem, że to niedużo, ale zawsze, co nie? – Zarechotała i wstała. – Ale będzie jazda, mówię ci, niech tylko pan kurator zobaczy, że piłam, do tego jego piwo. Ale wiesz, że to pomaga? Kurwa, człowieku, nic mnie nie boli i w dupie mam tego pajaca. – Chichotała jak głupia.

Oddała psu wędlinę i po chwili oboje wrócili do salonu.

– Szkoda, że nie mam wódki, teraz wypiłabym całą – oznajmiła, była już zakręcona. – Może skoczysz kupić? Mam gdzieś jeszcze jakąś kasę… chyba. – Zaśmiała się na całe gardło, język dokładnie jej się rozplątał. – Ale fajnie, że ze mną przyjechałeś, mój kochany. – Znowu objęła głowę psa. – Przynajmniej mam do kogo gębę ot…

Zazgrzytał klucz i Miko jak wariat zerwał się do drzwi wejściowych, szczekając na cały dom. Laurę nadstawiła ucha, nie wiedząc, które to z członków jej rodziny.

– Kurwa mać! – Usłyszała i wszystko stało się jasne.

Uśmiechnęła się głupio, ponieważ zdawała sobie sprawę, co ją zaraz czeka z racji przygarnięcia pieska i kradzieży piwa. Miko wrócił do salonu pierwszy, a za nim brat dziewczyny, który zaraz wyrósł nad jej głową. Już widziała, że nie jest dobrze. Jego mina mówiła wszystko, lecz na chwilę obecną jednak miała to gdzieś.

– Młoda, co tu się dzieje? Skąd on się tu wziął? – Zapytał szorstko ratownik.

– Musiałam go zabrać – wypaplała nastolatka, zupełnie ignorując negatywną postawę brata.

– Młoda, jesteś pijana? – Chłopak zrobił większe oczy, zwłaszcza, że właśnie zobaczył w dłoni siostry do połowy opróżnioną butelkę.

– Nie, jestem uleczona – odparła wesoło Laura.

Chłopak nie pytał dłużej, tylko nachylił się, aby odebrać jej alkohol, ale zwinęła się w kłębek, chowając pod siebie butelkę.

– Spieprzaj, to moje piwo – wydusiła, z twarzą przyduszoną do oparcia kanapy.

– Laura, dawaj to! – rozkazał surowo Travis, próbując dostać się do alkoholu.

– Kurwa, nie szarp mnie, bolą mnie żebra! – fuknęła Laura, szybko znajdując drogę ratunku.

– Młoda, co ty odstawiasz? Siedzisz i pijesz? Gdzie Frank?

– Nie wiem i nie obchodzi mnie to.

– Nie wiesz? Jak to nie wiesz? – kontynuował Travis, lecz już z oddali i po chwili Laura usłyszała odgłos otwieranej, a następnie zamykanej lodówki i odgłos odkręcanej butelki. – Kto ci pozwolił wciąć moje piwo? – syknął chłopak nad głową siostry.

– Krasnoludki.

Travis tylko ciężko westchnął i zajął miejsce na końcu mebla. Miko, widząc to, podbiegł i zaczął go zaczepiać, wydając przyjazne pomruki.

– Młoda, usiądź – poprosił spokojnie chłopak.

– Nie, zabierzesz mi browar. – Zachichotała dziewczyna.

– Nie zabiorę, żebym chciał to zrobić, już bym zrobił, nie sądzisz? Poza tym z tego co wiem, byłaś wielce chora i nagle co? Pijesz?

– No właśnie, bo już wyzdrowiałam… – oświadczyła wesoło Laura.

– Młoda, co się stało, dlaczego zabrałaś tego psa? Gdzie Frank, pokłóciliście się? – Travis wznowił temat

– Nieważne – wybełkotała nastolatka, nadal nie zmieniając pozycji. Nie ufała bratu.

– Młoda, usiądź, proszę cię, bo naprawdę zaraz stracisz to piwo – zażądał sucho zniecierpliwiony chłopak.

Chwilkę się zastanowiła, po czym powoli odkleiła się od kanapy, natychmiast kierując wzrok na brata i sprawdzając, czy aby przypadkiem nie zamierza przypuścić na nią ataku. Od śmiechu nabrała już kolorków, ale brechała nadal. Myśląc chyba, że tam będzie bezpieczniejsza, odsunęła się na sam koniec mebla, co wywołało w końcu niewielki uśmiech pod nosem Travisa. Podkuliła kolana i szczerząc zęby, patrzyła na brata, czekając na dalszy ciąg wykładu.

– To twoje drugie piwo czy wypiłaś coś jeszcze? – zapytał ratownik, a jego oburzenie wyraźnie zmieniło się w troskę.

– Nie wypiłam, bo nie mam, ale jak kupisz, to chętnie… – odparła nastolatka, odważna i zadowolona do granic, i nie odrywając wzroku od chłopaka, delikatnie zaczerpnęła z butelki.

Znała go na wylot, wiedziała, co wyraża w tej chwili jego mina.

– Młoda, przecież bierzesz zastrzyki – kontynuował.

– Już nie biorę. Travis, musisz iść do sklepu, kupić mu coś do jedzenia – poprosiła dziewczyna, wskazując psa.

– Że co? I może jeszcze mi powiesz, że on tu zostanie? – burknął zaskoczony chłopak.

– Kurde, musiałam go zabrać, on tam wariował, rozumiesz? To znaczy nie musiałam, ale ci ludzie mi pomogli, pies mnie polubił, to co miałam zrobić? Zignorować ich? Poza tym to fajny pies. Jest grzeczny, nie będzie z nim kłopotu.

– Młoda, czy ty czasem myślisz? Pijesz, przywiozłaś Miko, pomyślałaś, co na to matka? Już olać psa, zawsze można go odwieźć, ale nie przyszło ci do łba, jak zareaguje, jak zobaczy cię w takim stanie? Przecież ty już jesteś podpita. I wciskasz mi bajki, że to twoje drugie piwo? Po dwóch się tak nie wygląda, więc mnie nie wkurwiaj i nie kłam, dobrze?

– Drugie, naprawdę – przekonywała nastolatka, upijając kolejny łyk i wywołując jeszcze dziwniejszą minę na twarzy brata.

– Pytałem, gdzie Frank? Co się stało?

– Nic, pokłóciliśmy się, zadowolony?

– No tak, i ja chyba wiem, kto zaczął. – Chłopak wyszczerzył zęby.

– Kurwa mać. To już nie mam prawa z nikim się pokłócić, bo młócisz temat? Skończ już, dobrze? Miałam taki fajny humor, to wszystko potrafisz spieprzyć – syknęła dziewczyna. – Pójdziesz, kupisz mu coś? Jest głodny, a nic nie ma. Jakaś kasa na pewno jest w mojej szufladzie – ponowiła prośbę.

Travis westchnął cicho, ale wstał i ruszył do kuchni, lecz przechodząc obok, znienacka, szybszym niż błyskawica ruchem wyrwał siostrze piwo.

– Ej, kurwa, oddawaj! – Laura natychmiast się uniosła i migiem wstała do pionu.

– Dość picia, bierzesz leki, poza tym jesteś już najebana – odparł spokojnie chłopak.

– Kurwa, nic nie biorę, oddawaj mi piwo! – wydarła się, próbując odebrać mu butelkę.

– Nie.

– To wiesz co? Spierdalaj. Obiecałeś. – Dziewczyna już o mało nie płakała, chłopak zaledwie w moment wyprowadził ją z równowagi.

– Co mam kupić? – zapytał ratownik, nie reagując na jej żale.

– Bez łaski. Miko, przykro mi, będziesz głodny, dopóki nie wróci matka – warknęła wkurzona nastolatka i ruszyła w stronę schodów.

– Młoda… – Zaśmiał się Travis, widząc jej humory, lecz go zignorowała i z plączącym się pod jej nogami psem po chwili zniknęła w sypialni, głośno trzasnąwszy drzwiami.

Była wściekła. Wkurzało ją, że ostatnio wszystko wszystkim przeszkadza, lecz nie patrzyła na to, że sama do tego doprowadziła. Nie brała takiej okoliczności pod uwagę. Przecież ona w niczym tu nie zawiniła, przypieprzali się pewnie dlatego, bo pasuje im zrobienie z niej grzecznej posłusznej dziewczynki. Jej złość obróciła się w kierunku rodziny, wszędzie widziała winnych i ich denerwującą czepliwość i wyszukiwanie nieistniejących problemów. Jej zdaniem fakty mówiły same za siebie: jak nie ma jej w domu, to źle, jak jest, ale wypiła sobie piwko, to też niedobrze, najlepiej chyba byłoby, gdyby siedziała na dupie i zawieszała się życiowo.

Pałała złością na Travisa, matkę, Franka i cały świat, a męcząca ją psychicznie Emma tylko napinała żyłkę.

Spojrzała na siedzącego przed nią jak posąg psa. Patrzył na nią maślanymi oczyma, mówiąc bezgłośne, lecz bardzo czytelne: „kobieto, dasz mi w końcu jeść?”. Wstała niechętnie i otworzyła szufladę, lecz z miejsca spotkało ją rozczarowanie, a po niej kolejna fala złości – pieniądze, które były w niej schowane, rozpłynęły się w powietrzu. Nie pamiętała, jaka sumę dokładnie miała, ale wiedziała, że na pewno coś około stu dolarów.

Travis, czym do bólu ją zaskoczył, wciąż nie pojawiał się na górze, ruszyła więc na dół, pałając gniewem. Miko znowu pałętał się pod jej nogami, przez co o mało nie zeszła po schodach „ruchem kołowym”. Udało jej się jednak uniknąć obrażeń i po chwili była już na parterze.

– Kurwa, gdzie są moje pieniądze?! –wydarła twarz do siedzącego do niej plecami chłopaka.

Odwrócił się, zaskoczony, lecz jego twarz od razu poinformowała ją, iż nie przejmuje się zbytnio jej wrzaskiem.

– Pytałam o coś!

– A skąd ja mam wiedzieć? Nie grzebię w twoich rzeczach – odparł spokojnie Travis i odwrócił twarz w stronę ekranu, złośliwie ignorując siostrę.

– A kto ma wiedzieć?

Cisza.

– Travis?

Frustracja narastała, lecz przytemperowała nieco ton głosu, wiedziała, że krzykiem niczego nie wskóra. W ciszy usiadła obok brata, czekając na jakiekolwiek odpowiedzi.

– No co? – spojrzał na nią, zauważywszy, że wgapia się w niego jak w obraz.

– Gdzie jest moja kasa?

– Młoda, nie wiem, po co mi twoja kasa? Założę się, że zabrała ją matka, zapewne dzięki twoim ostatnim wybrykom.

Dziewczyna była zmuszona uwierzyć chłopakowi, poza tym miała świadomość, że on raczej nie wziąłby nieswoich pieniędzy.

– Kupisz mu co do jedzenia? – zapytała zadziwiająco potulnie. – Jest głodny.

– Co powiesz matce? – Travis chwycił pilot, wyłączył telewizor i obrócił się na kanapie, siadając twarzą do siostry. – I na temat tego, że jesteś wycięta?

Wzruszyła bezradnie ramionami. Piwo, które jeszcze przed chwilą dawało jej pozytywnego kopa i niewyparzony język, teraz zaczynało ją powoli mulić i dziewczyna nie czuła się dobrze.

– Co mam kupić? – Travis podniósł się z miejsca.

– Nie wiem, może jakąś puszkę?

Z góry do ich uszu doszedł dźwięk telefonu brunetki, ale nie miała zamiaru wstawać, tym bardziej, że znowu zaczęła bać się tych połączeń. Chłopak spojrzał na nią pytająco, ale Laura się nie odzywała. Znów poczuła się niepewnie. Szybko dochodziła do zdrowia i coraz wyraźniej ruszały ją szargające jej nerwy bodźce.

– Sprawdzić? – zapytał.

– Nie, potem sama zobaczę.

Chłopak odpuścił

– Kupić coś jeszcze? Jadłaś coś? – zapytał.

– Nie chcę jeść.

– Dobra, wrócę, to coś zamówimy, dam sobie dwie ręce uciąć, że łazisz głodna. Co to za rzeczy, które leżą w lodówce?

– Frank kupił – odparła, a raczej fuknęła dziewczyna, wspomnienie chłopaka nadal wzburzało ją do głębi. – Możesz to wywalić – dodała złośliwie.

– Młoda, co się stało? – Travis ponowił pytanie. – Znowu pewnie nawywijałaś, co?

Nastolatka zacisnęła usta w geście zniecierpliwienia.

– Idziesz po to jedzenie? – burknęła.

Travis westchnął z rezygnacją i nie chcąc zaczynać ponownej kłótni, odstąpił od tematu.

– Wziąć go na spacer? – wskazał głową psa.

Miko natychmiast zrozumiał, bo od razu zaczął skakać wokół chłopaka, szturchając go nosem w obie nogi.

– Nie mam smyczy.

Travis zniknął w korytarzyku przy drzwiach i po chwili rozległy się odgłosy szperania w szafce.

– Kurwa, co za burdel, co tutaj się dzieje?! – Usłyszała.

Uśmiechnęła się i za moment chłopak powrócił, trzymając w dłoni czarną smycz, pozostałość po Scrapie. Miko, widząc pasek, z miejsca skoczył na Travisa, kładąc obie łapy na jego klatce piersiowej.

– Młoda, czy te stare buty, które nie są już nawet butami, muszą nadal stać w szafce? – zapytał chłopak, niezgrabnie uwalniając się od zwierzaka. – Matka chyba tam nie zagląda, bo szybko zrobiłaby z tym porządek, a ty miałabyś ostro pozamiatane. Kurwa, cała szafka zajebana jest badziewiem, masz coś z tym zrobić – zarządził stanowczo, naburmuszony.

– Dobrze, jak tylko dojdę do siebie, na razie nie mogę, jak widzisz. Poza tym lekarz kazał mi się oszczędzać, więc pewnie zrobi to za mnie starszy brat. – Laura wygięła usta w zaczepnym półuśmieszku.

– Zobaczymy, jaka będziesz mądra, jak wróci matka i chuchniesz jej piwem. Powinna być około ósmej, więc mam nadzieję, że do tej pory twój szpanerski humorek cię nie opuści – warknął ratownik, zapinając psa.

Dziewczyna nadal uśmiechała się w milczeniu, lecz podświadomie czuła obawę przed tą konfrontacją. Nie wiedziała, jak zareaguje kobieta, czy nie będzie kazała oddać Miko, a być może będzie też krzyczeć. Nie miała pojęcia, jakiego obrotu nabiorą sprawy, aczkolwiek przez to, co się ostatnio wydarzyło, widziała spore szanse na powodzenie w postawieniu na swoim. Przewidywała, że ze względu na jej obecny stan zdrowia matka nie będzie chciała chciała jej denerwować i być może odpuści. Miała też nadzieję, że będzie się wręcz bała zrobić cokolwiek wbrew jej woli, co byłoby jej w tej chwili bardzo na rękę.

Na stałe zakodowała sobie w głowie ową perspektywę, ta wersja ją uspokajała i tej wersji postanowiła się trzymać.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    No i każde poszło w swoją stronę – Alleluja. Laurze odwala i to dosłownie. Wszyscy wokół winni, źli, a ona święta i najmądrzejsza.
    Niech dalej tak świruje, to podjedzie ambulans, a sanitariusze zawiną ją w kaftan i wywiozą do wariatkowa. Niech dalej unika telefonu, to na pewno wszystkiego się dowie. Daj jej tabletkę nasenną i niech prześpi co najmniej miesiąc, może wstanie z nowym mózgiem i perspektywami. :)
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Ja Ty jej nie lubisz. xdxdxd
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Ale*
  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    ZielonoMi, żebyś wiedziała. 😘
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Joan Tiger Ja to umiem... xd

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania