Poprzednie częściZacząć wszystko od nowa - 1

Zacząć wszystko od nowa - 10

Po prostu chcę Cię kochać

I ty jesteś tym jedynym, potrzebuję Cię

I chcę po prostu dać Ci całą moją miłość

Z moich ust czytaj, co czuje

I kiedy mówię, ma to dla mnie znaczenie

Ponieważ dziś w nocy widzę tylko Ciebie

 

 

Noc minęła nam na sprawianiu sobie przyjemności. To była nasza ostatnia noc przed wyjazdem. Nie wiedziałam jak będę zasypiać bez Axela u swego boku. Miałam nadzieję, że wszystko szybko się skończy.

 

Obudziły mnie delikatne pocałunki w okolicy piersi. Otworzyłam oczy i ujrzałam łobuzerski uśmiech partnera. Jakże seksownie wyglądał gdy był jeszcze zaspany.

 

- Dzień dobry aniołku - musnął delikatnie moją pierś.

 

- Jaka rozkoszna pobudka - złapałam za pupę Axa. Chłopak pogroził mi palcem.

 

- Chcesz obudzić tygrysa?

 

- Jakbym mogła - zaśmiałam się i wyślizgnęłam się z łóżka.

 

- Musisz jechać? - leniwie przekręcił się na brzuch i obserwował każdy mój ruch.

 

- Wiesz kochanie, że muszę. To moje dziecko nad którym ciężko pracowałam.

 

- Adam z tobą leci - powiedział pewnym siebie głosem.

 

- Niby czemu?

 

- Przezorny zawsze ubezpieczony, aniołku. Nie wiadomo co odbije Carli i temu frajerowi. Bez Adama nie puszczę cię - wrócił pan i władca.

 

Jednak musiałam przyznać jemu rację. To przez Liama musiałam jechać do L.A i przez ten pozew. Nigdy nie wiadomo co może odbić takiemu szaleńcowi.

 

- Zgoda. Jeśli tak ci na tym zależy to nie mam innego wyjścia - podeszłam do niego i pocałowałam - A tak apropo, Carla przyznała się do kłamstwa? - lekko uniósł kąciki ust.

 

- Oczywiście. Przecież nie miała innego wyjścia, bo wiedziała by co ją będzie czekało - usiadł na łóżku z wyprostowaną nogą.

 

- Och ty mój wojowniku - cmoknęłam lekko jego usta - A teraz śmigam pod prysznic.

 

- Szkoda, że jestem jeszcze niepełnosprawny, bo krzyczała byś z rozkoszy w strumieniach wody- machnęłam ręką i znikłam w łazience.

 

Po czterdziestu minutach byłam już gotowa. Jedynie zostało mi spakowanie walizki i wykonanie telefonu do Jacka. Ucieszył się i powiedział, że będzie czekał na lotnisku.

 

Spakowana, zeszłam na dół z walizką. Ax siedział w kuchni i pił kawę. Robił się coraz bardziej samodzielny. Byłam dumna z niego i pełna podziwu.

 

- Nie myśl aniołku, że pozwolę ci wyjść bez porządnego śniadania - podsunął mi talerz z dwoma grzankami, dżem i kubek gorącego kakao.

 

- Skąd wiedziałeś, że mam na to ochotę?

 

- Sam miałem chęć na takie śniadanie. Podobno mężczyźni w czasie ciąży swej kobiety, miewają zachcianki - posłał mi swój uroczy uśmiech.

 

Co ja zrobię bez niego? Ale będę tęskniła.

 

- Kochany jesteś - w powietrzu wysłałam buziaka - Jednak dałeś radę zejść z góry o kulach? - ręką Axa była praktycznie w doskonałym stanie i Patrice wraz z lekarzem postanowili, że może zacząć używać kul.

 

- Ciężko było, ale jak widać dałem radę - podszedł do mnie od tyłu i objął mnie za szyję - Kocham cię - muskał moją szyję - Kocham bardzo - przyjemny łoskot poczułam w podbrzuszu - Jesteś tylko moja - dłonie Axa wsunęły się pod moją bluzkę.

 

- Ax, chcesz żebym spóźniła się na samolot? - jego pieszczoty stawały się bardziej intensywniejsze.

 

- Pieprzyć samolot - odwrócił mnie na taborecie i wbił się w moje usta. Był bardzo zachłanny - Chodź do naszego pokoju zabaw. Pragnę się z tobą pieprzyć.

 

- Mam jeszcze piętnaście minut do przyjazdu Adama.

 

- Kurwa! Muszę cię mieć, inaczej oszaleje - ale był napalony, zresztą ja też.

 

- Chodź - wyjął klucz z kieszeni i podał mi go.

 

Pośpiesznie otworzyłam drzwi. Rzuciłam Axa na łoże i ściągnęłam z niego spodnie. Jego penis stał na baczność, osiągnąwszy całkowity rozmiar, a miał czym się chwalić. Był ogromny.

 

- Wskakuj na tygrysa, aniołku - zdjęłam figi i podwinęłam spódnice do góry - Pozwól mi ja liznąć - ukucnęłam nad jego twarzą, a on wbił się we mnie wargami.

 

Nie wiem jak on to robił, ale w krótkim czasie osiągnęłam orgazm.

 

- Teraz jesteś mokra i gotowa na mnie - wbiłam się na niego jak na grubą dzidę.

 

Podniecenie rosło, z każdym moim ruchem. Ax podniósł się i zaczął całować moją szyję.

 

- Jesteś taka piękna i rozkoszna.

 

Czułam, że zaraz wybuchnę.

 

- Teraz przyśpiesz i dojdź razem ze mną - nie musiał powtarzać dwa razy. Stało się. Ja i on oraz najwspanialszy orgazm.

 

- Kocham cię - powiedziałam wprost w jego usta.

 

- Kocham cię aniołku.

 

- Gdzie wy jesteście!? - usłyszeliśmy krzyki Adama.

 

- Już idziemy! - powiedział głośniej Ax - Będę tęsknić za wami - masował mój już widoczny brzuszek.

 

- My za tobą też.

 

Miałam łzy w oczach, kiedy żegnałam się z moim ukochanym. Ax zresztą też miał zaszklone oczy. Adam schował mój bagaż.

 

- Pora ruszać.

 

- Wiem, Adi - ostatni pocałunek złożyłam na tych miękkich ustach - Muszę już iść.

 

- Wracaj do mnie szybko.

 

- Jak najszybciej wrócę - pomachałam mu i wsiadłam do auta. Ostatni raz spojrzałam na Axela, który stał przed domem ze smutną miną.

 

Droga na lotnisko minęła mnie i Adamowi na milczeniu. Po godzinie dojechaliśmy. Byliśmy

trochę spóźnieni, więc chłopak zabrał bagaże i wpadliśmy do środka. Nadaliśmy walizki i akurat wyczytali nasz lot. Ciekawa byłam jak sprawy w Los Angeles się potoczą. Byłam pełna obaw.

 

*********

 

- Martina! Tutaj! - nie trudno było nie zauważyć przyjaciela, który darł się i skakał jak szkolona małpka.

 

- Jack, jak dobrze ciebie widzieć - przytuliłam się do niego.

 

- Ale ty pięknie wyglądasz. Miłość i ciąża pasują do ciebie.

 

- Każdy mi to mówi. Jack to jest Adam, mój ochroniarz - zaśmiałam się razem z Adim.

 

- Powiedzmy, że zastępuje Axela.

 

- Ale chyba nie we wszystkim? - mina przyjaciela była nie do opisania.

 

- Nie, nie. Mnie kobiety ... Powiedzmy nie interesują - zaskoczył mnie swoją szczerością. Nawet nie wiedziałam, że Adam jest gejem.

 

- Aha. To jestem spokojniejszy - Jack wydawał się być zmieszany.

 

- Możemy już jechać? Jestem zmęczona i głodna.

 

- Tak, oczywiście. Jedziemy.

 

 

Dziwnie się czułam z dala od Axela. Brakowało mi jego spojrzenia, uśmiechu, głosu, ogólnie wszystkiego co było z Axem związane. Nie sądziłam, że po kilku godzinach bez mężczyzny mojego życia, tak będę tęskniła. Cóż z tego, że byłam w miejscu z moim najlepszym przyjacielem, skoro nie było drugiej połówki jabłka obok mnie. To takie straszne. Jak mogłam przez trzy lata żyć z dala od Andersona i jak mogłam wytrzymać? Teraz wydawało mi się to nie możliwe.

 

- Jesteśmy na miejscu - ciszę przerwał Jack. Wysiadł z wozu i otworzył mi drzwi.

 

- Dziękuje.

 

- Wiesz, że dla ciebie wszystko - puścił mi oczko.

 

- Gdyby to słyszała twoja dziewczyna.

 

- Nie jesteśmy razem i nie pytaj dlaczego - zabrał bagaże i wszedł na górne piętro studia.

 

Jakoś przyjaciel dziwnie się zachowywał. Do tego jeszcze to rozstanie. Przecież planowali ślub. Jednak różnie bywa w życiu. Wszystko może się zmienić, a niekiedy to my niszczymy wszystko na własne życzenie. Jedni ludzie są szczęśliwi, a inni niestety nie.

 

- Coś mi się wydaje, że będziesz miała długą rozmowę do przeprowadzenia z przyjacielem - spojrzałam się pytająco na Adama.

 

- Co masz na myśli?

 

- Nic. On ci to powie w odpowiednim czasie.

 

- A ty, to znawca myśleniowy? - odwrócił się na chwilę w moją stronę.

 

- Powiedzmy - przytrzymał drzwi żebym mogła wejść do środka.

 

Odkąd przyjechaliśmy z Adamem do miasta aniołów, wydawało mi się, że wszyscy w okół mnie zachowują się dziwnie. Przyjaciel, którego znałam tyle lat, który nigdy nie miał przede mną tajemnic, zamknął się w sobie i widocznie nie planował mnie do siebie dopuścić. Do tego Adam - człowiek Axa - Młody, przystojny i zdolny chłopak, na którego leciała nie jedna laska, okazał się gejem. Wiedział więcej o Jacku niż ja mogłam się domyślać. Jakieś to wszystko było dziwne i nie dawało mi spokoju.

 

****

 

- Halo, kochanie?

 

- Aniołku, jak się czujesz? Wszystko z tobą i z dzieckiem dobrze? - nie zdążyłam wyliczać ile pytań na samym początku rozmowy, zadał mi Ax. Nie dopuścił mnie nawet do głosu, żebym mogła odpowiedzieć. W końcu zaczęłam się śmiać - Jadłaś coś? Ej? Z czego ty się aniołku śmiejesz? - udawał, że uraziłam go.

 

- Tygrysku, zadałaś mi tyle pytań, że większości nie pamiętam, a do tego nie dopuszczasz mnie do głosu - mówiąc, śmiałam się.

 

- Po prostu martwię się o ciebie i muszę wszystko wiedzieć - odparł.

 

- Czuję się dobrze. Mnie i dziecku nic nie jest. Jestem już w mieszkaniu razem z Jackiem i Adamem. Teraz będę jadła - odpowiedziałam na te pytania, które spamiętałam.

 

- Nie odpowiedziałaś mi, czy mnie kochasz? - słyszałam jak się uśmiecha.

 

- No wiesz... Niech pomyśle...

 

- Mhhyy - odchrząknął Ax co wywołało u mnie wykrzywienie ust w uśmiechu.

 

- Oczywiście, że ciebie kocham i nigdy nie przestanę.

 

Rozmawialiśmy jeszcze dobre pół godziny. Pogaduchy może i by trwały dłużej, ale włączając laptopa, zauważyłam maila. Nadawcą nie był nikt inny jak Liam. To co w nim napisał, zamurowało mnie. Nie wierzyła, że człowiek który miał być moim mężem, mógł mi coś takiego wysłać. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. Musiałam jak najszybciej zobaczyć się ze swoim adwokatem. Nie mogłam tak tego zostawić, a rozprawa za dwa dni. Czas szykować plan na zniszczenie Liama. Odpokutuje mi za to wszystko i będzie uciekał z podkulonym ogonem. Jestem Dorian. Martina Dorian - kobieta gangstera wkracza z brzuchem do akcji.

 

 

Tak jak obiecałam wam, rozdział napisany i dodany.

 

Spodziewaliście się walecznej Martiny?

 

Bo ja szczerze, to nie. Tak nagle wpadło mi do głowy.

 

Macie jakieś pomysły walki Marti z Liamem?

 

Może będziecie mieli ciekawe pomysły i się nimi zainspiruję :-)

 

A teraz mały komunikat:

 

Nie wiem, kiedy pojawi się kolejny rozdział :(

 

Do 20 grudnia, mam egzaminy i przede mną jest mnóstwo nauki.

 

Jednak obiecuję wam, że pisać też będę, tylko może jeden lub dwa rozdziały tygodniowo. Mam nadzieję, że zrozumieciie starą kobietę, która na starość postanowiła uczyć się, bo za młodu nie było czasu. Człowiek młody to głupi, ale nie ma tego złego... Jak mówi powiedzenie.

Wasza stara kobiecina ha ha :-)

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Holly2004 24.11.2015
    Hah, starość nie radość... Waleczna Martina jest super :)5 ;)
  • levi 24.11.2015
    niech walczy zobaczymy co z tego jej wyjdzie:), jestem bardzo ciekawa co było w tej wiadomości:) 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania