Poprzednie częściZacząć wszystko od nowa - 1

Zacząć wszystko od nowa - rozdział 30

Wszystko straci sens.

 

Jeśli dziś nie będę tam, gdzie ty.

 

Cały mój świat, znika za szkłem, gdy nie ma Ciebie.

 

Niewiele wart każdy mój dzień, gdy nie ma Ciebie.

 

Cały mój świat, ginie we mgle, gdy nie ma Ciebie.

 

Jak nędzny żart, każdy mój dzień, gdy nie ma Ciebie.

 

 

Zjechałam z autostrady, by znaleźć jakiś sklep. Moim oczom ukazał się kiosk, który reklamował gazety, na których były zdjęcia Axela. Tytuły brzmiały Największy bogacz, Axel Anderson przywódcą mafii. Kolejna gazeta Axel Anderson - Morderca i diler. Czy to prawda? Nie mogłam dłużej tego czytać. Podjechałam do pobliskiego sklepu, kupiłam butelkę wody niegazowanej i winogrono. Zawróciłam z powrotem na autostradę i przyśpieszyłam. Do miejsca dojazdu pozostało mi dziesięć kilometrów. Jechałam i podjadałam winogrono. Rozmyślałam nad tym wszystkimi co się przez te kilkanaście godzin wydarzyło. Zatrzymałam się na poboczu i zadzwoniłam do taty.

 

- Gdzie ty córeczko jesteś? - tatko był dość zmartwiony.

 

- Jadę do Jacka - powiedziałam od razu.

 

- Nie możesz tam jechać, on jest niebezpieczny.

 

- Muszę ratować Axa - rozłączyłam się.

 

Czyli Jack, mój przyjaciel, w którym miałam przez tyle lat wsparcie i zawsze mi radził dobrze, zdradził mnie. Co się musiało wydarzyć, że tak się ten chłopak zmienił, że tak nienawidził mojego mężczyzny? Za kilka minut miałam się tego dowiedzieć.

 

DOMINIC

 

- Steven, bierz broń i ruszamy - wskoczyłem do pokoju brata i Keith.

Cholera, nie sądziłem, że o tej godzinie przeszkodzę im w baraszkowaniu. Trochę głupio mi się zrobiło i zaraz wyszedłem.

 

- Czekam brat w samochodzie z Michaelem.

 

Przyjaciel czekał na mnie w salonie. Wyciągnął rękę z bronią w moją stronę. Wziąłem i schowałem za pas.

 

- Już jestem. Możemy jechać tylko nie wiem gdzie - powiedział Steven.

 

- Martina pojechała do Jacka, a ja nie dawno dostałem telefon, że to on podpalił mojej córki firmę i to on spiskował z Liamem - obydwoje spojrzeli na mnie.

 

- To co my tu kurwa jeszcze robimy? - powiedział Michael.

 

Wpakowaliśmy się w trójkę do samochodu i odjechaliśmy. Miałem nadzieję, że nic się mojej córeczce nie stanie.

 

MARTINA

 

W końcu dojechałam na miejsce. Stałam dobre pół godziny pod jego dość bogatym domu. Nie myślałam, że Jack ukrywając się przed bandytami, będzie żył aż w takim luksusie. Sam mi pisał, że był szantażowany przez oprychów, że musiał im płacić, a było go stać na taki dom? To wszystko było dziwne.

 

Wysiadłam z samochodu i podeszłam pod bramę, która na moje szczęście była otwarta. Szłam kamienną drogą pod same drzwi. Zanim zadzwoniłam dzwonkiem, włączyłam dyktafon i schowałam go z powrotem do torebki. Nacisnęłam dzwonek, który swoim dźwiękiem roznosił się po całym domu. Drzwi otworzył pół nagi Jack. Kiedy mnie zobaczył, zamarł. Byłam bezczelna i popchnęłam drzwi. Wkroczyłam do środka i usiadłam wygodnie w dużym, biało - czarnym salonie. Jack usiadł naprzeciw mnie, ze szklaneczką alkoholu.

 

- Widzę przyjacielu, że bardzo cieszysz na widok mojej osoby - założyłam nogę na nogę.

 

- Jestem zaskoczony - wypił resztę ze szklanki - Skąd wiedziałaś gdzie jestem?

 

- Ja wszystko wiem, Jack - mężczyzna przełknął głośno ślinę. Wstał i ponownie napełnił szklaneczkę procentami.

 

- Chcesz? - zapytał nie patrząc w moją stronę.

 

- Nie, dzięki.

 

- Twoja sprawa - usiadł na wcześniej zajmowanym miejscu.

 

- Powiedz mi. Dlaczego? - nie patrzył się wcale w moją stronę.

 

- Jesteś mało domyślna, moja przyjaciółko - spojrzał się na mnie i zaśmiał się w głos. Nachylił się w moją stronę. Jego wzrok był, jakby opętany - Wpierw dla kasy, a później z zazdrości o ciebie, ale przecież ty nie zauważałaś moich starań - nie wierzyłam w to co słyszałam.

 

- Jack, czy ty słyszysz sam siebie? - wstał i stanął za mną. Byłam przestraszona, ale nie dałam poznać tego po sobie.

 

- Och, Martina, Martina - zakręcił pasmo moich włosów na swoją dłoń - Byłaś tak ślepo zakochana w tym palancie - drugą ręką pociągnął mnie za włosy, że teraz leżałam na oparciu kanapy.

 

- Jack, to boli! - powiedziałam uniesionym głosem.

 

- Nawet nie wiesz jak mnie to bolało, gdy patrzyłem jak obściskujesz się z tym skurwielem, Andersonem. Jak ja go wtedy nienawidziłem, ale szanowałem twoją decyzję - pociągnął mnie za włosy kolejny raz, ale tym razem mocniej. Za piszczałam.

 

- Kurwa, Jack co ty wyprawiasz?! - próbowałam się wyrwać z jego uścisku.

 

- Zapłacicie mi za te wszystkie męki, jakie mi sprawialiście. Gdyby wtedy Liam dobrze zajął się twoim wypadkiem, to byłoby po kłopocie, a tak to ty zdechniesz tu, a twój chłoptaś zgnije w więzieniu, tam gdzie jego miejsce. Nie wywinie się - przeciągnął mnie w stronę drzwi, które jak się okazało, prowadziły do piwnicy.

 

Ciągnął mnie na dół po schodach, skóra głowy bardzo mnie bolała. Jedynie mogłam się domyślać ile wyrwał mi włosów, ale nie to było teraz ważne. Najważniejsze było to żebym mogła ujść z życiem i okazać na policji dowody, które miałam nadzieję, że się nagrały. To dawało mi więcej siły na wyrwanie się z tego miejsca.

 

- Jack, przecież między nami była przyjaźń. Ty miałeś narzeczoną, która została twoją żoną! - rzucił mną w kąt na zimną i brudną podłogę, a na moje słowa wybuchnął szatańskim śmiechem. Naprawdę zaczynałam się go bać.

 

- Narzeczona? O czym ty do mnie mówisz? Ta szmata już od dawna wącha kwiatki od spodu. Była taka sama jak ty i zapłaciła za to, że mnie zdradziła z jakimś modelem - doszedł do półki, która była tak samo wysoka jak pomieszczenie i zdjął z niej sznur i taśmę klejącą.

 

- Co ty chcesz zrobić? - nerwowo zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu, by cokolwiek znaleźć i w jakiś sposób obezwładnić Jacka.

 

- Zaraz się dowiesz - nadal szukał czegoś natarczywie, a ja zauważyłam po drugiej stronie łom.

 

Wstałam po cichu i bezszelestnie i zaczęłam iść w danym kierunku. Psychiczny Jack, zauważył moje ruchy i ruszył biegiem w moją stronę, a ja w stronę łomu. W ostatniej chwili złapałam za niego i odwracając się, walnęłam go z całej siły w klatkę piersiową. Jack cofnął się do tyłu i zatoczył się. Wymierzyłam jeszcze dwa ciosy i skurwiel upadł. Wybiegłam z piwnicy z płaczem i wpadłam na kogoś. Zaczęłam się wyrywać i płakać.

 

- Kochanie, już wszystko w porządku. Jesteś bezpieczna - usłyszałam głos taty i podniosłam głowę by spojrzeć, że moja świadomość nie robi mi żartów. Tak, to był mój tatuś, drugi mężczyzna, przy którym czułam się bezpiecznie.

 

- Och tato, on chciał mnie zabić - mówiłam cała zapłakana, a tato wyprowadzał mnie z domu.

 

- Steven, zajmij się nim do przyjazdu policji - skierował swoje słowa do wujka.

 

Już prawie wychodziliśmy, ale przypomniałam sobie o mojej torebce. Wyrwałam się z objęć ojca i podeszłam do kanapy. Nie fortunnie złapałam torebkę i jej zawartość się wysypała na panele. Uklękłam i zaczęłam wszystko wkładać z powrotem. Wtedy mój wzrok padł na coś co znajdowało się pod kanapą. Włożyłam głębiej rękę i wyciągnęłam to coś. Okazało się, że była to teczka, a w niej wszystkie papiery z kłamstwami na temat Axa. Wstałam i podałam teczkę ojcu.

 

- Sądzisz, że po tym mój Ax będzie wolny i oczyszczony z zarzutów? - ojciec zaczął przeglądać papiery i uśmiechnął się do mnie.

 

- Tak kochanie. Twój Ax będzie wolny - ucałował mnie w czoło, a ja wtuliłam się cała w niego i zaczęłam płakać ze szczęścia.

 

Teraz zostało pokazanie wszystkich dowodów policji i FBI, które ze wszystkiego oczyszczają Axa. Miałam teraz wielką nadzieję na lepsze jutro, ale czy jednak to lepsze jutro w końcu nadeszło? O tym miałam się przekonać w najbliższych dniach.

 

Kochani, jeszcze podajże dwa rozdziały + epilog i finish.

 

Kolejny, obiecany rozdział i mam nadzieję, że się spodobał.

 

Pozdrawiam i życzę cudownej nocy :-)

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Ewcia:D 11.04.2016
    Supeer!!! ;)
  • Ewcia:D 11.04.2016
    Supeeer!!! Cudowne ;)
  • Kociara 11.04.2016
    Świetne :D 5
  • Magda 11.04.2016
    Nie spodziewałam się ze to Jack. Pod latarnia najciemniej ;)
  • kesi 11.04.2016
    Jack od początku miał być złym charakterem. Dziękuję za miłe słowa.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania