Poprzednie częściSzare istnienie – Prolog
Pokaż listęUkryj listę

Szare istnienie cz. 76

Laura spuściła głowę. Wystraszyła się mężczyzny, który przed chwilą wyglądał na luźnego faceta w średnim wieku, a teraz zamienił się w bandytę gotowego podciąć jej gardło.

– Wyluzuj się i siadaj, tak? – syknął gorzko Jimmy. – To mój kociak, ufam jej. Mówiłem ci chyba że jedzie ze mną, więc o co ci nagle chodzi?

– Ale ja jej nie ufam – stwierdził wprost Derek. – Jimmy, to jest nowa, czysta chata, rozumiesz? Jeśli spalisz ją na starcie… – ostrzegł mężczyzna, odpalając papierosa.

– Napijesz się? – Jimmy zmienił temat.

– Wódkę z lodem… podwójną.

Chłopak już chciał wstawać, lecz facet zatrzymał go ręką, sadzając na miejsce.

– Niech ona idzie.

Głos nadal miał zimny jak lód, przez co Laura czuła się coraz gorzej.

– Mała, skocz kup, dobrze? – poprosił łagodnie brunet, podsuwając pod nos dziewczyny dwadzieścia dolarów.

Laura bez słowa wzięła pieniądze i umknęła od stolika. Chwilowo odetchnęła z ulgą uspokojona, że jest daleko, żałowała tylko, że przy barze nie ma dwudziestoosobowej kolejki, która byłby jej w tej chwili bardzo na rękę. Stanęła za dwoma starszymi facetami i w oczekiwaniu na swoją kolej, zaczęła kombinować, jakby tu uniknąć towarzyszenia brunetowi w dalszej części tego niefortunnego spotkania. Mina Dereka była bardzo nieżyczliwa, Laura od samego pojawienia się go w pubie, czuła, że będą kłopoty związane z jej obecnością.

– Słucham – zagadał barman.

– Podwójną wódkę z lodem – poprosiła, usiłując strugać doroślejszą, niż jest, lecz na nic się to zdało, bo młody blondyn zaraz poprosił ją o dowód.

– Ale to nie dla mnie. – Dziewczyna wskazała głową swój stolik, przy którym brunet już zawzięcie dyskutował z kolegą, a może raczej się z nim spierał, tłumacząc swoje racje ostrą gestykulacją.

To nie wróżyło nic dobrego i jeszcze bardziej zestresowało nastolatkę.

– Bez dokumentu ci nie sprzedam – rzekł barman, denerwując dziewczynę.

Nie chciała wracać bez drinka, nieznajomy facet i tak nieciekawie się prezentował.

– Kupuje pani coś? – furknął nagle stojący za nią dziadek, widząc, że Laura zastygła przy ladzie.

– Nie – warknęła nastolatka i ruszyła do stolika. – Nie chce mi sprzedać – wydusiła, stając obok Jimmy’ego z miną zagubionego dzieciaka.

– Nie masz dowodu? – syknął Derek, wyraźnie niezadowolony wiadomością o jej niepełnoletności.

– Ma, zapomniała – wtrącił Jimmy. – Chodź. – Delikatnie pociągnął Laurę za ramię i poprowadził do baru, po czym stanął przed barmanem z gniewną miną. – Dlaczego jej nie sprzedałeś? Przecież machałem do ciebie? – wyjechał jadowicie.

– Nie sprzedam jej bez dowodu, mam tu kamery – wyjaśnił spokojnie chłopak, choć jego pewność siebie jakby się zatarła.

– Daj tę wódkę – rzekł brunet.

Barman spojrzał na niego dziwnie.

– Co, ja też mam pokazać ci dowód? – warknął Jimmy, był już wyraźnie zły i poddenerwowany.

– Jimmy, pójdę do domu… do ciebie – wydusiła w końcu Laura, chcąc jak najszybciej zniknąć z lokalu.

– Dlaczego? Śliczna, nie pękaj, mówiłem ci, że Derek taki jest. On nic do ciebie nie ma, po prostu cię nie zna i jeszcze ci nie ufa, dlatego tak powściągliwie się wobec ciebie zachowuje – tłumaczył chłopak.

– Ale przecież on jest niezadowolony, do tego, jak się dowiedział, że nie mam dowodu, jeszcze bardziej się wściekł. Jimmy, ja nie chcę tu być – nalegała dziewczyna.

– Maleńka, ale ja chciałem, żeby on cię poznał, rozumiesz? To on załatwił mi chatę i trochę się kwasił, że biorę dziewczyny, ale mu wyjaśniłem. Nadal kręcił nosem, ale już nie tak. Powiedział, że chce cię poznać, ale nie spodziewał się pewnie, że to będzie akurat tu i teraz, dlatego się jeży. Nie bój się, piękna, przecież jesteś ze mną. Derek to fajny facet, daj mu tylko trochę czasu. To jak? – przekonywał brunet, mocno przytulając spłoszoną nastolatkę.

– Ja nie wiem… – mruknęła.

– Chodź. – Chłopak, widząc, że nastolatka zaplątała się w sytuacji, chwycił drinka i delikatnie pociągnął ją za rękę. – Aha, i mów mu, że masz dwadzieścia jeden. Nie musi wszystkiego wiedzieć, no i będzie spokojniejszy – dodał.

To dało Laurze dużo do myślenia. Nie rozumiała, co ma do rzeczy jej wiek, choć z drugiej strony zdawała sobie sprawę, że pełnoletność to uniknięcie związanych z jej wyjazdem kłopotów, które, chcąc nie chcąc, mogą się pojawić. To wyjaśniało obawy faceta. Wiedziała już, że Jimmy będzie robił coś nielegalnego, zapewne z Billym do spółki. Nie przeszkadzało jej to jednak, bała się jedynie, że któregoś dnia mogą ich zgarnąć i że zostaną z Emmą w oddalonym o prawie dwieście kilometrów mieście same.

Usiedli obok siebie, naprzeciw Dereka i Laura od razu uciekła wzrokiem, chwytając swój trunek. Ręce jej drżały.

– Coś nie tak? – zapytał mężczyzna, którego zimny ton głosu ani trochę się nie zmienił.

– Wszystko ok – odparł Jimmy.

– Czy ja ciebie pytałem? – warknął typ.

– Wszystko dobrze – wyjąkała Laura, bojąc się coraz bardziej.

– Dobrze? – Derek położył rękę na jej latającej dłoni, natychmiast ją unieruchamiając.

– Tak.

– Dobra, nie przesadzaj. – Wkurzył się Jimmy. – Wystraszyłeś ją, teraz straszysz jeszcze bardziej i się dziwisz, że jest poddenerwowana – szumiał.

– Żaden człowiek nie denerwuje się bez powodu – odparł spokojnie mężczyzna, umaczając usta w drinku.

– Kurwa, D, przestań już, dobra? Zaczynasz mnie wkurwiać. – Zbulwersowany Jimmy podniósł głos. – Załatwmy to szybko, bo nie mam czasu, muszę się jeszcze spakować i załatwić ostatnie sprawy.

Przecież powiedział, że beze mnie nie pojedzie – pomyślała nagle Laura, rozdrażniona faktem szantażu, który miał na celu tylko jedno.

– Jak masz na imię? – zapytał Derek, zupełnie nic sobie nie robiąc ze złości bruneta.

Jimmy głośno westchnął, przewracając oczami.

– Laura – wycedziła dziewczyna.

– Masz kłopoty z prawem?

– Nie.

– A może jeszcze zapytasz, o której sra, ile razy dziennie i jaka konsystencja? – wyjechał złośliwie Jimmy i w tym momencie Laura mocno zacisnęła usta, ledwo powstrzymując się od wybuchu śmiechu.

– Jak będzie trzeba – odparł Derek i w końcu po raz pierwszy się uśmiechnął.

Z pozytywnym wyrazem twarzy wydawał się zupełnie innym człowiekiem – ciepłym, miłym i zupełnie niegroźnym.

– A skąd znasz Jimbo? – kontynuował niezrażony mężczyzna.

– Poznaliśmy się w mieście – odparła Laura, starając się zaprezentować chociażby cień pewności siebie.

– Długo się znacie?

– Nie pamiętam… sporo – skłamała.

Laurze już zaczął plątać się język, nie miała pojęcia, co mówić, żeby było dobrze. Przydałaby jej się pomoc, lecz na Jimmy’ego także bała się spojrzeć. Nie chciała, aby facet pomyślał, że szuka ratunku w chłopaku, bo coś ściemnia.

– Czy Jimbo ci mówił coś na temat swojego wyjazdu?

– Nie – mruknęła dziewczyna, pytania faceta zaczęły być coraz bardziej niewygodne.

Chwyciła szklankę i duszkiem wykończyła swojego drinka.

– Nie rozmawiałeś z nią? – Teraz Derek przerzucił się z pretensjami na bruneta.

– Kurwa, stary, możesz mi w końcu powiedzieć, o co ci chodzi? Po co te pytania? A może to ja powinienem o czymś wiedzieć? – Jimmy się zirytował. – Rozmawiałem, mówiłem, że będę zarabiał, ale boi ci się powiedzieć, że wie, bo ją, kurwa, straszysz! – wywalił wkurzony chłopak.

– Wystraszyłem cię? – Derek spojrzał na Laurę i ponownie się uśmiechnął.

– Nie.

– Nieee? – Derek się roześmiał. – A ta druga? – Ponownie skierował wzrok na Jimmy’ego.

– Dupa Małego, mówiłem ci. Trochę niegrzeczna. – Jimmy wymownie się uśmiechnął.

– Niegrzeczna?

– No.. lubi poimprezować – wyjaśnił brunet. – Nie to, co mój kociak, spokojna i grzeczna dziewczynka… choć czasem nawet za grzeczna – dodał zadziornie.

– To dobrze – skwitował Derek, któremu już uśmiech utrwalił się na ustach. – O której wyjeżdżasz? – Położył na stole dwa spięte ze sobą klucze.

– Nie wiem, pewnie po południu.

Mężczyzna wyjął z portfela małą złożoną karteczkę i podsunął pod nos Jimmy’ego.

– Zapisz w telefonie i innych numerów nie odbieraj, rozumiesz? No i ten ostatni… Facet powinien zadzwonić do ciebie w niedzielę, bo… – Spojrzał na Laurę i się zaciął.

– No mów, wszystko jest ok, chyba ci powiedziałem – naciskał zbulwersowany Jimmy.

– Możesz zostawić nas na chwilę? – Derek, o dziwo, bardzo grzecznie zwrócił się do Laury,

– Pójdę do łazienki. – Zadowolona z takiego obrotu spraw dziewczyna szybko podniosła tyłek.

– Piękna, kup jeszcze raz to samo – poprosił Jimmy, dając jej pieniądze.

– Nie sprzeda mi.

– Sprzeda.

Nastolatka migiem zniknęła w toalecie, prosząc losu, aby to spotkanie dobiegło już końca. Facet napędził jej nie lada strachu. Załatwiła, co trzeba, umyła ręce i zimną wodą przemyła twarz. Jej organizm nie do końca się jeszcze zregenerował i dziewczyna była już lekko podpita. Nie przeszkadzało jej to jednak, wręcz przeciwnie – cieszyła się, że alkohol uśmierzył ból i że nie musi martwić się, skąd wziąć tabletki. Pomyślała też o Jimmym i trochę zirytowała się faktem, że chłopak gadał sobie z Derekiem, jakby był już pewien, że z nim pojedzie.

Spojrzała na telefon – dochodziła za kwadrans szósta i dziewczyna nie mogła wyjść z podziwu, że Travis odpuścił i że nie wydzwania, jednak wódka pomieszana z piwem i trawą przyjemnie szumiała w jej głowie i Laura coraz bardziej zaczęła ignorować rodzinę i to, że pewnie się martwią.

Umyła twarz jeszcze raz, gdyż alkohol i temperatura na zewnątrz drażniąco rozpalały jej policzki i w końcu wyszła z toalety. Od razu spojrzała w stronę ich stolika – napięcie chyba całkowicie zniknęło, bo teraz już Derek siedział i śmiał się z czegoś serdecznie, podobnie Jimmy. Nieco odetchnęła, aczkolwiek nadal chciałaby już opuścić lokal i poczuć się swobodniej.

Podeszła do baru i poprosiła swojego drinka, piwo i podwójną wódkę.

– Mówiłem, że ci nie sprzedam, nie mogę – powtórzył barman, aczkolwiek spojrzał niepewnie w stronę ich stolika.

Derek od samego wyjścia Laury z toalety bacznie ją obserwował i gdy zobaczył, że za długo stoi przy ladzie, machnął ręką do barmana. Chłopak jakby na rozkaz natychmiast postawił przed nią szklanki i butelkę. Dziewczynie z każdym kolejnym łykiem przybywało odwagi i teraz nie miała już żadnych obiekcji w kwestii stawiania alkoholu przez Jimmy’ego.

I nagle coś przyszło jej do głowy. Uśmiechnęła się pod nosem, wyjęła swoje pieniądze i zapłaciła za drinki. Wygięła usta kolejny raz i wielce z siebie zadowolona chwyciła dwa szkła i ruszyła do stolika. Jimmy już chciał coś mówić, lecz nie zdążył, bo Laura musiała jeszcze wrócić po swoją szklankę.

Z drinkiem w dłoni w ciszy usiadła obok bruneta i położyła przed nim jego banknot.

– Jak to? – Natychmiast zapytał.

– Zapłaciłam – mruknęła z dziwną dumą, nie patrząc na chłopaka.

– Laura…

– Dobra, Jimbo, ja muszę już spierdalać – oznajmił Derek i jednym haustem wypił wódkę. – I pamiętaj – żadnych imprez, rozumiesz? Jak będziesz chciał zaszaleć, dzwoń do Ricka, on załatwi ci lokal, na ile będziesz chciał. I nie zawiedź mnie, kurwa! – dodał srogo i wstał.

Laura była wniebowzięta faktem, że już wychodzi. Derek wyciągnął do niej dłoń, którą niepewnie uścisnęła, po czym wsadził papierosa w zęby i podał rękę Jimmy’emu.

– Pamiętaj, co ci powiedziałem – napomknął jeszcze. – I uważaj na nią. – Wskazał głową nastolatkę, po czym odwrócił się na pięcie i po chwili go nie było.

Dziewczynę zamurowało, przecież tak jej nie lubił.

– No widzisz? Odpuścił – rzekł Jimmy, chwytając rękę dziewczyny. – Wiesz, dlaczego tak dociekał? Bo siedział przez laskę kumpla, suka sprzedała obu – wyjaśnił. – Szmata…

– Jimmy, dlaczego już założyłeś, że pojadę? – zapytała pretensjonalnie brunetka.

– A nie pojedziesz? – Chłopak uśmiechnął się zaczepnie.

– Nie – odparła hardo, śmiejąc się w środku.

Wódka dawała bardzo pozytywny efekt i Laura miała wrażenie, że może coraz więcej… że może już wszystko.

– Nie? – Jimmy mocniej uścisnął ją w objęciu i z ust dziewczyny mimowolnie wydobył się cichy syk.

Uścisk nie był mocny, aczkolwiek wystarczył, żeby żebro niespodziewanie się odezwało.

– Śliczna – Wystraszony chłopak natychmiast spojrzał jej w oczy.

– To nic, to po tamtym – wypaplała szybko, prosząc losu, aby nie zahaczył o Travisa.

Dobrze już znała Jimmy’ego i wiedziała, że do głupich nie należy i może zacząć dociekać.

– Po tamtym? A wczoraj? Co się wczoraj stało? – Brunet jednak zapytał i jej nadzieje ekspresowo uleciały w siną dal.

– Nic, mówiłam ci. I nie zaczynaj tego tematu, dobra? – burknęła nastolatka, myśląc, że jak zapozuje na groźną, Jimmy odpuści.

– Jak to „nie zaczynaj”? Pamiętaj, że jeśli się dowiem, że imbecyl cię uderzył, nakopię mu do dupy – zagroził sucho brunet i sięgnął po butelkę.

– Tylko spróbuj – pyskowała dziewczyna.

– Czyli przyznajesz się, że cię uderzył. – Chłopak wyszczerzył zęby.

– Nie.

– Znowu ta manierka, jesteś wtedy cudowna, wiesz? – Jimmy zaśmiał się wesoło.

– Jimmy, ja mówię poważnie. Masz go nie zaczepiać, inaczej nigdzie nie jadę… Zresztą jeszcze nie wiem, czy w ogóle jadę – odparowała nastolatka.

– Porwę cię – rzekł Jimmy.

– Doprawdy? – Laura się uśmiechnęła.

– To zobaczysz.

– Zjemy coś? – Dziewczyna wskazała głową bar.

Mimo że niedawno jadła i stek był dość spory, znowu zaczęła odczuwać brak czegoś.

– To to ziółko, straszne po nim głody. Sue zawsze załatwia konkretny towar – pochwalił Jimmy. – Na co masz ochotę? Ale tu? Tu nie mają dobrego żarcia.

– Nie wiem, obojętnie. Mam jeszcze około pięciu dych – uprzedziła Laura i dopiła alkohol.

Czuła się po nim znakomicie, lęki zanikały, ale i głód się nasilał. Gdy wyszli z domu i gdy zniknął Derek, Laura, pozostając sam na sam z chłopakiem, poczuła się już kompletnie wyluzowana i spokojna.

– Na końcu ulicy jest zajebista pizzeria, moglibyśmy pójść tam – zaproponował Jimmy. – Gorąco ci? – zapytał, potarłszy palcami jej wilgotna już dłoń, która zaraz uwolnił.

– Trochę.

– Bo to chuj, nie knajpa, nawet porządniej klimy nie mają. To co z tą pizzą?

– Ale matka… i Travis.

– Chodzą tam?

– Matka raczej nie, ale tatuś może. Często kupuje pizzę – zadrwiła Laura, uśmiechając się z zadowoleniem i Jimmy parsknął śmiechem.

– Nie lubisz go, co?

– Nie.

– Czyli mogę z nim pogadać. – Chłopak znowu zaczął się droczyć.

– Nie.

– Oj, śliczna, naprawdę muszę cię częściej wkurwiać, jesteś wtedy cholernie seksowna. I te pyskówki…

– Bujaj się.

Śmiech bruneta się nasilił.

– To co jeszcze jednego? – wskazał szklanki.

– Znów chcesz mnie upić? – syknęła przyjaźnie Laura. – Już jestem zakręcona, zjedzmy coś – Dziewczyna obstawała przy swoim.

– Ale cię ruszyło. – Rozweselił się chłopak. – Ale to dobrze, fajnie, że masz apetyt. Więc jeśli nie chcesz tam, to co proponujesz? Idziemy do mnie?

– Nie.

– To gdzie?

– Nie wiem, może gdzieś poza centrum, tylko niedaleko – zaproponowała nastolatka.

– Nie ma sprawy, piękna. – Jimmy szeroko się uśmiechnął i szybko wykręcił numer taksówki, która po trzech minutach wiozła już ich w bezpieczną okolicę mostów.

 

– To gdzie? – Zapytał ponownie chłopak.

– Nie wiem, nie znam tej okolicy. Byłam tu tylko dwa, może trzy razy z Emmą, jak jeździła do pracy tej suki, swojej matki – warknęła Laura.

– Jest wredna?

– Wredna? – Dziewczyna uniosła brwi. – To szmata, zupełna ignorantka. Jak Emma zaginęła, dzwoniłam do niej, pytałam, opierdoliłam ją nawet, i co? I nic. Stwierdziła, że nic ją to nie obchodzi – wyjaśniła wkurzona nastolatka.

– Więc może wcale nie zgłosi, jak młoda pojedzie.

– Nie zgłosi? Jimmy, na jakim ty świecie żyjesz? Ona nawet, jak się nie martwi – w co szczerze wątpię – to zrobi to tylko i wyłącznie po to, żeby pokazać, co to ona może i zagrać Emmie na nerwach. Nie rozumiem. Ona zawsze była nadopiekuńcza, biegała nawet za nami, jak spotykałyśmy się ze znajomymi, uwierzysz? I takiej kichy potrafiła dziewczynie narobić, że większej już się chyba nie da. Więc jeśli wtedy pilnowała jej jak nawiedzona, dlaczego teraz zupełnie olała to, co do niej mówiłam? I jeszcze nazwała ją dziwką. No co za rura! – wzburzyła się Laura, mówiąc coraz głośniej.

– Więc dokąd jedziemy? – Wtrącił kierowca, gdyż właśnie przejechali przez North Bridge, największy z trzech mostów.

– Mała? – Jimmy chwycił rękę dziewczyny.

– Nie wiem.

– Co chcesz zjeść?

– Hamburgera. – Uśmiechnęła się.

– Co?! Przejechaliśmy pół miasta dla hamburgera? – Zaśmiał się chłopak.

– Przejechaliśmy pół miasta po to, żebym nie nadziała się na rodzinkę – odparowała dziewczyna. – I dla hamburgera – dodała czupurnie.

Jimmy rozradował się już na całego, nastolatka rozłożyła go na części pierwsze.

– Oj, śliczna, ale cię fajnie merdnęło. – Chichotał, ale zaraz zwrócił się do kierowcy. – Zna pan jakąś knajpę z dobrymi hamburgerami?

– Tak, są tu dwie, często tam bywam. Robią doskonałe i duże kanapki – odparł facet.

– Niech pan jedzie.

 

Pod barem zatrzymali się zaledwie chwilę później. Usiedli przy stoliku na samym końcu i zaraz podeszła do nich młoda, ruda dziewczyna z zapytaniem o zamówienie.

– Cheeseburgera z warzywami i… – rzekła Laura, ale się zacięła, gapiąc się w kartę.

Eliza – jak widniało na plakietce, stała i cierpliwie czekała.

– Śliczna – ponaglił Jimmy.

– Są tu takie drinki? Nie wiem, jak się nazywał. – Brunetka podsunęła kartę pod nos chłopaka.

– To nie był drink z karty – odparł z uśmiechem Jimmy. – Macie wódkę? – Spojrzał na pracownicę lokalu.

– Tak.

– To pięćdziesiątkę z sokiem żurawinowym i plasterkiem cytryny. Da się zrobić?

– Jasne. – Ruda szeroko się uśmiechnęła, gapiąc się jak najęta na chłopaka.

– No i pięknie. I taką samą kanapkę i piwo. – Jimmy skorygował zamówienie i dziewczyna się oddaliła, oglądając się jeszcze po drodze.

– Napaliła się na ciebie – zaśmiała się Laura.

– To ma problem – odparł luźno Jimmy.

– Jimmy, a co by powiedział Derek, gdyby wiedział, kim jest matka Emmy? – wyskoczyła nagle Laura, która zakręcona alkoholem nie miała już problemów z zadawaniem pytań.

– Nie wiem, ale myślę, że byłaby lekka lipa. Chociaż w takich towarzystwach szanuje się kobiety kumpli, kim nie byłaby ich matka. Powinnaś o tym wiedzieć – dodał, nie chcąc, aby dziewczyna zaczęła się denerwować. – A powiedziałem o was dlatego, żeby nie było niespodzianek, jakby niechcący wpadł bez zapowiedzi.

– A pomyślałeś o tym, co będzie, jak wpadnie tam policja nasłana przez tę sukę? Narobicie problemów i sobie, i jemu.

– Mała, ta chata jest tak bezpieczna, że bezpieczniej się już nie da, rozumiesz?

Na stół wjechały napoje i Laura natychmiast przykleiła usta do szklanki; dri bardzo przypadła jej do gustu.

– Widzę, że posmakowało – zauważył Jimmy.

– Tak.

– Chata jest czysta. – Chłopak wznowił wątek. – Fakt, jest w samym centrum, ale najciemniej pod latarnią, prawda? Poza tym w sąsiedztwie mieszka masa naszych ziomków, więc gdy tylko pały pojawią się w okolicy, pierwszy będę o tym wiedział. No i Derek, on ma sporo wtyczek w policji, więc też dużo wie. Uspokoiło cię to?

– Nie bardzo.

– Śliczna, wyluzuj, będzie dobrze, chyba że po prostu nie chcesz jechać – dociekał Jimmy.

– Nie wiem. Może i chcę – Nastolatka przyznała się w końcu, bo jednak ją korciło. – Ale matka… najbardziej tym się martwię.

– Ty chcesz jechać, czy teraz alkohol? – ironizował ciepło Jimmy.

– Żaden alkohol, czy ja jestem pijana? – Obruszyła się dziewczyna.

– Niewiele już brakuje – droczył się brunet.

– Spadaj, jeszcze wiele mogę.

– Oczywiście – potwierdził grzecznie chłopak, wylewając uśmiech na całą swoją twarz.

– Spadaj, gówniarzu!

Jimmy zarechotał głośno, delikatnie obejmując Laurę w pasie.

– Muszę cię kiedyś nagrać – oświadczył.

– No i gdzie te kanapki? – Laura zmieniła temat, uśmiechając się pod nosem.

– Zaraz będą, spokojnie. Minęły trzy minuty.

– O trzy za długo. Jestem głodna.

– Nie zemdlejesz? – Jimmy wznowił zaczepki.

– Zemdleję.

– To świetnie, będę miał okazję zrobić usta, usta. A możesz zemdleć już teraz? – dowcipkował zadowolony chłopak.

– Żebyś się nie zdziwił. Spadaj – Laura nastroszyła piórka, niezadowolona, że znów znalazł odzywkę.

– Śliczna… – Jimmy ze śmiechem zajrzał jej w oczy.

– Jestem głodna – powtórzyła dziewczyna.

– Zaraz będzie, wyluzuj – powtórzył brunet. – Śliczna, a może po prostu pogadaj z nią wprost? – zaproponował chłopak, wracając do osoby pani Anderson.

– Tak? To niewykonalne, żeby się zgodziła, a nawet, jeśli jakimś cudem by się udało, to przecież zaraz tatuś będzie się wtrącał i moje wysiłki i tak pójdą na marne. On zawsze ją przekabaci.

– Tatuś… – Jimmy parsknął śmiechem. – Masz na niego parcie, nie ma co – brechał.

– Bo to tatuś. Wszystko musi widzieć, do tego jest wredny – skwitowała Laura, delikatnie szczerząc zęby.

– Smacznego. – Na stole pojawiły się dwa talerze z ogromnymi kanapkami.

– Dziękuję – mruknęła Laura i natychmiast wgryzła się w hamburgera.

Jimmy już jej nie zaczepiał, tylko pozwolił w spokoju zjeść. Skończył pierwszy, lecz Laura nie była gorsza, bo też już miała resztkę, dziwiąc się przy okazji, jakim cudem wcisnęła w siebie tak dużą porcję. Zadzwonił telefon bruneta i gdy tylko chłopak odebrał, Laura usłyszała głośny szmer. Od razu poznała, kto dzwoni, Susan nie zachowywała się zbyt cicho.

– Dobra, nie umrzesz. Daj mi chwilę, jestem z dziewczyną, tak? Zjemy, pogadamy i zaraz przyjedziemy – rzekł zirytowany chłopak.

Sue znowu coś powiedziała i Jimmy zakończył rozmowę.

– Tęskni. – Zaśmiał się. – Śliczna, możemy jechać? Diablo chce jeszcze zamienić ze mną dwa słowa i czeka. No, ale jeśli chcesz posiedzieć, nie ma sprawy, zadzwonię i umówię się z nim później.

– Co z Amber? – zapytała niespodziewanie nastolatka, przełykając ostatni kęs, który zaraz popiła, kończąc tym samym drinka.

Język już nieznacznie zaczął jej się plątać, ale zignorowała to.

– A co ma być? – Zdziwił się Jimmy.

– Nie wiem, czuję, że to się dobrze nie skończy.

– Laura, co jest z tobą? – Chłopak się zbulwersował. – Naprawdę przejmujesz się tą suką? Co się dzieje?

– Nie przejmuję się, po prostu nie chcę, aby Sue przesadziła. A zresztą, jebię to; ma w szmata w końcu to, na co zasłużyła. – Laura nagle zmieniła swoją postawę, wprowadzając bruneta w niemałe osłupienie.

– No właśnie, i tego się trzymaj. Jestem z ciebie dumny – rzekł zadowolony chłopak, ucałowawszy policzek nastolatki. – To co, możemy jechać, czy chcesz zostać albo pojechać jeszcze gdzieś?

– Jedźmy.

Jimmy skinął na barmankę, która w okamgnieniu przyniosła rachunek i Laura, nie czekając na wywody bruneta, bez słowa położyła na paragonie dwudziesto- i pięciodolarowy banknot.

– Śliczna…

– Ja płacę, ja chciałam tu przyjechać – odparła sucho dziewczyna.

– Ok – Jimmy ustąpił, nie widział sensu sprzeczania się o głupoty.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    Laura jest marionetką, a Jimmy pociąga za sznurki – bardzo umiejętnie zresztą. Znając ich zapędy, chata długo nie postoi, a jak jeszcze ktoś ich odwiedzi z tego towarzystwa, to Armagedon gotowy. Powiem ci, że Laura trochę zmienia nastawienie do niektórych rzeczy i Jimmy ma w tym swoje zasługi. Frank niańczył i nie wnosił niczego nowego do jej życia. Jimmy stawia pod ścianą, wymaga i tym oto sposobem wyplenia stopniowo wycofanie z nastolatki. Tak mi się wydaje, że ten wyjazd to będzie lipa stulecia. Podczas podróży mogą mieć ogon w postaci Jay’a, który na pewno obserwuje osiedle z ukrycia, albo jakaś wtyka mu o wszystkim donosi. Zakończ już ten wątek z matką Emmy i rodziną Laury – przegadane. [...] co ma być, to będzie.
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Jasne, sugestia przyjęta. To samo jakoś tak się pisze.🤣

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania