Poprzednie częściSzare istnienie – Prolog
Pokaż listęUkryj listę

Szare istnienie cz. 9

– Mała, idź się połóż. – Poczuła ruszanie za ramię

Niechętnie wyswobodziła się z objęć bruneta.

– Która godzina?

– Dochodzi jedenasta, przespałaś cały film – Frank uśmiechnął się niewyraźnie. – Nasmaruj rękę na noc.

Po chwili rana była już nasmarowana. Frank ścisnął w ręku stary bandaż.

– Na noc nie będzie potrzebny, a ten już jest do niczego. Jutro kupimy nowy. Chodź. – Pociągnął ją do sypialni. – Łóżko wygląda na wygodne, mam nadzieje, że takie będzie. Dobranoc. – Ucałował ją w policzek i zniknął.

Nie miała odwagi rozebrać się do bielizny, położyła się więc w ubraniu. Dziwnie się czuła, będąc nieprzyzwyczajoną do tego łóżka. Po głowie chodziła jej awantura w domu chłopaka, lecz nie rozmyślała długo.

Przebudziła się w nocy. Poszła do łazienki i po powrocie zajrzała do pokoju Franka. Także spał w spodniach, nakryty jednak dresową bluzą. Mimo iż w tym okresie było gorąco, salon przez większość dnia był zacieniony, dlatego w nocy było nieco chłodno.

Tkwiła w drzwiach, przyglądając się śpiącemu. Szkoda jej było chłopaka, nie chciała, żeby marzł. W końcu zdobyła się na odwagę, wzięła koc i poduszkę ze swojego pokoju, zdjęła z chłopaka bluzę, położyła się obok i nakryła ich kocem. Od razu przytulił brunetkę, biorąc ją za prawą rękę, którą przycisnął do klatki piersiowej. Przeszło ją miłe uczucie. Przylgnął ściślej do nastolatki. Teraz miała dowód, że zmarzł, bo był nieco zimny, dłoń też miał chłodną. Nie wiedziała, czy teraz się przebudził, czy nie spał w ogóle, ale się nie odzywała. Po kilku minutach chłopak zrobił się cieplejszy i po kilku następnych dziewczyna zasnęła.

Gdy się ocknęła, od razu otoczył ją przyjemny zapach. Spojrzała na budzik stojący na telewizorze – za pięć dziewiąta. Leniwie wstała i poszła do kuchni.

– Cześć – mruknęła zaspana.

– Wyspałaś się? Zrobiłem ci naleśniki. – Frank ucałował ją w policzek, bardzo z siebie zadowolony.

– Z czego?

– Rano byłem w sklepie.

– O której wstałeś?

– Przed ósmą.

– Frank! Ty w ogóle spałeś?

– Spałem.

Nie uwierzyła, ale nie pytała więcej. Po szybkiej wizycie w łazience usiadła przy kuchennym stole, na którym stało już śniadanie. Chłopak sączył kawę.

– Czemu nie nałożyłeś sobie? – zapytała.

– Nie ma ochoty.

– Zjadłeś rybę?

– Zjem po pracy.

– Nie denerwuj mnie. Masz zjeść albo rybę, albo naleśniki, inaczej też nie chcę. – Brunetka się zirytowała.

– Mała, nie mam ochoty. Odpuść.

Migiem odsunęła swój talerz.

– No dobra, zjem dwa – mruknął chłopak, położył dwa placki na pusty talerz, polał syropem i dopiero wtedy Laura nałożyła sobie.

Męczył posiłek dobre trzy minuty, jakby jadł za karę. W końcu wcisnął ostatni kęs i odsunął naczynie

– Co to było? Jeszcze dwa – rozkazała dziewczyna.

– Laura, nie chcę! – Chłopak podniósł głos i nastolatka się wyciszyła. – Przepraszam...

Siedzieli w ciszy. Dziewczyna zjadła wszystkie naleśniki w postaci czterech sztuk i Frank zapytał:

– Dochodzi wpół do dziesiątej. Jedziemy?

– Tak.

Po drodze brunet zatrzymał się przy aptece i kupił bandaż. Laura natychmiast się oburzyła.

– Będziesz płacił za mnie całe życie? – syknęła.

– Przestań, przecież to tylko bandaż – bąknął chłopak.

Dała spokój, ale nie była zadowolona. Jak weszli do baru, wzrok nastolatki przykuły dwie dziewczyny siedzące z Amber przy stoliku. Piły piwo. Laura od razu pomyślała, co to za towarzystwo, skoro pije od samego rana. Znowu ogarnęło ją zdenerwowanie, tym bardziej, że Amber spojrzała na nią furiacko, widząc, że Frank trzyma ją za rękę. Stało się to, co brunetka przewidziała od samego wejścia do knajpy – Amber zaraz zjawiła się w szatni. W ręku trzymała papierosa.

– Wiesz co, mała suko? Nie będę się dłużej powtarzać. Od tej chwili radzę bacznie oglądać się za siebie – warknęła, strzeliła niedopałkiem w kierunku nastolatki i wyszła.

Laurę przeszedł paląco-lodowaty dreszcz. Zadeptała peta, przebrała się i szybko poszła do kuchni. Frank już zasypał kawę i herbatę dla dziewczyny.

– Siadaj, zawiążemy rękę – rzekł, więc przysiadła na stołku.

Zmienił opatrunek i zalał napoje.

– Mała. Czy ona nadal cię atakuje? – zapytał znienacka.

– Nie.

– Laura, mów prawdę. Przecież wiem, że szlag ją trafia. Już dawno dałem jej do zrozumienia, że to, co było, nigdy nie wróci, ale ona dąży uparcie. Zresztą zawsze była zawzięta. Znam jej charakter i wiem, że łatwo nie odpuszcza. Co ci powiedziała w szatni?

– Nic, brała coś z szafki.

– Oj mała... masz mnie za idiotę? Czemu nie chcesz powiedzieć? Nie chcę, żeby cię nagabywała. Nie posłuchała Travisa, to posłucha mnie.

– Powiedziałam prawdę i skończ już, dobrze?! – Laura się zdenerwowała.

– Nie rozumiem cię… – podsumował chłopak i odwrócił się do kubka z kawą.

 

Do dwunastej wydali tylko sześć porcji kanapek z frytkami i cztery sałatki, resztę czasu spędzili na pogaduszkach.

– Gdzie jest Matt? – zapytała nagle Laura.

– Nie mam pojęcia, też się nad tym zastanawiam. I co najdziwniejsze – nie zadzwonił, że nie przyjdzie.

Po chwili Frank wziął komórkę i wystukał numer przyjaciela. Czekał chwilę.

– Ma wyłączony telefon, to dość dziwne. Jack! Czy Matt dzwonił, że nie przyjdzie?! – wrzasnął przez wnękę chłopak.

– Nie!

Wrócił do Laury i zasypał trzecią kawę.

– Czy ty nie przesadzasz czasem z tą kawą? – spytała surowo brunetka.

– Trzecia kawa od ósmej to niedużo. Zrobię słabszą.

– Zjedz coś.

– Nie chcę, zjem w domu.

– Frank. Zjadłeś dwa naleśniki, a wczoraj nie jadłeś kolacji. Mnie zmuszasz do posiłków, a sam ignorujesz moje prośby. – zniesmaczyła się dziewczyna.

– Mała, daj spokój, widzisz, że nie mam przez to wszystko apetytu. Muszę zorganizować jakieś rzeczy do domu i nie mam pojęcia, skąd?

– Pomogę ci, w chacie mam od groma garów. Do wyboru, do koloru. – Laura się zaśmiała.

– Przestań...

– Co, przestań? Zajedziemy do mnie i sam zobaczysz, co się dzieje w szafkach. Przecież my nie używamy nawet połowy tych rzeczy.

– Mała, tak nie wypada...

– Ale dawać takie drogie prezenty to wypada, tak? – wyjechała nastolatka, gasząc chłopaka dokumentnie.

– Dobrze, zobaczymy… – mruknął Frank.

Kolejny raz zdziwiło go jej zachowanie dziewczyny, która z dnia na dzień robiła się coraz bardziej nieustępliwa.

– Widzę, że wychodzi z ciebie diabełek. – Uśmiechnął się, obejmując sympatię.

– Bo nie lubię, jak ktoś się upiera, zwłaszcza, że ten upór jest całkiem bezpodstawny.

– A może tobie coś zrobić? Jesteś głodna? Już piętnaście po dwunastej. – Chłopak szybciutko zmienił temat.

Zjedli i Laura poszła do łazienki, rozglądając się za Amber. Ta się jednak nie zjawiła. Gdy wróciła, chłopak kończył kawę, ale znowu błądził gdzieś myślami.

– Musimy znaleźć inną robotę, mam dość siedzenia bezczynie… w ogóle mam dość tej knajpy – wyskoczył, biorąc Laurę za rękę.

– Gdzie? Ty masz szanse, świetnie gotujesz i masz studia, ja nic nie znajdę.

– Znajdziesz, trzeba przejrzeć ogłoszenia.

– Myślisz, że nie przeglądam? Fakt, od czasu pracy tu nie czytałam nic, ale szukałam wcześniej. Mówią, że jestem za młoda, do tego się nie uczę, a oni woleliby studentów...

Zadzwonił telefon bruneta.

– Tak?

W słuchawce przez chwilę szemrał jakiś głos.

– Co takiego?! Kiedy?! – Frasnk zerwał się z miejsca.

Rozmówca ponownie zabrał głos i trwało to dość długo.

– Kurwa! – Zaklął chłopak i znów przez chwilę słuchał dzwoniącego. – Kim, uspokój się, bo nic nie rozumiem.

Laura bacznie obserwowała kumpla i sama zaczęła się powoli niepokoić.

– Dobra, przyjadę od razu po pracy – poinformował brunet i rozmowa się zakończyła.

Spojrzał na Laurę. Gdy zobaczyła jego porażającą minę, przeszedł ją mrożący dreszcz – chłopak był calutki blady.

– Pobili Matta. Leży w szpitalu i jest w krytycznym stanie – wyjąkał w końcu.

Pod dziewczyną nogi się ugięły i momentalnie stanął jej w głowie tekst: „masz przejebane!”. Sparaliżowana nie mogła wydusić słowa, podobnie wyglądał Frank, który przysiadł na stołku.

– Dzwoniła jego siostra, z którą mieszka. Siedzi w szpitalu od wczoraj.

Laura milczała, zszokowana. Była pewna, że to Amber go tak urządziła.

– Policja mówi, że napadli go pod domem, jak wysiadł z samochodu. Dwaj faceci zauważyli, jak go kopią, ale kiedy podbiegli, tamci wsiedli do samochodu i zwiali – oznajmił chłopak, ciężko wydobywając słowa.

To kompletnie dobiło dziewczynę i od razu pomyślała o Travisie. Siedziała w milczeniu, błądząc z zaświatach, w końcu pękła. Zerwała się jak oparzona, wbiegła do łazienki i uderzyła przeraźliwym płaczem. Po chwili usłyszała:

– Mała, co jest?

– Nic. Wyjdź stąd!

– Laura...

– Zostaw mnie w spokoju!

Po chwili trzasnęły drzwi łazienki. Tkwiła tam ponad kwadrans, w końcu Frank ponownie wtargnął do pomieszczenia.

– Laura, co się dzieje? Wyjdź.

– Za chwilę – mruknęła dziewczyna, pociągając nosem.

Po kilku chwilach wyszła i stanęła przy zlewie, aby przemyć twarz. Ręce telepały jej się na wszystkie strony, o bólu całkiem zapomniała. Jak wyszła z toalety, zatrzymała ją Amber, która najwyraźniej znów na nią polowała.

– Wnioskuję, że już wiesz, co się stało. Radzę nie zwierzać się policji, bo twój brat skończy tak samo – rzuciła beznamiętnie. – A co do naszych spraw? Jak już powiedziałam – jeszcze porozmawiamy – dodała i odeszła, zostawiając zatrwożoną nastolatkę w korytarzu.

Przerażona dziewczyna wróciła do kuchni.

– Co się stało? – zapytał niezwłocznie brunet.

– Nic, musiałam chwilę ochłonąć.

Chłopak dobrze wiedział, co się dzieje, lecz nie zdążył zacząć przesłuchania, bo rozległ się dzwonek przy barze. Zaraz miał kartkę w ręku.

– Mała, zrobisz frytki? Muszę zrobić sosy w trybie natychmiastowym, choć Matt jest od tego specem – wydusił.

–Tak. Ile?

– Sześć porcji.

Nastolatka włączyła urządzenie i Frank podał jej mrożonkę. Tępo gapiła się w światełko i cały czas nachodziły ją coraz bardziej przerażające myśli – to o bracie, to o skatowanym kumplu. Nie zauważyła nawet, że dioda zmieniła kolor.

– Mała, obudź się. – Pogładził ją po policzku

Chwyciła ziemniaki i naładowała cały kosz. Zawisła nad urządzeniem, starając skupić się na pracy, lecz mimowolnie przychodziły jej do głowy coraz to okropniejsze rzeczy. Oczami wyobraźni widziała już, jak kopią jej brata, który leży nieprzytomny, zalany krwią, i mimo najszczerszych chęci, za nic nie mogła odpędzić od siebie tego uporczywego obrazu. Do tego słowa: „w stanie krytycznym” totalnie dobiły nastolatkę. Od razu zaczęły się rozmyślania: że Matt nie żyje, że Amber nie żartuje i robi się coraz bardziej nieobliczalna; że zna jej adres, a Travis często wychodzi z domu”. Zrozumiała, że jeśli nasłała na Matta kolegów, którzy o mało go nie zabili, to może posunąć się do wszystkiego. Jeżeli za razy, które dostała, tak skopali chłopaka, to co im każe zrobić z zazdrości o faceta...

– Laaaura! – wrzasnął nagle Frank, wyjmując koszyk, w którym ziemniaki wysmażyły się już na ciemny brąz.

– Przepraszam – wycedziła zakłopotana brunetka.

– Idź, napij się czegoś, sam usmażę – oznajmił, wywalił frytki do kosza i wrzucił następne.

Nie sprzeciwiała się. Szczerze mówiąc – miała wszystko w dupie. Usiadła na krześle z boku stołu, z miną skazańca. W głowę nadal świdrowały te same, niewdzięczne myśli, które z każdą sekundą robiły się coraz brutalniejsze. Potem widziała już pobitego Franka, siebie, matkę, żółty samochód sprzed domu i rozbitą szybę. Do tego przypomniał jej się przyjemny dotyk kumpla z pracy, a po nim słowa: „radzę oglądać się za siebie”. Nie stąd, ni zowąd wymyśliła sobie zdanie, wypowiadane przez matkę: „Travis nie żyje”.

Kompletny mętlik opanował jej głowę, jedna myśl goniła drugą, każda gorsza od poprzedniej.

– Laura, co z tobą? – Ukucnął przed nią. Nie zauważyła nawet, kiedy wydał zamówienie.

Nie wytrzymała dłużej.

– To wszystko przeze mnie! – rzuciła, na powrót uderzając płaczem.

– Co przez ciebie?

– Amber przyczepiła się do mnie w szatni i Matt stanął w mojej obronie. Na pewno za to go pobili! – Rozpłakała się jeszcze bardziej.

– Mała, ja dobrze wiem, czyja to sprawka. Nic nie jest przez ciebie. Czy to ty ją zaczepiłaś? Nie widziałem zajścia, ale Matt jest porywczy i być może trochę przesadził. Lecz to nie usprawiedliwia tej wywłoki, za daleko się posunęła. Musisz powiedzieć o tym policji.

– Nie! – spanikowała. dziewczyna – I ty też nic nie mów!

– Laura! Ona musi za to odpowiedzieć.

– Nie, błagam cię, nic nie mów! Boję się o brata! Proszę cię… – histeryzowała, zapłakana.

– Dobrze, uspokój się. – Chłopak przytulił do siebie jej twarz. – Nic nie powiem, załatwimy to inaczej.

– Nie, nic nie załatwiaj!

– Spokojnie, nikt się o niczym nie dowie, zwłaszcza Amber. Uspokój się już…

Zgrała komórka chłopaka i Laurę natychmiast zmroziło.

– Słucham? – rzucił brunet i po krótkim monologu dzwoniącego odparł: – przyjedź do mnie do pracy, nie mam jak wyjść. I kup mi gazetę.

Frank się rozłączył i ponownie przytulił brunetkę, która nadał szlochała.

– Mała. Przestań już, bo sam się zaraz rozpłaczę. Mattowi nic nie będzie, to twardy zawodnik. Nie raz już oberwał. – Uspokajał roztrzęsioną dziewczynę.

Włączył wodę i zasypał kawę. Spojrzała na niego karcąco.

– Frank, ty wcale nie spałeś, nie piłbyś tyle kawy.

– Nie spałem, ale zasnąłem, jak przyszłaś w nocy. Było po trzeciej, więc spałem około pięciu godzin. Jesteś cieplutka. – Chłopak się uśmiechnął, ale Laurze nie było do śmiechu, nadal obojętnie gapiła się w podłogę.

Amber weszła do kuchni i włączyła frytkownicę, po czym obcesowo spojrzała na Laurę. Widoczne było zadowolenie na jej twarzy. Frank natychmiast wstał, chwycił ją za fraki i poprowadził przed siebie.

– Nie masz wstępu do tej kuchni – oznajmił, wypchnąwszy ją agresywnie przez próg.

Zaraz wychylił się przez wnękę.

– Ile porcji?!

– Dwanaście. Cztery sosy paprykowe i osiem czosnkowych!

Czerwonych było sporo, ale białych tylko dwa, więc musiał dorobić. Rzucił frytki koło urządzenia, chwycił majonez, czosnek i stanął obok frytkownicy.

– Ja zrobię, nie rozerwiesz się przecież – powiedziała nastolatka, stając przy chłopaku. – Już nie spalę – mruknęła.

– Ok.

Starała się wyłączyć natrętne myśli i skupić tylko na urządzeniu. Słowa Franka: „To twardy zawodnik” trochę podniosły dziewczynę na duchu, ale było to znikome pocieszenie. Do do tego głowa zaczęła ją boleć od natłoku rozważań. Zaświeciło się zielone światełko i Laura wrzuciła ziemniaki, ale zaraz zwróciła się do przyjaciela:

– Frank. Tych frytek jest chyba za mało?

Spojrzał w koszyk.

– Pewnie, że za mało. – Uśmiechnął się i przyniósł z chłodni nową torbę, którą otworzył i położył przy nastolatce.

– Dzięki – bąknęła i dorzuciła ziemniaków, zapełniając cały pojemnik.

Niedługo potem przekąska była już złota i dziewczyna wyciągnęła sitko z tłuszczu. W chwili obecnej wydawało jej się ono wyjątkowo lekkie. Chłopak już przetarł kilka ząbków czosnku, które rozprzestrzeniły się zapachem po całej kuchni. Intensywny aromat, w połączeniu ze zdenerwowaniem sprawiły, że Laurze w końcu zrobiło się niedobrze. Frank zauważył jej dziwną minę.

– Nie lubisz czosnku? Przecież jadłaś sos Matta.

– Drażni mnie ten zapach.

– Nie wiem, jakie byłoby życie kucharza, gdyby czosnek nie istniał. No i smak potraw… nie byłoby go – wyznał cwaniacko brunet się i szerzej pootwierał wszystkie okna. – Idź, usiądź przy oknie, zaraz się wywietrzy – powiedział i zabrał się za zapełnianie pojemniczków.

Zamówienie było gotowe w okamgnieniu, chłopak ruszał się w kuchni błyskawicznie. Nagle rozbrzmiał z wnęki głos barmana:

– Frank, ktoś do ciebie!

23-latek wyjrzał na salę i krzyknął:

– Chodź do kuchni!

Po chwili w pomieszczeniu pojawiła się Becky, która uścisnąwszy brata, przywitała się z Laurą.

– Siadaj – brunet dał jej krzesło. – Chcesz kawę?

– Jak masz mleko, to chcę, ale słabszą.

Po chwili Frank wręczył jej kubek z ciemnym płynem, mleko i cukier.

– Jak się czujesz? – zapytała przybyła. – Matka jest wściekła, pożarła się ze starym i spała w salonie. Darli się pół wieczoru.

– Dobrze. Mam kilka garów i dwie patelnie, – żyć, nie umierać... – Zaśmiał się ironicznie. – Jakbym miał jeszcze żaroodporne naczynie lub brytfankę, byłbym w siódmym niebie!

– Trzymaj. Matka rano mi dała i powiedziała, że masz wziąć. – Becky podała bratu kilkanaście studolarowych banknotów. – Mówiła też, że jak będzie w mieście, to przeleje ci na konto trochę kasy, żebyś mógł jako tako urządzić to mieszkanie. O której kończysz? Może pojedziemy razem coś kupić?

– Po pracy muszę jechać do szpitala, ktoś wczoraj skopał Matta. Kim panikuje, muszę z nią pogadać – oznajmił Frank, któremu znów zrzedła mina.

– Jak to: „skopał”? Za co?

– Jest tu jedna zadziorna suka, z którą nie był w najlepszych stosunkach. Prawdopodobnie ona go tak urządziła. Widziałaś ją pewnie przy barze – wyjaśnił chłopak i od razu spojrzał na młodszą z dziewczyn – jej wyraz twarzy był dość unikalny.

– Mała, wyluzuj już. – Wziął ją za rękę.

– Wszystko ok, po prostu głowa mnie boli – odparła nastolatka i nie kłamała – głowa pękała w szwach.

Chłopak podniósł się z krzesła i ruszył do apteczki.

– Nie ma żadnej tabletki! Pójdę, zobaczę na barze! – krzyknął i wyszedł z kuchni.

– Wszystko w porządku? – zapytała Becky, widząc przybitą minę dziewczyny.

– Tak.

– Mam do ciebie prośbę. Przebywasz z Frankiem prawie cały dzień, jakbyś zauważyła, że coś złego się z nim dzieje, zadzwoń do mnie, ok? – poprosiła, dając Laurze karteczkę z numerem. – Ma doła za tę knajpę, czekał na nią tyle czasu. Martwię się o niego.

– Nie ma sprawy, zadzwonię. – Brunetka się uśmiechnęła, siostra chłopaka wpływała na nią bardzo pozytywnie. – Nie rozumiem tylko jednego. Dlaczego wasz ojciec w ogóle dał na ten remont, jeśli teraz dąży do tego, żeby to wszystko nie wypaliło? – wyjechała bez ogródek.

– Nie mam pojęcia. Może miał nadzieję, że Frank zmieni zdanie co do pełnienia funkcji w tej restauracji, albo chciał pokazać, że go stać. Nie wiem, co się z nim stało? Jest chirurgiem i odkąd kilka lat temu zmienił szpital, zrobił się strasznie przemądrzały.

– Widzę, że coraz lepiej się dogadujecie. To miło! – rzucił nagle chłopak i dał Laurze tabletkę. – Nie było w apteczce, skoczyłem do sklepu.

Nastolatka podziękowała i popiła lek.

– Na wynos! – zagrzmiał Jack.

Frank wziął świstek i włączył sprzęty.

– Chcesz coś zjeść? – zapytał siostrę.

– A co masz?

– Hamburger, cheeseburger, frytki, kiełbaska z grilla, stek, sałatka z kurczakiem, kurczak w panierce, kulki ziemniaczane. Nie za duży wybór, ale sama widzisz, co to za miejsce... żałosne. Kupiłaś mi gazetę?

– Tak, ale zapomniałam wziąć z samochodu. To zrób mi kanapkę z serem i frytki, ale nie dużo. Będę miała lunch z głowy. – Becky się uśmiechnęła.

Laura się podniosła i podeszła do bruneta.

– Ja zrobię frytki.

– Posiedź, pogadaj z Becky, niech głowa przestanie boleć. To tylko cztery porcje. Też

coś zjesz?

– Nie.

– Siadaj, raz dwa to zrobię.

Operację z kanapkami wykonał w trybie natychmiastowym i po chwili odezwały się zanurzane w oleju frytki.

– Szybko mu to idzie – oznajmiła Becky.

– Wiem – odparła nastolatka.

– Jak twoja ręka?

– Trochę lepiej.

– Zagoi się. A co z Mattem, wiecie coś więcej?

– Nie wiemy, Frank się potem dowie.

– Co się stało? – dopytywała Becky, zauważywszy minę koleżanki.

– Nie, głowa mi doku...

Nagle rozległ się brzdęk tłuczonego naczynia.

– Kuuur...! – wrzasnął chłopak.

Jeden z talerzy spadł na ziemię i rozsypał się na kilka drobnych odłamków. Brunet zapakował jedzenie, zaniósł na bar i wziął nowy talerz. Po chwili postawił przed siostrą cheeseburgera i sporą garść frytek.

– Dzięki, braciszku. Ile się należy?

– Wszystko już zapłacone – mruknął i ruszył sprzątnąć pobite naczynie.

Amber weszła do kuchni.

– Chyba ci powiedziałem, że nie masz tu wstępu! – huknął Frank, nie odrywając się od zamiatania.

– Spieprzaj!

Chłopak ponownie wyprowadził ją za fraki, trzymając prawie w powietrzu.

– Widzę, że też chcesz się doigrać – zagroziła dziewczyna i zniknęła.

Brunet się tylko uśmiechnął i wznowił przerwaną pracę. Laura momentalnie zdenerwowała się tekstem oponentki. Frank skończył porządki i usiadł koło dziewczyn.

– Dlaczego ją zaczepiasz?! Nie odzywaj się do niej! – wyskoczyła rozgorączkowana nastolatka.

– Spokojnie. Ona mnie nie ruszy, zapewniam cię – Chłopak chwycił jej za rękę i spojrzał na – szesnasta dwie.

– Idź po tę gazetę – poprosił siostrę.

Przyniosła prasę i oznajmiła:

– Spadam. Jak będziesz chciał jechać po jakieś zakupy, dzwoń. Dzięki za żarcie. – Ucałowała go w policzek. – Trzymaj się. – Uśmiechnęła się do Laury i zaraz jej nie było.

Frank wyjął pieniądze, które mu dała i przeliczył – tysiąc dwieście dolarów.

– Skąd ta pewność, że cię nie ruszy? Widzisz, na co ją stać. – Laura od razu wznowiła temat.

– Stąd, że nadal mnie kocha. Do kogo będzie wzdychać, jak położy mnie do szpitala? – Zaśmiał się chłopak.

– Jasne, śmiej się! – zagrzmiała brunetka, pałając gniewem.

– Mała, czemu się tak denerwujesz? Nic się nie stanie, obiecuję. – Przytulił ją mocno, po czym chwycił gazetę. – Zobaczmy...

 

– Ile ty w ogóle tu zarabiasz? – zapytał.

– Sto sześćdziesiąt dolców tygodniowo.

– To jeszcze nie najgorzej, bo praca nie jest ciężka, ale szkoda twoich nerwów na tak śmieszną sumę. Ja dostaję dwieście czterdzieści tygodniowo, ale odliczając teraz mieszkanie, zostaje trzysta sześćdziesiąt na życie, opłacę rachunki, zatankuję, to może stówa na żarcie mi zostanie. W końcu schudnę. – Roześmiał się sztucznie.

– I jeszcze chciałeś jeść w restauracji – stwierdził z niesmakiem Laura.

– Jakbyśmy raz zjedli, świat by się nie zawalił. Poza tym matka mi pomo...

Nagle do kuchni weszli dwaj mężczyźni.

– Dzień dobry. Śledczy Martins i śledczy Burrows. Musimy zadać państwu kilka pytań – oświadczyli, grobowo poważni.

Laurze od razu powietrze stanęło kołkiem w gardle i jedna myśl przeszła przez głowę: „Frank, nic im nie mów”.

– Przejdźmy do innego pomieszczenia. – Nad nastolatką stanął wysoki typ. Był dość młody, miał około trzydziestu, może trzydziestu dwóch lat i w pełni wzbudzającą zaufanie twarz. Jego czarne potargane włosy i lekki zarost bardzo dodawały mu męskości. Zaprowadził brunetkę do szatni.

– Usiądź. – Wskazał jej krzesło.

Wyjął notatnik i usadowił się naprzeciwko nastolatki.

– Znasz Pana O'Donnella? – zapytał.

Dziewczyna przez te nerwy kompletnie nie załapała, o co mu chodzi.

– Matta... – sprostował i Laura się obudziła.

– Tak – wydusiła.

– Zauważyłaś, aby miał jakieś problemy w pracy albo poza nią?

– Nie.

– Dobrze się znacie?

– Nie bardzo, pracuję tu dopiero trzeci tydzień.

– Czyli wcześniej go nie znałaś?

– Nie.

– Nie wspominał o jakichś kłopotach, może był poddenerwowany? Zauważyłaś coś dziwnego? – Facet męczył ją pytaniami, a ona marzyła tylko, żeby już sobie poszedł.

– Nie, zachowywał się normalnie.

Koleś z racji zawodu od razu zauważył, że dziewczyna zachowuje się bardzo nerwowo.

– Młoda, nie ukrywasz czegoś? – Uśmiechnął się.

– Nie.

– To dlaczego się denerwujesz?

– Nie wiem. Może dlatego, że nigdy nie przesłuchiwała mnie policja – syknęła nastolatka.

– Laura... Jeśli coś wiesz, powiedz. Nie stanie ci się żadna krzywda – naciskał gliniarz, patrząc na dziewczynę ciepłym matczynym wzrokiem.

– Ale ja nic nie wiem, znam go tylko z pracy – wydusiła Laura, ciężko nabierając powietrza.

– Laura, nie kłam.

– Nie kłamię.

– To dlaczego nie patrzysz mi w oczy? – wyjechał policjant.

Dziewczyna nie odpowiedziała, nie umiała. Cały czas usilnie starała się skupić swoją uwagę na gliniarzu, ale chcąc, nie chcąc, jej wzrok co chwila gdzieś uciekał.

– Co się stało z twoją dłonią? – ciągnął facet.

– Oparzyłam się.

Stróż prawa przypatrywał się jeszcze chwilę dziewczynie, ale widząc, że nic nie wskóra, w końcu rzekł:

– No dobrze, nie będę cię dłużej męczył. Jakbyś jednak coś sobie przypomniała, skontaktuj się ze mną. – Dał jej wizytówkę. – To jest numer mojej komórki, dzwoń o każdej porze.

– Dobrze.

– Chodź. – Facet wstał i ruszył w stronę kuchni, a za nim spięta brunetka. Mike, skończyłeś?! – krzyknął do kolegi z końca pomieszczenia.

– Tak, już idę.

Mężczyzna za chwilę podszedł do młodszego kolegi, który zwrócił się jeszcze do Laury:

– Laura, pamiętaj: nie bój się i dzwoń. – Znów się uśmiechnął.

– Dobrze – wybełkotała.

Gliniarze wyszli, nastolatka od razu przeszyła Franka pytająco-błagalnym wzrokiem.

– Nic mu nie powiedziałem. Ale mała... tak nie można, ona musi za to odpowiedzieć – rzekł brunet.

– Wiem, ale Travis...

– Spokojnie, nie denerwuj się. Mówiłem, załatwimy to inaczej... po cichu.

Laura nie zdążyła tego skomentować, bo za chwilę do kuchni wszedł Ben i od razu wyjechał do chłopaka:

– Frank, co się dzieje w tym lokalu? Z jakiej racji czepiasz się Amber?

– No kurwa, nie mów, że się poskarżyła?! – Chłopak uderzył głośnym śmiechem.

– Nie, Jack widział zajście i mi powiedział.

– Zajście?! Do cholery, jakie zajście?! – Frank rechotał na całego. – Wywaliłem ją z kuchni, bo nic nie robi, tylko plącze się pod nogami. I co? Dalej będziesz łykał jej durne żale?! – Brunet zaczął się unosić. – Już dawno ci mówiłem, żebyś ją wywalił! Jest opryskliwa, wprowadza zamieszanie i skaleczyła małolatę!

– Ale chyba pracuje tu dłużej. Wcześniej jakoś nie było problemów, więc wniosek nasuwa się sam...

– Że co?! – zagrzmiał brunet, zrywając się z miejsca – No… powiedz mi jeszcze, że to wina Laury!

Nastolatka siedziała cała sztywna, bojąc się poruszyć.

– Prosiła się o to, tak?! – huczał Frank, podstawiając oparzoną dłoń dziewczyny pod nos szefa.

– Słyszałem, że to był wypadek.

– Wypadek to się wydarzył dwadzieścia trzy lata temu przy poczęciu tej wywłoki!

– Frank, grzeczniej. I nie życzę sobie, abyś wyganiał ją z kuchni. W końcu też ma jakieś obowiązki – oświadczył Ben.

– Obowiązki?! Kurwa, obowiązki?! Cały dzień siedzi dupą za barem i popija kawę, a może robi też coś innego... nie wnikam! – Brunet uśmiechnął się cynicznie.

– Dobra, nie będę przedłużał tej dyskusji, swoje powiedziałem.

– Posuwasz ją, czy jak? Nie rozumiem twojej postawy – stwierdził Frank nieco ciszej.

Laurę zamurowało, w końcu gadał z szefem.

– Nie. Zawsze dobrze pracowała, póki...

– Póki co? Zanim nie zatrudniłeś młodej, nie? – syknął ironicznie Frank. – Wiesz co? Mam dość ciebie i tej meliny. Proszę bardzo, teraz twoja pupilka będzie miała aż nadto miejsca w kuchni. Idziemy – rzekł do Laury, chwytając ją za rękę i poprowadził w stronę przebieralni.

– Frank! – krzyknął Ben, ale chłopak ani myślał się zatrzymywać.

Zaprowadził dziewczynę do szatni.

– Przebieraj się! – rozkazał i wyszedł.

Kompletnie osłupiała Laura odprowadził go wzrokiem, ale za moment zrobiła to, o co prosił. Frank po dwóch minutach pojawił się w jej szatni, też już przebrany.

– Gotowa?

– Frank, zrezygnujemy z pracy? Ja sobie poradzę, ale co z tobą? – zagadnęła dziewczyna.

– Znajdę inną, tobie też czegoś poszukamy. Chodź już – ponaglał chłopak.

Wyszli z zaplecza i Ben od razu podskoczył do bruneta.

– Frank, rzucasz pracę? Mogłeś mnie wcześniej powiadomić, skąd ja teraz wezmę pracowników? – jęczał.

– Przecież masz swoją ulubienicę, poradzisz sobie – odparł Frank, prowadząc Laurę do drzwi.

– Zostań! – apelował szef, ale chłopak miał to gdzieś i po chwili siedział już z dziewczyną w Toyocie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Joan Tiger 3 miesiące temu
    Musiałaś pobić Matta – nie ładnie; taki fajny chłopak. ☹ Laura wychodzi ze skorupy. Jeszcze parę takich incydentów i będzie twarda jak Amber. Wreszcie opuścili ten zakład. Przecież to gniazdo żmij. 😉 Przy setnym rozdziale, będzie można z tego zrobić cienką książkę kucharską. 😊Trochę się poczepiam: za dużo tego w stylu: jesteś głodna, jadłaś coś, zrobić ci coś itp., jak dla mnie, bo cały czas się to powtarza, ale to tylko moje odczucie i możesz je totalnie olać. :))) Co do przemocy, to jest git.
  • ZielonoMi 3 miesiące temu
    No widzisz? Miałam zmienić, choć wydawało się, że jest tego mniej. Muszę się bardziej przyłożyć, bo faktycznie chyba przesadzam. Celowo piszę, jak się gotuje to i owo, może ktoś skorzysta?🤣 Matt musiał oberwać, bo jest tym dobrym.🤣 Co do przemocy - na razie jest git, potem mnie opierdolisz, że pojechałam po bandzie.😁
  • No, no ale się porobiło. Amber działa i powoli Laura nabiera rumieńców. Szkoda Matta i po co to ci było tak urządzić go... Myślę, że przeżyje. Dialogi jak dialogi kuchenno aferowe. Tutaj jest potrzebna Magda Gessler do rewolucyjnej odnowy. Pokazałaby wszystkim gdzie ich miejsce.
    Frank także dostał ostrzeżenie. Robi się niezły kryminał.

    Pozdrawiam
  • Zaciekawiłaś i dlatego zapraszam do naszej zabawy O!
  • ZielonoMi 3 miesiące temu
    Niepowtarzalny Styl z Opowi Tzn? Bo chyba jest ich kilka. :D
  • ZielonoMi 3 miesiące temu
    NSzO u mnie? <oczy> Witam i dziękuję za komentarz.
  • ZielonoMi
    Niepowtarzalnych O!
  • Pasja 3 miesiące temu
    No i kolejna odsłona Amber. wydaje mi się, że pomiędzy Frankiem i nią, są jakieś niedokończone sprawy z przeszłości. Porzucenie pracy otwiera im nowy rozdział. Czy potrafią uwolnić się od Amber?

    Miłego popołudnia
  • ZielonoMi 3 miesiące temu
    Nie będę spojlerować, wylezie w praniu. Boję sie tylko, że w późniejszych częściach za ostro pojechałam, ale taka już moja "pisarska" natura. Miłego. ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania