Poprzednie częściSzare istnienie – Prolog
Pokaż listęUkryj listę

Szare istnienie cz. 60

– Młoda – poczuła ruszanie za ramię. – Emma, obudź się – nakazał miękko głos.

Półprzytomna uniosła powieki i zobaczyła nad sobą rozmazaną sylwetkę Susan. Popijała piwo, uśmiechając się od ucha do ucha.

– Wstawaj, już wpół do siódmej. Nieźle cię położyło. – Zaśmiała się. – Chłopaki pojechali po kasę, możesz się spokojnie wykąpać. Wstawaj! – powtórzyła Sue i wyszła z sypialni.

Po kasę? – pomyślała nastolatka, niezbyt zachwycona nieobecnością Jimmy’ego. Czuła się dość dobrze, prócz lekkiego pragnienia nie miała szczególnie nieprzyjemnych objawów.

Wstała i ruszyła w stronę salonu.

– Ależ wyglądasz! – krzyknęła Sue. – I po tym właśnie widać, czy się komuś dobrze spało – po szopie na głowie!

Emma się uśmiechnęła, przyklepała potarganą czuprynę i zaraz miała w dłoni szklankę soku.

– W lodówce jest piwo – poinformowała Susan.

– Dopiero wstałam. – Emma się uśmiechnęła i przysiadła na krześle, obok dziewczyny.

– I co z tego? Piwo budzi, piwo chłodzi, i na pewno nie zaszkodzi. Ha! jestem poetką! – zakrzyknęła uroczyście Sue, z wymalowaną na twarzy dumą.

Nastolatka teraz już musiała dać upust swojej wesołości, na chwilę obecną nowa znajoma prezentowała się nad wyraz pozytywnie.

– Chłopaki dziesięć minut temu pojechali do tego frajera, który wisi kasę Mnichowi, ale wątpię, czy go zastaną…

Nie skończyła, bo zazgrzytał klucz w zamku.

– Tak szybko? – zdziwiła się Sue, podobnie Emma.

Drzwi się otworzyły, więc Susan wstała i ruszyła w ich kierunku. Nie doszła jednak daleko, bo zderzyła się w progu salonu z Jay'em. Wyglądał strasznie. Twarz miał bardzo mocno pobitą, zakrwawioną wargę, był cały brudny i ledwo trzymał się na nogach. Chłopak stanął w progu i oparł się o framugę z lekko spuszczoną głową, więc nie zauważył jeszcze nastolatki. Przerażona Emma zastygła w bezruchu i natychmiast opanowała ją panika, lęk tak duży, jak chyba nigdy dotąd.

– Kurwa, Jay?! – Susan wytrzeszczyła oczy. – Co ci się stało? – wydusiła, zszokowana, nieświadoma minionych wydarzeń.

Chłopak podniósł głowę i wyraz jego twarzy momentalnie się zmienił – nie spodziewał się tu zapewne Emmy.

– Kurwa, co robicie w moim domu? – wystękał, gdy już oswoił się z widokiem, nieporadnie wyminął Susan i ruszył w stronę nastolatki. – Ty mała dziwko! – zagrzmiał i uderzył dziewczynę w twarz.

W okamgnieniu zmieniła miejsce pobytu z krzesła na podłogę.

– Kurwa, Jay, co ty odpierdalasz?! – wrzasnęła Sue i mocno popchnęła chłopaka.

– Wypierdalaj! – zaryczał Jay, odepchnąwszy blondynkę, znów podszedł do nastolatki i wściekle poprawił jej z nogą w brzuch.

Złapała się za żołądek, wydając głośny jęk.

– Kurwa, Jay, co ty robisz?! Odjebało ci?! – zawyła Sue i jeszcze mocniej popchnęła chłopaka do tyłu.

Był chyba bardzo osłabiony, bo przewrócił się na ziemię. Po chwili jednak zaczął podnosić się z podłogi, klnąc na cały pokój. Susan nie czekała na rozwój wypadków, tylko chwyciła leżącą na stole czapkę, migiem doskoczyła do Emmy i złapała ją za rękę.

– Spierdalamy! – Pociągnęła dziewczynę w stronę drzwi.

Nastolatka była tak przerażona, że nie czuła nawet bólu w miejscu uderzenia, dlatego bez problemu dotrzymała kroku niemal biegnącej Susan. Szybko udało im się opuścić budynek i chwilę później znaleźć kilkanaście metrów dalej. Sue niezłomnie ciągnęła dziewczynę za sobą i dopiero, gdy doszły, a raczej dobiegły do przejścia, starsza dziewczyna przystanęła.

– Kurwa, młoda, co to miało być, do cholery? – zapytała, oddychając ciężko.

– Nie wiem – mruknęła Emma.

Nie miała zamiaru niczego mówić, niech chłopaki jej wyjaśniają. Sue spojrzała na nią spode łba, mówiąc bezgłośne: „ty dobrze wiesz”, lecz nie drążyła tematu. Po chwili, widząc zielone światło, ruszyła na przejście i za moment skręciła do pierwszej z brzegu knajpy.

– Siadaj. – Wskazała Emmie stolik. – Trzymaj, w razie przypału – wręczyła jej swoją czapeczkę i zniknęła w lokalu.

Emma nałożyła bassebalówkę, spuściła nieco daszek i usiadła na drewnianej ławeczce. Nogi jej się trzęsły, a serce łomotało szaleńczo. Susan po chwili pojawiła się obok i usiadła od strony ulicy, z brzegu stolika, stawiając na stole dwa zimne piwa.

– Dobrze ci w mojej czapce. – Uśmiechnęła się. – Pokaż. – Chwyciła w dłoń twarz nastolatki i odwróciła w swoją stronę. – No… masz szczęście, że trzasnął cię z liścia i trafił w policzek, bo w przeciwnym razie pomalowałby cię z drugiej strony. – Sue ponownie wygięła usta, lecz widać było, że też jest mocno zdenerwowana.

Emma nie otwierała ust.

– Kurde, Em, dlaczego tak do ciebie wyjechał? – Susan wznowiła temat, co chwila patrząc w stronę domu bruneta, który z tego miejsca był widoczny jak na dłoni.

– Nie wiem – odparła cicho Emma i telepiącymi się dłońmi chwyciła kufel.

– Nie wiesz?! – syknęła zbulwersowana Sue. – Ty dobrze wiesz. Młoda?

– Pytaj Jimmy’ego – rzekła w końcu Emma, nie zamierzając zdawać jej jakichkolwiek relacji, zwłaszcza nie wiedząc, co by powiedzieli na to obaj panowie.

Susan nie pytała dłużej, tylko wyjęła telefon i wybrała numer.

– Jimmy? – fuknęła za moment w słuchawkę. – Jay wpadł do domu i narobił komedii. Możesz mi to wyjaśnić?

Głos szumiał chwilę.

– Nie, jesteśmy w „Yellow”, nie zamierzałam czekać, aż do końca mu odwali. Nie będę się chyba z nim bić. Siedzimy tu dopiero chwilę i na razie jeszcze nie wyszedł.

Ponowny szmer.

– Kurwa, za ile?! To co ja mam robić? – dopytywała wkurzona Susan i zamyśliła się przez chwilę. – Dobra, pojedziemy do mnie i jak już wrócicie, zadzwonisz. Na razie – powiedziała już spokojniej i zakończyła rozmowę.

Emma zmarła. Nie chciała jechać z dziewczyną, zwłaszcza do jej domu. Nadal odrobinę bała się nowej znajomej.

– Przyjadą dopiero po ósmej lub około dziewiątej – oznajmiła niezadowolona Susan, raz po raz spoglądając w kierunku domu przyjaciela. – Kurwa, co on tam robi? Kurczę, młoda, przecież Jimbo zostawił tam towar. Niedużo, ale zawsze... – dodała. – Mocno cię kopnął?

– Nie bardzo, chyba dobrze nie trafił – odparła cicho Emma.

– Oj, trafił, słyszałam twoją reakcję. Boli? – wnikała Sue.

– Nie.

Nastolatka miała bardzo pewny głos, dlatego też Susan ustąpiła. Emma mówiła prawdę, Jay niezbyt stabilnie stał na nogach i przez to najprawdopodobniej cios nie wyszedł mu zbyt precyzyjnie. Uderzenie zabolało lekko, lecz tylko przez moment, teraz, prócz delikatnego pulsowania, dziewczyna nie czuła już praktycznie nic.

Susan upiła trunku i nagle nerwowo poruszyła się na ławeczce, skupiającna domu bruneta całą swoją uwagę. Emma spojrzała w tamtą stronę – Jay właśnie wyszedł z wnętrza, trzymając w dłoni dużą sportową torbę. Stanął na werandzie, rozejrzał się wkoło, po czym wyszedł za ogrodzenie i ruszył w kierunku przeciwnym do pubu, w którym siedziały dziewczyny.

– Jak myślisz, podjebał? – spytała Sue, ponownie upijając z kufla.

– Nie wiem.

– Po co mu ta torba, dokąd on się wybiera? Młoda, ty coś wiesz! – Susan wznowiła temat.

– Pytaj Jimmy’ego – powtórzyła nastolatka.

– Oj, młoda, coś taka strachliwa? – Sue się zaśmiała. – Zmył się już pewnie na dobre, ale Jimmy nawijał, żeby nie nie wracać, bo z nim to nigdy nic nie wiadomo. Kończ piwo i pojedziemy do mnie. Odświeżysz się, mi też by się przydało i za godzinkę wrócimy.

– Do ciebie? – wybąkała spłoszona nastolatka.

– Tak, do mnie. Nie mieszkam tak ładnie, jak ty, ale muszę niestety z tym żyć… Na razie – bąknęła Susan, której głos stał się nagle zupełnie inny.

– Może wrócą wcześniej… – kombinowała Emma.

– Nie wrócą. I nie panikuj, tylko pij piwo, a ja skoczę na chwilę do Jimbo i zaraz wracam. Gdzie twój plecak?

– Nie wiem, gdzieś tam leży.

– Dobra, czekaj tu, nie rozrabiaj i nie rzucaj się w oczy – zażartowała Sue, szybko wstała i nie czekając na protesty młodszej koleżanki, szybko opuściła teren ogródka.

Emma nie była zachwycona. Zbyt krótko ją znała i nie chciała z nią jechać, zwłaszcza, że nie wiedziała, gdzie ma jechać. Słowa Susan w kwestii jej miejsca zamieszkania także napawały nastolatkę dużą niepewnością. Nie wiedziała, czego może się spodziewać i co Sue miała na myśli tym oświadczeniem. Wyglądało to, jakby tłumaczyła się ze swojego statusu materialnego. No i dziwny charakter starszej dziewczyny, on także miał duży wpływ na obawy nastolatki.

Upiła piwa i spojrzała w stronę domu bruneta – Susan właśnie przekroczyła bramkę i po chwili zniknęła w środku. Uwinęła się w ekspresowym tempie i kilka chwili później stawiała plecak obok Emmy.

– Nie zabrał. Pewnie nie pomyślał, że Jimbo coś ma, albo nie miał czasu – poinformowała, chwytając swój trunek. – Kończ, dzwonię po taksówkę – nakazała i wybrała numer taxi.

Nastolatka już się nie sprzeciwiała, wiedziała, że Sue i tak postawi na swoim. Zdenerwowana dokończyła piwo i spojrzała na znajomą – milczała, popijając swoje.

– Jakby coś dziwnego się działo, nie zwracaj uwagi – rzuciła nagle Susan i także wykończyła zawartość szkła. – Idziemy.

 

Dojechały za mosty, gdzie znajdowało się niewielkie osiedle bloków i taksówkarz zatrzymał pojazd. Nie można było obiektywnie ocenić charakteru tegoż rejonu, gdyż jedne budynki były stare, zaniedbane i zewsząd wymalowane różnego rodzaju graffiti, inne natomiast odremontowane i wręcz świecące od świeżości. Sue zapłaciła i dziewczyny opuściły taksówkę.

– Byłaś tu kiedyś? – zapytała, widząc, że Emma rozgląda się z niemałym zainteresowaniem po całej okolicy.

– Nie wiem, nie przypominam sobie.

– Mam nadzieję, że nie natkniemy się na chłopaków, tym bardziej na tych starszych. Tu bardzo nie lubi się obcych, bo w razie przypału będziesz pierwsza na celowniku. To może być nieciekawe spotkanie – oświadczyła Susan.

Emma znieruchomiała, czując, jak kołek w jej przełyku staje się coraz większy

– Wyluzuj, żartowałam! – Roześmiała się starsza dziewczyna, szturchając nastolatkę łokciem. – To znaczy nie żartowałam, ale przecież jesteś ze mną. – Chichotała.

Nie zdążyły przejść nawet kilku metrów, kiedy rozległo się głośne: „Cicha!”. Obie jednocześnie spojrzały w prawo – w ich kierunku szedł ubrany w dresy szatyn, chłopak wzrostu Jimmy’ego. Strach nastolatki zebrał na sile, wiedząc jednak, że jest z Susan przewidywała, że nie stanie jej się nic złego. Pewna jednak być nie mogła, przecież to ludzie wiadomo, jakiego pokroju.

Chłopak podszedł bardzo szybko i stanął naprzeciw młodych kobiet.

– Cześć. Tommy cię szukał – rzekł do Sue, podejrzliwie spoglądając na Emmę.

– Oooo, czyli się znalazł?– syknęła starsza dziewczyna, robiąc gorzką minę. – Gdzie jest?

– Nie wiem, zaszył się chyba między blokami z jakąś laską. Głupia jak but, skąd on ją wyrwał? Podbiła z nim do nas i zaczęła świergotać. No kurde, co z Tommym, za dużo wypalił? Może gdzieś już ją posuwa, nie mogę w to uwierzyć. – Zaśmiał się przybysz, raz po raz zerkając na nastolatkę. – Masz coś? – zapytał.

– Mam w domu. Chodź.

Sue ruszyła w kierunku zabudowań, więc Emma w milczeniu podążyła za nią. Minęli dwa pierwsze bloki i gdy tylko znaleźli się na niewielkim placu za nimi, doszło do ich uszu:

– Ej, Susie?! Skąd wytargałaś taką ładną sztukę, to twoja nowa kumpela?! Nie za młoda dla ciebie?! – krzyknął radośnie męski głos.

Emma spojrzała w lewo – na mocno zdezelowanej ławce siedziało trzech chłopaków i popijali piwo, śmiejąc się wesoło. Poczuła się bardzo nieswojo, nie wiedziała, czy ten tekst miał na celu ironię, czy też nie. Susan się uśmiechnęła, ale nie odpowiedziała.

– Hej, Sue, nie przedstawisz nas?! – kontynuował chłopak, z niezmiennie radosnym wydźwiękiem.

Starsza z dziewczyn wyciągnęła tylko do góry rękę, nie odwracając się i po chwili weszli do trzeciego z kolei bloku. Emma była coraz bardziej zestresowana, tym bardziej, że znajomy Susan szedł bardzo blisko. Nastolatka mimo iż nie patrzyła ani na niego, ani na Sue, dobrze wiedziała, że chłopak bacznie jej się przygląda.

Weszli na obskurną, obdrapaną klatkę, a następnie na drugie piętro.

– Poczekaj. – Sue nakazała koledze i otworzyła kluczem znajdujące się po prawej, mocno zniszczone drzwi z numerem sześć.

Weszły do mieszkania, którego wygląd na pierwszy rzut oka nie różnił się niczym od wyglądu klatki i drzwi. Emma już od samego opuszczenia taksówki domyślała się, w jakich warunkach mieszka dziewczyna i to tylko wzmogło jej zakłopotanie.

– Susan, to ty? – wycharczał za znajdujących się po prawej drzwi damski głos.

Kobieta była ewidentnie pijana.

– Nie zwracaj uwagi – rzekła Susan, kompletnie ignorując zaczepkę, wyjęła z kieszeni klucz i otworzyła drzwi umieszone po lewej stronie. – Zaczekaj chwilę.

Schowała się w pokoju, lecz wyszła z niego dosłownie po kilku sekundach, zamknęła go i zniknęła na klatce. Emma była już maksymalnie zagubiona, kompletnie nie wiedząc, jak ma się teraz zachować. Stała pomiędzy pożółkłymi od tytoniowego dymu ścianami korytarza i mimowolnie słuchała dochodzących z pokoju obok odgłosów libacji. Kręciła się niespokojnie, marząc o tym, aby Susan już wróciła. Ta pojawiła się bardzo szybko i kazała nastolatce iść ze sobą do znajdującej się za jej pokojem kuchni.

– Siadaj. – Wskazała nastolatce krzesło.

Kuchnia prezentowała się nieco lepiej, lecz szybko potrafiła też zniechęcić – stojąca w zlewie góra nieumytych naczyń zabijała całkowicie pierwsze pozytywne wrażenie.

– Przepraszam cię za to – Sue wskazała bałagan. – Nie zamierzam po nich sprzątać zwłaszcza, kiedy wiem, że wieczorem będzie to samo. Już dawno olałam – warknęła, odrobinę speszona gospodyni.

Nastolatka nie wiedziała, co powiedzieć, uśmiechnęła się więc tylko i zajęła miejsce przy stole. Zaczęła się głęboko zastanawiać, dlaczego Susan w ogóle ją tu zaprosiła? Podziwiała ją też za odwagę, przecież każdy inny, będący na jej miejscu człowiek, starałby się jak mógł, unikać gości.

Sue włączyła stojący na parapecie, elektryczny czajnik.

– Chcesz kawę? – Spojrzała na Emmę, uchyliła na oścież okno i odpaliła papierosa.

– Poproszę, tylko nie rób mocnej – odparła nastolatka.

Gospodyni postawiła na stole kubek, kawę i cukier i wręczyła Emmie łyżeczkę.

– Nasyp sobie.

– Sue! – zacharczał ponownie głos, tym razem dość głośno.

– Kurwa! – wkurzyła się dziewczyna i wyszła z kuchni. – Musicie drzeć mordę?! Masz, kurwa i spierdalaj! – zagrzmiała i po chwili wróciła do gościa. – Sorry, młoda, nie zwracaj uwagi. Odświeżymy się, wypijemy kawę i spadamy. Może idź pierwsza, póki skończysz, kawa będzie w sam raz. – Uśmiechnęła się, widząc zażenowanie nastolatki.

Ta nie ruszała się z miejsca.

– Chodź. – Sue chwyciła jej plecak, pociągnęła dziewczynę za rękę i zaprowadziła do sąsiadującej z kuchnią łazienki.

Emma od razu postawiła oczy w słup, wygląd tegoż pomieszczenia zupełnie nie pasował do wyglądu reszty mieszkania. Dziewczyna poczuła się, jakby opuściła spelunę i weszła do ładnego apartamentu. Łazienkę najprawdopodobniej świeżo odremontowano, gdyż zlew i wanna były nowe, na ścianach leżały błyszczące, brązowe kafelki, na podłodze jasnobeżowe, nad zlewem natomiast wisiało lustro otoczone srebrną ramą.

– Miła odmiana, nie? – Susan się zaśmiała. – Może powinnyśmy przemyśleć sprawę i wypić kawę tu? – ironizowała, lecz Emma widziała, że nadal jest lekko zakłopotana.

Sue wyszła na chwilę i po powrocie wręczyła nastolatce duży, żółty ręcznik.

– Jeśli poczujesz się pewniej, możesz się zamknąć – rzekła, wskazując Emmie pokrętło na drzwiach. – Ale zapewniam cię – nikt tu nie wejdzie – dodała.

Sięgnęła do stojącej pod zlewem szafki, wyjęła z niego czarny, miękki dywanik i rzuciła na środek.

– Tak będzie bezpieczniej, te kafelki są kurewsko śliskie. Muszę chować, bo pijaki zaraz upierdolą – warknęła. – Tu masz wszystko, czego ci trzeba. – Pokazała nastolatce stojące na wannie środki higieny osobistej i opuściła toaletę.

Emma jednak zamknęła się od środka. Było jej głupio, jak nigdy, postanowiła więc jak najszybciej doprowadzić się do porządku i wrócić do Susan. Na wannie umieszczona była kabina, dlatego też nastolatka wzięła szybki prysznic i dosłownie po czterech, może pięciu minutach stała już czysta przed lustrem.

– Młoda. – Gospodyni zapukała w drzwi. – Niebieski grzebień jest mój, więc używaj tego.

Dziewczyna wytarła się w okamgnieniu, nałożyła czystą bieliznę, krótsze ze spodenek, fioletową, przylegająca do ciała koszulkę i od razu poczuła się lepiej. Trzasnęły wejściowe drzwi i nastolatka zastygła w bezruchu.

– No, kurwa, gdzie się szlajasz? – usłyszała głos Sue.

– A ty? – odpowiedział jej jakiś młody chłopak. – Ktoś u nas jest? – zapytał od razu.

W odpowiedzi brzdęknęła zapalniczka. Męski głos znów coś powiedział, lecz już znacznie ciszej i Emma tego nie usłyszała. Kolejny raz się speszyła, przez co nie miała odwagi wyjść z łazienki. Stała przed lustrem jak idiotka dobre pięć minut, w końcu Susan zapukała ponownie.

– Młoda, kawa ci ostygnie. Jest już prawie zimna.

– Już wychodzę.

Uczesała potargane włosy, położyła ręcznik na wannie i niepewnie opuściła toaletę. Po wejściu do kuchni od razu uderzył w nią zapach skręta, poznała też właściciela głosu. Mający około dwudziestu dwóch, może dwudziestu trzech lat jasnowłosy, ścięty na zapałkę chłopak stał przy zlewie i popijał kawę. Zrobił dość dziwną, a może raczej zaskoczoną minę, widząc nastolatkę. Po chwili uśmiechnął się jednak szeroko. Miał bardzo miły uśmiech, przy którym mrużąc zabawnie oczy, robił bardzo sympatyczną minę.

– Myślałam, że tam umarłaś. – Rozradowała się Susan. – Siadaj i pij kawkę, póki jeszcze nie zlodowaciała. Nie wiem, czy wolisz z mlekiem, ale dolałam.

– Tak… dzięki – bąknęła Emma i usiadła na stojącym przy wejściu krześle.

– Czemu nie mówiłaś, że masz takie ładne koleżanki? – wyjechał od razu chłopak i Emma natychmiast puściła kolorki, próbując ukryć je za czarnym kubkiem. – Tommy – wyciągnął rękę.

Uściskała ją, podając swoje imię.

– Czy my się skądś nie znamy? – zapytał brat Susan, siadając z boku stołu.

– Raczej nie.

– Oj, chyba tak. Mam wrażenie, że gdzieś cię już widziałem, i to nieraz.

– Ona buja się z Małym – wtrąciła Sue.

– Z Małym? – Zdziwił się chłopak. – Nigdy go z nią nie widziałem. Ale gdzieś już widziałem, jestem pewien.

Nagle rozległ się dźwięk wychodzącego z pokoju „kogoś” i Tommy zerwał się z miejsca, znikając w korytarzu i przymykając kuchenne drzwi.

– Gdzie, kurwa?! – zagrzmiał.

– Młody, muszę do kibla – mamlał napity w sztok mężczyzna.

– Lej pod siebie! – huknął chłopak.

Po chwili jednak osobnik zniknął w toalecie, a Tommy wrócił do dziewczyn. Od razu spojrzał na Emmę, będąc prawdopodobnie tak samo zawstydzonym, jak Susan.

– Dawałaś im jakieś pieniądze? – zapytał Tommy, patrząc na siostrę.

– Nie.

– To skąd znowu mają?

– A skąd ja mam wiedzieć? Może się puszcza – warknęła Sue, zupełnie ignorując sposób, w jaki wyraża się najpewniej o matce.

Mężczyzna opuścił łazienkę i już zamierzał kierować swe kroki do kuchni, lecz zdążył wściubić tylko czubek nosa, bo Tommy natychmiast wypchnął go za drzwi. Emma jednak zdążyła zobaczyć zniszczoną twarz ciemnowłosego, pijanego w sztok faceta po pięćdziesiątce.

– Co, nie mogę wejść do własnej kuchni? – bełkotał koleś, lecz chłopak bezkompromisowo poprowadził go przez korytarz i wepchnął z powrotem do salonu.

– Siedź tu, kurwa, i żebym cię nie widział! – rozkazał, po czym głośno trzasnął drzwiami. – Nie zwracaj uwagi – rzekł do Emmy, przekraczając próg kuchni. – Masz fajki? – spojrzał na Sue.

– Jedziesz z nami? – zapytała dziewczyna, dając mu używkę.

– Gdzie?

– Do „Crazy”.

– A co ja tam zgubiłem? – Chłopak się uśmiechnął.

Emma dopiła kawę, podziękowała i wlepiła wzrok w ścianę.

– Jeszcze? – zapytała Sue.

– Nie, dzięki.

– A może coś zjesz? – Gospodyni otworzyła lodówkę.

Nastolatka nie była głodna, więc także podziękowała.

– Dobra, muszę doprowadzić się do ładu. Młoda, zostawiam cię z bratem i zaraz wracam. Tylko nie rozrabiajcie. – Zachichotała Sue, wręczyła chłopakowi jakiś klucz i zniknęła w łazience.

Emmę stres zżerał już od stóp go głów, starała się jednak sprawiać wrażenie wyluzowanej. Tommy otworzył lodówkę, lecz zaraz ją zamknął, operując wyraźnie niezadowoloną miną.

– Zaraz wracam. – Uśmiechnął się do nastolatki i wyszedł, dość zdeterminowanym korkiem. – Kurwa, kto wam pozwolił wziąć piwo z lodówki?! – wydarł się, stojąc w korytarzu.

W odpowiedzi otrzymał tylko jękliwy bełkot, z którego Emma prócz: „stało, to wziąłem”, nie zrozumiała nic.

– Kurwa, pijaki zajebane! – huknął chłopak i po chwili pojawił się w kuchni.

Był wściekły.

– Masz chęć przejść się ze mną po piwko? – zapytał, stając w progu kuchni.

Dziewczyna nie odpowiedziała, nie wiedziała, co ma zrobić.

– Chodź, przejdziemy się. Póki ona wyjdzie, to dobre pół godziny – nalegał Tommy, cały czas się uśmiechając.

– Młoda, idź, i kupcie też dla mnie! – wrzasnęła z łazienki Sue, dopiero wtedy nastolatka ruszyła cztery litery. – Tommy, weź kasę z szuflady i zrób też jakieś zakupy!

– Dobra, idziemy – rzekł chłopak i puścił dziewczynę przodem. – Chwila, ok? – poprosił i otworzył pokój siostry, po czym skierował swoje kroki do stojącego tam biurka.

Nie zamknął skrzydła, więc i to pomieszczenie miała okazję poznać Emma i to ono jako drugie wywołało u niej niemałe zaskoczenie. Było ładnie odmalowane na jasnożółto, po lewej stało duże łóżko, za nim biurko i szafa, pod oknem, naprzeciw drzwi mały stolik z dwoma białymi fotelami, po prawej natomiast ciemnowiśniowa szafka, na której stał duży płaski telewizor.

Pogubiła się nieco, nie mogąc zrozumieć, dlaczego łazienka i sypialnia są tak piękne, skoro reszta domu wygląda jak chlew?

Tommy wziął, co miał wziąć, zamknął drzwi na klucz i opuścił z nastolatką mieszkanie.

– Skąd znasz moją siostrę? – zapytał, gdy już wyszli z klatki.

– Poznałam ją u znajomego.

– To dziwne, że cię zaprosiła, to jej się raczej zdarza. Nie, żebym coś do ciebie miał, ale sama widziałaś… I sorry za wyskoki naszych starych, ale dla nich, niestety, już nic nie pomoże – tłumaczył się skonsternowany chłopak.

Emma odpowiedziała tylko uśmiechem.

– Cichy, dawaj tu! – krzyknął nagle znajomy głos, którego właściciel w towarzystwie kumpli nadal egzystował w tym samym miejscu.

– Chodź, podejdziemy – rzekł Tommy i skręcił w prawo.

Emma się speszyła, lecz poszła za chłopakiem. Po chwili stanęli obok ławeczki.

– Dlaczego Sue tak szybko się zmyła? – zapytał wysoki brunet.

– Nie wiem, chyba wybiera się do „Crazy” – Zaśmiał się Tommy.

– Do „Crazy”? Jeszcze tam jej brakowało. Jeszcze tam nie narozrabiała? – Roześmiał się niewątpliwie starszy od Tommy’ego chłopak. – Witaj, nieznajoma. Co cię sprowadza w nasze skromne progi? Robert – wyciągnął dłoń, którą blondynka niepewnie uścisnęła.

– Emma – mruknęła.

– Coś taka skromna? Może piwko? – Chłopak wystawił butelkę przed nosem dziewczyny.

– Nie, dzięki. – Emma lekko wygięła usta i mimo że była bardzo towarzyska i dość odważna, czuła się w tym momencie trochę nieswojo.

Nowe osiedle, nieznajome, mocno podejrzane towarzystwo sprawiały, że nie wiedziała, jak ma się zachować.

– Dobra, Robbie, musimy spadać, potem pogadamy – rzekł Tommy, który najwyraźniej zauważył wyobcowanie dziewczyny.

– Już? Nawet nie zdążyłem zagadać – rzekł zawiedziony brunet.

– Zagadasz innym razem. Nie mam czasu, muszę zorganizować jakieś zakupy i napić się jeszcze z nią piwa… jak zdążę – poinformował Tommy, wskazując głową nastolatkę.

– Zamulasz, młody – warknął Robert, lecz kompan Emmy już nie dyskutował, tylko oddalił się z nią od chłopaków.

– Jesteś laską Małego? – zapytał Tommy.

– Tak – odparła zdecydowanie nastolatka, choć do końca sama nie wiedziała, jaka jest prawda.

Przez wzgląd na to, co wyprawia jej perfidna matka, nie była pewna, czy zaryzykować i odnawiać ten związek, czy też przełknąć tęsknotę i dać spokój. Bała się, że kobieta narobi Billy’emu problemów, a była wręcz o tym przekonana. Jej upór, hardość i brak jakichkolwiek skrupułów w kwestii mieszania ludziom w życiu Emma znała aż zanadto. Poza tym od jakiegoś czasu kobieta zrobiła się za bardzo nadopiekuńcza, przez co też wredna, i nastolatka mogła spodziewać się różnych bezczelnych zagrywek z jej strony. Miała świadomość, dlaczego odszedł ojciec i wkurzało ją, że ten chory dozór przerzuciła teraz na jej osobę…

– Hej. – Tommy tyknął ją delikatnie. – O czym tak rozmyślasz?

– O niczym – bąknęła. Zawstydziła się, widząc, że zaczyna zachowywać się identycznie jak Laura.

– Wszystko ok? – dopytywał chłopak.

– Tak.

– Nigdy cię z nim nie widziałem… z Billym. Dlaczego? – Chłopak powtórzył pytanie, którego Emma nie usłyszała.

– Nie wiem, widocznie tak wyszło. Poza tym ja też cię nigdy z nim nie widziałam. – Emma szeroko wygięła usta, usiłując się wyluzować i odepchnąć od siebie te drażniące myśli, które sprawiają, że zachowuje się jak idiotka.

– No widzisz, też pewnie tak wyszło. – Zaśmiał się chłopak. – A gdzie on w ogóle jest, dlaczego nie przyjechał z wami?

– Nie wiem.

– Nie pilnujesz faceta? Powinnaś wiedzieć, że on podoba się laskom, na twoim miejscu uważałbym – przekomarzał się Tommy, lecz w tym momencie rozmowa się urwała, bo przekroczyli próg sklepu.

Chłopak chwycił koszyk, wrzucił do niego kilka produktów spożywczych, pieczywo i skierował się do działu z alkoholem.

– Czego się napijesz? – Spojrzał na Emmę z przyjaznym wyrazem twarzy

– Obojętnie.

Znowu byli sami, przez co jej pewność siebie z chwili na chwilę rosła. Czuła się dobrze w towarzystwie nowo poznanego Tommy'ego i była coraz spokojniejsza. Chłopak wziął dwa czteropaki i wreszcie udali się do kasy. W sklepie było bardzo duszno, Emma marzyła o tym, aby czym prędzej opuścić tę łaźnię.

– To dziwne, że moja siostrzyczka się z tobą zakumplowała, ona nie zwykła prowadzać się z małolatami – rzekł Tommy po opuszczeniu marketu. – Powiedział ten, który ma zaledwie dwadzieścia dwa lata, prawda?! – dodał, śmiejąc się wesoło. – Trzymaj – podał dziewczynie otwarte piwo.

– Tak publicznie? – zdziwiła się nastolatka, nie zdarzało jej się pić tak oficjalnie.

– Publicznie? Nikomu to nie przeszkadza, a psy się tu nie zapędzają… to znaczy rzadko kiedy. Oni boją się tej okolicy i jak już wjeżdżają, to tabunami – poinformował Tommy.

Dziewczyna wzięła od niego butelkę.

– Klapnijmy tu, nie lubię iść i pić. To niezdrowo – oświadczył chłopak, wskazując stojącą nieopodal ławeczkę.

– Sue już się chyba wykąpała – stwierdziła Emma, siadając. – Która jest w ogóle godzina?

– Za trzy ósma. Ona naprawdę chce jechać na tę dyskotekę? To do niej niepodobne, ostatnio była tam sto lat temu. – Nie dowierzał chłopak. – Pewnie już coś zarzuciła i nie może usiedzieć na tyłku. – Spojrzał pytająco na blondynkę.

– Nie wiem – odparła nastolatka.

– Na pewno wiesz, ale nie dziwię się, że nie chcesz powiedzieć. Charakterek mojej siostry potrafi wyprowadzić w pole i przy okazji nieźle wkurwić. Sam czasem nie wiem, kiedy jest wściekła, a kiedy zadowolona, ma nierówno pod kopułą. – Zaśmiał się chłopak.

– Jest w porządku. – Emma się uśmiechnęła.

– Tak? Zaleź jej za skórę i wtedy to powiedz…

Przerwał chłopakowi dźwięk telefonu. Rozmawiał z kimś tylko chwilę na temat osoby Susan, po czym spojrzał na nastolatkę. Zdziwienie na jego twarzy malowało się tysiącem barw.

– To Jimbo też znasz? – zapytał.

– Tak, dlaczego pytasz?

– A tak, z ciekawości. Czyli jeszcze muli w wannie, może tam zasnęła? Ale przecież jest na haju, więc to raczej nierealne – naigrywał się Tommy. – A może się tam…? – dodał i znów zerknął na Emmę z bardzo ironiczną miną.

Dziewczyna się zaśmiała się, ale zaraz rzekła:

– Skąd wiesz, że nie skończyła?

– Bo dzwonił Jimmy i nie odbiera telefonu. Ona chyba nigdy nie nauczy się trzymać komórki przy dupie. Chodźmy, typ strasznie się zniecierpliwił, nie wiem, o co mu chodzi – rzekł chłopak, chwycił zakupy i podniósł się z miejsca.

Emma miała ochotę poprosić, aby nie szli obok jego kumpli, tylko naokoło bloku, jednakże nie chcąc robić z siebie ofiary losu, szybko zrezygnowała.

– Masz fajki? Zapomniałem kupić, chyba mam sklerozę – zapytał Tommy.

– Nie palę.

– Bardzo słusznie, choć w tej chwili wolałbym, żeby było inaczej. – Chłopak się rozweselił.

Zapadła chwilowa cisza, jednakże Emma dokładnie widziała, że Tommy co chwila jej się przygląda.

– Co? – zapytała w końcu, pozbywając się pustej butelki.

– Nic, fajnie wyglądasz w tych ciuchach, dlatego się gapię – odparł chłopak.

– Dzięki – mruknęła nastolatka, puszczając rumieńce.

– Jeszcze jedno? – Tommy uniósł reklamówkę z alkoholem.

– Nie, dzięki.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    No, nie ma to, jak dobrze rozpoczęty rozdział. 😁 Jednak Jay przylazł do domu, zapewne po ciuchy i jakieś drobiazgi. Dobrze wykombinowałaś i wcisnęłaś go akurat, jak dziewczyny były same. Akcja musiała być. Damski bokser za mało dostał po mordzie – poprawkę trzeba mu zrobić, zielonka.
    Przesrane ma to rodzeństwo z takimi rodzicami – szkoda słów. Jeszcze ten syf w chałupie. Nic dziwnego, że Sue niechętnie kogoś zaprasza, ale tym razem nie miała wyboru. Rodziny się nie wybiera, a przędą młodzi, jak potrafią.
    Stworzyłaś same ślicznotki, na których widok chłopaki łykają ślinkę i od razu uderzają w bajerę. Całe oddziały policji wpadają na osiedle – dobre, ale prawdziwe.:) Psy nawet z rewiru pewnie to miejsce wymazały, a jak już są, to tylko przejadą i nawet z wozu nie wyjdą, choćby byli naocznymi świadkami mordu. Nawet władza chuja może w niektórych miejscach, bo strach.
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Hehe, jak to w bajkach – same księżniczki. No nie, Ashley jest przeciętna. Sue chyba także, choć w sumie nie wiem, nie wiedziałam. xd Akcja musi być, i będzie. :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania