Poprzednie częściSzare istnienie – Prolog
Pokaż listęUkryj listę

Szare istnienie cz. 12

Pocałował ją w policzek i ruszył. Po kilku minutach mijali swoje byłe miejsce pracy i Laura spojrzała jego stronę. Mimo że jechali szybko, zdążyła dojrzeć, że lokal jak zwykle był pusty.

– Walić ich, niedługo splajtują. – Rzekł Frank. – Ciekawe, czy kogoś zatrudnił? Współczuję przybyłym. – Zaśmiał się cynicznie.

po niedługiej podróży zatrzymał się pod ogromnym sklepem. Sporo czasu im zajęło, póki znaleźli AGD.

– Co za lipa. Taki sklep, a naczyń żaroodpornych jak na lekarstwo. Te są za duże, a te za małe, do tego owalne. Co to w ogóle za kształt? – wkurzał się chłopak. – Przydałoby mi się takie, jakie mam w domu. I co teraz? – spojrzał na Laurę.

– Nie wiem, nie znam się na tym.

– Może podjedziemy do drugiego sklepu? Jak tam nie dostanę, kupię takie, jakie będzie.

– Dobrze, jedźmy.

W następnym markecie byli po kwadransie. Był o wiele mniejszy. Szybko znaleźli naczynia, w których chłopak zaraz zaczął przebierać. W końcu wybrał jedno.

– Trochę za małe, ale przynajmniej nie jajo. – Roześmiał się na całe gardło, w przysiadzie oglądając towar. – Ale będzie dobre, to tylko litr mniej. – Zerknął na towarzyszkę, która nie miała pojęcia, o czym on mówi.

Pokazał jej prostokątne przezroczyste naczynie.

– Co mi pokazujesz? Ja nie wiem, jakie ci potrzebne?

– Na dwóch chyba wystarczy, nie?

– Moim zdaniem to wystarczy na czterech.

– Skoro tak mówisz... – Brunet uśmiechnął się zaczepnie i wsadził naczynie do wózka. – Dobra, na kolację zapiekanka, idziemy na spożywczy.

Nabrał cały kosz wszystkiego. Gdy przechodzili obok alkoholi, chłopak zapytał:

– Chcesz drinka? Tego, którego piłaś na ognisku.

– Może jednego.

– Jakiego?

– Czerwonego.

Frank się rozweselił.

– Jesteś już czwartą laską, którą Matt przekonał do tego koloru.

Dziewczyna od razu posmutniała.

– Mała, uśmiechnij się, wszystko będzie ok. – Objął ją mocno.

– Gówno prawda. Przeze mnie o mało go nie zabili i nie wiadomo, co z nim będzie. rzuciła płaczliwie Laura.

– Ty nadal swoje? Nie musiał tłuc jej po durnym łbie, choć sam bym jej pewnie przyjebał. Ta szmata nie zasługuje na nic innego, niż lanie. I przestań się obwiniać. – Chłopak się zdenerwował.

Nie dyskutowała dłużej. Frank umieścił w wózku cztery butelki z czerwonym płynem, oraz czteropak piwa.

– Z makaronem czy ziemniakami? – zapytał.

Spojrzała tępo.

– Zapiekanka.

– Nie wiem.

– Lubisz makaron?

– Tak.

– Ok, więc zrobimy z makaronem. Dawno go nie jadłem.

Dołożył do koszyka wszystkie składniki i w końcu ruszyli do kasy. Zadzwonił telefon dziewczyny. Spojrzała na wyświetlacz: „Travis”.

– Halo?

– Cześć. Ta suka z twojej pracy jest na basenie. Mam ją utopić? – Zaśmiał się drwiąco chłopak.

Laura się uśmiechnęła, ale zaraz odparła:

– Nie zaczepiaj jej. W ogóle się do niej nie zbliżaj.

– Długo nie zabawi. Siedzi tu dopiero od godziny i pije już czwarte piwo. Jak się nawali, wyleci na kopach.

– To dobrze, zostaw to dla ochrony. Masz się do niej nie zbliżać! – huknęła nastolatka.

– Wyluzuj, nie zamierzałem. Ale jak będzie się topić po pijaku, na pewno nie będę jej ratował, choć to moja praca. – Radość Travisa nie znikała. – Dobra, kończę. Na razie..

– Co jest? – zapytał Frank.

– Amber jest na basenie i Travis już robi sobie jaja.

– I ma rację, z tej wywłoki tylko jaja można robić. Przecież to kretynka. – Podsumował brunet, ale Laura nadal była zaniepokojona. – Dwadzieścia po dziesiątej, a lalunia na basenie? Czyżby zrobiła sobie wolne? Mam nadzieję, że się w nim utopi – szydził chłopak.

 

Przy kasie było sporo osób, para stała tam dość długo. Wreszcie przyszła ich kolej. Frank zapłacił i po kilku minutach zakupy znalazły się w bagażniku, a kwadrans później chłopak parkował już pod swoją kamienicą. Dał dziewczynie klucz.

– Idź, otwórz drzwi, wezmę zakupy. I tak będę musiał obrócić dwa razy.

– Daj mi jedną torbę.

– Przecież masz chorą rękę.

– To nic, mniejszą mogę wziąć.

– To weź tą z pieczywem i warzywami, jest najlżejsza.

Laura chwycił pakunek i pierwsza ruszyła do budynku. Od razu przywitał ją stróż.

– Dzień dobry. Jak minął poranek? – zagadał z sympatią.

– Dziękuję, dobrze.

Wyskoczył zza lady i zanim dziewczyna doszła do windy, wcisnął guzik. Po chwili powitał też Franka i przytrzymał im drzwi dźwigu.

– Dziękuję.

Nastolatka otworzyła drzwi i zanieśli cały majdan do kuchni

– Pójdę po resztę – oznajmił Frank i wyszedł.

Laura otworzyła lodówkę i zaczęła rozpakowywać sprawunki. Póki brunet wrócił, pochowała prawie wszystko.

– Już rozpakowałaś? Dzięki. – Przytulił dziewczynę i sprawdził godzinę – za dziesięć jedenasta.

Nastolatka była czuła się coraz bardziej niezręcznie, nie chciała uczestniczyć w rozmowie Franka z matką. Chłopak przelał drinka do szklanki, wsypał lód i dał dziewczynie.

– Chodź do pokoju.

Znów odezwał się telefon nastolatki. Zerknęła na wyświetlacz, ale numer był jej nieznany. Od razu się zaniepokoiła, nie chciała odbywać przy Franku być może bardzo niemiłej rozmowy. Telefon nadal dzwonił, więc nie mając wyjścia, nerwowo spojrzała na bruneta i wcisnęła guzik.

– Halo? – wydusiła w słuchawkę.

– Cześć. Zapomniałaś już o mnie? Masz telefon i nawet nie napisałaś? – Usłyszała pretensjonalny głos swojej najlepszej przyjaciółki, dziewczyny w tym samym wieku.

– Cześć. Sorry, ostatnio byłam trochę zajęta i wyleciało mi z głowy. Dlaczego nie wyświetlił mi się twój numer?

– Dzwonię od kumpla, zapomniałam telefonu. Przyjedź na basen. Jutro wyjeżdżam na dwa tygodnie, chcę się z tobą zobaczyć.

– Nie, na basen nie przyjadę. Jak chcesz, wpadaj do mnie.

– Do ciebie? Przecież jest gorąco.

– Tak, do mnie. Na basen nie przyjadę, mam swoje powody.

– Jesteś w domu?

– Nie, ale zaraz mogę być.

– Gdzie cię w ogóle poniosło? Zajeżdżałam do ciebie i dzwoniłam.

– To nieistotne. Powiem ci, jak się spotkamy – rzekła Laura, od razu wyczuwając szansę na zostawienie Franka z matką sam na sam.

– Jesteś u faceta – stwierdziła wesoło Emma.

– Travis ma za długi język!

– Nie, on mi nic nie powiedział. Widziałam cię ostatnio na mieście z jakimś gościem, ale nie zdążyłam podejść, bo wsiedliście do samochodu i odjechaliście. Niezły. – Przyjaciółka się zaśmiała.

– Wiem... Zostaw ten basen i przyjeżdżaj.

– Ok, to za kwadrans będę.

– Jesteś samochodem?

– Tak.

– Możesz po mnie podjechać? Będziesz miała po drodze. Jestem na Union Street.

– Jasne. A gdzie dokładnie?

– Taka duża, biała kamienica. Jest tam tylko jedna taka. Będę przed wejściem.

– Ok, już wyjeżdżam. Na razie.

Kioedy Emma się rozłączyła, Frank objął brunetkę.

– Opuszczasz mnie?

– Kumpela jutro wyjeżdża, chcę z nią pogadać. Dwa tygodnie się nie widziałyśmy. Poza tym spokojnie porozmawiasz z mamą.

– Przyjedziesz na kolację? Podjadę po ciebie.

– Frank, zawsze będziesz po mnie przyjeżdżał? Paliwo tanio nie kosztuje.

– Tak, będę – potwierdził, patrząc ciepło na dziewczynę.

– Dobrze, przyjadę, ale autobusem.

– Nie. Nie chcę, abyś sama wychodziła z domu. Mam do ciebie niedaleko, paliwo to nie problem. I nie protestuj. – Przytulił ją mocniej.

Rozmawiali jeszcze kilka chwil i Laura podniosła się z miejsca, odstawiając pół pełnej szklanki.

– Muszę iść, ona szybko jeździ. – Uśmiechnęła się.

– Odprowadzę cię.

Frank zamknął drzwi i zaraz byli za zewnątrz.

– O której mam być? – zapytał.

– Nie wiem, zadzwonię.

Chłopak uderzył w śmiech, obejmując dziewczynę od tyłu.

– Tak... Już ja znam te twoje telefony.

– Zadzwonię... za kilka godzin.

– Ok, zobaczymy. – Chłopak wtulił twarz w jej włosy, lecz zaraz ją odwrócił i ucałował.

Stali tak tylko chwilę, ponieważ przerwał im podjeżdżający duży, czarny Jeep. Otworzyła się szyba pasażera i siedząca za kółkiem blondynka krzyknęła wesoło z głębi wozu:

– Hej, zakochana! Nie śpij!

Frank się roześmiał. Laura wsiadła do terenówki, a chłopak podszedł i przez otwartą szybę podał rękę przybyszce.

– Frank. – Wyszczerzył zęby.

– Emma. – Dziewczyna odwzajemniła wyraz twarzy.

– Mała, czekam na telefon – Frank ucałował Laurę policzek. – Miło było cię poznać – zwrócił się do blondynki i sobie poszedł.

Dziewczyny się uściskały i Emma od razu zapytała:

– Boże, co ci się stało?! – Wzięła w rękę skaleczoną dłoń koleżanki.

– Laska z pracy oparzyła mnie olejem.

Laura przy Emmie zupełnie zmieniła swoje zachowanie, rozluźniła się całkowicie.

– Jak to olejem? – Dopytywała przyjaciółka.

– Normalnie. Pewnie zrobiła to specjalnie, ma do mnie jakieś żale.

– Za co?

– Za Franka.

– On o tym wie?

– Wie, ale nie wszystko. Nie chce mu mówić, bo będzie jeszcze gorzej.

Dojechały na miejsce i po chwili już stały w kuchni.

– Co ci zrobić?

– Jak masz mleko, to kawę.

Laura włączyła wodę i zajrzała do szafki.

– Masz szczęście, mam jeszcze trochę rozpuszczalnej. Travis pije ja na umór, to cud, że jeszcze cokolwiek się uchowało – gospodyni się roześmiała i nasypała do szklanki dwie łyżeczki granulatu. – Chcesz coś zjeść?

– Nie, napchałam się hot-dogiem, Travis mi postawił – oświadczyła Emma z wesołą dumą.

– Podrywa cię?

– Tak, a jego tysiąc plastikowych lal. Wiesz, że najwięcej ręczników leży koło jego stanowiska?

Dziewczyny uderzyły śmiechem, ale blondynka zaraz spoważniała.

– To nie wygląda najlepiej. – Znów spojrzała na ranę przyjaciółki.

– Wiem.

– Co miało znaczyć: „będzie jeszcze gorzej”?

– Suka nie daje mi żyć. Jak pracowałam, łaziła za mną z pogróżkami. Wybili mi szybę w kuchni, do tego jakiś typek zaczepił mnie w sklepie. Już nie wiem, co mam robić, może powinnam przestać się z nim spotykać? Choć on zawsze wkręci taką gadkę, że ustąpię. Poza tym chcę się z nim widywać.

– Czemu nie zgłosisz tego na policję?

– Bo nie. Ta laska ma nierówno pod sufitem. Nasłała kolegów na mego kumpla z pracy, bo się za mną wstawił. Tak go skopali, że trafił na oiom. Boję się o Travisa, nie wiadomo, co tej szmacie strzeli do łba.

– Przestań! Takie ździry są zazwyczaj mocne w gębie. Fika, bo wie, że się boisz. Założę się, że jakby ją przycisnęli, odwaga szybko by z niej uszła.

Woda się zagotowała i Laura zalała kawę. Wzięła waniliowe ciastka, napój z lodówki i ruszyły do salonu. Klapnęły po obu stronach kanapy, zakładając na nią nogi i brunetka wznowiła przerwany wątek:

– Być może by tak było, ale wolę nie ryzykować. Żebyś zobaczyła tego gościa ze sklepu, nie gadałabyś tak. Nieciekawy typ.

– Nie rozumiem cię. To co, pozwolisz się terroryzować? Ona na niego leci?

– To jego była. Nie wiem nic na temat ich związku, ale laska ewidentnie ma na niego parcie.

– Pracujesz tam nadal?

– Nie. Frank się wkurzył i zrezygnował, zabierając mnie ze sobą. I tak bym tam sama nie została.

– Fajny jest… – Emma uśmiechnęła się jednoznacznie. – Przy nim Nick wygląda jak dzieciak. – Rozweseliła się na wspomnienie o byłym Laury.

– Gdzie wyjeżdżasz?

– Do dziadków, dawno u nich nie byłam. Chcesz jechać?

– Nie, muszę szukać pracy, nie mam ani grosza. Przydałoby się w końcu kupić jakiś samochód.

– Jak chcesz, na dwa tygodnie dam ci swój.

– Nie mam kasy, mam tylko dwieście dolców. Za długo bym nie pojeździła. Poza tym muszę kupić jakieś ciuchy, chociaż parę nowych jeansów. Mam już dość tych szmat, chodzę w nich od dwóch lat.

– Wyjeżdżam o pierwszej, jak się namyślisz, dzwoń. Zresztą matka będzie miała kluczyki, jak wóz będzie ci potrzebny, zgłoś się do niej. A jak chcesz kupić, to kumpel mojego faceta ma do sprzedania Hondę Civic. Chce za nią piątkę. Samochód w dobrym stanie i nie pali dużo.

Laura ryknęła śmiechem.

– Pięć tysięcy? Kobieto, kiedy ja tyle nazbieram?

Emma się uśmiechnęła.

– Masz faceta? Od kiedy? I czemu ja nic o tym nie wiem? – Oburzyła się brunetka.

– Poznałam go tydzień temu w „Star”. Świetny koleś – mój bohater… – Emma znowu się zaśmiała. – Jakiś pijany typ się mnie uczepił i Eloy zainterweniował. Potem wypiliśmy trochę drinka i dalej samo poszło. Po wyjściu z klubu siedziałam z nim w samochodzie do piątej rano.

– Eloy? Co to za imię?

– Portugalskie. Przyjechał stamtąd z rodzicami, jak miał trzy lata.

– Jak wygląda?

– Brunet, ścięty zwyczajnie, na krótko. Ubiera się w luźne ciuchy i tańczy hip-hop. Nigdy nie przepadałam za takimi facetami, ale jemu to bardzo pasuje. Żebyś zobaczyła, jak koleś się rusza… – oznajmiła z dumą Emma i łyknęła kawy.

– Kiedy mi go pokażesz?

– Jak wrócę.

Zadzwonił domowy telefon.

– Halo? – Laura przyłożyła słuchawkę do ucha.

– Laura? – Usłyszała głos matki. – Zobacz w mojej sypialni, czy nie zostawiłam portfela.

Dziewczyna sprawdziła – brązowy portfel leżał na komodzie.

– Zostawiłaś.

– To dobrze, myślałam, że mi ukradli. – Kobieta odetchnęła z ulgą. – Będziesz cały czas w domu?

– Nie wiem, może pojadę do Franka.

– Napisz mi jego adres, dobrze?

– Dobrze.

– To cześć.

– Zrobiła się strasznie ciekawska – oznajmiła Laura po skończeniu rozmowy.

– Bo masz faceta. I pewnie temu, że jest starszy. Ile on w ogóle ma lat?

– Dwadzieścia trzy.

– No widzisz, to już nie dzieciak. Zrobiliście to? – wyjechała przyjaciółka.

– Nie.

– A ja tak... Wczoraj.

– Jesteś z gościem tydzień i już się z nim przespałaś?

– Sama nie wiem, dlaczego tak wyszło? On coś w sobie ma.

– I jak było?

– Na początku okropnie. Lisa miała rację, to nie było najprzyjemniejsze przeżycie. Ale tylko przez pierwsze parę chwil, potem już było zupełnie inaczej. Facet jest niesamowity – pochwaliła się Emma.

Nagle trzasnęły wejściowe drzwi i Travis wszedł do salonu.

– Co to za pogaduszki? Młoda, zrób mi kawę, zaraz muszę wracać do pracy – poprosił i zniknął na górze.

Dziewczyny się roześmiały. Za moment kawa stała zaparzona i posłodzona. Laura tylko zdążyła wrócić do koleżanki, jak Travis pojawił się w pokoju z kubkiem.

– Chcesz do pracy? – zapytał siostrę. – Do końca wakacji.

– Gdzie?

– U mnie.

– Na basenie?

– Na basenie, na basenie... A gdzie?

– Nie wiem.

– Martwisz się tą suką? Ona tam nie przychodzi, dziś widziałem ją pierwszy raz. Poza tym nikt cię tam nie tknie. Cztery godziny dziennie, od dziesiątej do czternastej lub od czternastej do osiemnastej. Dziesięć dolców za godzinę.

– Dlaczego akurat teraz, a nie miesiąc temu? W połowie wakacji zwalnia się miejsce pracy?

– Laska, która teraz pracuje, za dwa dni wyjeżdża i jutro jest ostatni dzień. Zarobki może nie są ogromne, ale robota też nie jest ciężka.

– Czyli?

– Będziesz zbierać puste butelki, opakowania i inne duperele, wycierać stoliki przy basenie i w barze, jednym słowem – plątać się w kółko. Klienci zazwyczaj zamawiając nowe trunki zabierają puste szkła, zostawiają dopiero te po ostatnim zamówieniu. Niektórzy potrafią przesiedzieć przy jednym stoliku cały dzień, więc roboty nie będzie dużo. Rita, która teraz pracuje, większość czasu spędza na rozmowie z pracownikami, bo nie ma zajęcia, a kasę dostaje. Robotę ma przeważnie po zamknięciu. W godzinę się uwija i do domu. Jak się namyślisz, to jutro o dziesiątej ze mną pojedziesz.

– Dobra, zobaczę.

– No tak, zobaczę... bo Franka tam nie ma – zadrwił wesoło Travis i Emma głośno się zaśmiała. – Ratownicy, jak twierdzą laski z basenu, to niezłe ciacha. Jak poznasz Dave'a i Mike'a, zapomnisz o Franku. – Rechotał.

– Spadaj!

– Patrz, jak broni swego królewicza. – Travis spojrzał na Emmę, nie przestając się śmiać.

– Bo jest czego bronić – wyjechała dziewczyna, natychmiast uciszając chłopaka.

Teraz to Laura dał głośny upust swojej radości.

– Dobra, muszę spadać. – Travis odstawił do połowy nadpitą kawę. – Trzymaj się – pożegnał blondynkę i wyszedł.

– Widzisz? Jak mu dogadasz, to ucieka. – Zaśmiała się brunetka.

– Ja też zaraz spadam, już po dwunastej. Muszę zrobić jakieś zakupy, zawieźć coś dziadkom. Może jednak pojedziesz? Odetchniesz.

– Nie, może pójdę do tej pracy. Został tylko miesiąc wakacji, a kasa się przyda. Mam nadzieję, że po wakacjach dostanę coś na stałe.

– Aleś się uparła na tę pracę. Wrzuć na luz, dopiero skończyłaś szkołę.

– Ty też? Przestańcie mnie pouczać. I co, będę siedzieć bez grosza? Matka za dużo mi nie da. Chcę nazbierać na jakikolwiek samochód.

– Ok, jak chcesz, jadę. Jak mówiłam – namyślisz się na Jeepa, zajedź do matki, ona da ci kluczyki. – Emma wstała z sofy.

– Ok.

Ruszyły w stronę drzwi, uściskały się i kumpela poszła do auta. Po chwili już jej nie było. Laura schowała się w domu i skierowała do lodówki. Nie znalazła ani jednego napoju. Iść, czy nie iść? – pomyślała. Dumała chwilę, poszła na górę, wzięła kilka banknotów, które miała w innych spodniach i ruszyła do sklepu.

Raz po raz oglądała się za siebie, ale nic podejrzanego się nie działo. Bardzo szybko kupiła napoje i jeszcze szybciej wróciła do domu. Wzięła jedną puszkę i udała się do swojego pokoju, lecz gdy tylko weszła do środka, ktoś zakrył jej dłonią usta i objął w pasie, krępując ręce.

– Spokojnie, nic ci nie zrobię – powiedział nieznajomy, nachylając się do ucha dziewczyny.

Laura znała już ten głos, poznała go w sklepie. Nogi zmiękły.

– Myślałem, że już nigdy nie wyjdzie. – Przytulił twarz do szyi nastolatki.

Ta już była cała struchlała.

– Musicie zmienić zamek. Ten, który macie, bardzo łatwo otworzyć – stwierdził napastnik. – Ktoś mógłby was okraść, a to nie jest miłe, prawda?

Brunetka stała sparaliżowana, trzęsąc się jak osika.

– Prawda?! – powtórzył głośniej chłopak, mocniej ścisnąwszy nastolatkę. Od razu wyczuła od niego woń alkoholu.

Przytaknęła, poruszając głową.

– Boisz się mnie?

Powtórzyła czynność.

– Niepotrzebnie. Nie zamierzam zrobić ci krzywdy, chyba, że będziesz niegrzeczna.

Laura nadal stała nieruchomo, oblana zimnym potem.

– Puszczę cię pod warunkiem, że nie będziesz krzyczeć. Mogę na ciebie liczyć?

Ponownie kiwnęła głową na tak. Odwrócił ją i przyparł do ściany. Spuściła głowę.

– Spójrz na mnie – nakazał, więc strachliwie podniosła twarz.

Uśmiechał się szeroko, patrząc jej w oczy. Po chwili sięgnął do kieszeni dziewczyny i wyjął z niej telefon. Wpisał w nim swój numer, zadzwonił do siebie i schował z powrotem.

– W razie, gdybyś zgubiła kartkę – oznajmił. – Mam nadzieję, że się nie pogniewasz, jak wezmę twój?

Nastolatka milczała, czuła tylko łomoczące serce.

– Pogniewasz się...?!

– Nie – wycedziła.

– Nie martw się, ta suka Amber go nie dostanie. – Brunet się uśmiechnął, nie odrywając wzroku od nastolatki.

Laura w dalszym ciągu stała bez słowa, coraz ciężej łapiąc powietrze. Myślała tylko o tym, co on zamierza? Był pod wpływem alkoholu, bała się, żeby mu nie odbiło. Poza tym jego prezencja wskazywała na to, że to prawdopodobnie chłopak z marginesu, być może już karany.

– Amber mówiła, że jesteś wredna, musiałem sam się przekonać. Masz żal, że wszedłem do twojego domu?

– Nieee. – Dziewczyna ledwo wydusiła.

– Oj, chyba tak! – Zaśmiał się nieznajomy. – Kochasz tego swojego chłopaczka?

Nie odpowiedziała.

– Bo podobno jest kiepski w łóżku. Takiej ładnej dziewczynie potrzebny prawdziwy facet.

Był chyba naćpany, gdyż jego oczy nie wyglądały normalnie. To jeszcze bardziej przestraszyło brunetkę.

– Co ty na to? – Pocałował ją w szyję, trzymając za talię.

– Zostaw mnie. – Wystraszona Laura chciała go odepchnąć, lecz ani drgnął.

– Miałaś być grzeczna! – warknął chłodno, przyciskając dziewczynę do siebie.

Nastolatka była przerażona, tysiące myśli przelatywało jej w tym momencie przed głowę.

– Rozluźnij się, nic ci nie zrobię. Chciałem cię tylko odwiedzić – wyjaśnił napastnik i zacisnąwszy rękę na pośladku nastolatki, mocno przywarł do jej ciała.

Stado lodowatych mrówek przemaszerowało po dziewczynie.

– Wiesz że jesteś niezła? Pewnie dobrze całujesz – chłopak ujął w dłoń podbródek Laury i agresywnie ją pocałował. Wstrząśnięta dziewczyna, bojąc się przeciwstawić, beznamiętnie odwzajemniła pocałunek. Stali tak dłuższą chwilę.

– Masz cudowne usta – oznajmił brunet, odkleiwszy się od dziewczyny.

Nastolatka uciekła wzrokiem.

– Jak się czuje twój kolega?

Laurę ponownie przeszedł zimny dreszcz. Nie odpowiedziała.

– Słyszałaś pytanie?

– Nie wiem – wybełkotała niezrozumiale.

– Wiedz, że ja nie miałem z tym nic wspólnego, to gówniarze

Cisza.

– Nie chcesz ze mną pogadać? Przecież jestem miły.

Słowa nadal stały kołkiem w gardle.

– A może masz ochotę na coś innego? – Nieznajomy chwycił dziewczynę za pierś i wpijając usta w jej szyję, jeszcze mocniej przydusił do ściany.

– Zostaw mnie! – Laura próbowała go odepchnąć, lecz bez skutku.

Całował ją natarczywie, a ręka cały czas pracowała. Napierał na nią bardzo mocno.

– Proszę cię, przestań – wydusiła płaczliwym głosem dziewczyna, bezskutecznie próbując się uwolnić.

Wypuścił ją z uścisku, ale nadal stał bardzo blisko.

– Widzę, że panienka jest niedoświadczona. Chyba czas to zmienić. Co ty na to? – Chłopak uśmiechnął się demonicznie

– Nie, proszę cię… – wyjąkała, całkowicie roztrzęsiona.

Oczami wyobraźni widziała już, jak rzuca ja na łóżko i bezpardonowo rozbiera. Słabo jej się zrobiło..

– Nie bój się, żartowałem! – Zaśmiał się brunet, gładząc ją po twarzy.

– Zostaw mnie już w spokoju – wydusiła zrezygnowana dziewczyna, uderzając płaczem.

Marzyła tylko o tym, żeby koleś zniknął.

– Mała, nie płacz, nie chcę, abyś była smutna – rzekł chłopak, muskając placami jej policzek. Dłoń miał dużą i męską, aczkolwiek bardzo delikatną. – Jeśli obiecasz, że zadzwonisz, to sobie pójdę.

– Obiecuję – odparła natychmiast Laura.

– Nie wierzę ci za grosz.

– Naprawdę... zadzwonię – mruknęła dziewczyna, mając nadzieję, że chłopak już da jej spokój.

Nie skomentował tego, tylko uniósł do góry jej skaleczoną dłoń.

– To sprawka tej suki? Bo chwali się, że nieźle cię urządziła.

– Taaak – Bąknęła Laura, spuszczając wzrok.

– Mam połamać jej ręce? Powiedz tylko słowo, a skopię ją jak psa.

Brunetce ciężko było wydusić jakąkolwiek odpowiedź.

– To jak?

– Nie.

– Na pewno?

– Tak.

– Ok, jak chcesz.

Nieznajomy zamilkł, przyglądając się bacznie piwnym oczom młodej brunetki, po chwili jednak oznajmił:

– Amber nie miała racji, słodka i skromna z ciebie dziewczyna. Mogę cię jeszcze odwiedzić?

Głucho.

– Mam sobie iść? – Przejechał dłonią po jej włosach.

– Tak – wycedziła przez zęby kompletnie wyczerpana już psychicznie nastolatka.

Po kolejnych sekundach wzrokowej inwigilacji chłopak oznajmił:

– Mam nadzieję, że zadzwonisz. – Pocałował ją w usta i wyskoczył przez okno.

Za moment jednak znów zajrzał do pokoju, stojąc na dachu.

– Jestem Jimmy! – rzucił z uśmiechem i zniknął.

Laura skuliła się na łóżku i uderzyła w płacz. Minęła dobra godzina, póki udało jej się uspokoić. Akcja z brunetem uparcie drążyła jej myśli i nie wiedzieć, czemu, główną rolę grała nie napaść, lecz jego uśmiech. Mimo iż bała się okropnie, młody facet dziwnie ją zaintrygował. I ta propozycja: „mam połamać jej ręce?” – nie wiedziała, co o tym myśleć. Zaiskrzyła w niej nutka nadziei, że chłopak zainterweniuje i może w końcu Amber da jej spokój. Głowa zaczęła ją boleć przez ten dość długi szloch, zamknęła więc oczy i wtuliła twarz w poduszkę. Zasnęła.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Joan Tiger 3 miesiące temu
    Wszyscy tak dobrze Amber życzą, że aż boki zrywać. Miła niespodzianka po powrocie ze sklepu – nie ma co. 😊 Jimmy ciut natarczywy, ale okazał się całkiem spoko. Miałam takie same przypuszczenia jak Laura – brutal, a tu taka niespodzianka.
    Teraz wystarczy, że się koło niego zakręci, odstawi Franka i będzie panią sytuacji, ale wiem, że to by było za łatwe i na pewno wymyśliłaś już coś, co mnie usatysfakcjonuje podczas dalszego czytania…
  • ZielonoMi 3 miesiące temu
    Jimmy jest w dechę. Bardzo go lubię, mimo że sama wymyśliłam.🤣 Jasne, że zawarcie sojuszu z łobuzem byłoby za proste, przecież bohaterka jeszcze porządnie nie oberwała. 🥳
  • Pasja 3 miesiące temu
    Fajna ta Emma i normalna. Pojawienie się pierwszy raz Amber na basenie jest najpewniej związane z Travisem i jej zemstą. Ja pierdzielę można umrzeć na zawał - sama w domu i taki gość jakby spadł z nieba. Myślałam, że ją zgwałcisz, ale puściłaś wolno.

    "Stado lodowatych mrówek przemaszerowało po dziewczynie."... cudeńko.

    Miłego
  • ZielonoMi 3 miesiące temu
    Dziękuję za "cudeńko". Amber jest wszędzie, taka zawzięta z niej suka. A gość pod oknem? Przecież to takie romantyczne. :D ;* Kurczę, idziesz jak burza, nie nadążę wrzucać, hehe.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania