Poprzednie częściZacząć wszystko od nowa - 1

Zacząć wszystko od nowa - 5

„Ludzie są tacy zaskoczeni, kiedy nagle zaczynasz z nimi postępować tak, jak oni z tobą”

 

MARTINA

 

Postanowiłam jechać za tą dwójką i zobaczyć co oni będą robić. Jechali autostradą, kierując się za miasto. W lusterku zauważyłam, że jedzie za mną czarne BMW. Może wydawało mi się, że śledzi mnie. Liam skręcił w leśną drogę. Zatrzymałam się na chwilę, by nie zauważyli mojej obecności. Po chwili ruszyłam i zauważyłam jak oni wysiadają i kierują się w stronę opuszczonego i starego, drewnianego domu. Weszli do środka zasłaniając wszystkie okna.

Wysiadłam z samochodu. Nie mogłam się ujawnić i dlatego by podejść do domu, szłam w zaroślach. Gdy stanęłam na przeciw domku, podeszłam pod chatę. Chciałam podsłuchać i dowiedzieć się co oni knują. Usłyszałam ich rozmowę.

 

- Musisz być przekonująca udzielając wywiadu - powiedział Liam.

 

- O to się nie martw robaczku.

 

- Ty się zajmiesz tym skurwielem, a ja będę miał wolną drogę do tej suki. Zapłaci mi za wszystko.

 

- Uwielbiam złych chłopców.

 

- A ja złe dziewczynki - głosy ucichły na kilkanaście sekund.

 

- Chciałabym zostać i zrobić ci lodzika, ale muszę wracać.

 

- Pięć minut ciebie nie zbawi. Zajmij się moim kutasem i obciągnij mi.

 

- Z rozkoszą, ale musisz mnie zawieść do domu.

 

- Ok, a teraz bierz się do roboty - to świnie pieprzone.

 

Ciekawiło mnie, gdzie i dla kogo Carla miała udzielić wywiadu. Możliwe, że chciała dorobić się na niszczeniu życia Axela. Do tego wszystkiego Liam planował zemstę na mnie. Nie spodziewałam się tego po nim. Uważałam go za dobrego człowieka. Jednak pozory mylą bardzo. Nigdy nie pozna się drugiej osoby całkowicie. Musiałam jak najszybciej zadzwonić do Henriego i opowiedzieć mu o tym co usłyszałam.

 

Cholera, nie wzięłam telefonu z auta.

 

Szybko ruszyłam do samochodu, ale zaczepiłam się o wystające deski z dawnego ogrodzenia, upadłam. Usłyszałam głośną rozmowę moich wrogów.

 

- Co to było! - powiedziała suka - Ktoś tu jest - ciszej odezwał się Liam. Trzeba się zbierać.

 

Podniosłam się i zaczęłam biec. Wtedy ktoś mi zasłonił usta i wciągnął w krzaki. Przestraszyłam się, że natrafiłam na jakiegoś zboczeńca. Zaczęłam się wyrywać i szarpać. Udało mi nadepnąć napastnika na nogę i wbić mu obcas.

 

- Jezu Martina, to ja Luke - Luke był człowiekiem Axa. Uspokoiłam się.

 

- Przepraszam. Co ty tu robisz? - zrobiłam przepraszającą minę.

 

- Jechałem za nimi tak samo jak ty. Zresztą, nie powinno ciebie tu być.

 

- Axel wie, że tu jestem?

 

- Nie. Dostałem rozkaz od Henriego, bym przywiózł Carle i zauważyłem, jak stoisz pod tą ruderą i zacząłem ciebie obserwować - Liam z Carlą wyszli przed dom i się rozglądali.

 

- Nie mów nikomu, że mnie tu widziałeś. A teraz zabieraj tą szmatę i nie pozwól jej, by dojechała na wywiad do gazety. Nie dopuść do tego - Luke kiwnął ręką i z krzaków wyłonił się wysoki mięśniak. Nigdy wcześniej nie widziałam jego.

 

- Masz moje słowo, a teraz odjedź stąd, by ta dwójka ciebie nie widziała - pokiwałam głową i ruszyłam do auta. Gdy już siedziałam to widziałam jak Luke wpycha szmatławca do samochodu, a mięśniak daje w pysk Liamowi, a ten traci panowanie nad swoim ciałem i upada.

 

Bardzo dobrze mu tak. Ja sama z chęcią bym mu przywaliła.

 

Odpaliłam silnik i wróciłam na autostradę. Zapomniałam się zapytać Luka po co mu była potrzebna Carla. Dowiem się tego od Axa.

 

Byłam już blisko domu Axela, ale uzmysłowiłam sobie, że dla dobrego alibi pojadę do domu po kilka rzeczy, a przy okazji odwiedzę rodziców i może zobaczę się braciszkiem.

 

Zaparkowałam wóz przed domem. Kiedy wysiadłam na progu stała moja mama z wielkim rogalem na ustach.

 

- Kochanie, jak dobrze, że jesteś - przytuliła mnie do siebie - Stęskniłam się - dotknęła mojego brzucha - Dzień dobry maluszku, tu babcia - uśmiechnęłam się.

 

- Mamuś, przecież widziałyśmy się dwa dni temu - ucałowałem jej oba policzki.

 

- Zabronisz starej matce tęsknić za swoją córeczką? - objęłam ją w pasie i weszłyśmy do środka. W powietrzu unosił się cudowny zapach, świeżo parzonej kawy.

 

- Oj mamo. Pewnie, że nie. Kawusie robiłaś?

 

- Tak, ale nie myśl sobie, że dostaniesz - pogroziła mi palcem.

 

- Czemu?

 

- Kobiety w ciąży nie piją kawy. Mogę zrobić ci herbatkę malinową - wyjęła mój ulubiony czarny kubek i wrzuciła torebeczkę herbaty. Zalała wrzątkiem i postawiła przede mną. Zapach był przyjemny dla moich wrażliwych ostatnio nozdrzy.

 

- Dziękuje. A gdzie tato i mój robiący karierę sportową, brat?

 

- Ojciec jest w firmie Axela, a David ma dziś mecz.

 

- Szkoda, bo myślałam, że spotkam się z nimi - tęskniłam za moim dorastającym bratem.

 

- Wiesz co? A może dasz radę przyjechać z Axem na mecz brata? - propozycja wydawała się zachęcająca. Mogłabym zobaczyć Davida na boisku w akcji.

 

- Ja z wielką chęcią przyjadę, jednak nie wiem jak Ax.

 

- A właśnie Marti, co to za skandal z Axem? - nie chciałam z nikim rozmawiać na ten temat.

 

- Powiem ci tylko, że nie wierz w to. Resztę opowiem ci następnym razem - wypiłam herbatę i odstawiłam kubek do zlewu.

 

- Dobrze córeczko. Może głodna jesteś?

 

- Nie mamuś. Idę do siebie wziąć kilka rzeczy i wracam do Axa.

 

- Jak on się czuję?

 

- Dobrze, ale wiesz jak to jest z mężczyznami, którzy w jednej chwili tracą kontrolę nad wszystkim - uśmiechnęłam się.

 

- Domyślam się. Ogólnie współczuje mu, bo taki silny i nad wszystkim sprawujący władzę mężczyzna, jest uzależniony od drobnej kobietki - wesoła zaczęła się śmiać.

 

- Dokładnie. Dobra ja idę na górę.

 

Weszłam do pokoju i wyjęłam z szafy kilka par spodni, spódnic, sukienek, bluzek, sweterków i kilka kompletów bielizny. Z łazienki zabrałam suszarkę, resztę malowideł, a z pokoju laptopa, bo musiałam w końcu przejrzeć wiadomości o Jacka, bo z pewnością się niecierpliwił.

 

- Mamuś to ja wracam do Axa. Później dam ci znać co do meczu - cmokłam ją w policzek.

 

- Uważaj na siebie i na moje maleństwo - pogłaskała ponownie mój już troszkę zaokrąglony brzuszek.

 

- Nie martw się - zamknęłam drzwi od auta i pojechałam do domu, w którym byłam razem z moim ukochanym mężczyzną.

 

Wjeżdżając na podjazd, zobaczyła dwa stojące samochody. Jeden należał do Luka, a drugiego nie kojarzyłam. Wjechałam do garażu i szybkim krokiem ruszyłam do domu ze swoją torbą z ciuchami. Weszłam do środka, ale w salonie nikogo nie było. Zajrzałam do kuchni i zastałam w niej Adama.

 

- Cześć - podniósł się z krzesła kiedy mnie zobaczył.

 

- Witaj. Gdzie jest Ax?

 

- Jest z Fox'em, Henrym i Carlą w gabinecie - co to do licha miało znaczyć i co Fox z Carlą tu robili?

 

- Co tu się dzieje?

 

- Nie wiem. Dostałem zadanie, że mam przywieźć lekarza, a Luke Carle - za bardzo mi się to wszystko nie podobało. Jednak plusem było to, że ta franca nie udzieli wywiadu.

 

- Długo tam siedzą?

 

- Z jakąś godzinę i co jakiś czas słychać podniesiony głos tej kobiety - byłam ciekawa co Ax kombinuje.

 

- Dobra, ja tam idę - ruszyłam w stronę gabinetu. Drzwi gwałtownie się otworzyły i wpadła na mnie zapłakana Carla.

 

- Zejdź mi z drogi ździro! - wydarła się na mnie. Ja mało myśląc wystawiłam nogę, a dmuchana lala rąbnęła na podłogę. Zaczęłam się śmiać w głos.

 

- Trzeba patrzeć pod nogi sieroto - dziewczyna wstała, odwróciła się w moją stronę, poprawiając swoje potargane włosy.

 

- Zapłacisz mi za to i ten twój fagas. Nie pozwolę siebie tak traktować - podniosła rękę i chciała mnie uderzyć w twarz. Jednak ja przejrzałam jej zamiar i złapałam ją za rękę, popychając lalę do tyłu, na tyle silnie, by usiadła na kanapie.

 

- Nigdy nie próbuj podnosić na mnie tej swojej brudnej łapy. Lepiej pilnuj się, bo mam ciebie i Liama na oku - dmuchana suka zrobiła zaskoczoną minę i chciała już coś powiedzieć, ale Ax nam przerwał. A zaczynałam się tak dobrze bawić. Ostatnio narzekałam na brak jakiejkolwiek rozrywki, a teraz mój mężczyzna mi przerywał zabawę.

 

 

Dodaje jeszcze bardzo gorący rozdział i biorę się za pisanie następnego. Myślę, że za około dwie godziny się pojawi.

 

Nie wiem czy ten rozdział się wam spodobał, ale najwyższy czas na wprowadzenie jakieś akcji, by nie było za dużo słodkości :-)

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Holly2004 15.11.2015
    Jak zawsze świetny :)
  • levi 16.11.2015
    trochę nie potrzebnie dodałaś do tego tekstu te rozmowe o tym kutasie w tym domku w lesie, ale nie ważne ogólnie całość wpożątku, 4
  • kesi 17.11.2015
    Może i nie potrzebnie, ale chciałam w jakiś sposób pokazać co ich łączy oprócz zemsty.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania