Poprzednie częściSzare istnienie – Prolog
Pokaż listęUkryj listę

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Szare istnienie cz. 43

Emma od razu odetchnęła z ulgą. Siedziała w milczeniu, Billy także; gdy panowie wyszli, sytuacja zrobiła się nagle strasznie niezręczna.

– Wypijemy? – zapytał w końcu chłopak, wstając z miejsca, gdyż cisza trwała już dobre dłuższą chwilę.

– Nie wiem – bąknęła zagubiona dziewczyna.

Kompletnie nie miała pomysłu na rozmowę, zwłaszcza, że w głowie cały czas stał jej obraz rozmowy matki z chłopakiem i dręczyło ją, o czym była ta rozmowa, co kobieta mu powiedziała, że tak szybko uciekł. Nie mogła darować, że tak łatwo odpuścił, że nic jej nie powiedział, nie porozmawiał, nie walczył... Nienawidziła rodzicielki, jak nigdy wcześniej, przecież to przez nią wylała tyle łez...

– Em. – Zaczepił ją za ramię.

Spojrzała maślanym wzrokiem – przed jej nosem tkwił kieliszek i napój. Wypiła natychmiast.

– Wlej jeszcze jednego – mruknęła, gdyż przez przykre wspomnienia powoli zbierało jej się na płacz.

Chłopak podał jej drugą kolejkę i chwycił trawę, ale zaraz ją odłożył.

– Kurde, nie zostawił ani jednej bibułki; i jak ja mam skręcić? – warknął Billy i poszedł do kuchni.

Po chwili Emma usłyszała jakieś dziwne szmery przewalanych rzeczy i donośny metaliczny stukot.

– No kurwa! – ryknął chłopak i za moment z kuchni wyleciał stary garnek, który z hukiem odbił się od ściany i wylądował niedaleko stołu. – No kurwa jego mać, zawsze musi robić tu swoje porządki i napierdolić tysiąc garów, jakby były one komuś do czegokolwiek potrzebne! – przeklinał, wściekły, łomocząc rzeczami coraz głośniej.

Emma uśmiechnęła się pod nosem, dawno nie słyszała tej jego zabawnej złości, którą, notabene, zawsze bardzo lubiła. Billy wrócił do pokoiku, jeszcze bardziej zły.

– No Em, miałem w kuchni szkło, leżało na piecyku, i, kurwa, zniknęło. No ja pier... – burczał chłopak i skierował się do małej, stojącej w rogu ściany szafeczki.

Ukucnął i zaczął w niej grzebać, robiąc to z niemałym rozdrażnieniem.

– No ja pierdolę, co to jest?! – zawył, rzucając na środek pokoju dziurawy żółty szalik w czerwone serduszka, a za nim jakaś starą szmatę i rozklekotany but. – No bladź, po co jej te śmieci?! – grzmiał wkurzony młodzik, wywołując u Emmy jeszcze większą falę radości. Uśmiech miała już od ucha do ucha. – No, kur... – Spojrzał na nastolatkę i po chwili sam sie roześmiał. – No po co to komu, no powiedz? – Rechotał jak wariat, po czym wstał, zebrał porozwalane rzeczy i niechlujnie władował z powrotem do szafki, po czym odsunął ją od ściany i zajrzał za nią. Po chwili wyjął coś ze środka i zasunął mebel.

– Mam drugą, wiedziałem, że gdzieś skitrałem. – Pokazał dziewczynie szklaną fifkę. – Zajaramy?

– Nie, już po jedenastej, pojadę do domu. – Emma wstała z miejsca.

Natychmiast przed nią wyrósł, łapiąc za ręce.

– Nie jedź, zostań. – Przecinał dziewczynę maślanym wzrokiem, kompletnie zaskoczony jej zrywem.

– Billy, to nie ma sensu; nie chcę, żeby znowu było to samo. Odprowadź mnie na przystanek – poprosiła nastolatka i znów chciała ruszać, ale chłopak jej nie puszczał.

– Em, proszę cię... Pojedziesz rano, nie jedź... – prosił, gapiąc się na nią na wskroś, ze łzami w oczach.

– Billy, mówiłam, że to nie ma sensu, poza tym Travis się martwi... i matka.

Chłopaka jakby ktoś trzepnął w łeb usłyszanym imieniem, ale nie odpuszczał.

– To napisz do niego, ale nie jedź. Proszę cię...

Dziewczyna się pogubiła. Wcale nie chciała jechać, ale nie chciała też rozdrapywać starych ran, podobnie jej uczuć względem chłopaka, które i tak, niestety, powoli zaczynały wyłazić na wierzch. Billy stał przed nią w milczeniu, czekając na decyzję, podobnie nastolatka, która tkwiła w bezruchu, biorąc wszystkie „za” i „przeciw” i nie mogąc się zdecydować, co robić.

– No dobrze, ale wracam z samego rana – ogłosiła w końcu, nie wiedząc, czy na pewno dobrze robi.

Usiadła na miejsce, a chłopak polał następne kieliszki i jeden z nich zaraz otrzymała.

Zniknął w okamgnieniu, więc Billy polał po raz czwarty, nabił trawy do szkła i usiadł przy dziewczynie. Po usłyszeniu imienia „Travis” jego mina była dość dziwna, a dobry humor gdzieś zniknął. Emma też nie wyglądała lepiej. Nie miała pomysłu na rozmowę, do tego wiedziała, że „chyba” jest z Travisem, a jednak została.

Mijały kolejne ciche minuty, w końcu chłopak, dręczony chyba tym do głębi, w końcu zapytał

– Masz kogoś?

Spojrzała na niego, zaskoczona nie wiedząc, co powiedzieć. Nie chciała kłamać, no i właściwie to nie wiedziała, czy jest z Trvisem, czy nie. Niby wszystko wskazywało na to, że tak, lecz z drugiej strony czegoś jej brakowało, nie wiedziała tylko, czego...

– Em. – Billy się zniecierpliwił. – Co z tobą?

– Nic, zamyśliłam się.

– To jakaś tajemnica?

– Nie, tylko po prostu nie wiem, czy to już można nazwać związkiem, czy dopiero podchodami. – Dziewczyna uśmiechnęła się niemrawo.

Chciałby go przytulić, może pocałować, ale nie chciała znów cierpieć, no i szczerze mówiąc, nie wiedzieć, czemu, trochę się bała. Dziwnie byłoby tak po roku...

Ponownie zamilkła, czuła się bardzo nieswojo. Zobaczyła go po tak długim czasie i chyba wszystko wróciło, a przecież nie myślała, potem już też nie tęskniła, więc co się dzie...

– Emma! – Billy podniósł głos. – Co się stało?

– Nic, sorry.

– Zapalmy – zaproponował i zaraz odpalił szkiełko, które wręczył dziewczynie.

Nie była już zdenerwowana obecnością chłopaków, wiec na pełnym luzie wzięła trawę i pociągnęła dość sporo. Natychmiast się zakaszlała, co wywołało śmiech na ustach Billy’ego. Za chwilę pociągnęła kolejny raz, a po nim trzeci.

– Em, nawalisz się – rzucił wesoło młodzik.

– To nic – Dziewczyna się uśmiechnęła, koniecznie chciała, aby narkotyk ją rozluźnił i przestała się już dołować.

– Są jeszcze cztery lufy, Łysy sporo zostawił – poinformował chłopak.

– To bardzo dobrze, wypalę wszystkie. – Uśmiech się powiększył, a w głowie zaczynał już pojawiać się przyjemny szumek.

Pociągnęła po raz czwarty i w końcu oddała chłopakowi lufkę, w której nie było już nawet ćwierć.

– Ależ masz płuco. Przecież palę o wiele więcej, ale prawie całego szkła na cztery razy bym nie wziął – podsumował Billy. – Oj, Em, ale się uwalisz. – Cieszył się, zwłaszcza, że że mina dziewczyny robiła się coraz zabawniejsza.

– No i dobrze, po to stworzono trawę... dla mojej satysfakcji – orzekła z dumą nastolatka, brechając.

Billy dobił do pełnej i także zapalił, chichocząc. Wypalił pół i polał kolejną porcję alkoholu, która zniknęła tak samo szybko, jak się pojawiła.

– Em, dlaczego nic nie jesz? – zapytał, widząc, że pije coraz szybciej, a nie ruszyła nawet kęsa.

– Nie chcę, tak mi dobrze.

– Jak ona się czuje? – zapytał niespodziewanie chłopak i dziewczyna natychmiast straciła swój dobry humor.

Przecież to tu ją zgwałcili, a ona siedzi, pije sobie wódkę i pali trawę, jak gdyby nigdy nic. Od razu się zdołowała, w czym narkotyk tylko pomógł i znów zamilkła.

– Em, co jest? – Billy objął dziewczynę.

– Nic, pomyślałam o Laurze. Nie wiem, jak się czuje, bo w ogóle nie można się z nią porozumieć. Była w szpitalu, uciekła i nie wiem, co się stało, bo teraz nic nie pamięta. Nie pamięta brata, nie pamięta mnie, tylko Franka, do tego strasznie panikuje, aż żal na to wszystko patrzeć – wydusiła blondynka.

– Minie jej, wszystko będzie ok. Oni już dostali nauczkę, a jeśli Chris ich nie wypuścił, to przewiduję, że to jeszcze nie koniec. – Młodzik pocieszał dziewczynę.

– Ale kiedy minie? Ja nie mogę patrzeć, jak ona się męczy. Widziałeś jej twarz? To już nie jest twarz, tylko jeden wielki siniak, aż ciarki przechodzą. A ten filmik, kto go w ogóle nagrał? Amber?

– Nie mam pojęcia. W ogóle nie wiem, jakim cudem oni się tu znaleźli, przecież prócz mnie, babci i Jimbo nikt o tym miejscu nie wie – wyjaśnił chłopak.

– Czy ją i twojego kumpla coś łączy? – zapytała nagle Emma i Billy nieco osłupiał. – No mów, to zostanie między nami. Do cholery, przecież ona ma chłopaka! – Dziewczyna się wkurzyła.

– Nie wiem, czy łączy, ale na pewno się lubią, a Jimmy chyba się zakochał. Od czasu, kiedy ją poznał, nie słyszę o niczym innym, tylko o niej. Dokładnie mu odwaliło.

W sumie to się nie dziwię, bo jest bardzo atrakcyjną laską, ale oni raczej do siebie nie pasują. Przecież ona jest przecież spokojna, a Jimbo...? To naprawdę potrafi być czasami kawał chuja. – Zaśmiał się młodzik.

– Czy oni długo się spotykają? Bo Laura ostatnio zaczęła naprawdę dziwnie się zachowywać, zupełnie jak nie ona. Stała się nerwowa, opryskliwa i wredna, czy to jego zasługa?

– Ja myślę, że to raczej zasługa Amber, ona naprawdę potrafi zaleźć za skórę.

– Ale długo? – Emma nie odpuszczała.

– Kurde, Em, nie wiem, przecież go nie pilnuję. Wypijmy i nie gadajmy już o tym, dobra?

Polał, wypili i skończyli zaczętą przez chłopaka trawę.

– Dlaczego rzuciłeś garnkiem? – Dziewczyna zmieniła temat, ponownie się zaśmiawszy.

– Bo najebane jest ich tam całe stado, nie ma jak znaleźć czegokolwiek. Po co jej tyle garnków, skoro i tak przyjeżdża tu tylko latem, w weekendy? Poza tym kuchenka jest tylko na dwa palniki, a garów ze czterdzieści, nie rozumiem, po co jej tyle. Może karmi całe działki, albo ma wypożyczalnię? – Zarechotał chłopak. – A to? Widziałaś? – Młodzik zerwał się z miejsca i zaraz wyjął z szafki szalik, który natychmiast zawiązał na szyję, zarzucając jego koniec na plecy.

Stanął przed nastolatką, wygiął kolano i rozłożywszy dłonie na zewnątrz, coś na wzór baletnicy, złożył usta w dzióbek.

– Jak wyglądam? – Zbrechał, wyginając się wdzięcznie przed dziewczyną.

Emma już płakała ze śmiechu.

– Bardzo ładnie. Powinieneś chodzić w nim zimą, na pewno miałbyś wzięcie – naigrywała się.

– Czekaj! – wrzasnął chłopak i wyszedł na zewnątrz, Emma w tym czasie sama nalała wódki, ale napełniła tylko jeden kieliszek, gdyż butelka „wyschła”.

Po chwili Billy wrócił, trzymając coś z tyłu i znów stanął przed blondynką, z bardzo zadowolonym wyrazem twarzy.

– Tyryyymmm! – zawył na calutkie gardło i nałożył na głowę brudny słomiany kapelusz, szczerząc się od ucha do ucha.

Emma w tej chwili roześmiała się tak głośno, że słychać ją było chyba na przystanku.

– No nie mogę! – pokładała się ze śmiechu. – Skąd go masz?

– Podjebałem sąsiadowi – rzekła dumny chłopak. – Potem go oddam – dodał i chwycił kieliszek. – A dlaczego drugi jest pusty?

– Nie ma więcej.

– Jak to nie ma – oświadczył Billy i po chwili wyjął z torby ostatnią butelkę. – Jeszcze jedna jest – rzekł zadowolony i dopełnił formalności w kwestii pełnych kieliszków.

Przechylili, Billy pozbył się „stroju” i usiadł obok Emmy. Ponownie otuliła ją w pasie, patrząc jej w oczy w oczy.

– Ależ masz nawalone gały, wyglądasz, jak po przepiciu. – Zaśmiał się. – Żeby cię teraz matka zobaczyła...

– Nie wspominaj mi o niej, dobrze?! – wzburzyła się nastolatka.

– Co się stało?

– Dzwoniła i kazał mi wracać. Kurwa, mam osiemnaście lat, nie ma dziesiątej, a ta już wydzwania. No za baba, nie mogę. Dobrze, że nie wie, gdzie jestem, bo jeszcze by przyjechała, ona potrafi narobić kwasu. Kiedyś narobiła mi takiej lipy, że do końca życia nie zapomnę. Nie pamiętam, miałam może jakieś szesnaście lat i siedzieliśmy w skateparku, ja, Laura, jeszcze jedna kumpela i dwóch kolesi. Była ósma czy po ósmej wieczorem i wyobrażasz sobie, że ona tam przyszła i centralnie, przy znajomych, kazała mi iść do domu? Wypiliśmy po trzy dwa piwa i byłam już trochę zakręcona, w końcu były to moje pierwsze alkohole, ale mieliśmy jeszcze dwie butelki wina, to dziwka wyczaiła i wylała. Myślałam, że spalę się ze wstydu, do tego uczepiła się Laury, że sprowadza mnie na zła drogę, a potem chłopaków, że nie chce mnie z nimi widzieć, bo niby „załatwi tę sprawę inaczej”. No kurwa, jak można być tak bezczelnym? Potem nie miałam odwagi spojrzeć im w oczy, taka lipa – wkurzała się dziewczyna. – To dobrze, że chłopaki byli, jacy byli i totalnie ją zlali, widząc, jaka jest. Ale to nie zmienia faktu, że narobiła mi takiej kaszany, jak nigdy. No co za człowiek... – dodała, zła.

– I co było potem? Szlaban dostałaś, czy pasem w dupę? – Zachichotał Billy.

– Pewnie, śmiej się, że mam totalnie przejebane przez tę sukę. Pokłóciłam się z nią w domu na amen, awantura była nie z tej ziemi. I jeszcze dostałam w twarz, bo wydarłam się do niej, że jest pojebaną suką, nerwy już mnie poniosły. Ona od czasu wyprowadzki ojca tak zdziczała. Ale nie dziwię się, że ją rzucił, pilnowała go tak samo, jak teraz mnie i w końcu miał dość. Tylko w czym ja mu zawiniłam, że dzwoni raz na pół roku – wyznała dziewczyna podłamanym głosem.

– Ma jakąś dupę?

– Nie mam pojęcia.

Chłopak chwycił jej rękę.

– Em, czy ja widziałem wcześniej Laurę? – Szybko zmienił temat, nie chcąc, aby nastolatka się dołowała.

– Widziałeś, dwa razy.

– Kiedy? Nie pamiętam.

– Raz na basenie, chodziła jeszcze z Nickiem, taki dzieciuch, śmiałeś się z niego, a drugi raz u mnie, jak matka wyjechała w delegację. Była wtedy ona, Diana, i dwóch kolesi. Pamiętasz, jak namieszała piwa z wódką i tak się najebała, że pół godziny wisiała nad kiblem? I jak chcieliśmy zaprowadzić ją spać, to się burzyła, że ona jeszcze będzie pić, bo wszystko zwróciła i musi nadrobić? Tak, pić. Do tej pory nie zapomnę, jak ruszyła do kibla i zaraz wyłożyła się jak długa na środku pokoju. Nie wiem, dlaczego tak ją połamało, przecież nie wypiła dużo. No.... ale namieszała i to wystarczyło. A mówiłam: „nie mieszaj” to nie – ona wszystko wypije, ona jest niezniszczalna! – Emma się rozweseliła. – Potem ledwo żeś ją doprowadził, taka była gumowa, ale nie, ona jeszcze będzie chlać. Ale na szczęście zasnęła bardzo szybko i był w końcu spokój.

– To wtedy, jak wprowadziłem za fraki tego gościa?

– Tak. Nie przypominaj mi, bo szlag mnie trafia, co za gnój! A żebym nie weszła wtedy do tego pokoju, to co? Zgwałciłby ją? – rzuciła zniesmaczona blondynka, której ciśnienie natychmiast wzrosło. – No kurwa, znam go od małego, w życiu bym się nie spodziewała, że wykręci taki numer. I jeszcze do mnie: „wypierdalaj stąd!”. I dostałam po twarzy, bo przyjebałam mu z liścia. Dobrze mu odwaliło od tej wódki, choć może to nie była tylko wódka, nie wiem. Żebyś wtedy nie przyszedł za mną na górę, zapewne dostałabym w pierdol, bo już zaczął mnie popychać, żebym wyszła z sypialni. No, kurwa, totalny pojeb. Miałam jej nie mówić, ale potem powiedziałam, że chuj ją zmacał, żeby wiedziała, że ma omijać go szerokim łukiem. Ale jakby mnie tknęło – „on idzie spać”. No nie mogę, co za skurwysyn – dodała, coraz bardziej wściekła.

– Uderzył cię? To dlaczego nic mi nie powiedziałaś? – oburzył się chłopak.

– Tak, żebyś go tam połamał? Też byłeś podpity, zaraz byś go lał, a tak wyjebałeś go z domu i ok. I tak, jak łupnąłeś nim wtedy o ścianę, myślałam, że pogruchotałeś mu kości.

– I nie trzeba było mnie ciągnąć, tylko pozwolić mu wklepać, należał się chujowi! – zagrzmiał Billy. – Ma szczęście, bo, żebym wiedział, to bym go tam zniszczył. Czemu nic mi nie powiedziałaś, Em, kurwa... – warczał rozgniewany chłopak, z ogromną pretensją w głosie. – Kur... musze się napić! – burknął i zaraz w dłoni Emmy pojawił się kolejny kieliszek.

– Za szybko polewasz – oznajmiła dziewczyna i odstawiła alkohol.

– Przeszła mi przez ciebie cała faza, to marnowanie towaru – Billy się uśmiechnął, nabijając kolejną lufkę. – Za szybko? Od kiedy? Ty i za szybko? To raczej niemożliwe. Przecież zawsze migiem piłaś wódkę, a dzisiaj co?

– Nie wiem, jakoś mi nie smakuje, może dlatego, że za dużo rzeczy dziś widziałam. Otworzysz mi piwo?

Billy chwycił zapalniczkę i otworzył dziewczynie trunek, który zaraz jej wręczył.

– Dzięki.

– Palimy?

– Nie chcę, tamto mnie jeszcze trzyma.

– Jakoś nie widać.

– Bo się wkurwiłam! Jak sobie przypomnę tego chuja, to rzygać mi się chce – warknęła nastolatka.

– Aleś mu przyjebała... Jay'owi – Chłopak nagle zmienił temat, odpalając używkę.

– Wcale nie chciałam, ale ten Łysy...

– Co to za film? – wyjechał nieoczekiwanie Billy.

– Frank dostał z jej telefonu, wszystko na nim było. Żebyś zobaczył, jak to wyglądało....

– Byliście na psach?

– Nie wiem, to sprawa chłopaków, ja nic nie wiem. Przejdźmy się, gorąco tu – poprosiła dziewczyna.

– Tak, wódka grzeje. – Zarechotał chłopak, ale wstał z miejsca i po chwili byli już na działkowej ścieżce. – No i gdzie zamierzasz iść? Przecież tu nic ciekawego nie ma – stwierdził Billy.

– Nie wiem, tak gdzieś...

Młodzik natychmiast chwycił dłoń nastolatki i ruszyli w stronę wyjścia.

– To może podejdziemy, spiszemy autobusy? Jeździ jeden na godzinę, więc lepiej poczekać na działce niż sterczeć na przystanku.

– Dobra.

Billy odpalił papierosa i zapadła cisza. Emma znów zaczęła rozmyślać. Nie żałowała, że została, ale czuła dziwne wyrzuty sumienia względem Travisa i właśnie to gryzło ją przez cały czas. Spojrzała na byłego – wyglądał, jakby także krążył gdzieś myślami, bo nawet nie odwrócił głowy, gdy skierowała na niego wzrok.

Szli wolno, wciągając do płuc lekkie nocne powietrze, które po całodziennym żarze było jak balsam dla ciała.

– Bój się! – wrzasnęła nagle Emma, mocno szturchając chłopaka, który aż podskoczył ze strachu.

Roześmiała się donoście, widząc jego zaskoczoną minę.

– Nie śpij – powiedziała, brechając wesoło.

– Nie śpię, zamyśliłem się.

– Na czym niby zamierzasz zapisać autobusy? – zapytała dziewczyna, gdyż doszli już na miejsce.

– Na telefonie, co za problem... – mruknął Billy.

Wyglądał inaczej, jego dobry humor zniknął, ustępując miejsca jakiemuś dziwnemu zamuleniu, lub raczej przygnębieniu, jak to odebrała dziewczyna. Chłopak spisał transport i zapytał:

– Wracamy?

– Tak.

– Co ona ci wtedy powiedziała? – zapytała nagle Emma, gdy weszli na teren ogródków.

– Kto? – Spojrzał pytająco, choć dobrze wiedział, o kim mówi.

– Billy, nie ściemniaj, dobrze wiesz, kto.

– Nie wiem, nie pamiętam.

– Pamiętasz, mów! Za dobrze ją znam i wiem, że musiała dobrze ci nagadać, że tak szybko odpuściłeś.

– Em, nie pamiętam, to było dawno. Coś tam piszczała, że wywiezie cię do ojca i tam będziesz mieszkać, a nie chcesz, czy coś w tym stylu... nie pamiętam.

– Billy, kłamiesz. Ona w życiu nie zawiozłaby mnie do starego, więc nie ściemniaj. Mów! – rozkazała zniecierpliwiona dziewczyna.

– Em, daj mi spokój.

– Dobra, nie ma sprawy, dam – rzuciła dziewczyna, puściła jego rękę i odwróciwszy się na pięcie, ruszyła z powrotem w stronę przystanku.

Bardzo szybko ją zatrzymał.

– Em, no przestań, jak naprawdę nie pamiętam – tłumaczył się.

– Czego ty się boisz? – zapytała w końcu zmęczona tym wszystkim nastolatka.

– Niczego.

– Nie, boisz się, czego, szczerze mówiąc, nie rozumiem. Przecież ona nic nie może ci zrobić, bo nawet, jeśli kiedyś ci czymś groziła, a jestem pewna, że tak, to to było kiedyś, a teraz co może? Gówno. Nie widzieliśmy się prawie dziesięć miesięcy, więc jakiego ona może mieć na ciebie haka?

Chłopak milczał. Choć byli bardzo krótko, znał dziewczynę na wylot i wiedział, że nie odpuści, dlatego zaczął się już denerwować.

– Billy...

– No kurwa, co ci mam powiedzieć?! Chciała oskarżyć mnie o kradzież, zadowolona?! Dlatego zniknąłem, dla mnie jedno takie oskarżenie wystarczyłoby, żeby mnie zamknęli, rozumiesz? Kurwa, pracuje w prokuraturze, ujebałby mnie, jak nic, powinnaś to wiedzieć! – huknął chłopak, mając już serdecznie dość tego przesłuchania.

– Dlaczego mi nie powiedziałeś, coś byśmy wymyślili.

– Co?! Nie wiesz, że ona wszędzie wlezie, i tak dowiedziałaby się, że nadal się spotykamy i miałbym pozamiatane. I co wtedy byłoby z babką? Zostałaby sama, rozumiesz?! – krzyczał chłopak, który z tej złości już mało nie płakał. – I nie zaczynaj z nią tego tematu, bo znów będzie to samo, a ja nie chcę mieć z tą suką nic wspólnego. Idziemy. – Chłopak chwycił rękę blondynki i ruszył przed siebie.

Emma milczała, nie wiedziała, co powiedzieć. Domyślała się, że matka zastosowała jakieś chamskie metody, ale nie takie. Była wściekła, ale nadal rozczarowana tym, że jednak z nią nie porozmawiał.

Nastała grobowa, przecinana złością i żalem cisza. Doszli do domku i młodzik od razu polał wódkę. Wypił i polał następną, która także skonsumował od razu. Ręce mu dygotały. Spojrzał na dziewczynę – siedziała z piwem w ręku i gapiła się przed siebie. Podał jej kieliszek.

– Nie chcę, wypiję browar – bąknęła.

– Em, przepraszam, że się uniosłem, po prostu drażni mnie ten temat. – Usiadł obok i mocno ją przytulił dziewczynę.

– Ale mogłeś ze mną porozmawiać... – upierała się nastolatka, nie mogąc przeboleć.

– Przepraszam...

Siedzieli przytuleni dość długo, wreszcie młodzik oderwał się od dziewczyny.

– Zapalimy? – Chwycił szkło.

– Nie chcę, zapal sam, jak chcesz. Głowa mnie boli. – Emma odstawiła butelkę, z której nie ubyło nawet pół.

– Chcesz tabletkę?

– Daj.

Popiła proch, walnęła się w poprzek łóżka i zamknęła oczy, łeb pękał w szwach. Chłopak wiedząc, że to jej sposób na ból, głowy, poleżeć spokojnie kilkanaście minut, nie zaczepiał jej, tylko otworzył piwo sobie i zapalił papierosa, z którym wyszedł na zewnątrz. Spojrzał na zegarek – dwadzieścia jeden minut po północy.

Pił powoli, rozmyślając o tej niefortunnej sprzeczce i paląc jedną fajkę za drugą. Trawa nie dawała ukojenia, wręcz przeciwnie, wkręciła mu nieprzyjemne wyrzuty sumienia przez fakt, że jednak mógł jej powiedzieć, że dziewczyna ma mu za złe, a teraz jeszcze związała się z jakimś facetem i pewnie nie da mu drugiej szansy.

Siedział z zamkniętymi oczami, popijając trunek i cały czas mając w wyobraźni to uśmiechniętą twarz Emmy, to wredną gębę jej matki. Wkurzał się tym bezczelnym zbiegiem okoliczności, że musiał ją zobaczyć i że znowu wszystko wróciło, a przecież już nie myślał... to znaczy myślał, lecz sporadycznie, ale nie widząc jej na żywo, nie bolało tak.

Przechylił butelkę, ale liznął tylko łyczek, szkło było puste. Ponownie sprawdził godzinę – za dziesięć pierwsza, wstał więc i wrócił do pokoiku, natychmiast otwierając następne piwo. Zaczerpnął odrobinę, odstawił butelkę i podszedł do dziewczyny, klękając obok na łóżku.

– Em, boli jeszcze? – zapytał.

Bez odzewu.

– Em.

Cisza. Spała jak suseł ze złożonymi na brzuchu rękoma i lekko przechyloną głową. Pogapił się chwilę na ten jakże dla niego piękny widok, po czym zaczął ruszać ramieniem nastolatki.

– Emma, wstań, położysz się normalnie. – Tarmosił ją w każdą stronę.

Mruknęła cicho i przekręciła się na bok, podkulając kolana.

– Em, obudź się! – Teraz już szarpnął ją porządnie, przywracając tym samym do żywych.

– Zasnęłam? – spytała półprzytomna dziewczyna. – Dlaczego mnie obudziłeś? Tak się fajnie spało – burknęła z niewyraźnym półuśmiechem.

– Wstań, zdejmę ten koc i położysz się normalnie. Pościel jest czysta, no... chyba, że Jimmy tu narozrabiał – Rozweselił się chłopak.

Emma niechętnie opuściła miękkie łóżko.

– Mogę się napić tego soku? – zapytała, wyjmując z reklamówki pomarańczowy nektar.

– Ależ zadajesz pytania...

– No nie wiem, to ich sok – mruknęła.

– Przestań. Nalewaj i pij.

Gdy wysączyła dwa kubki, łóżko było już gotowe do przyjęcia „lokatorów”.

– Kładź się, dokończę piwo i też idę spać – oznajmił Billy i chwycił butelkę.

Dziewczyna się nie patyczkowała, tylko rozebrała się do bielizny i schowała pod kołdrą. Pościel była chyba niedawno zmieniana, bo zewsząd emanowała jakimś dziwnym, kwiatowym proszkiem. Billy szybko skończył piwo, zapalił i ułożył się za plecami nastolatki, którą natychmiast objął. Poczuła się dziwnie.

– Zmieniałeś tu pościel? Po co, przecież tu nikt nie mieszka – zapytała w mroku.

– Ja czasami tu nocuję, jak popiję i nie chcę wkurwiać babki. Nie będę spał w syfie, nie? – odparł chłopak.

Znów zapadła cisza. Billy wtulił twarz w pachnące wanilią włosy dziewczyny, usiłując odpłynąć, lecz sen nie przychodził. Miał świadomość, że jest blisko, że ją obejmuje i ten zapach, który tak dobrze znał, to wszystko sprawiało, że nie mógł skupić się na zaśnięciu. Nie chciał jej zaczepiać, chciał spokojnie usnąć, lecz niestety uczucia robiły swoje i po kilku minutach ręka zaczęła powoli masować brzuch nastolatki. Był gładki i delikatny, chłopak poczuł się bardzo miło. Emma nie reagowała.

– Em, śpisz? – wycedził cichutko.

– Nie.

– Też nie mogę zasnąć – mruknął, ściślej przytulając twarz do ciepłego ramienia swojej bogini.

Nadal głaskał jej ciało, lecz teraz już przechodził z brzucha na talię, z talii za plecy, z pleców na ramiona i z powrotem. Nastolatka dalej nie wnosiła sprzeciwu, więc nie czekając długo, delikatnie musnął ustami jej prawy obojczyk.

– Billy... – wydusiła nagle.

– Ciiiii... – szepnął, mocniej przywierając do jej ciała.

Ręka zjechała na nogę, głaszcząc udo z jednej i drugiej strony, po czym zahaczyła o pośladki, przejechała po bieliźnie, po wzgórku łonowym i kolejny raz odwiedzając brzuch, powędrowała wyżej i schowała się pod stanikiem, zatrzymując na prawej piersi. Dziewczyna wzięła głębszy wdech, lecz już się nie odzywała.

Masował ją i ściskał, podszczypując delikatnie różowe kuleczki, w końcu odpiął biustonosz, którego zaraz się pozbył. Teraz złapał już całą krągłość dziewczyny i mocniej zacisnął na niej palce, które po chwili zaczęły pracować niezależnie od siebie. Nieco drapieżniej przyssał się do szyi nastolatki, całując ją z zamiłowaniem, po czym usta powędrowały w kierunku ramienia, całując rękę powolutku, po samą dłoń. Po chwili zawróciły i z pomocą języka przespacerowały się po plecach i zagościły na prawym boku, w samym wcięciu talii. Emma dziwnie się poruszyła. Zaczął całować okolice żeber, wywołując chyba lekkie łaskotki, gdyż dziewczyna nadal nie leżała spokojnie, przy każdym kolejnym ruchu wzdrygała się i drżała delikatnie. Uśmiechnął się pod nosem.

Ręka opuściła pierś i ruszyła w dół, żeby po chwili wjechać pod dolną część jej bielizny i znaleźć schronienie na miękkim aksamitnym pośladku. Głaskał go jakiś czas, w końcu usta powędrowały na brzuch. Pobawiły się chwilę, wędrując naokoło wbitego w pępek kolczyka, następnie lewa ręka przekręciła dziewczynę na plecy i wargi wolnym spacerkiem po klatce piersiowej, dotarły do lewej krągłości. Nastolatka cicho westchnęła i wplotła palce we włosy chłopaka. Działająca jeszcze w jej organizmie trawa uderzyła w tej chwili o wiele bardziej i dziewczyna mocno zadrżała. Chłopak całował ją i wręcz rytualnie, przechodząc z jednej piersi na drugą, po czym zaczął schodzić w dół. Gdy dotarł do pępka, uwolnił blondynkę z dolnej części odzieży i za moment usta wbiły się w jej kobiecość. Ekspansywnie zadygotała, wydając z siebie subtelny, rozkoszny dźwięk i lekko się wygięła. Ssał ją z pasją i pożądaniem, wywołując falę coraz głośniejszych jęków, w końcu wsunął ręce pod pośladki dziewczyny, lekko unosząc biodra i przyssał się do niej jeszcze łapczywiej. Emma już nie stękała, tylko prawie krzyczała, miotając się w każda możliwą stronę, ogarnięta erotyczną furią.

Pobudzał ją dość długo, wreszcie wrócił do rozpalonych żarem ust, które natychmiast soczyście ucałował. Nagle blondynka odepchnęła chłopaka, powalając na łóżko, po czym wtargnęła na niego całym ciałem i wjechała dłonią w bokserki. Uwolnił z siebie ciężki, drżący wydech, a ciśnienie natychmiast wzrosło.

Maksymalnie podniecona dziewczyna z chwili na chwilę pocierała ukochanego coraz szybciej, wywołując u niego niemal palpitację serca. Po kilku chwilach zdjęła chłopakowi bieliznę i wznowiła czynności.

– O kurwa, Em... – wydusił nagle z trudem, wywołując uśmiech na twarzy nastolatki.

Po kilku minutach zabawy, gdy Billy sapał już na całe pomieszczenie, przestała go głaskać, sięgnęła do jego leżących obok spodenek, wyjęła prezerwatywę, którą zaraz mu nałożyła i za moment, z jego niewielką pomocą, już miała go w środku. Poczuła lekki ból, lecz po kilku chwilach zniknął.

Billy od razu wyłapał, że dziewczyna nie jest już dziewicą i zrobiło mu się dziwnie, nie miał jednak okazji zagłębić się w spekulacjach, bo Emma zaczęła się na nim kołysać, zmuszając go do ponownego skupienia się na przyjemności.

Kiwała się wolno, głaszcząc klatkę piersiową chłopaka, lecz z każdą sekundą robiła to coraz szybciej, wyciskając z młodzika siódme poty. Nagle Billy się podniósł, chwycił dziewczynę za pośladki i zaczął ruszać biodrami nastolatki, przyciskając do siebie jej ciało niemal do samego końca. Mocno objęła go za szyję i wtuliła twarz w ramię ukochanego, jęcząc głośno.

Ruchy stawały się coraz wścieklejsze, w końcu Billy szybkim zdecydowanym ruchem ułożył dziewczynę na plecach i natychmiast się w niej zanurzył. Otuliła chłopaka rękoma, drapiąc go paznokciami, co młodzik odczuł samym sobą i w ferworze podniecenia zaczął głęboko wbijać się w ukochaną, akompaniując jej w głośnych, dzikich jękach.

Po niedługim czasie dziewczyna wydała z siebie donośne, przesiąknięte zachwytem tchnienie, mocno zarżała, po czym znieruchomiała i po chwili bezwładnie opadła na łóżko. Billy wysunął się z nastolatki, oddychając ciężko i legł obok, kładąc głowę na jej piersiach. Położyła dłoń na plecach chłopaka – były całe mokre.

– Em, zamordujesz mnie – mruknął nagle wesoło młodzik, obejmując dziewczynę w pasie.

Milczała, trzęsąc się jeszcze w jego uścisku. Odpoczywali jakiś czas, w końcu chłopak wstał, chwycił bokserki i zniknął w kuchni. Emma opatuliła się kołdrą, chwyciła swoje niedokończone piwo i przyssała się do niego jak pijawka; wysuszyło ją na amen. Billy zaraz wrócił i i usiadł obok dziewczyny obejmując ją ściśle i przysuwając do siebie.

– Oj, Em, ostra z ciebie laska – wyjechał, uśmiechając się od ucha do ucha.

Nastolatka wygięła usta, lecz nie skomentowała, w ciszy popijała piwo. Gdy to się skończyło, odstawiła butelkę na podłogę i wróciła pod kołdrę, a Billy zapalił papierosa i niedługo potem do niej dołączył.

Przytulił ukochaną i od razu zaczęło się myślenie: Z kim?, Kiedy? Nie chciała ze mną, a tu?!. Myślał i myślał, w końcu do tego stopnia zaczęło go to gryźć, że nie wytrzymał.

– Kiedy to zrobiłaś? – zapytał i Emma natychmiast się spłoszyła; nie spodziewała się, że o to zapyta.

– Długa historia – mruknęła po chwili, nie mając pojęcia, jak się teraz zachować.

Chłopak zamilkł, widząc, że stresuje ją ten temat, lecz Emma po kilku minutach ciszy opowiedziała mu jednak, co się wydarzyło. Zrobiło mu się przykro, lecz nie skomentował, tylko wtulił twarz w jej szyję i zamknął oczy.

– Kocham Cię – wycedził po chwili, wywołując na ciele blondynki kolejny zimny dreszcz.

– Też Cię kocham – odparła cicho, przekręciła się na bok i położyła dłoń na szyi chłopaka.

Leżeli, rozmyślając każde o czymś innym innym, w końcu zasnęli.

 

A w tym czasie u Ricksów...

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • emiliko 2 miesiące temu
    Zapraszam na moje opowiadanie ,,duch dziewczyny był wieczny''
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Potem zajrzę.
  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    Wspominki, wyjaśnianie starych spraw, niedopowiedzenia, a wszystko zakrapiane alkoholem i trawą.
    Na koniec, co było do przewidzenia – seks i płomienne wyznanie miłości. Zwykły, życiowy odcinek dla pasjonatów romantyzmu.😅
  • ZielonoMi 2 miesiące temu
    Trochę różu musi być.😁
  • Pasja miesiąc temu
    No, ta część bardziej spokojna. Niedomówienia i chyba nadal uczucie Emmy do Billa zawrzało. Czy Emma po poznaniu prawdy będzie chciala matkę zastraszyć?

    Pozdrawiam
  • ZielonoMi miesiąc temu
    Trzeba troche spokoju. :D Pozdro. ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania