Poprzednie częściZacząć wszystko od nowa - 1

Zacząć wszystko od nowa - 19

Po tak czułym i pełnym miłości pożegnaniu Axel wyjechał do Nowego Jorku. Zostałam sama z rodzicami. Z dnia na dzień coraz ciężej mi było. Brzuch miałam ogromny, a ruchy dziecka stawały się coraz mocniejsze i częstsze. Śmiałam się, że moje maleństwo posiada cztery ręce, gdyż co chwilę uderzenia czułam z innej strony. Postanowiłam zapytać się lekarza jak to może być możliwe. Jednak na razie doktora Ming'a nie było, bo znajdował się na jakimś zebraniu.

 

Moje myśli ciągle zaprzątał mi Jack. Co się z nim działo i dlaczego do nikogo się nie odzywał? To nie było podobne do mojego przyjaciela. Przecież zawsze mogliśmy liczyć na siebie w najcięższych momentach i zawsze się wspieraliśmy, lecz musiało się coś stać, że milczał. Musiałam sprawę wziąć w swoje ręce.

 

Kiedy tato wszedł i usiadł koło mnie, poprosiłam go żeby skołował mi jakiś telefon i laptop. Musiałam sprawdzić pocztę i zadzwonić do Jacka. Przecież to wszystko musiało mieć jakieś wytłumaczenie. Po godzinie tata przyniósł mi nowy telefon i laptop. Poprosiłam rodziców żeby zostawili mnie jakiś czas samą, a oni żeby poszli odpocząć lub coś zjeść. O dziwo, posłusznie wykonali moje polecenie, zostałam sama. Nawet pielęgniarki nie przychodziły, jedynie moją cisze zakłócało cudowne śpiewanie ptaków z tutejszego parku. Podobno jest przepiękny i oczywiście chciałam go zobaczyć, ale musiałam poczekać na powrót Wan'a i uzyskać jego zgodę. Szczerze, to miałam już dosyć tego leżenia. Na dodatek, że plecy mnie bolały to jeszcze tyłek. Nie za wygodne były te łóżka szpitalne, ale cóż to nie hotel, że wynajmuje się pokój z ogromnym łożem, na którym jest pełno poduszek, a materac jest mięciutki i uginający się pod ciężarem ciała. Takie łóżko było w domu Axela. Do tej pory czułam jeszcze zapach czystej pościeli, w której leżeliśmy nadzy i oddawaliśmy się pożądaniu. Axa zaledwie nie było kilka godzin, a ja tak bardzo za nim tęskniłam.

 

Wybrałam numer telefonu do Jacka, ale taki numer nie istniał. Spróbowałam kolejny raz, sprawdzając przy tym cyfry, bo wiadomo zawsze może się coś pomylić. Jednak i tym razem było to samo. Postanowiłam zadzwonić do Melisy, ale i tu spotkało mnie to samo.

 

Cholera! Tu coś dzieje się nie tak, a ja muszę się dowiedzieć co to takiego.

 

Ta sprawa nie dawała mi spokoju. Odpaliłam laptopa i po zamontowaniu wszystkich sterowników mogłam przystąpić do jego korzystania. Pierwsze co zrobiłam to zalogowałam się na swoją pocztę. Nie wspomnę ile było maili od rożnych moich klientów i obcych mi osób. Jednak ja szukałam zawzięcie maila od Jacka.

 

Jest! Nawet dwa.

 

Uradowana ze swoich poszukiwań, otworzyłam pierwszą wiadomość. Jak mnie się to nie podobało, byłam wręcz przerażona. Wiadomość była wysłana dzień po moim wypadku.

 

Droga Marti.

 

Wiesz, że jestem twoim przyjacielem i mogłaś zawsze na mnie liczyć. Wiem, że twój stan jest bardzo poważny, ale też wiem to, że jesteś silna i wyjdziesz z tego bez żadnych komplikacji. Ale do rzeczy moja droga. Kiedy będziesz to czytała mnie już nie będzie w kraju. Dziś przyszedł Liam z kilkoma facetami, którzy nie wyglądali za ciekawie.Moim zdaniem to jacyś kolesie z mafii, ale nie mogę przysiąść, że tak właśnie było. Rozpieprzyli wszystko, nic nie dało się uratować. Kazał mi wypierdalać, jeśli nie chcę tak skończyć jak ty. Wiesz, że ja jestem z tych bojących się, dlatego wyjeżdżam razem z Jessicom i tam weźmiemy ślub i stworzymy nowe życie. Wiem, że nie wierzysz w to co czytasz, ale moje życie jest wszystkim co mam. Mama z ojcem też zmienili miejsce zamieszkania, gdyż też im grozili i za to, że nic im nie zrobią musieli zapłacić im dość wysoką sumę. Proszę cię żebyś nas nie szukała. Wszystkie pieniądze masz u siebie na koncie. Nie wziąłem nawet złotówki. A co do twojego studia to niestety Liam go spalił. Będziesz musiała starać się o odszkodowanie. Ledwo udało mi się ujść z życiem. Proszę cię byś mi kiedyś wybaczyła to, że uciekłem jak spłoszone zwierze z podkulonym ogonem, ale ja taki zawsze byłem. Kiedyś los z krzyżuje nasze drogi i spotkamy się.

 

Twój zawsze przyjaciel Jack.

 

 

Następna wiadomość była z przed tygodnia.

 

 

To znów ja.

 

Mam nadzieję, że u ciebie wszystko jest jak należy i wróciłaś do zdrowia. Nie mam odwagi zadzwonić do kogoś z twojej rodziny, a twój telefon nie działa.

 

Martino, sprawy zaszły dość daleko. Jakimś cudem Liam z tymi oprychami znaleźli nas i szantażują. Nawet porwali mi moją żonę, ale na szczęście udało mi się ją odzyskać. Błagam cię na wszystko byś uważała na siebie i na dziecko. Liam podobna chciał ciebie odnaleźć i dokończyć to co mu się nie udało. Jednak z tego co słyszałem na mieście, to podobna ktoś Hemsworth ' a porwał. Niby jacyś ludzie z NY i to jeszcze z jakieś potężnej mafii.

 

Wiem, że przeczytasz to i jeszcze nie będzie za późno by ciebie ostrzec. Odezwij się do mnie.

 

Twój przyjaciel Jack.

 

Usiadłam na łóżku i wyjrzałam przez okno. Z moich oczu wypłynęły gorące łzy, które leciały mi po policzkach. Nie mogłam znieść tego wszystkiego. Każda osoba, która była mi bliska, przeze mnie została skrzywdzona i upokorzona. Dlaczego byłam taka głupia i dałam się omamić Liamowi? Odpowiedź była prosta - Zrobić na złość Axelowi i zemścić się na nim za wszystko.

 

Jednak cała ta zemsta obróciła się przeciwko mnie i dostałam na to, na co zasłużyłam sobie. Nie można bawić się w zemsty, bo to nie jest dobre wyjście, bo później i tak samemu dostaje się po dupie.

 

- Dzień dobry - usłyszałam głos Ming ' a. Otarłam szybko dłonią łzy i z uśmiechem odwróciłam się w jego stronę.

 

- Witam mojego ulubionego lekarza - odwzajemnił mój uśmiech i podszedł bliżej, siadając na krześle obok łóżka.

 

- Niech mi pani tak nie schlebia. Słyszałem, że chciała pani ze mną rozmawiać? - przytaknęłam kiwnięciem głowy - To o co chodzi mojej ulubionej pacjentce?

 

- Chodzi mi o to, że moje maleństwo tak mocno i szybko mnie kopie, że wydaje mi się jakby miało wszystko podwójne, a przecież to nie jest możliwe. Cały brzuch i żebra mnie bolą. Czasami nie wiem jak mam leżeć, a już nie wspomnę o siedzeniu - Wan zaczął się śmiać.

 

- Proszę poczekać, zaraz wrócę - zdziwiona siedziałam na łóżku i czekałam na lekarza. Nie wiedziałam co on sobie wymyślił i czy moje pytanie było aż tak trudne, że nie mógł mi odpowiedzieć i dlatego wyszedł z mojej sali śmiejąc się w głos? - Jestem - wjechał z jakimś urządzeniem do sali - Zaraz się sama dziewczyno przekonasz co tam w twoim brzuchu się dzieje.

 

Kazał mi podciągnąć bluzkę wyżej i trochę zsunąć spodnie w dół tak by trzymały się na biodrach. Wylał z jakieś tubki żel na mój brzuch i rozsmarował takim jakby joystickiem maż po całej wielkości brzucha.

 

- A teraz proszę patrzeć na monitor - spojrzałam i wyczekiwałam chwili, w której zobaczę moje ukochane maleństwo - Tu jest nóżka, tu druga, trzecia, a tam czwarta. A tu jest jedna główka, a obok jest druga - spojrzał się na mnie, a ja zamarłam.

 

- Jak to dwie główki? Coś z moim dzieckiem jest nie tak? - oczy zapełniły mi się kolejny raz dzisiaj, łzami.

 

- Ależ wszystko jest w jak najlepszym porządku. Po prostu urodzi pani bliźniaki i to parkę, chłopca i dziewczynkę. Nie cieszy się pani? Pan Axel kiedy się dowiedział, ucieszył się bardzo.

 

Ale jak to bliźniaki? - zadawałam sama sobie pytanie. Przecież u mnie w rodzinie raz się zdarzyły bliźniaki, były u wujka Stevena. Czyżbym ja odziedziczyła ten gen i stąd podwójna ciąża?

 

- Cieszę się, ale jak na razie jest to dla mnie szok - zamilkłam na chwilę, żeby przeanalizować wszystko - Chciałam mieć dwójkę i mam. Urodzę za jednym zamachem i nie będę musiała przeżywać dwa razy tego okropnego bólu - Ming zaśmiał się w głos.

 

- Nigdy nie można mówić, że na tej dwójce się zakończy powiększanie rodziny - śmiał się dalej podając mi ręczniki papierowe, bym mogła zetrzeć ze siebie żel.

 

- To fakt, ale dwójka i to bliźniąt wystarczy.

 

Porozmawialiśmy jeszcze przez jakiś czas i dowiedziałam się, że jak dzisiejsze badania wyjdą dobrze, to jutro rano będę mogła wracać do domu. Ucieszyłam się z tej wiadomości bardzo. Mogła Axelowi zrobić niespodziankę, ale jednak musiałam zadzwonić do niego, by powiedzieć mu o Liamie i o tym co zrobił.

 

Wystukałam szybko numer telefonu i po trzech sygnałach odebrał.

 

- Witaj kochanie. Mam nadzieję, że nie obudziłam ciebie? - po drugiej stronie usłyszałam jakieś uniesione głosy i szczekanie psów - Gdzie ty jesteś?

 

- Aniołku, zadzwonię do ciebie później.

 

- Jutro wychodzę - nie wiem czy usłyszał, bo się rozłączył.

 

Czyżby Ax był gdzieś w lesie? Ale przecież u niego była godzina pierwsza w nocy. To co on do jasnej cholery robił w lesie? Zaczynało mi się to wszystko bardzo nie podobać. Coś za dużo przede mną ukrywał i mnie to denerwowało, bo przecież nie powinno być w związku żadnych tajemnic, a zwłaszcza w naszym.

 

 

Dziś trochę dłuższy rozdział niż wczoraj, ale następny postaram się żeby był jeszcze dłuższy, gdyż trochę zacznie się dziać.

 

Czas na wprowadzenie akcji.

 

Dodaje rozdział i piszę dalej.

 

Pozdrawiam.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania