Poprzednie częściSzare istnienie – Prolog
Pokaż listęUkryj listę

Szare istnienie cz. 13

Zbudziło ją pukanie do drzwi. Nie zareagowała. Przekręciła się do nich twarzą, nie podnosząc powiek. Travis nie zastukał ponownie, tylko wszedł do sypialni.

– Młoda, wstawaj, już szósta. Zamówiłem żarcie. Matka pojechała do ciotki i zostanie u niej przez dwa dni. Wzięła urlop i chce trochę odpocząć.

– Dawno jej to mówiłam – mruknęła Laura, nie otwierając oczu.

Po tej dość długiej drzemce wrażenia ze spotkania nieco wyparowały, lecz po przebudzeniu napastnik natychmiast stanął dziewczynie przed oczyma.

– Wstawaj mówię. Jadłaś coś? – Chłopak zawisł nad jej łóżkiem.

– Jajecznicę.

– Tylko...? Zamówiłem steki i frytki, bo wiem, że lubisz. Ruszaj tyłek – rozkazał i nastolatka w końcu usiadła na łóżku.

Wzięła maść z biurka i powoli nasmarowała ranę. Cierpiała, ale nie wydała z siebie żadnego odgłosu.

– Mocno boli?

– Trochę boli, ale już nie tak, jak na początku. Da się wytrzymać.

– Powinienem powybijać jej zęby za tę twoją rękę.

Zrobiła większe oczy – totalnie ją zaskoczył. Skąd wie? Na pewno Frank mu powiedział – pomyślała. Ogarnęła ją lekka złość, ale postanowiła nie zahaczać o ten temat bruneta.

Rozległ się dzwonek do drzwi.

– Ruszaj się, przywieźli żarcie – zarządził Travis.

Nastolatka niechętnie wstała i ruszyła za bratem. Klapnęła na kanapie w salonie za chwilę chłopak postawił przed nią pudełko i puszkę z napojem.

– Nie będę jeść. Obiecałam Frankowi, że przyjadę na zapiekankę. Jak ją w siebie wcisnę po tym kawale mięsa?

– Dobra, jak chcesz. – Travis uśmiechnął się cynicznie.

– Co cię tak cieszy?

– Mnieee...?

– Spieprzaj! – Laura się wkurzyła i poszła do kuchni, zadzwonić.

Frank odebrał bardzo szybko.

– No, mała, masz szczęście... – Rozweselił się. – Dlaczego tak późno?

– Spałam.

– Jeśli jesteś gotowa, to zaraz przyjadę.

– Jestem.

– Dobra, zaraz będę.

Dziewczyna wróciła do brata.

– Dać ci prezerwatywę? – wyjechał nagle chłopak.

Dziewczyna oniemiała.

– Frank może być nieprzygotowany. Czasami facet nie jest w stanie przewidzieć, co nastąpi – Uśmiech Travisa się powiększył.

– Nie bądź taki mądry. Poza tym Frank na pewno szybciej by o to zadbał, niż ty zdążyłbyś pomyśleć, gówniarzu!

– Ooo, małolata się stawia.

– Bo mam dość twoich docinek.

– To nie żadne docinki, to zwykła rozmowa brata z młodszą siostrą. – Chłopak momentalnie spoważniał. – Masz dopiero osiemnaście lat, więc się o ciebie troszczę.

Laura już nie dyskutowała, nie miała ochoty o tym rozmawiać. Travis również dał spokój i zabrał się za posiłek.

Dziesięć minut później ponownie rozbrzmiał dzwonek i Laura udała się do drzwi. Mina Franka była nieco dziwna.

– Wejdź – powiedziała, gdyż stał jak kołek.

– Nie, jedźmy do mnie – wycedził.

– Co się stało?

– Nic, wskakuj w buty i chodź. Zapiekankę wyłączyłem pięć minut temu, będzie jeszcze gorąca.

Nie dyskutowała, tylko nałożyła adidasy i poszła do salonu.

– Jadę do Franka. – oświadczyła bratu.

– Wracasz dziś?

– Nie wiem.

– Co z basenem?

– Na którą idziesz?

– Na dziesiątą.

– To jakbym nie wróciła, spotkamy się za dziesięć dziesiąta przed wejściem.

– Ok.

Wsiedli do auta i Frank agresywnie ruszył. Nadal miał osobliwy wyraz twarzy.

– Co się stało? – Dziewczyna ponowiła pytanie.

– Powiem ci w domu.

Laurze od razu przeszedł przez myśl Matt: Coś z nim nie tak. A może...?

Zimno jej się zrobiło na samą myśl. Wlepiła wzrok w szybę. Gdy pojawił się Frank, Jimmy natychmiast zniknął z jej głowy, ale teraz, w samochodzie, powrócił. Po chwili jednak na znów ustąpił miejsca dwudziestotrzylatkowi. Przypatrywała mu się próbując dociec, co jest grane.

Nagle samochód gwałtownie się zatrzymał i gdyby Laura nie zapięła pasa, zaryłaby nosem w deskę rozdzielczą.

– Przepraszam – bąknął chłopak. – Pójdę, kupię wódkę, napiłbym się drinka. Idziesz ze mną?

– Nie, idź sam, będzie szybciej.

– Chcesz coś?

– Nie.

Gdy dotarli do mieszkania, Frank od razu wyjął z reklamówki dużą wódkę, sok grejpfrutowy i siatkę cytryn.

– Chcesz drinka z sokiem, czy swojego?

– Obojętnie.

Zrobił dwa trunki z cytryną i zaniósł na stół. Objął nastolatkę.

– Jesteś głodna?

– Trochę.

Jednak zrobiłem z ziemniakami. Pojechałem z matką po pościel, a potem się nudziłem, więc miałem czas na przygotowanie takiej. No i jest smaczniejsza. – Brunet w końcu się uśmiechnął. – Kupiłem ci piżamę, w razie, gdybyś chciała jeszcze kiedyś przenocować. W ciuchach marnie się śpi. Brałem na oko, ale myślę, że będzie dobra. – Wziął torbę stojącą koło kanapy i wyjął z niej bawełniany, morelowy strój. Składał się z krótkich spodenek i koszulki na ramiączkach.

– Dzięki, ale nie musiałeś. Wzięłabym z domu. – rzucił zakłopotana dziewczyna.

– Jak rozmiar?

– Będzie dobra.

Chłopak znowu się rozweselił i poszedł do kuchni. Udała się za nim.

– Zrobiłem też sałatkę, bo wiem, że lubisz. – Wyjął z lodówki miskę z zieleniną, którą wręczył ukochanej.

– Zanieś do pokoju, nałożę kolację.

Za moment siedzieli nad talerzami. Przekładane szynką, grzybami i śmietanowym sosem ziemniaki były świetne. Laura zjadła wszystko i twarz bruneta rozpromieniała.

– Widzę, że smakowało, cieszy mnie to.

– Pycha. Daj mi na to przepis, też kiedyś taką zrobię. No... pewnie nie taką, ale podobną.

– Zrobisz taką samą, to Łatwe danie – oznajmił chłopak, zbierając talerze.

Zaniósł je do zlewu i po powrocie pokazał Laurze dwie płyty z filmami.

– Wypożyczyłem. Chcesz obejrzeć?

– Jasne, obejrzyjmy.

– Wziąłem dramaty, mam nadzieję, że nie oglądałaś.

Dziewczyna spojrzała na zegar – dziewiętnasta dwie. Zupełnie zapomniała o Jimmym i chorej akcji. Bacznie obserwowała Franka i widziała, że mimo uśmiechu, wciąż coś go gryzie. On nadal nie udzielał informacji, więc nie naciskała. Chłopak włączył płytę, położył przy ścianie dwie wysokie poduszki i usiedli w poprzek sofy. Natychmiast objął dziewczynę, która położyła głowę na jego ramieniu. Po kilku minutach seansu Frank wyskoczył:

– Matka zagroziła mu rozwodem. To moja wina, trzeba było ustąpić.

Nastolatkę ogarnął gniew.

– Jak to twoja wina? Nie lubię osądzać ludzi, ale jeśli mowa o winie, to tylko i wyłącznie twój ojciec jest tu winny.

– Nie myślałem, że to zajdzie tak daleko – oświadczył przygaszony chłopak.

Laura zamilkła, nie wiedziała, co mu powiedzieć. Nie musiała jednak szukać słów, bo rozległo się pukanie do drzwi. Dziewczyna, nie wiedząc, kto to, się nieco zestresowała. Od razu pomyślała o Becky, ale się pomyliła. Gdy Frank otworzył, usłyszała z korytarza męski głos:

– Cześć. Miałem być jutro, ale byłem akurat po drodze, więc zaszedłem.

– I bardzo dobrze, więc od razu będziesz miał okazję pogadać. Chodź do pokoju.

Nerwowość wzrosła. To było jasne, o kim mówił ukochany. Za chwilę chłopak pojawił się w salonie z jakimś niewiele starszym od siebie typkiem. Był ciut niższy od bruneta i był dość dobrze zbudowany.

– Siadaj, przyniosę piwo – rzucił Frank i poszedł do kuchni.

– Cześć. Mark. – Przybysz zwrócił się do Laury.

Gdy się nachylił, aby podać rękę dziewczynie, ta dostrzegła policyjną odznakę tkwiącą za jego paskiem. Od razu się zdenerwowała, obrzucając wracającego z butelką Franka pretensjonalnym spojrzeniem. Mark usiadł obok Laury, a Frank z drugiej strony, obejmując ją w pasie.

– Sprawdziłem ją, ma niezłą kartotekę – zaczął gość. – Aż dziw bierze, że ma dopiero dwadzieścia dwa lata. Jak ją zobaczyłem, wiedziałem, że skądś ją znam. Ma wyrok w zawieszeniu za posiadanie narkotyków. Mój kolega aresztował ją z kilkoma gramami kokainy, niestety miała przy sobie za mało, żeby ją posadzić. Za to dwóch jej kumpli za to kiblowało. Wyszli po dwóch latach i pewnie dalej sprzedają to gówno, ale chyba zmienili rewir, bo się nie pokazują.

– A co naszą sprawą? Można coś zrobić? – zapytał Frank.

– Nie złożyła zawiadomienia, więc niewiele. – Koleś spojrzał na Laurę.

Osiemnastolatka siedziała jak na szpilkach. Była wściekła na Franka za to, że wmieszał w to policję; przecież obiecał...

Mark odwrócił się w stronę dziewczyny.

– No to jak to jest z tym zastraszaniem? – zapytał łagodnie, nie odrywając od niej wzroku.

Natychmiast się rozgorączkowała. Milczała. Mark czekał, bacznie obserwując dziewczynę, w końcu rzekł:

– Laura, nie bój się, powiedz, to nie jest oficjalna rozmowa. Frank mi mówił, że nie chcesz mieszać w to policji, ale będę miał zarys tego, co wyprawia ta dziewczyna. Poobserwuję ją trochę i jestem pewny, że prędzej czy później na czymś wpadnie, a wtedy ją przymknę i będziesz miała spokój.

– Nie chcę o tym mówić – mruknęła nastolatka.

– Laura, ta laska ma zawiasy! Gdybyś zgłosiła zastraszanie, dostałaby zakaz zbliżania się. A może masz jakieś dowody na użycie wobec ciebie siły? Wtedy pójdzie siedzieć – nakłaniał ją delikatnie policjant.

– Nie mam, to były tylko pogróżki.

– Na pewno? – Mark spojrzał na opatrunek.

– Mała, powiedz – wtrącił Frank. – Wiem, że jesteś na mnie zła, ale zrozum... ta rozmowa nie wyjdzie poza to mieszkanie. Znam Marka od dziesięciu lat, on już ma swoje sposoby, żeby przytemperować tę sukę.

Nastolatka nadal nic nie mówiła, siedziała ze wzrokiem wlepionym w dywan. Mark wziął krzesło i usiadł naprzeciwko dziewczyny.

– Laura, spójrz na mnie.

Podniosła głowę.

– Pogadaj ze mną. Czy wiesz, że ona była oskarżona o pobicie? Ale się jej upiekło, ponieważ ofiara wycofała oskarżenie, zapewne przy pomocy jej kumpli. Młoda, to nie są żarty.

Nadal niczego nie osiągnął, Laura milczała jak zaklęta.

– Laura. Wiem, że ofiary prześladowania dostają różnego rodzaju listy, telefony… Czy coś takiego miało miejsce? Możemy namierzyć numer, z którego dzwoniono lub pobrać odciski z kartki i zgarnąć bydlaków. – Gliniarz nie ustępował, choć dziewczyna miała już dość.

Tę gadkę także zignorowała, więc chłopak zwrócił się do Franka:

– Chyba jej nie przekonam, ale nie dziwię się – wiele osób w podobnej sytuacji odmawiało składania zeznań, nawet, gdy rozmawiałem z nimi prywatnie.

Młodszy chłopak mocniej przytulił nastolatkę.

– Mała. Więc nic mu nie powiesz?

– Nie ma o czym mówić – mruknęła Laura.

Mark wstał.

– Ok, spadam, dzięki za piwo. – Odstawił butelkę. – Laura. Przemyśl jeszcze tę sprawę i zadzwoń do mnie, jak zdecydujesz się na rozmowę. – Podał nastolatce wizytówkę. – Ta dziewczyna jest naprawdę niebezpieczna, rozumiesz? A jej towarzystwo jeszcze gorsze – oznajmił, wpatrując się w dziewczynę niebieskoszarymi oczyma. – Jeśli zdarzy się coś niepokojącego, proszę cię, zadzwoń. To także będzie rozmowa nieoficjalna, ok? – Uśmiechnął się, choć widać było przejęcie w jego obecnym wyrazie twarzy.

– Dobrze – bąknęła dziewczyna, marząc, aby już przestał ją torturować.

– Trzymaj się – Mark podał jej rękę i poszedł z Frankiem do korytarza.

Laura odetchnęła i złość natychmiast powróciła. Nie mogła przeboleć faktu, że ukochany nie zapytał ją o zdanie, nawet, jeśli jego kumpel przyszedł tu prywatnie.

Trzasnęły drzwi i chłopak wrócił do pokoju. Laura od razu zerwała się z miejsca.

– Dlaczego to zrobiłeś?! Prosiłam, żebyś nikomu nie mówił! Nigdy więcej ci nie zaufam! – wrzasnęła płaczliwie.

– Mała, przecież ta rozmowa nic nie znaczy. Chciałem po prostu, żeby wiedział, co się dzieje i poradził, co w tej sytuacji zrobić.

– No i co?! Też chciał, żebym to zgłosiła! Nieważne, że nic nie znaczy, powinieneś zapytać mnie o zdanie!

– I miał rację. Amber jest nieobliczalna, jak sama słyszałaś – powiedział spokojnie brunet, nadal niezrażony jej agresją.

– Dlatego nie chciałam tego zgłaszać, ucichłoby prędzej czy później! – huknęła dziewczyna, po czym ruszyła do korytarza i zaczęła nakładać buty.

Frank załapał ją za ramiona.

– Mała, wyjdziesz teraz? Przepraszam, nie wiedziałem, że aż tak cię to wkurzy. Chciałem dobrze – tłumaczył się zaskoczony chłopak.

– To już wiesz?! – Wyszarpnęła się.

Ruszyła w stronę drzwi, ale stanął przed nią.

– Laura, zostań, przecież nic takiego się nie stało. Tej rozmowy nie było.

– Puść mnie, jadę do domu! – Wyminęła go i wyszła na klatkę. Wcisnęła guzik windy.

Frank wyskoczył za nią.

– Mała. To jak już koniecznie chcesz się obrażać i wracać, to cię odwiozę – rzucił zrezygnowany.

Cisza.

– Laura, nie idź sama. Słyszałaś, co mówił – Nalegał brunet.

Dziewczyna nie reagowała. Przyjechał dźwig i Laura chciała wsiąść, ale jej nie puszczał, patrzył tylko cielęcym wzrokiem, całkowicie zaskoczony obrotem sytuacji.

– Puść mnie – rozkazała.

– Odwiozę cię...

– Puszczaj, nie jestem małym dzieckiem! – zagrzmiała wściekle, uwalniając się i wsiadła do kabiny.

Już jej nie zatrzymywał. Winda ruszyła i chłopak za chwilę zniknął jej z oczu. Niewiele brakowało do wybuchu płaczu, co potęgował fakt, że Frank do samego końca był totalnie opanowany. Będąc już na dole, usłyszała:

– Miłej nocy. – Portier uśmiechnął się szeroko.

Zignorowała go i szybko opuściła budynek. Nie wiadomo, czy była bardziej zła, czy zestresowana rozmową z policjantem. Szła przed siebie, nie wiedząc nawet, gdzie jest przystanek. Przeszła około stu – stu pięćdziesięciu metrów, myśląc o Amber, Jimmym, Franku i nie wiadomo, dlaczego, o piżamie, którą kupił. Z wolna zaczęła się uspokajać.

Zadzwonił telefon. Wiedziała, kto to, więc nawet nie sięgnęła do kieszeni. Komórka po kilku chwilach ucichła i nie odezwała się ponownie. Od razu dało jej to do myślenia: Zrezygnował po jednym razie? Może myśli, że już nie chcę z nim rozmawiać – dumała. Przypomniała jej się mina chłopaka i powoli zaczęła się zastanawiać, czy mądrze postąpiła, drąc się na niego? W końcu chciał dobrze.

Szła dalej, lecz krok bardzo się spowolnił, a złość powoli zmieniała się w wyrzuty sumienia. Po upływie następnych minut zaczęła już sobie wyrzucać, że nie dała spokoju sprawie, tylko wściekła się i wyszła. Opanowało ją poczucie winy. Chłopak zawsze był w stosunku do niej troskliwy i ciepły, a ona wydarła się na niego jak idiotka.

Zatrzymała się. Postała chwilę i zawróciła. Szybko doszła do kamienicy.

– Widzę, że tylko spacer. – Stróż wyskoczył i otworzył jej drzwi windy. – Miłej nocy.

– Dziękuję, wzajemnie – mruknęła, wsiadając.

Za moment stała już pod drzwiami bruneta, lecz dzwonka nie naciskała. Pragnęła go przeprosić, ale wstyd brał górę.

Koczowała tam chyba z pięć minut, obmyślając, co powiedzieć. Zapukała w końcu cicho, nie mogąc już sterczeć tam dłużej. Chciała jak najszybciej załatwić sprawę i nie dręczyć się już. Gdy otworzył drzwi, milczała – cały skrzętnie obmyślony monolog, który miała wygłosić, utkwił gdzieś między żołądkiem a przełykiem. Frank także się nie odzywał, przesunął się tylko, co oznaczało zaproszenie do środka. Weszła i zastygła w korytarzu. Chłopak zamknął drzwi i zawisł przed nią.

– Przepraszam – wydusiła w końcu, bardzo cicho.

Nie odpowiedział, tylko mocno ją przytulił. Poczuła nieopisaną ulgę. Ściskał ją dobrą minutę, w zupełnej ciszy, w końcu jednak zapytał:

– Zostaniesz? – Spojrzał w jej szkliste już oczy.

– Nie.

– Płaczesz?

– Nie.

– Mała, nie chciałem cię zdenerwować – oznajmił, zmieszany jej łzami.

– Wiem. Nie wracajmy do tego, ok?

– Jasne. Chodź. – Pociągnął ją do pokoju i wręczył niedokończonego drinka.

Łyknęła go za jednym zamachem.

– To jak, przenocujesz? Masz przecież oddzielny pokój, jeśli chcesz spać sama.

– Mogę zostać – wybełkotała.

– Jeśli chcesz wziąć prysznic, śmiało. – Wręczył dziewczynie piżamę.

Słowa nadal stawały kołkiem, więc znowu zamilkła. Uczucie żalu uparcie w niej tkwiło, najchętniej zapadłaby się pod ziemię.

– Chodź. – Pociągnął nastolatkę za rękę, zaprowadził do łazienki i dał biały, miękki ręcznik. – Nie śpiesz się. I nie musisz się zamykać, nie jestem chamem. – Uśmiechnął się. – Chcesz jeszcze drinka czy coś innego?

– Zrób mi herbaty z cytryną.

– Ok. – Chłopak ucałował ją w usta i wyszedł.

Wykąpała się bardzo szybko i zaraz zjawiła w salonie, ubrana w piżamę. Na kanapie rozesłana już była jasnobrązowa pościel.

– Wiedziałem, że będzie dobra. Widzisz, jak cię znam? – Pochwalił się entuzjastycznie chłopak i nastolatka w końcu się uśmiechnęła.

Przyniósł dwa talerzyki z niewielkimi babeczkami i postawił na stole.

– Waniliowe. Smacznego – powiedział i ugryzł swoją porcję.

Zjedli deser i Laura od razu chwyciła za herbatę.

– Posłodziłem jedną łyżeczkę. Chyba tyle słodzisz?

– Tak.

– No widzisz? Nawet bardzo dobrze cię znam – wymądrzał się brunet, wielce z siebie zadowolony.

– To nie sztuka zapamiętać, ile kto słodzi – odpyskowała Laura, humor nieco jej się poprawił.

– Posłałem ci w sypialni, jeśli nie zechcesz spać ze mną.

Nie skomentowała.

– Dopiero po ósmej, kończymy film, który nam przerwał?

– Tak.

Ułożyli się w takich samych pozycjach i chłopak włączył płytę. Przytuliła się do niego, co bardzo poprawiło obojgu nastrój. I w tej chwili przypomniał jej się Jimmy. Wkurzyła się na siebie. On ją sterroryzował, a ona wraca do niego myślami. Już sama nie wiedziała, co się, do cholery, z nią dzieje. Ale przecież gdy zobaczyła Franka, Jimmy zniknął, więc chyba wszystko w porządku.

– Mała. O czym tak rozmyślasz? – Pocałował ją w policzek.

– O Travisie – łgała jak z nut.

– Wybrałem chyba kiepski film.

– Nie, sorry.

– Za co mnie przepraszasz? – Chłopak się rozweselił. – A może chcesz drinka? Sam bym wypił jeszcze jedno piwko.

– Ok, ale tego w butelce. Twoje są za mocne.

– Niemożliwe, oba zrobiłem dość słabe.

Brunet przyniósł drinki i ułożył się przy Laurze, podając jej szklankę.

– Znasz jakąś dziewczynę, która pracowała na basenie? – zapytała nagle.

– Nie znam. A o co chodzi?

– Travis ma dla mnie jakąś pracę, myślałam, że może wiesz coś na ten temat. Z nim się bardzo ciężko dogadać. Jak zapytasz: „co będę robić?", odpowie: „plątać się w kółko”.

Frank się uśmiechnął i włączył końcówkę filmu. Laura, ku swemu zdziwieniu, wypiła trunek w okamgnieniu.

– Widzę, że malutka z dnia na dzień coraz bardziej rozkręca się w kwestii alkoholu. – Zaśmiał się chłopak.

– Nie, te po prostu są smaczne.

Przyniósł jej przedostatnią butelkę.

– Został jeszcze jeden. Ciekaw jestem twojej postawy, jak wypijesz wszystkie – dowcipkował.

Film właśnie się skończył i chłopak krzyknął dość głośno:

– Zajebisty, ale o co w nim chodziło?!

Roześmiali się.

– Za dużo gadasz, dlatego teraz oboje nie wiemy. Zamiast gapić się w telewizor, kombinujesz, jak mnie upić.

– No widzisz? Jeszcze nie było czterech, a już podskakujesz – Frank przytulił dziewczynę.

Po chwili wyłączył DVD i włączył jakiś horror w telewizji. Piknął sms w komórce Laury. Chwyciła ją i zobaczyła numer Jimmy’ego, oraz wiadomość: „Słodkich snów, piękna!”.

Od razu się spięła. Bała się, że teraz, kiedy ma jej numer, będzie ją nękał smsa-mi. Od razu skasowała wpis i wyłączyła telefon. Nie mogła pojąć, czego ten chłopak od niej chce. Na pewno teraz siedzi i dobrze się bawi, wysyłając głupie wiadomości – pomyślała.

– Laura. – szarpnął ją Frank. – Co ci jest?

– Nic, zamyśliłam się.

– Coś się stało?

– Nie, Emma życzy mi dobranoc – skłamała.

Od razu po wyjściu Jimmy'ego postanowiła, że powie chłopakowi o tym zdarzeniu, ale gdy się przespała, postanowienie spełzło na niczym. Wiedziała, że znów będzie starał się interweniować, czemu była przeciwna. Bała się, żeby Frankowi nie odbiło, jak się dowie, co wyprawiał Jimmy. Towarzystwo Amber było bardzo nieciekawe, dlatego bała się o chłopaka i nie chciała, żeby się w to mieszał.

Frank wciąż przyglądał się zamyślonej nastolatce, ale już o nic nie pytał. Laura, chcąc oderwać się od męczących przemyśleń, usilnie próbowała skoncentrować się na filmie, lecz ten był kompletnie nieinteresujący.

– Poszłabym już spać, nudny ten film – odezwała się w końcu.

– Jasne. – Chłopak wstał z łóżka. – Kładź się.

– A ty?

– Wezmę prysznic.

– Nastaw budzik na ósmą, umówiłam się z Travisem – poprosiła dziewczyna, za nic w świecie nie chcąc uruchamiać swojego telefonu.

– Ok. – Frank sięgnął po komórkę ze stolika i ustawił alarm. – Dobranoc - Ucałował nastolatkę i zniknął w łazience.

Położyła się w pachnącej jeszcze nowym materiałem pościeli. Do przewidzenia było, że w tym momencie powrócą upierdliwe, dedukcyjne medytacje. Znów zaborcza dziewczyna, jej kumpel, Matt i oczywiście Frank. Dumała też nad wizją nowej pracy. Nie wiedziała, co ją tam czeka i czy sobie poradzi. Mimo słów brata czuła jednak, że może natknąć się na Amber, co w przypadku jej życiowego fartu było bardzo prawdopodobne. Jedyną ulgą w tej perspektywie było tylko to, że pracuje tam Travis i jego znajomi.

Zabrzęczał telefon bruneta i wystraszył nastolatkę, odrywając ją chwilowo od męczących spekulacji. Spojrzała w kierunku urządzenia, po czym głowa wróciła na poduszkę. Rozmyślała nadal, lecz krążący w krwiobiegu alkohol szybko zrobił swoje.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Joan Tiger 3 miesiące temu
    Frank wziął sprawy w swoje ręce. Troszkę nieczyste zagranie wobec Laury, ale z drugiej strony chłopak ma rację i prędzej, czy później dziewczyna może skończyć w foliowym worku. ☹ Charakterna ta Laura – lubię takie zadziory, ale w tym przypadku przesadziła i nie potrzebnie aż tak na niego siadła. Kurwa, jak ta Laura tym milczeniem wszystko komplikuje. Frank jest dla niej za dobry. 😊
  • ZielonoMi 3 miesiące temu
    Chcialam taką bohaterkę, co się boi nawet oddychać, z drugiej strony takiej ekipy, jak ma Amber, można się obawiać i dlatego milczeć. Ale spokojnie, jeszcze pokaże pazurki... 🤘
  • Joan Tiger 3 miesiące temu
    Taka postawa irytuje, ale tak sobie myślę, że gdybym ja była w podobnej sytuacji, to szczerze nie wiem, co bym zrobiła. Masz do wyboru milczenie i prawdę. sytuacja patowa.
  • ZielonoMi 3 miesiące temu
    Joan Tiger Nie jest tak łatwo powiedzieć, kiedy boisz się zemsty.
  • Pasja 3 miesiące temu
    Nie i nie. Frank ma anielską cierpliwość. Lekarz zapisał jej psychologa, to dlaczego jej nie wysyłasz na kozetkę?
    Coś mi się wydaje, że Jimmy jej zaimponował i jakąś iskrę zapalił. Związek bez zaufania nie ma przyszłości.
    Ciekawą historię ma Amber.
    Dziś już koniec, Do jutra!
  • ZielonoMi 3 miesiące temu
    Ona da się zaprowadzić na kozetkę...? Jimmy jest w dechę, lubię łobuzów. Kurczę, masz zdrowie do mojego tasiemca. XD Ale bardzo mi miło, że mam czytelnika. Miłej nocki. ;*

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania