Poprzednie częściSzare istnienie – Prolog
Pokaż listęUkryj listę

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Szare istnienie cz. 41

Dziewczyna zdębiała, spodziewałaby się tu pewnie każdego, ale na pewno nie jego.

– Jimbo? Co tu się dzieje? Jak tu weszliście? – zapytał chłopak. – Wy się znacie? – Nadal nie dowierzał, że widzi kumpla i byłą w jednym pomieszczeniu, do tego z bandytami i gwałcicielami do spółki. Kompletnie się pogubił. – Jimmy! – Zagrzmiał, żądając wyjaśnień i patrząc to na kumpla, to na Emmę; bał się, aby nie skończyła tak, jak niedawno Laura.

– Mamy tu małe interesy, wieczorem się zmyjemy – rzekł spokojnie brunet.

– Pogadajmy na zewnątrz – mruknął Billy i wyszedł, więc Jimmy ruszył tyłek i udał się za nim. – Co ona tu robi? – zapytał od razu, mierząc kumpla pretensjonalnym wzrokiem.

– To wy się znacie? – Jimmy był kompletnie zaskoczony.

– Znamy się.

– I nie znałeś Laury? Przecież to najlepsze kumpele.

– Nie wiem, może kiedyś widziałem. Zadałem ci pytanie!

– Uspokój się, chciałem jej pokazać, jak Jay ponosi karę.

– Tak, kurwa?! I skończy tak samo jak Laura, tak?! – Młodzik się zdenerwował.

– Kurwa, stary, wyluzuj, Chris ją zabrał, nic jej się nie stanie, poza tym chyba jest ze mną, nie?

– Długo zamierzacie tu siedzieć?

– Az Jay zrozumie, w jakie gówno się wpakował i poniesie adekwatną karę. Chodź, walniesz kielicha – Odparł brunet i ruszył w stronę powrotną.

– Jimmy... – Billy go zatrzymał. – Jeśli coś jej się stanie... – Przeciął kumpla zimnym jak głaz spojrzeniem.

– Nie spinaj się, chyba coś ci powiedziałem. W ogóle to skąd się znacie? Bo ciebie znam w chuj lat, a ją dopiero od czasu, kiedy poznałem Laurę.

– Stare dzieje – mruknął Billy. – Byłem z nią kiedyś, jakiś rok temu, ale bardzo krótko, bo jej matka wjebała mi się w interes. Zagroziła, że zgłosi dla mojego kuratora, że ją nachodzę, że ich okradłem i takie tam pierdoły. Wiesz w ogóle, kim jest jej matka, że ją tu przywiozłeś?

– Kim jest?

– Kim? Kurwa, prokuratorem, a dokładniej to jebanym zastępcą prokuratora okręgowego. I co? Jak Chris się dowie, dziewczyna będzie miała kłopoty. Przecież siedział, więc na pewno lubi prokuratorów...

– Mały, wyluzuj, przecież ona nie ma nic do tego, kim jest jej matka. Poza tym Chris nie jest dzieciaczkiem z pierwszej łapanki i ma głowę na karku.

– Jimbo, ja cię proszę...

– Wyluzuj, mówiłem, wszystko będzie ok. Zaufaj mi, kurwa, dobrze?

Billy się wyciszył.

– I co dalej? Co z Emmą, dałeś się tak spławić? – Jimmy wznowił temat.

– Nie chciałem zadymy ze względu na babkę. I tak ledwie zipie i jakby coś jej się stało, to chyba bym się zajebał. I przecież wiadomo, komu by uwierzyli. gdyby jej matka tę rzekomą kradzież zgłosiła. Dałem więc spokój, ale mówię – tylko ze względu na babcię, bo tak bym na pewno nie dał suce nas rozdzielić – oznajmił Billy, dość dziwnym głosem.

– Ona o tym wie?

– Nie wie, i niech tak zostanie, rozumiemy się?

– Nie rozumiem, stary, że tak łatwo odpuściłeś, bo widzę, że dalej coś cię do niej buja.

– Dobra, dajmy już spokój. Spadam, nie siedźcie długo.

– Gdzie? Chodź na kielicha.

– Kurwa, mam na nią patrzeć? Nie chcę – rzekł Billy, odpalając papierosa. Ręce mu drżały.

– No chodź, jakoś to będzie, no i będziecie mieli okazję pogadać.

– Tak, twój kumpel na pewno tak łatwo odpuści, nie? Poza tym ja wiem, kto to jest, on raczej nie da tak łatwo za wygraną. Na razie – rzucił przybity młodzik i znów chciał odejść, lecz brunet go zatrzymał.

– Kurwa, stary, nie zawieszaj się. Masz okazję spędzić z nią czas, a spierdalasz?! Nie rozumiem cię. Chrisa zostaw mnie, załatwię tę sprawę, obiecuję ci. To, że jest znany i poważany, nie znaczy, że jest dupkiem. To porządny koleś. No chodź, kurwa, nie daj się prosić – nalegał starszy chłopak, ciągnąc przyjaciela za ramię, w końcu ten uległ i ruszył wolno w kierunku domku. Zatrzymał się jednak kilka metrów przed nim.

– Czekaj, spalę i pójdziemy – rzekł, mając jeszcze pół używki. – To one się przyjaźnią? – zapytał zaskoczony. – Długo?

– Nie wiem, ale chyba długo. To dziwne, że jej nie znasz. – Jimmy skomentował osobę brunetki.

– Nie wiem. Kiedyś poznawała mnie z jakąś laską na imprezie, ale czy to była Laura, to nie mam pojęcia, nie pamiętam. Dobra, chodź – mruknął Billy, wyrzucając peta i zaraz otworzył drzwi.

– Chris, chodź na słowo – poprosił Jimmy, wsadzając głowę do pomieszczenia.

Niezbyt zadowolony chłopak wolno ruszył się z miejsca i zaraz był na zewnątrz.

– Słuchaj, odpuść laskę – wyjechał wprost brunet.

– A tobie co? – zapytał skołowany blondyn.

– To była Małego, chyba dalej go na nią targa.

– Kurwa, a co mnie to? Coś się zrobił nagle taki sentymentalny? – wkurzył się Chris.

– Kurwa, nie sentymentalny, tylko to mój dobry ziomek i chcę mu pomóc... no kurwa! Wyłapujesz po trzy dupy dziennie, jedną możesz odpuścić. Poza tym ona i tak nie da ci pomoczyć, chyba, że albo ją nastraszysz i sterroryzujesz, albo doprowadzisz do stanu nieużywalności i będziesz jebał jak manekina – oznajmił Jimmy.

– Skąd ta pewność?

– Stąd, że znam takie laski, to nie Amber – rzucił brunet, uśmiechając się cynicznie.

– Kurwa, to po to ją zgarnąłem, żeby teraz odpuścić? – rzucił Chris, kompletnie olewając złośliwość kumpla.

– No kurwa, stary, proszę cię... mam cię błagać? Nie możesz zrobić dla mnie jednej jebanej rzeczy w tym parszywym życiu?! – Jimmy nie dawał za wygraną.

– A idź na chuj! – rzucił wkurwiony Chris i ruszył z powrotem do domku.

Wszedł zamaszystym krokiem i od razu spojrzał na Jay'a, który siedział pod ścianą obok Tobye’go i robił dziwne miny, coś na wzór człowieka zniecierpliwionego, mającego dość wkurzającego go towarzystwa. Natychmiast podszedł do chłopaka i z całej siły trzasnął go pięścią w twarz.

– Co, kurwa, wykręcasz ryj?! – zagrzmiał. – Coś ci nie leży, cwelu?! – No tak, nie leży, co widać po obecnym wyglądzie tej dziewczyny! Odpowiadaj, kurwo! – huczał i drugi raz go uderzył, był wściekły. – A ty siadaj! – wskazał Billy’emu miejsce obok Emmy, wypił kieliszek i zaraz polał drugi, który też od razu opróżnił i natychmiast odpalił fajkę.

– Rozbieraj się, szmato! – ryknął do Jay'a i zaraz zębami otworzył prezerwatywę. – Już, suko! – wrzeszczał, totalnie nabuzowany.

Jimmy był przewidywalny i szybko pozdejmował ze stołu wszystkie rzeczy, które postawił przy kanapie, od strony Emmy. Uśmiechał się pod nosem i spojrzał na nastolatkę – wydawała się przerażona. Szybko wyjął telefon skradziony biznesmenowi i ustawił w nim opcję nagrywania, lecz jeszcze jej nie włączał. Jay nadal nie ruszał się z miejsca, więc Diablo wstał, chwycił go za chabety i powalił na stół, robiąc to tak agresywnie, że o mało nie połamał i mebla, i typa.

– Chris, kurwa, nie rób tego, proszę cię! – spanikował oprawca Laury, lecz chłopak był już „ubrany”. – Kurwa, puść mnie! – wrzeszczał do Diablo, szamocząc się w każdą stronę.

– Zamknij się, cwelu! – zawył olbrzym, mocno wykręcając mu lewą rękę.

Rozszedł się cichy trzask pękającej kości, dryblas się nie patyczkował. Jay ryknął z bólu, a z oczu popłynęły łzy, lecz nadal wierzgał na stole.

– Kurwo, uspokoisz się, czy mam połamać ci drugą?! – wrzasnął wielkolud, wykręcając mu prawą rękę.

– Łam go całego! – krzyknął zadowolony Jimmy, śmiejąc się głośno.

– Trzymaj cwela! – rzucił Chris i zaraz ściągnął mu dolną część odzieży, po czym bez zastanowienia wbił się w niego z całej siły, trzymając papierosa w zębach.

Jay zawył tak głośno, że słychać go było chyba w centrum i mocno zadrżał z bólu, mocno wyginając się w łuk. Jimmy włączył nagrywanie.

– Zamknij ryj, powiedziałem! – warknął Diablo, ścisnąwszy chłopaka za włosy i wściekle przydusiwszy jego twarz do blatu.

Chris zaczął wsuwać się w Jay'a bardzo brutalnie i do samego końca, o czym świadczył jego przerażający krzyk, tłumiony ręką olbrzyma.

– Kurwa, jaki suchy, mogłem kupić olejek – Zaśmiał się blondyn. – Podajcie flaszkę.

Zaczerpnął z butelki i jeszcze przyśpieszył, wyciskając z Jay'a chyba wszystkie łzy. Młodzik siedział skulony pod ścianą, z trwogą w oczach, modląc się chyba, aby nie być następnym, a gwałcony chłopak darł się na cały pokój, stłumionym przez wielką dłoń odgłosem. Przestał wierzgać, gdyż Diablo w końcu chwycił go za połamaną rękę, odchylając ją lekko do tyłu.

Chris pobawił się jeszcze kilka minut, po czym zrzucił Jay'a jak ścierwo na podłogę i zaraz postawił na kolana.

– Otwieraj gębę! – zagrzmiał.

Jay nie usłuchał, więc Diablo z całej siły chwycił go za policzki i natychmiast otworzył mu usta. Chris od razu zapakował członka do środka i dopiero wtedy skończył, pieczętując to głośnym wydechem. Diablo natychmiast zatkał usta ofierze.

– Łykaj, cwelu. – Zaśmiał się.

Jay mimo że go rwało, cały czas trzymał substancję w ustach, uparcie nie chcąc połknąć, w końcu kolos agresywnie ścisnął go za twarz i chłopak pod wpływem bólu w końcu połknął „nektar”, wtedy olbrzym go puścił.

– Nie rzygaj tu! – wrzasnął Chris, zapinając spodnie, więc Diablo zaraz wywlekł go na zewnątrz, zamykając za sobą drzwi.

Jimmy wyłączył nagrywanie, schował telefon i poustawiał wszystko z powrotem na stół. Emma siedziała w kompletnym szoku, bojąc się już chyba nawet oddychać, choć wcale nie było jej żal chłopaka, wręcz przeciwnie. Była jednak przerażona charakterem i brutalnością takiej zemsty, dlatego siedziała mocno wystraszona. Billy tkwił obok w milczeniu. Też był nieco zagubiony, nie widział jeszcze takiej akcji i trochę się pogubił.

– Wypijecie z jednego? Nie mamy więcej szkieł – zapytał Jimmy, nachyliwszy się nad Emmą i podał jej wódkę i napój.

– Jasne – odparł Billy.

Blondynka natychmiast wypiła alkohol, trzęsącymi się nadal rękoma.

– Emma, uspokój się już. – Jimmy ukucnął przed nastolatką i chwycił jej tańczące dłonie. – Przecież jest Billy, teraz już powinnaś wyluzować. Nie przejmuj się tym, co się stało, należało się bydlakowi. Poza tym to jeszcze za mała kara. Ale spokojnie, dopiero po ósmej, a za Laurę gnój będzie dziś katowany do bólu. Zresztą Chris ma jeszcze kaktus – zawył radośnie i Emma w końcu lekko się uśmiechnęła.

Pod nos Billy’ego wjechała ręka Chrisa, trzymająca otwartą paczkę fajek. Poczęstował się, Jimmy także i blondyn klapnął obok małolata. Diablo właśnie wszedł do pomieszczenia, prowadząc przed sobą wyglądającego jak siedem nieszczęść Jay'a, który był cały blady i zapłakany. Usiadł obok Toby'ego, a olbrzym na swoim miejscu.

– Muszę na chwilę wyjść – mruknęła Emma.

– To idź – rzucił Jimmy.

– Pójdę z nią – oznajmił Billy i oboje podnieśli się z miejsca.

– Dokąd? – zapytał natychmiast Chris.

– Do kibla, kurwa! – uniósł się Jimmy.

– Mają wrócić – burknął blondyn.

Był wyraźnie niezadowolony, jego humor i spokój gdzieś wyparowały. Emma wyszła z Billym i od razu wyjechała:

– Chodźmy stąd.

– Zgłupiałaś, chcesz narobić sobie kłopotów? Oni nic ci nie zrobią, chcą tylko poświrować.

– Ja idę – rzuciła dziewczyna i już chciała ruszać, lecz chłopak ją zatrzymał.

– Em, nie pójdziesz, to się niedługo skończy. Zapewne słyszałaś o braciach Amber?

– A co oni mają tu do rzeczy?

– A myślisz, że z kim pijesz?

Dziewczyna zbladła, zaskoczona, nie miała pojęcia.

– Który to? – wydusiła.

– Ten, który cię podrywał.

– Poważnie? W życiu bym nie pomyślała. Nie wygląda na takiego, jakie są opowieści o nim, poza tymi tatuażami...

– To raczej tyczy się Lucasa, którego, zapewniam cię, nie chciałabyś poznać; Chris jest raczej normalny... co nie znaczy, że nie niebezpieczny. Nigdzie nie pójdziesz, chcesz narobić sobie kwasu? – Billy chwycił jej ręce, gapiąc się na nią na wskroś.

– Co ty tutaj robisz? – zapytała nastolatka, nadal chyba nie wierząc, że to się dzieje.

– To moja działka.

– Twoja? Nigdy tu nie byłam.

– Bo nie było potrzeby, widzisz tu coś ciekawego do roboty? – Chłopak się uśmiechnął.

– Chodź tu – mruknął i otulił dziewczynę rękoma, mocno przytulając do siebie.

Objęła go w pasie, nie odzywając się słowem. Stał tak z nią dobrą minutę, głaszcząc ją po głowie, w końcu Jimmy wyjrzał z domku.

– Mały, żyjecie?! Co tam robicie, wódka się grzeje! – krzyknął rozbawiony.

– Zaraz przyjdziemy! – odpowiedział Billy, nie wypuszczając dziewczyny z uścisku.

– Wracajcie, tu macie chociaż łóżko! – ironizował brunet i Emma roześmiała się w klatkę piersiową chłopaka.

– Zaraz, nie?! – Młodzik się zirytował i Jimmy schował się do środka.

– Dlaczego tak zniknąłeś? – wymruczała nagle Emma, nie odrywając się od Billy'ego. – Po tym, jak napisałeś, że nie możemy się widywać, dzwoniłam do ciebie dziesiątki razy. Nic nie wyjaśniłeś, tylko zniknąłeś, dlaczego?

– Miałem swoje powody, przepraszam.

– Jakie powody, kurwa?! – Emma stanęła na baczność, wlepiając w chłopaka pretensjonalny wzrok. – Przecież wszystko było ok, miałeś kogoś innego?

– Nie, po prostu tak wyszło.

– Kurwa, Billy, wyjaśnij mi, co się stało. – Dziewczyna nie odpuszczała, lecz głos definitywnie jej się zmienił.

– Przecież wiesz, że trochę rozrabiałem, nie chciałem cię w to wszystko wciągać. – Chłopak łgał jak z nut, lecz mina Emmy nie uległa zmianie.

– Billy, tu nie chodzi o żadne rozrabianie, oboje o tym wiemy. Nie umiesz kłamać. Proszę cię, powiedz mi, chociaż teraz, jak nie wtedy.

– Już ci powiedziałem.

– Czy moja matka miała z tym coś wspólnego? – wyjechała nagle nastolatka i chłopaka przeszedł zimny dreszcz. Ton jej głosu nie nastawiał go optymistycznie.

– Nie, czemu tak myślisz? – wystękał.

– Bo myślę. Jak dobrze wiem, jakie ona miała zdanie na twój temat . Powiedz mi tylko, czy to jej sprawka? No kurwa, proszę cię, muszę to wiedzieć – prosiła dziewczyna, która o już mało nie płakała.

– Nie.

– Dobra, nie chcesz, nie mów, ale ja i tak się dowiem – zagroziła.

Billy nie odpowiedział, tylko się nachylił i pocałował nastolatkę, ale natychmiast się od niego odkleiła.

– I co? Znowu znikniesz?

– Nie zniknę.

– Nie, już ci nie wierzę – oświadczyła Emma i ruszyła w stronę domku, ale ją złapał.

– Em, ja naprawdę musiałem, no proszę cię...

– Co musiałeś? Dlaczego? Jeśli nie chcesz być ze mną szczery, nie widzę sensu kontynuowania tej rozmowy – oznajmiła poirytowana dziewczyna i znów chciała odejść, lecz ponownie została przyblokowana.

– Em, naprawdę nie mogę ci powiedzieć, zrozum – tłumaczył się chłopak.

– Dlaczego? To moja matka, tak? Zaszantażowała cię, bo ma znajomości?

Chłopak zamilkł.

– Tak?!

Cisza.

– Wiedziałam, kurwa! Od początku wiedziałam, ale ona tak słodko się wypierała, że jej w końcu uwierzyłam. Czemu ja jestem taka głupia?! – wyrzucała sobie rozgoryczona nastolatka, zapominając o domku, Laurze , Travisie... o wszystkim.

– Dobra, to już nieważne, to było prawie rok temu – rzucił chłopak.

– Nie, kurwa, ważne, nie daruję jej tego!

– Przestań, nie rozgrzebuj tego. – Billy znowu ją przytulił. – Tęskniłem za tobą – Uśmiechnął się.

Emma milczała, pałając złością w jego ramionach.

– Mały, no co z wami?! Wracajcie, Jay szykuje się do robienia loda! – wrzasnął rozweselony Jimmy.

– Idziemy? – zapytał Billy.

– Muszę do łazienki.

– No raczej łazienki tu nie uraczysz, ale śmigaj za domek. – Zaśmiał się chłopak.

Dziewczyna załatwiła sprawę ekspresowo i gdy wrócili do towarzystwa, zastali kolejny przykry widok. Toby stał na baczność z pałą na wierzchu przed klęczącym Jay'em, któremu z ust lała się krew, co świadczyło o tym, że dość mocno oberwał w twarz. Chris stał obok i robił jointa, Jimmy zaś z komórką w ręku i skrętem w zębach usiadł na krześle obok i czekał na rozwój wypadków.

– Polałem wam, na zdrowie – oznajmił, wskazując kieliszki.

Billy podał dziewczynie wódkę, którą zaraz wypili i natychmiast odpalił papierosa.

– Jimmy, mogę zapalić? – zapytał, wskazując rozwaloną na stole marihuanę.

– Pal – rzucił Chris. – No ciągnij, przecież go kochasz! – zawył do Jay'a, odpalając trawkę.

Ten nadal nie reagował.

– Kurwa, dawajcie tę pałę – Chris zaczął rozglądać się za kijem.

Znalazł go oparty o ścianę, więc zaraz chwycił w dłoń. – Dobra, Diablo, dawaj go na stół, nie chce obciągać, to wyrucham go tą pałą. Trochę duża, ale jesteś potężny silny chłop, wciśniesz. – Zaśmiał się donośnie.

Olbrzym już chciał podnosić chłopaka, lecz ten krzyknął spanikowany:

– Dobra, kurwa, zrobię to!

– No to już. – Chris spoważniał i polał kolejne porcje. – Chudy, daj nową flaszkę – poprosił i brunet zaraz rzucił mu niezaczęta butelkę.

Jay w końcu podobnie jak Toby zamknął oczy i wziął członka do ust, krzywiąc się przy tym niemiłosiernie.

– No co, nie smakuje ci twój kochaś? Na pewno obciągacie sobie w domu, jak nikt nie widzi, więc nie strugaj mi tutaj zajebanej cnotki. – Zarżał Chris i zaraz usiadł obok Emmy, która od razu się zestresowała. – Czemu nie palicie? – Wskazał na skręta, którego Billy cały czas trzymał w dłoni.

– Zaraz zapalę – odparł młodzik.

– A może chcesz piwo, jeśli nie lubisz wódki? – Chris spojrzał na blondynkę.

– Nie – mruknęła.

– Jeszcze nie wyluzowałaś?

– Wyluzowałam.

– Jakoś nie widać. Jak będziesz miała chęć, częstuj się – poinformował i położył koło dziewczyny reklamówkę z brązowymi butelkami.

– Do końca, kurwa, co to za prowizorka?! – krzyknął nagle Jimmy i Chris z pozostałymi spojrzeli w stronę Jay'a. – Trzymaj i kręć. – Brunet wcisnął komórkę w rękę dziewczyny i zaraz znalazł się przy bracie.

Mocno chwycił go za włosy, drugą rękę założył na lędźwie młodzika i zaczął przyciskać głowę Jay'a do podbrzusza małolata. Typek od raz zaczął się dławic i ślinić, lecz brunet miał to gdzieś.

– Tak się to, kurwa, robi. Do końca, suko, tak, jak mu robisz na co dzień – Rechotał Jimmy, z każdą sekundą przyduszając jego twarz coraz mocniej, w końcu Diablo oderwał rękę kumpla.

– Zostaw, udusisz go.

Emma twardo trzymała telefon, lecz ręka mocno jej drżała i film zapewne nie nagrywał się zbyt wyraźnie.

– Dobra, zmiana! – zarządził Chris i kolos natychmiast postawił młodzika na kolana. Ten trząsł się jak galareta, lecz nie pisnął ani słowem, strach zablokował mu wszystkie słowa.

– No rozbieraj się, kurwa, na co czekasz! – warknął Jimmy i Jay za chwilę wyjął fujarę. – No, młody, Diablo już cię rozprawiczył, więc nie powinieneś mieć problemu. – Zaśmiał się.

Toby wiedząc, że sprzeciw może spowodować tylko gorsze w skutkach konsekwencje, zamknął oczy i wziął penisa do buzi.

– Do końca! – powtórzył Jimmy, lecz już się nie śmiał.

Po chwili wstał i znowu pozbierał rzeczy ze stołu. Źrenice obu ofiar natychmiast się powiększyły i młodzik przez chwilę przestał pieścić kumpla.

– Ogłosiłem przerwę?! – zawył Diablo i Toby kolejny raz oberwał w tylną część głowy.

– Dobra, dosyć tego dobrego. – Jimmy wstał i chciał chwycić brata za fraki, lecz rozstrojony już nerwowo chłopak nagle chwycił bruneta za włosy i z całą siłą trzepnął jego głową o blat stołu.

– Odpierdol się, kurwa, ode mnie! – wrzasnął.

Jimmy padł jak kłoda Towarzystwo zamarło, zwłaszcza Toby, który teraz już panicznie bał się wzrostu złości prześladowców po tym wyskoku. Cisza chwilkę trwała, po której Billy zerwał się z miejsca i doskoczył do przyjaciela, kucając obok.

– Jimmy. – Poklepał go po policzku, lecz chłopak ani drgnął.

Spojrzał przelotem na Jay'a i zaczął ruszać twarzą bruneta, lecz nadal nic nie osiągnął.

– Jimbo! – wtargnął w to wszystko Chris, który już nie ruszał, a szarpał policzki kumpla, ale efektu nadal nie było. – Ty kurwo zajebana! – Zerwał się na równie nogi, powaliła Jay'a na ziemię i zaczął kopać.

Po chwili, ku wielkiemu zdumieniu Emmy dołączył do niego Billy i teraz już we dwóch tłukli chłopaka, gdzie popadnie.

– Ty jebany frajerze! – wydarł się młodzik, kopiąc po twarzy zasłaniającego się Jay'a, który leżał zwinięty w kłębek i bez jednego piśnięcia przyjmował kolejne, coraz wścieklejsze razy.

– Mała, pozabieraj rzeczy ze stołu! – rzucił Chris i Emma natychmiast usłuchała, w mig oczyszczając mebel.

– Co jest grane? – zapytał półprzytomny Łysy, który dopiero się obudził i wyprostował na krześle.

– Czekaj – powiedział Chris, odsuwając rozgniewanego Billy’ego od Jay'a. – A ty ile możesz spać?! – warknął.

– Kurwa, mam kaca – odparł byle jak Łysy.

Chris wyjął lusterko, nasypał na nie sporo kokainy, zrobił ścieżkę i podsunął pod nos kolegi, który bez sprzeciwu wciągnął proszek do nosa.

– Obudzisz się trochę – mruknął Chris.

– Co mu się stało? – Łysy wskazał na bruneta.

– Ta kurwa go tak urządziła! – ryknął Chris, kolejny raz kopiąc Jay'a. – Kto ci, szmato, pozwolił się ubrać?! – zagrzmiał, widząc, że typ ma już zapięte spodnie.

Cisza. Chris już go nie bił, tylko przykucnął przy kieliszkach, spojrzawszy po drodze z dołu na nastolatkę i zaraz napełnił wszystkie. Zadzwonił telefon Emmy i blondyn znów skierował na nią wzrok. Urządzenie grało, lecz dziewczyna bała się odebrać, zestresowała się tylko bardziej, domyślając się, kto to. Chris usiadł obok. Komórka ucichła, ale tylko na chwilę, zaraz zagrała ponownie, co wywołało u nastolatki jeszcze większą nerwówkę.

– To wyjdź i odbierz – mruknął chłopak, więc dziewczyna wstała i udała się do drzwi. – Tylko nie mów, gdzie jesteś.

Już chciała przekraczać próg.

– I nie uciekaj. – Chris uśmiechnął się niemrawo.

Gdy wyszła na zewnątrz, telefon się wyciszył, sprawdziła więc, kto dzwonił. Zgadła, że Travis i zaraz wybrała jego numer.

– Emma? Gdzie jesteś? – rzucił zdenerwowany ratownik. – Nic ci nie jest?

– Uspokój się, wszystko w porządku.

– Gdzie jesteś? Jak odebrałaś telefon?

– Wyszłam na zewnątrz.

– To zwijaj się stamtąd, jak masz taką okazję.

– Nie mogę, nie chcę mieć kłopotów.

– Kurwa, jakich kłopotów, chcesz skończyć jak młoda?! – Chłopak już krzyczał. – Em, nie patrz na nic, tylko zrywaj się stamtąd!

– Travis, tu jest brat Amber,. Nie chcę uciekać, potem mogę mieć problemy. Oni mi nic nie zrobią – oznajmiła.

– Kurwa, Em, nie denerwuj mnie! Gdzie jesteś?! Przyjadę po ciebie!

– Travis, nie. Wszystko jest w porządku, uspokój się. Już wiem, kto zgwałcił Laurę. Oni go tu przywlekli i teraz katują . Boje się trochę, nie wiem, co im jeszcze do łba strzeli. Boję się, żeby nic poważnego mu nie zrobili, nie mówiąc o... – Dziewczyna się zacięła; na myśl, że Jay mógłby już stamtąd nie wyjść, przeszedł ją zimny dreszcz. – Ten brunet to ten Jimmy, on chyba ma coś do Laury. Strasznie się zdenerwował, a ci, którzy ją zgwałcili, to jego brat z kolegą. To ja już nie wiem, jak to się stało, że ona znalazła się w takiej sytuacji... więc musiała się chyba z nim spotkać. A Frank? Kurwa, co ona odpierdala? – Nastolatka się zdenerwowała. – Ten Jimmy... naprawdę go wzięło i nie zdziwię się, jak zrobi krzywdę temu kolesiowi, jest wściekły. Ja już nie wiem, czy ona ma z nim jakiś romans, czy jak? Nie wiem, zgłupiałam i trochę się boję tego, co będzie dalej, oni są ostro pojebani.

– Em, proszę cię, spierdalaj stamtąd – nalegał Travis.

– Nie, nie mogę, pewnie wrócę wieczorem... – wydusiła dziewczyna, mając już dość tej – jakby nie było – trochę niemiłej dla niej rozmowy.

– Em, proszę cię. – Travis nie odpuszczał.

– Travis, nie, powiedziałam, nie chcę kłopotów. Uspokój się wszystko będzie dobrze. Zadzwonię – oznajmiła nastolatka i się rozłączyła.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    Jimmy spalił Chrisowi podryw, to wyładował się na Jay’u. Normalnie masakra. Taka orgia gejów sadystów.
    Jay nawet pod strachem nie mógł sobie odpuścić, aby nie dowalić bratu – walnięty bokser.
    Atmosfera zgęstniała i teraz nie tylko ręce będą połamane i dupa rozerwana. :) Emma zaczyna luzować i ciekawość co będzie dalej, jest widzialna gołym okiem. Dobry rozdział. :)
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Dziękuję, kochana. Dla rozluźnienia zapraszam do Niepokornej, ale jest nieskończona. A weny jak nie było, tak nie ma, wkurwia mnie to okrutnie. Nieskromnie powiem, że to moje ulubione, może i Tobie przypasuje.
  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    ZielonoMi, to już czytałam o Darii i innych.😊
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Joan Tiger Od Ty łobuzico... 🤣😘
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Oż*
  • Pasja miesiąc temu
    Ohyda, że mężczyźni nie mają hamulców. Co jeszcze wymyślą? Wiadomo kaktus czeka, ale ile skazani mogą wytrzymać. Emma się wpisuje już w klimat i z tego co widać ciągnie ją do Billego. Niewiadomo, co Chris ma w głowie.
    Pozdrawiam
  • ZielonoMi miesiąc temu
    Pewnie, że nie mają, kra musi być. Pozdro.;)
  • ZielonoMi miesiąc temu
    Kara*

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania