Poprzednie częściSzare istnienie – Prolog
Pokaż listęUkryj listę

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Szare istnienie cz. 42

Jimmy już podniósł się z podłogi i przemieścił na łóżko. Milczał, trzymając się za głowę, a z rozbitej wargi delikatnie sączyła się krew. Jay siedział w kącie, małolat natomiast w drugim, struchlały ze strachu. Dziewczyna usiadła między brunetem, a Billym i Jimmy natychmiast podał jej kieliszek. Wypiła w okamgnieniu, wódka definitywnie jej dziś nie brała, być może z tych nerwów.

– Mała, co jest? – zapytał Jimmy ciężkim głosem, widać było, że cierpi.

– Nic.

– Nadal się denerwujesz?

– Nie.

– Jak to nie, przecież widzę. Mały, no pal tego jeffa i dasz mi kilka chmur, długo będziesz go jeszcze trzymał? – Uśmiechnął się niemrawo i Billy w końcu odpalił skręta.

Spalił trochę i oddał brunetowi, który wziął sześć chmur i wyciągnął rękę w kierunku dziewczyny.

– Nie chcę – wymamrotała.

– Pal, nie zamulaj!

Strachliwie wzięła używkę, ale pociągnęła tylko trzy razy i oddała ją Billyemu, nie chciała i bała się naćpać.

– Jak tam? – zapytał nagle Łysy, zawisając znienacka nad Jimmym i strasząc przy okazji nastolatkę.

– W porządku – odparł brunet, lecz oczy miał mocno załzawione.

– Kurwa, tak się dać zaskoczyć, no Jimbo... Widzę, że dalej siedzi w nim kozak w stosunku do ciebie. Nalej – poprosił i zaraz otrzymał kieliszek, który szybko opróżnił. – To chuj, nie picie, lej tu. – Podstawił kubek Jimmy wlał dość sporo.

Łysy przechylił na raz, odpalił papierosa i ruszył w kierunku Jay'a, który natychmiast zrobił duże oczy. Chwycił go za fraki, podniósł do pionu i ruszył z powrotem, prowadząc typka za chabety. Wziął po drodze stojący przy stole kij i po chwili położył prawą rękę chłopaka na blacie.

– Trzymaj! – rzucił do Diablo i ten mocno chwycił przedramię Jacka.

– Kurwa, Łysy, co ty robisz?! – spanikował Jay, lecz olbrzym go zignorował i bez chwili zastanowienia łupnął go pałą po wyciągniętej dłoni.

Wrzask, jaki w tym momencie wydał z siebie „Pan” był nie do opisania. Emma aż podskoczyła, zatrwożona tym uderzeniem, wyglądało bardzo brutalnie.

– Co, kurwo, boli?! – zawył Łysy, uderzając Jay'a z liścia w twarz.

Głucho.

– Gnoju, zadałem ci pytanie! – Znów go uderzył, tym razem o wiele mocniej.

– Tak – wystękał Jay.

– Wyjeżdżasz do młodszych, cwelu? Wyjedź ze mną!

Ponowna cisza.

– No chodź, ja też jestem przecież o rok młodszy, akurat dla ciebie – rzekł olbrzym i podniósł kolesia za fraki.

– Puść mnie! – rzucił przerażony Jay, lecz zaraz stał w pionie.

Emma zauważyła, że chłopak boi się Łysego o wiele bardziej, niż pozostałych uczestników „imprezy” i nie wiedzieć, czemu, jej zdenerwowanie natychmiast wzrosło.

– No co, kurewko? Przecież tak lubisz bić młodszych, no to dawaj! – zagrzmiał Łysy i rzucił typkiem o ścianę.

Jay odbił się od niej z hukiem i padł na glebę, lecz chłopak za moment ponownie go podniósł.

– No co, zabrakło ci odwagi?! – wrzasnął i teraz Jay oberwał z kolana, wydając z siebie cichy, przejmujący jęk. – Czekam na odpowiedź! – darł się kolos, trzymając go prawie w powietrzu.

Jay nawet, gdyby chciał odpowiedzieć, pewnie nie dałby rady, gdyż trzymające go dłonie osiłka przyduszały jego gardło.

– Niech, kurwa, jeszcze raz zobaczę! – ryknął dryblas i znowu rzucił chłopakiem, robiąc to cały czas bez specjalnego wysiłku.

Jay ponownie łomotnął głośno i wylądował przy drzwiach.

– Łysy! Wywalisz dziurę ścianie. – Zaśmiał się Diablo.

Widoczne już były efekty tego poniewierania, Jay poruszał się już z coraz większym trudem. Blondynka siedziała maksymalnie spięta, widząc, jak koleś rzuca chłopakiem jak workiem.

– Em, wyluzuj – rzekł nagle Billy, biorąc ją za rękę.

– Przecież on zrobi mu krzywdę – wydusiła.

– I chuj mu w dupę, martwisz się? Może nie wiesz, ale ja widziałem, jak wygląda Laura, co jej zrobili i jak się bała. Żebyś zobaczyła, w jakim stanie ją tu znalazłem, sama byś mu wpierdoliła. – Billy wskazał głową oprawcę dziewczyny. – Leżała na podłodze jak śmieć, półnaga, pobita i brudna, to był naprawdę przykry widok, ledwie żem ją ubrał, tak histeryzowała. Skrzywdzili ją i zostawili jak ścierwo, więc nie powinnaś w tym momencie mieć żadnych obiekcji i jeszcze dobrze mu najeba...

– Kurwaaa, dooosyć! – zagrzmiał nagle Jimmy, łapiąc się za głowę. – Skończcie już tę gadkę, dobra?!

– Wyluzuj – mruknął Billy, ale już nie zaczynał tematu. – Co jest? – zapytał, widząc cierpienie kumpla.

– Nic, łeb mnie trochę boli, zaraz przejdzie. Muszę napić się wody – rzekł i wstał, ale tylko, jak wstał, kiwnęło nim i z hukiem wyrżnął z powrotem na podłogę.

– Kurwa, Jimbo! – krzyknął przerażony młodzik, doskakując do kumpla.

– Wszystko ok – wybąkał brunet, usiłując wstać, co przychodziło mu, niestety, dość opornie.

Podszedł Łysy, podniósł chłopaka i posadził na miejsce.

– Nie ruszaj się jeszcze, niedawno przecież padłeś. Siedź, kurwa! – nakazał i zaraz przyniósł mu kubek wody. – A oni chyba jeszcze nie skończyli, nie? – Spojrzał na siedzącego z baseballem w dłoni Chrisa. – Czy się mylę?

– No nie skończyli i nie wiem, na co czekają? Potrzebny jest nam stół, ale jak widać, kurwy mają w dupie to, że piję z podłogi – fuknął blondyn.

– Dobra, wstawać i do roboty – rzekł Łysy, zawisając nad młodzikiem, któremu krew odpłynęła z twarzy.

Toby migiem wstał z miejsca; pałę nadal miał nieschowaną.

– No na co czekasz? Kończ – Łysy trącił nogą Jay'a, który siedział przy ścianie, trzymając się za bolący brzuch i rękę.

Zdławiony strachem chłopak ciężko się podniósł, stanął na kolana i zaczął onanizować małolata.

– Co to w ogóle za dziewczyna, macie jej zdjęcie? – zapytał znienacka Łysy, nalewając kolejną porcję wódki, która właśnie się skończyła, odkręcił więc przedostatnią butelkę i dokończył zapełnianie. – Jimbo mówił, że niezła dupa, chciałbym sobie sam się przekonać... Lubię ładne cipki – Osiłek uśmiechnął się w końcu, chyba dziś po raz pierwszy, i podał blondynce kieliszek, ale zaraz odwrócił się w stronę Jay'a. – Ładnie ma być, tak, jak powiedział Jimbo – do końca! Jak zobaczę, że się nie starasz i walisz chałturę, pogadamy inaczej, kumasz?!

Jay nie reagował, nadal robił swoje, więc olbrzym do niego podszedł i mocno chwycił chłopaka za włosy, odchylając do tyłu jego głowę.

– Kumasz, pytam?! – fuknął i zagasił peta na policzku Jay'a, wgniatając go dość mocno.

– Tak – syknął poszkodowany, wygiąwszy twarz w grymasie bólu.

– No to jazda! – nakazał Łysy i ukucnął przed blondynką. – To co z tym zdjęciem?

– Nie wiem, chyba jakieś mam – wycedziła przez zęby dziewczyna i wyjęła telefon.

Chris z komórką w ręku wyszedł na zewnątrz, Jimmy natomiast nadal siedział z twarzą schowaną w dłoniach, w końcu Billy zareagował.

– Może pojedziemy do lekarza?

– Nie, zaraz mi przejdzie.

Billy wstał i poszedł do kuchni, przyprawiając Emmę o kolejny stres, gdyż została sama z gapiącym się na nią, wielkim, ściętym na jeża blondynem. Uparcie szukała zdjęcia, telepiącymi się rękoma, lecz jak na złość nie mogła znaleźć. Miała ponad dwieście fotek, dlatego odszukanie tej odpowiedniej zajmowało jej sporo czasu, zwłaszcza, że ręce były bardzo nieposłuszne.

– Dziewczyno, czego się boisz? – zapytał w końcu Łysy. – Jestem Jake, jeśli ci w czymś pomoże – zażartował, szczerząc zęby.

Emma w milczeniu odwzajemniła wyraz twarzy. Billy dał Jimmy'emu tabletki u wrócił do Emmy.

– Łysy! – Nagle w drzwiach pojawiła się głowa Chrisa.

Olbrzym spojrzał w jego stronę.

– Pojadę na chwilę, za pół godziny wracam. Przywieźć coś?

– Kup jeszcze wódki. Na mój przełyk to, co mamy, to o wiele za mało. I weź jakiś proszek, lepiej się po nim czuję.

Chris schował się z powrotem, a chłopak wrócił wzrokiem do dziewczyny. Nie zdążył się jednak odezwać, bo Emma wyciągnęła do niego dłoń z telefonem.

– Fajna – oświadczył z uśmiechem osiłek, widząc na ekraniku dwie przytulone do siebie, uśmiechnięte damskie twarze. – Niezła.

– No dobra, kurwa, dość tych pieszczot! Kładź się! – nakazał nagle Jay'owi, odwróciwszy się niespodziewanie i wskazał na stół.

Chłopak podniósł się z kolan, lecz polecenia nie wykonał, stał tylko jak słup, ciężko przestraszony. Łysy nie dyskutował, tylko wstał i z pełnym spokojem, wyjął z rąk Diablo baseball-a.

– Co powiedziałem? – warknął.

Blady jak ściana Jay natychmiast ułożył się na stole.

– Ładuj. – Olbrzym spojrzał na młodzika, który trząsł się jak w delirium i był już cały mokry. – Masz większą pałę od Mnicha, twoja ukochana na pewno będzie zadowolona. A jak nie, to zawsze mamy tego pana. – Zaśmiał się szyderczo, wyciągając przed siebie kij.

Jay zamknął oczy i zacisnął pięści, szykując się do kolejnego gwałtu. Toby nie dyskutował, tylko z miejsca wszedł w kumpla, lecz starał się to zrobić bardzo delikatnie, co Jake od razu zauważył. Natychmiast chwycił młokosa za szyję i skręcił chłopaka całego jak szmacianą lalkę, kładąc jego twarz na plecach leżącego.

– Kurwa, to ma być jebanie? Tak samo humanitarnie jebałeś tę laskę? Nie sądzę – Ściskał go coraz mocniej i małolat powoli zaczął robić się czerwony. – Jedziesz, szmato! – puścił młokosa i teraz już Toby wdarł się w Jay'a do samego końca. Chłopak znowu wydał z siebie szarpiący za serce krzyk i mocno zadygotał na stole. Toby jednak nie przerywał, za bardzo się bał.

– Nie wyj, cwelu – burknął Łysy, przystawił Jay'owi kij do twarzy i zaczął tykać go nim po policzku. – Fajna, nie? Miło byłoby poczuć taką w dupie, co? Ale spokojnie, wszystko w swoim czasie. – Rechotał i podstawił zdjęcie dziewczyn pod nos ofiary. – Znasz ją?

– Tak – wysapał Jay

– Co jej zrobiłeś?

– Zgwałciłem.

– I?

– Pobiłem.

Toby zaczął powoli stękać i Diablo się roześmiał.

– No widzisz? Przynajmniej jedna z kurew jest zadowolona – drwił.

– I co jeszcze? – kontynuował Łysy z zimną jak głaz miną.

– Nic.

– Nic...?! Ci mi tu pierdolisz, za dobrze cię znam! – zagrzmiał kat, zamachnąwszy się na chłopaka.

– Kazałem jej obciągnąć! – wymamlał szybciutko Jay, w panice odwracając twarz.

Jimmy natychmiast podniósł głowę, lecz nie ruszał się z miejsca.

– Miło, że jesteś szczery. A wiesz, co robią w pudle z takimi kurwami? – Jake nie odpuszczał, nakręcając się coraz bardziej.

– Wiem.

– Nie przejmuj się, na wolności też. Już ja się postaram, żeby wszyscy dowiedzieli się, jaką jesteś suką, zwłaszcza, że wyruchałeś bratu kobietę, czy tam kumpelę. Ale to już nieważne, ważne, że nie wyjdziesz z domu, kumasz? Już nie masz życia, więc zostało ci tylko spierdalać z tego miasta, bo jak chłopaki cię dorwą, to cię zmasakrują, rozumiesz, pedale? Fajnie gwałcić bezbronną dziewczynę? Takiś chojrak? I jeszcze ją, kurwo, pobiłeś? Przecież jesteś od niej pięć razy większy. No kurwa, nie mogę, zasrany bohater! – Łysy się wkurwił i w tym momencie Toby zakończył swą miłość głośnym zmęczonym wydechem.

Łzy już ciurkiem leciały po twarzy Jay'a który nadal leżał w miejscu, bojąc się cokolwiek zrobić.

– Kurwa, co zrobiłeś?! – huknął Łysy, uderzając młodego w tył głowy. – Miało być z połykiem!

Młodzik stał w milczeniu, telepiąc się na wszystkie strony.

– No dobra, następnym razem, teraz możesz zapalić – rzekł Jake, wskazując mu ścianę i młodzik natychmiast przy niej usiadł.

Olbrzym chwycił wykończonego Jay'a i rzucił jak ochłap obok Toby’ego.

– Nie mam fajek – mruknął nagle młodzik, widocznie chęć na papierosa była tak samo duża jak strach przed ogłoszeniem tej jakże przykrej nowiny.

Łysy wziął leżącą przy kieliszkach paczkę Marlboro, poczęstował gówniarza i zaczął zbierać rzeczy z podłogi.

– Jak masz na imię? – Spojrzał na blondynkę.

– Emma.

– Spoko, Emmy są fajne. Znam trzy i każda z nich nieźle fika w łóżku – Chłopak się roześmiał się, skończył zbierać asortyment i usiadł obok drugiego Diablo. – To twoja dobra koleżanka? – Raz po raz zerkał na dziewczynę, polewając alkohol, lecz teraz na twarzy miał już pełny uśmiech.

– Tak.

Coraz bardziej przekonywała się, że raczej nic jej nie grozi, strach jednak uparcie nie chciał opuścić jej ciała, co ją samą zaczęło już w końcu denerwować.

– Długo się znacie?

– Jedenaście lat.

Chłopak wstał i ponownie chwycił kij. Ofiary zbladły.

– Jedenaście lat... to już długo. I co, darujesz mu krzywdę przyjaciółki? – zapytał, wyciągając do niej rękę z baseballem. – Wal!

Emma zdrętwiała od stóp do głów, totalnie zaskoczona i nie wzięła od niego pałki.

– No dawaj, ona nie może, więc ją wyręczysz. Dobra, kieliszek na odwagę i jedziemy. – Zaśmiał się Jake i za chwilę blondynka otrzymała alkohol. – Kurwa! – ryknął nagle, kucając. – Kurwa, kto sprzątał stół?! Dlaczego wszystkiego nie zdjęliście i teraz towar wala się po podłodze?! – grzmiał, zły, zbierając marihuanę i nastolatkę od razu przeszło gorące mrowienie. – Kurwa, Chris się wkurwi, to jego ulubiona używka – mamrotał, zebrał całość i położył z powrotem na stół. – Kto sprzątał, pytałem! – zwrócił twarz w stronę osób siedzących na łóżku.

– Ja... przepraszam – wydusiła ciężko Emma, przerażona do granic możliwości.

Łysy wstał i podszedł bardzo blisko.

– To co, kurwa, ślepa jesteś?! – zagrzmiał, zawisając nad jej głową.

– Ej, kurwa, spokojnie! – wtrącił się Jimmy. – Wyluzuj...

Dziewczyna trzęsła się już cała, nie spodziewała się takiego ataku. Olbrzym tylko westchnął, po czym podszedł do Jay'a i huknął go z otwartej ręki w twarz.

– A ty, kurwa, jak widzisz, że coś leży na stole, to patrz, gdzie kładziesz swoje brudne pedalskie cielsko! – wrzasnął.

Spojrzał na Toby’ego, którego natychmiast zmroziło.

– A ty się, kurwa, ubierz, tu są kobiety! Trochę kultury, cwelu! – rozkazał i zaraz wrócił do stołu.

Skręcił blanta, polał ponownie, po czym usiadł na krześle, przysuwając je nieco bliżej dziewczyny.

– Wystraszyłem cię? – zapytał.

Pokiwała potakująco głową.

– Nie bój się, już wszystko ok. Wkurwiłem się trochę – rzucił i podał jej kieliszek.

Nastolatce tempo picia było zdecydowanie za szybkie, więc gdy faceci przechylili, ona nadal siedziała ze szkłem w dłoni.

– Nie lubisz wódki? To pij piwo. – Łysy wskazał białą reklamówkę.

– Nie, po prostu trochę za szybko – odparła dziewczyna, starając się uśmiechnąć, lecz ten uśmiech nie wyszedł jej niezbyt zjawiskowo.

– To nie pij tak szybko, wypijesz, jak nabierzesz ochoty – odparł luźno chłopak i dziewczyna odstawiła kieliszek. – Dobra, zapalmy – zaproponował i odpalił trawę.

Spalił trochę ponad pół i podał nastolatce.

– Nie chcę – mruknęła i ku jej zdziwieniu, nie namawiał i nie kazał, tylko oddał skręta Billy’emu.

Zadzwonił telefon i Emma znowu się zdenerwowała, ale wyszła i odebrała.

– Gdzie jesteś? Dochodzi dziesiąta. Zostawiłaś samochód, gdzie jesteś? – Usłyszała matkę i natychmiast stanął jej w oczach Billy i niedawna rozmowa.

– Nocuję u Laury – bąknęła, zła.

– Dlaczego nie zadzwoniłaś? Martwiłam się.

– Jeszcze chyba wcześnie, nie? Napisałabym! – rzuciła podminowana, dziewczyna, głos matki nie wypływał na nią zbyt pozytywnie.

– Emma, jak ty się odzywasz?

– Normalnie. Jest dopiero za piętnaście dziesiąta, a ty już wydzwaniasz.

– Wracaj do domu, przenocujesz innym razem – rozkazała nagle kobieta wrednym, zimnym głosem

– Nie, jest późno,. Nie będę wracać autobusem, a Travisa nie ma.

– To weź taksówkę.

– Mamo, nie, wrócę jutro. O co ci chodzi?

– O twoje zachowanie. Ja widzę, że ta dziewczyna nie wpływa na ciebie dobrze – podsumowała rodzicielka, wkurwiając nastolatkę jeszcze bardziej.

– No kur..., to teraz będziesz się czepiać Laury?! – Emmę zaczynało już ponosić, ale za wszelką cenę starała się nie wybuchnąć.

– Jak ty się wyrażasz? Daj mi ją do telefonu.

Dziewczynę przytkało, ale zaraz odparła:

– Kąpie się.

– Mała, chodź! – Doszedł ją nagle głos Łysego i nastolatka spięła się jeszcze bardziej.

– Emma, gdzie ty jesteś, kto tam krzyczał? – Matka nie czekała z pytaniami.

– No kurwa, jestem u kumpla na grillu, czy ty musisz wszystko wiedzieć?! Daj mi żyć, kobieto! – Dziewczyna nie wytrzymała.

– Emma, masz zaraz wrócić do domu! – zagrzmiała kobieta, słysząc kolejne przekleństwo.

– Nie.

– Natychmiast, powiedziałam, bo porozmawiamy inaczej! Nie będzie samochodu, kieszonkowego i wyjścia gdziekolwiek!

– A odwal się! – huknęła Emma i wyłączyła rozmowę, a następnie telefon.

Wściekłym krokiem wróciła do domku u usiadła obok Billy’ego, wkurzona.

– Nie musiałeś krzyczeć – wyjechała nagle nieco strachliwie do Łysego i młodzik postawił oczy w słup, podobnie adresat wygłoszonej pretensji.

Zapadła chwila ciszy, po której Łysy zapytał, roześmiawszy się:

– Co się stało?

– Nic.

– Aleś mnie opierdoliła, normalnie jestem w szoku. – Rechotał i podał dziewczynie kieliszek, który tym razem wypiła.

– No, uważaj, koleś, w łypę dostaniesz! – ironizował mocno naćpany już Diablo, który porzucił wódkę i wziął się za piwo.

– Matka? – zapytał Billy.

– A niech spierdala, wkurwia mnie, mam jej dość! – warknęła Emma, pałając gniewem.

Łysy odpalił papierosa i ponownie chwycił kij.

– Widzę, że teraz masz odpowiedni humor, więc już możesz mu przypierdolić. Wal chuja, gdzie tylko sobie życzysz. – Ponownie skierował do niej dłoń z baseballem.

– Nie chcę – mruknęła nastolatka, nie patrząc na chłopaka.

– No przyjeb mu, należy mu się. Przecież kompletnie zeszmacił twoją koleżankę, nie rusza cię to? – Wyruchał ją jak dziwkę, skopał, kazał jej obciągać i przy tym wszystkim bardzo dobrze się bawił, darujesz mu to? – Osiłek rzetelnie podburzał dziewczynę.

– Przypomnij sobie filmik, fajny był, nie? – odezwał się nagle Jimmy, który wstał i w końcu napił się wódki.

– Kurwa, no dawaj, nie bój się – nalegał Łysy, wcisnął w dłoń dziewczyny, podniósł za ramię i poprowadził do gwałcicieli. – Wal!

Emma nadal stała spłoszona, nie kompletnie nie wiedząc, co zrobić.

– No ładuj, mała, nie wkurwiaj mnie! – zagrzmiał Łysy, więc nastolatka w końcu uderzyła Jay'a po udzie, lecz zrobiła to tak lekko, że wszyscy, jak jeden mąż, parsknęli wesołym śmiechem.

– No nie, no piękna, a cóż to miało być?! Masz go zlać czy pogłaskać? – Zarechotał Diablo. – Może zjedz kanapkę, bo widzę, że nie masz sił – Brechał. – Przypierdol mu porządnie, albo ja to zrobię, ale ostrzegam, że jak ja to zrobię, wtedy może już nie wstać.

Spanikowana dziewczyna nie dała jednak rady, nadal więc stała w bezruchu.

– No wal, kurwa, bo mnie zdenerwujesz! – ryknął nagle Łysy wprost do jej ucha, aż lekko podskoczyła.

Wystraszona jego agresją wzięła w końcu zamach i najmocniej, jak umiała, huknęła Jay'a po prawym ramieniu. Zawył na całe gardło i natychmiast złapał się za kończynę, pochylając się.

– Kurwa, zajebana suka – wymruczał płaczliwie chłopak.

– Co, kurwa?! – zagrzmiał Jake, natychmiast powalił „Jay'a na ziemię i mocno przycisnął butem jego twarz. – Co powiedziałeś?!

– Nic – wycharczał przerażony gwałciciel, który bardzo szybko pożałował swoich słów.

– Jak to nic?! Powtórz, śmieciu! – huczał kolos, depcząc mu policzek z całej siły

Cisza.

– Kurwa, zatłukę cię chyba, jebana gnido! – wrzasnął Łysy, przyklęknął i bezdusznie wykręcił mu do tyłu połamaną rękę.

Jay zawył tak maniakalnie, że Emmie skrzywiła się twarz, dźwięk udręki aż palił w uszy.

– Słucham! – warczał Jake, trzymając na plecach kończynę ofiary.

– Jee eba aana su uu uuka – zapłakał „J”.

– Co się mówi?

– Przeeepraszaam, kurwaaa! – wyjąkał chłopak, zalewając się łzami i wtedy Łysy go puścił.

– Kurwo, wstawaj, twoja kolej – zarządził, spojrzawszy na Toby’ego. – Ty też – skierował wzrok na Jay'a.

Billy już chciał wstawać i zbierać wszystko ze stołu.

– Zostaw! – rozkazał Łysy i skierował wzrok na płaczącego wciąż brata Jimmy'ego, który nadal siedział w miejscu.

– No wstawaj, powiedziałem, nie rozumiesz, co się do ciebie mówi?!

Zmuszony do posłuszeństwa chłopak ciężko podniósł się z podłogi, stękając i jęcząc z bólu, co chyba bardzo wkurwiało Jake’a, sądząc po jego kwaśniej minie.

Toby właśnie stanął obok olbrzyma ze spuszczoną głową, wyglądając w tej chwili jak skazaniec oczekujący na wyrok.

– Rozbieraj się! – nakazał kolos i młodzik bez dyskusji spuścił spodnie.

Łysy chwycił go za szyję i wygiął wpół, twarzą do podłogi, a Jimmy znowu włączył kamerę.

– Dawaj! – rzucił do Jay'a.

– Nie, Łysy, proszę cię, mogę obciągnąć... proszę cię – wyjechał nagle spanikowany Toby, chaotycznie ratując się przed gwałtem.

– Patrz, jaki chętny do ciągania druta, a niedawno rzygał! – krzyknął radośnie Diablo, popijając piwo.

– No posuwaj go, nie będę tak stał do rana! – zawył do Jay'a osiłek, kompletnie ignorując słowa młodzika i ten po chwili wszedł w Toby’ego szybkim, mocnym pchnięciem.

Chłopak ryknął przeraźliwie i chciał się wyprostować, mając nadzieję na zmniejszenie bólu, lecz trzymająca go sztywno ręka olbrzyma nie pozwoliła mu się ruszyć nawet na centymetr. Jay zaczął agresywnie, lecz po chwili już delikatniej ruszał się w koledze, słysząc jego donośny skowyt.

– No dawaj, dawaj, przecież umiesz ostro rżnąć – warknął Diablo. – No... chyba, że sam wolisz być rżnięty, zawsze możemy zrobić zmianę – dodał radośnie.

Jay panicznie bojąc się kolejnego rozrywającego bólem seksu natychmiast przyśpieszył, wciskając się w kumpla, na ile tylko dał radę, a Toby, stojąc w bolesnej, pół zgiętej pozycji, płakał rzewnymi łzami, jęcząc głośno, w przepełnionym katorgą, ciężkim oddechu. Po kilku minutach Jay zaczął sapać już coraz głośniej, co świadczyło o tym, że będzie kończył, Jimmy rzucił:

– Nie wali na ryj.

Łysy natychmiast wykręcił młodzika, stawiając na kolanach i po chwili Jay ozdobił całą jego twarz, wydając z siebie cichy jęk. Młodzik tylko zmrużył oczy.

– No! Jak zawodowe kurwy! – zadrwił brunet, który chyba poczuł się lepiej.

Emma była kompletnie zszokowana brutalnością tych wszystkich akcji i już nawet nie patrzyła, wzrok miała spuszczony.

Jake z totalną ignorancją pchnął małolata na glebę i w tym momencie do domku wtargnął Chris, z dość dziwną miną.

– Musimy jechać – oznajmił, patrząc na Diablo.

– Gdzie?

– Mike namierzył tych typków, ale musimy się zgęszczać, bo nam spierdolą.

– Ilu ich jest?

– Trzech.

– A co z nimi? – Łysy wskazał siedzących pod ścianą „więźniów”.

– Zawieziemy ich do piwnicy Mike’a, a jutro pomyślimy, co z nimi zrobić. Będą mieli trochę czasu, żeby przemyśleć swoje kurewskie zachowanie.

– Ale żeś zamulił, akurat teraz? Pan pała też chciał poruchać, a tu co? – szydził wesoło Diablo, pokazując Chrisowi kij.

– Porucha jutro. Dobra, dawajcie, Mike czeka w samochodzie – ponaglał blondyn i oba olbrzymy wstały z miejsca, Jimmy także. – Mała, chodź, podrzucę cię do centrum. – Chris skinął głową, spoglądając na nastolatkę.

Spłoszona Emma nie miała pojęcia, co zrobić, więc nie ruszała się z miejsca.

– Ona zostaje z Małym – oświadczył brunet, widząc, że dziewczyna się pogubiła i Chris bez dyskusji opuścił pomieszczenie, a za nim Diablo.

Łysy podszedł do stołu i zaczął zgarniać z niego trawę.

– Zostaw na skręta – rzucił Jimmy i chłopak pozostawił niewielką ilość, po czym resztę zacisnął w garści ruszył za kumplami. – Poczekajcie na mnie chwilę, zaraz przyjdę – rzekł brunet.

Łysy rozkazał gwałcicielom wstać i zaraz opuścił z nimi pomieszczenie, a Jimmy zwrócił się do przyjaciela:

– Pojadę z nimi, zdrzemnę się, łeb mi pęka. Nie będzie w domu tej kurwy, to się w spokoju prześpię. Nie zamykaj, może jutro zechcą kontynuować zabawę – poprosił i ruszył w stronę drzwi. – To dla was – dodał, wskazując marihuanę i zaraz go nie było.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Joan Tiger 3 miesiące temu
    Łysy to jest dopiero agent – chyba najbardziej pokręcony z całego towarzystwa. Ale dał Jay’owi do wiwatu, a to dopiero rozgrzewka.
    Dobra, szybka akcja, tylko ta Emma ma ciut za miękkie serduszko. Współczucie w tym konkretnym przypadku jest nieuzasadnione.
    Towarzystwo niby stara się być miłe w stosunku do Emmy, ale przebija przez nich chamskie zachowanie. Łysy jest uparty i zmusił ją w końcu, aby uderzyła Jay’a.
    No, nieźle się zabawiają i tu nagle klops – zmiana planów. Ale wiadomo, że to jeszcze nie koniec. Emma też ma napięte stosunki z matką – taka trochę piła ta jej stara.
  • ZielonoMi 3 miesiące temu
    Łysy już nie ma kaca, to świruje.😆 Ale jest fajny, wszyscy są. Nie lubię zamulaków jak Frank. Hehe, sama stworzyłam, a teraz go obrażam.😅
  • Shannonmike 2 miesiące temu
    Mój były kochanek błagał mnie, abyśmy wrócili za wszelką cenę po tym, jak przez 2 miesiące zostawił mnie ze złamanym sercem. Po raz kolejny mówię: „Wahoo!” Ja i mój były wróciliśmy.. Dzięki temu rzucającemu zaklęcie___________(( R.buckler11@gmail.com ))
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    ??
  • Pasja miesiąc temu
    Brutalność, aż kipi. Nie jestem zwolenniczka takiego rozwiązywania spraw. Bezprawie po prostu. Dziwi mnie też niezgłoszenie gwałtu i innych spraw na policję, czy do prokuratury. Cywilizowani ludzie nie powinni sie tak zachowywać. W dodatku są to młodzi, nawet bardzo młodzi ludzie i biorą udział w takim bestialskim karaniu. Jeszcze podsycanie atmosfery alkoholem i prochami.
    Dlaczego Autorka milczy na temat zgłoszenia na policję?

    Pozdrawiam
  • ZielonoMi miesiąc temu
    Ostrzegałam, że będzie grubo. Może i młodzi, ale patologia. Policja przecież była w szpitalu, lekarz zgłosił, i jeszcze będzie, w swoim czasie. Trochę opka nie dopracowałam, nie przyszły mi do głowy oczywiste oczywistości, a potem już leń wlazł w tyłek. :(

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania