Bracia 16
Opuściłam Christophera o pierwszej w nocy. Powolnym lecz stanowczym krokiem przechodziłam przez korytarz, w głowie cały czas siedziała mi myśl, że za chwilę coś na mnie wyskoczy. Rozglądałam się wokół siebie co kilka kroków i gdy w końcu byłam pewna, że jestem sama, odetchnęłam z ulgą. Mimo, że strach opuścił mnie, wciąż czułam niepewność w sercu. Kiedy znalazłam się przed drzwiami swojego pokoju stwierdziłam, że wstąpię do łazienki. Nawet jeśli ktoś mnie usłyszy, albo już usłyszał, zawsze miałabym wymówkę, że korzystałam z toalety- pomyślałam wtedy. Zapaliłam światło i weszłam do niewielkiego pomieszczenia. Przekręciłam klucz w drzwiach, pociągnęłam klamkę do siebie kilkakrotnie, by upewnić się, że zrobiłam to dobrze. Podeszłam do lustra, opuchlizna oszpeciła mnie bardzo, przekonałam się o tym, gdy przemyłam twarz zimną wodą. Podkład spłynął i odsłonił żółtą barwę skóry. Spojrzałam na siebie z odrazą, Nadine musiała uderzyć mnie bardzo mocno. Dobrze, że byłam wtedy półprzytomna, bo pewnie przeżywałbym to bardziej. Wzięłam szklankę stojąca przy umywalce i nalałam do niej wody, ruszyłam z nią w stronę pokoju. Nigdy nie zapomnę momentu otwierania zamka. Przekręciłam klucz i uniosłam wzrok przed siebie, twarz w szybie drzwi rozmazana była przez jej nieregularne kształty. Sparaliżowało mnie, szklanka wyślizgnęła się przez zesztywniałe palce. Uderzyła o podłogę roztrzaskując się we wszystkie strony. Ciecz dostawała się między szpary kafelek, patrzyłam na to w skupieniu. Nie miałam odwagi unieść oczu z powrotem na drzwi, musiałam jednak to zrobić, bo osoba wciąż stała po drugiej stronie i szarpała za klamkę. Przełknęłam ślinę i wpuściłam ją.
- Mark?- powiedziałam zdziwiona. Patrzyłam na niego jak na ducha.
- Tak to ja, we własnej osobie. Niezłego dziadostwa narobiłaś, nie ma co- stwierdził po przyjrzeniu się łazience- Po za tym twarz też wygląda makabrycznie- dodał, śmiejąc się pod nosem. Poczułam się okropnie, nie dlatego, że obraził mój wygląd, a dlatego, że wszystko ewidentnie się waliło. Nie zauważyłam, kiedy sprawy przybrały tak dramatyczny obrót.
- Przepraszam, zaraz to pozbieram- powiedziałam łamiącym się już głosem. Próbowałam na tym zapanować, lecz nie mogłam. Zaczęłam płakać, łzy polały się strumieniami. Szlochanie powstrzymywane zakrywaniem dłońmi było bardzo głośne. Chłopak zbliżył się i chwycił mnie za ramię.
- Nie płacz, bo jeszcze przypadkiem zacznę ci współczuć. Pozbieram to za ciebie- oznajmił i wziął się do roboty. Kiedy Mark zbierał szkło, próbowałam się uspokoić, po chwili dołączyłam do niego. Nie sądziłam, że będzie wobec mnie tak serdeczny, nawet przez chwilę zapomniałam jakim był draniem. Przy zbieraniu zacięłam się, próbowałam to ukryć, by nie robić dodatkowego kłopotu. Mark jednak zauważył to. Wstał i sięgnął po bandaż, który pomoczył w zimnej wodzie. Chwycił moją dłoń i mimo sprzeciwom, przyłożył materiał do rany.
Boli?- zapytał, a ja zaprzeczyłam- A to?- powiedział, gdy przyłożył dłoń do mojej twarzy. Skrzywiłam się.
- Nie udawaj twardej, i tak wiem, że jesteś słaba.
- Chętnie bym zaprzeczyła, ale poryczałam się przed chwilą- oznajmiłam, patrząc w bok.
- Ale szybko się pozbierałaś- zaśmiał się i puścił dłoń.
- Wole nie przerywać snu innym, dziwne, że rozwalona szklanka nikogo nie obudziła- powiedziałam i spojrzałam na palec, krew zakrzepła.
- Tutaj wszyscy śpią spokojnie- oznajmił i wstał- Poza tobą.
- I tobą- również wstałam i spojrzałam na jego twarz, wydawała się pogodna, tak samo jak na początku naszej znajomości.
- Poczułem, że niespokojna dusza błąka się po domu, musiałem wkroczyć- powiedział i uśmiechnął się do mnie. Nie wierzyłam w kolejny obrót spraw, drugi brat wkraczał na ratunek biednej Join.
- Czemu jesteś dla mnie miły? Jeszcze parę dni temu zachowywałeś się jak dupek- powiedziałam spokojnie, nie chciałam go prowokować.
- Może dlatego, że chciałem cię spłoszyć? Będzie mi ciebie brakowało- powiedział jakby nigdy nic i wyszedł. Nie rozumiałam co się wtedy stało. Po dłuższym przemyśleniu stwierdziłam, że podchodził do mnie tak samo jak Chris, chciał w natarczywy sposób pozbyć się mnie dla mojego dobra, w końcu cel uświęca środki. Odwróciłam się do lustra, spojrzałam na zapuchnięte oczy, na opuchliznę i zmęczenie wymalowane na twarzy. Wiedziałam, że im dłużej tu zostanę, tym bardziej będę cierpieć.
Następnego dnia ponownie nałożyłam podkład. Ruszyłam do kuchni jak reszta rodzinki do której jeszcze należałam. Kiedy zobaczyłam Nadine, wzięłam głęboki oddech. Stała jakby nigdy nic i uśmiechała się do synów. Jak ta kobieta mogła mieć wobec mnie tak niecne plany? Zadawałam sobie to pytanie przez resztę nocy, której niestety nie przespałam, przez co miałam wielkie worki pod oczami.
- Join wszystko w porządku? Wyglądasz na przemęczoną- powiedziała, chciałam odpowiedzieć, ale język ugrzązł mi w gardle.
- Miała problemy ze snem- odpowiedział Mark za mnie, za co byłam wdzięczna. Wtedy Chris, który właśnie jadł płatki, odwrócił głowę w jego kierunku. Najwyraźniej był zdziwiony, nawet zły. Odczułam ogromne zmieszanie, miałam ochotę pogadać z Christopherem, a jeszcze bardziej z mamą, którą miałam na szybkim wybieraniu.
Komentarze (10)
Czekam na następne i daję 5 ^^
Fajne. Czekam, aż pojawi się następny *-* 5
zostawiam 5
i jak zwykle czekam :P
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania