Poprzednie częściZacząć wszystko od nowa - 1

Zacząć wszystko od nowa - 13

Potrzebuję cię

I nie mógłbym przeżyć dnia bez ciebie

Potrzebuję cię

Bardziej niż ktokolwiek mógłby się spodziewać

Potrzebuję cię

I chciałbym zbudować mój świat wokół ciebie

Potrzebuję cię

 

*********************************************************************

 

Leżała nadal nieprzytomna i bez żadnych oznak życiowych. Od wypadku minęły już dwa tygodnie. Lekarze stwierdzili, że mózg przestał funkcjonować i orzekli na obchodzie, że mózg obumarł i nic więcej nie da się zrobić. Jedynie będą musieli podtrzymywać ją ze względu na dziecko. Nie zgadzałem się z ich opiniami, to nie mogło tak wszystko się zakończyć. Przecież mój aniołek jest silny i nie poddaje się tak łatwo. Kto jak kto, ale nie ona. Dotykałem jej dłoni i nadal była ciepła, a skóra delikatna jak aksamit, twarz miała bladą, a te miękkie i tak smakowite usta sine. Przytulałem się do Martiny i słuchałem jak serce biję. Ona żyła, jedynie spała, więc skąd takie wnioski, że nie żyję. Ja nigdy bym się z tym nie pogodził, bo żyję tylko dla niej. Bez niej mnie nie będzie, nie będę miał sił żyć bez mojej miłości, która dawała i okazywała mi na każdym kroku.

 

Od dwóch tygodni nie wychodziłem z jej sali, ciągle przy niej byłem na wypadek gdyby się obudziła. Nie chciałem, by wtedy nie było mnie przy niej. Amanda wysyłała mnie wiele razy do hotelu bym się porządnie wyspał i zjadł. Jednak ja nie słuchałem nikogo, Martina była dla mnie najważniejsza. Któregoś dnia poczułem się już naprawdę słaby i na siłę Dominic zawiózł mnie do hotelu. Siedziałem w tych czterech ścianach sam i zastanawiałem się dlaczego Bóg odbiera mi wszystko w życiu co najbardziej kocham. Najpierw mama, która była moim ideałem, później ojciec zaginął, babcia, która była moją jedyną żyjącą rodziną, umarła, a teraz mój aniołek, którego kochałem najbardziej na świecie. Ciągle pytałem się dlaczego? Dlaczego do cholery, tak jestem przez życie boleśnie doświadczony i zraniony?! Moje serce krwawiło, a życie coraz bardziej ulatywało. Oczy ciągle napełniały się łzami i spływały gorzkie po mej twarzy.

 

Pomyśleć, że Martinę miało nic złego nie spotkać przy mnie. Zawiodłem ją. Tak bardzo ją zawiodłem... Wszyscy wokoło mnie, mówią, że muszę pogodzić się z jej odejściem i zacząć przyszykowywać się do roli ojca. Ale co mi było po dziecku, kiedy nie mogłem mieć jego matki przy swoim boku i cieszyć się radością z jego przyjścia na świat? Mieliśmy razem urządzić pokoik dla naszego pierwszego dziecka i cieszyć się wspólnie z każdego jego uśmiechu, gaworzenia, pierwszego ząbka, raczkowania, z pierwszego kroczku i wyczekiwalibyśmy momentu wypowiedzenia pierwszego słowa, którym byłoby albo mama lub tata. Wierzyłem, że jednak Martina ocknie się z tego koszmaru, w który z pewnością się zabłąkała i przez to nie może wrócić do mnie, do dziecka i rodziny.

 

******************

 

Zeszłem na dół do baru, by napić się czegoś mocniejszego. Usiadłem przy barze na czarnym, skórzanym krześle. Barman własnie wycierał szklanki białą szmatką. Oprócz mnie w pomieszczeniu były jeszcze z trzy osoby. Barman zauważając mnie, podszedł.

 

- Co będzie dla pana? - był mniej więcej w moim wieku. Nie za wysoki, ciemno skóry, mężczyzna przyglądał mi się i ponowił pytanie - Co podać?

 

- Przepraszam, zamyśliłem się - chłopak jedynie uśmiechnął się - Kieliszek Black Death, poproszę - barman podszedł do witryny z alkoholem i nalał mi w kieliszek, stawiając przede mną.

 

- Czy coś do popicia?

 

- Nie, dziękuje - podniosłem kieliszek i przechyliłem całą zawartość. Cudowne ciepło, rozeszło się po przełyku, a oczy zrobiły się szkliste - Proszę o całą butelkę - mulat spojrzał się na mnie zaciekawiony.

 

- Rozumiem, że to przez kobietę? - uśmiechnął się szczerze, ukazując rząd równych i białych zębów. Podniosłem głowę i jedynie tylko pokiwałem twierdząco - Kobiety nie są tego warte - nalałem sobie drugi kieliszek i wypiłem tak samo jak pierwszy - Potrafią tylko człowieka rozkochać w sobie, oskubać z kasy i wyrzucić na koniec jak śmiecia - nie wytrzymałem i jednym ruchem rzuciłem się na mulata i złapałem za jego koszulę, potrząsając nim.

 

- Moja Martina taka nie jest i nigdy nie była - Tobi, bo takie miał imię wypisane na plakietce, podniósł ręce w geście obronnym - Ona jest częścią mojego życia, którą mogę stracić na zawsze, rozumiesz?! - puściłem go i usiadłem, nalewając alkohol do kieliszka.

 

- Przepraszam, nie wiedziałem jaki powód jest smutku.

 

- Kurwa! Oddałbym wszystko, cały majątek, życie, by tylko ona wróciła i obudziła się z tej pieprzonej śpiączki - walnąłem mocno pięścią w bar. Nie zwracałem uwagi na nikogo. Bolało mnie to, że inni się uśmiechają, są szczęśliwi i się kochają, a ja? A ja to traciłem. Kurwa! Za jakie grzechy? Przecież to mnie los powinien ukarać, a nie mojego najukochańszego aniołka. Martina nikomu, by nie zrobiła krzywdy, ona wręcz przeciwnie, jeszcze by pomogła. Ja kiedyś taki nie byłem, dla mnie liczyła się kasa i firma. Jednak kobieta mojego życia zmieniła mnie. Zacząłem patrzeć na świat zupełnie innymi oczami. Dzięki Martinie, świat stał się piękniejszy i bardziej cenniejszy. Świat i wszystko co go otaczało tracił blask i tą piękność. Już nie był to ten świat, w którym czułem się szczęśliwy i kochany. Bez mojej idealnej kobiety, to wszystko znikało, nie miało żadnej wartości.

 

- Naprawdę przepraszam pana, nie wiedziałem - Tobi zrobił skruszoną minę.

 

- Nie masz za co przepraszać, nikt nie zna niczyjego życia, póki sam nie opowie o nim - łyknąłem kolejnego i kolejnego kieliszka, aż zakręciło mi się w głowie.

 

Tobi, okazał się bardzo sympatycznym człowiekiem. Opowiedział mi trochę o sobie. Okazało się, że studiował prawo i za dwa lat kończył szkołę. Marzyło mu się otwarcie własnej kancelarii prawniczej i pomagać najbardziej biedniejszym ludziom, których nie było stać na adwokata. Oczywiście też opowiedziałem mu o tragedii, która się wydarzyła i jak to wszystko odczuwam, wtedy Tobi opowiedział mi coś, co bardzo mnie ucieszyło. Otóż to, że w Chinach jest pewien doktor, który pomaga takim osobą, którym lekarze odbierają nadzieję na życie. Jego siostra miał również poważny wypadek samochodowy, w którym zginął jej mąż i dwuletni synek. Zaś ona sama była w tragicznym stanie i lekarze tak samo jak w przypadku Martiny orzekli, że mózg obumarł i nic więcej nie da się zrobić. Rodzice nie zgodzili się na odłączenie od aparatury i wtedy ktoś w szpitalu nakierował ich na szpital, w którym pracował Wen Ming. Zabrali po dwóch dniach dziewczynę do doktora i po trzech miesiącach od pobytu, kobieta się wybudziła. Jedynie potrzebowała długiej rehabilitacji, gdyż miała uraz kręgosłupa.

 

Podziękowałem chłopakowi, pozostawiając mu naprawdę bardzo wysoki napiwek i ruszyłem szybkim krokiem do swojego apartamentowca. Wziąłem zimny prysznic, by jak najszybciej otrzeźwieć i zabrać się za załatwienie wszystkich spraw z przeniesieniem Martiny do Chin. To było jedyne wyjście i jedyna nadzieja na odzyskanie życia, naszego pięknego życia. Przecież ona i ja to jedność ciał i dusz. Dla niej byłem wstanie zrobić wszystko. Jednak o życie mojego aniołka musiałem walczyć z całych sił i nie pocznę, póki nie przytulę jej, a ona mnie.

 

 

 

 

Witam wszystkich, którzy tak długo wyczekiwali nowego rozdziału. Przepraszam was, że kazałam wam tak długo na niego czekać. Jednak egzaminy, a później święta uniemożliwiły mi pisanie, ale dziś zebrałam się w sobie i szybkością pędziwiatra napisałam rozdział. Specjalnie dla was :) bo dla was kochani warto pisać i wymyślać kolejne rozdziały. Nie zdajecie sobie sprawy jakiego wy potraficie dać mi kopa na rozruch. Cieszy mnie to niezmiernie i każdemu z was za to dziękuję. Jesteście moimi takimi aniołami stróżami. Dziękuje za to, że jesteście.

 

Mam nadzieję, że Mikołaj był bogaty i poprzynosił wam ogromne wory z prezentami :-) I, że w gronie najbliższych Boże Narodzenie spędziliście cudownie. Szkoda tylko, że nie było śniegu, który oddawałby bardziej tą magię świąt.

 

Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję :-)

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Holly2004 28.12.2015
    Wchodzę na opowi i gapię się dobre pięć minut na tytuł opowiadania uradowana! Jak zawsze 5 :D
  • kesi 28.12.2015
    Miło mi, że mogłam zaskoczyć :-)
  • levi 28.12.2015
    ciekawy pomysł z tym chińskim lekarzem, nie wiem czy tak po prostu jeździłaś palcem po mapie i trafiło na chiny czy coś czytałaś więcej o ich metodach i rozwijającej się tam medycynie, wiem po swoim doświadczeniu, gdy przeczytałam to wiedziałam że pomogą martinie :) zostawiam 5
  • kesi 28.12.2015
    Wiesz co, tak jakoś mi do głowy nagle przyszło jak pisałam. Kiedyś oglądałam program o takiej tematyce w Chinach i tak sobie walnęłam. W książkach zdarzyć się może wszystko :-)
  • Szalona123 28.12.2015
    Zaskoczyłaś mnie niesamowicie! I tym że udało ci się dodać ten rozdział, który jest genialny :) i tym mnie zaskoczyłaś bo nie kończą ci się pomysły! :D Pozdrawiam serdecznie :)
  • Luna 04.01.2016
    Nie mogę się doczekać kolejnej części :D
  • kesi 10.01.2016
    Kurczę, wena mnie opuściła i nie mogę ruszyć z kolejnym rozdziałem.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania