Poprzednie częściBracia

Bracia 31

Oddychałam ciężko. Pies rozglądał się w koło, najwyraźniej nasłuchiwał, czy ktoś się nie zbliża. Musiał być dobrze wytresowany, skoro udało mu się mnie znaleźć. Wtuliłam poranioną twarz w futro, szybko odwróciłam głowę w bok, kiedy poczułam ból. Obawiałam się, że husky nie jest w stanie mnie obronić, ale dzięki jego obecności czułam wsparcie Adama. Ciekawe gdzie teraz był, czy właśnie mnie szukał? Najczarniejsze myśli nie chciały dotrzeć do mojej świadomości, dlatego wierzyłam że lada chwila pojawi się. Tak samo jak na niego, liczyłam także na Chrisa, który przepadł jak kamień w wodę. Chciałam go jeszcze zobaczyć, chciałam by wszystko dobrze się skończyło, choć szczerze powiedziawszy wiedziałam, że tylko śmierć może zakończyć katusze. Śmierć, straszne słowo, tak często ignorowane, bez głębszego zastanowienia się nad nim. Straszne, a jednak coraz bardziej upragnione. Każda cześć ciała dawała znać o krzywdzie jaką mi wyrządzono. Każde wspomnienie o braciach, o Nadine. Przypominała mi się rozmowa z kobietą, kiedy powiedziała, że moja mama powierzyła mnie w jej ręce. Nie chciałam zwalać tego co się działo na Angele, ale wyglądało to tak, jakby to ona wepchnęła mnie do ziemskiego piekła. Moja własna matka. Wtuliłam się mocniej do zwierzaka. Tym razem moich nóg dotknęło miękkie futro, a nie ciernie czy szorstkie sznury. Ares cały czas był czujny, ja też, ale to on mógł mnie obronić, sama nie potrafiłam, a przynajmniej tak wtedy myślałam.

Przerzedzanie liści, łamanie gałęzi i deptanie kamieni, wszystkie te czynności miałam w głowie, kiedy usłyszałam ich dźwięki. Pies podniósł się, przez co oderwałam się od jego ciała. Chyba nie muszę informować o tym, że bardzo się bałam. Z reszta cały czas tak było, momentami tylko traciłam zapał do walki, przez co emocje spadały do minimum. Wtedy było inaczej, ciśnienie podniosło się, wraz z moim ciałem. Stanęłam pewnie, patrząc zza drzewo. Wiedziałam, że ukrywanie się niczego nie da, musiałam stawić czoło zagrożeniu. Pies wybiegł kilka metrów przede mnie, wyszczerzył zęby, warcząc przy tym. Zza drzew wyszedł nikt inny jak Mark. Wiedziałam, że szybko mnie znajdzie. Wcisnęłam dłoń do kieszeni i dotknęłam sekatora, który cały czas tam był. Napięłam mięśnie, szykując się do obrony.

- Join, nie poznałem cię, w świetle dziennym wyglądasz niecko inaczej -o powiedział spokojnie, jak zawsze. Zazdrościłam mu tego opanowania, bo sama straciłam kontrole nad zmysłami, nad życiem! Jego słowa biły po uszach. Słyszałam je wyraźnie, ale nie zrozumiałam ich. Dopiero po chwili dotarł do mnie ich sens.

- Zamknij mordę, pierdolisz głupoty! - Miałam dość bawienia się w grę, w której oprawca wyprany był z uczuć, w czasie gdy ja przytłaczana byłam przez ich lawinę. Trudno było mi patrzeć na gwałciciela, ale nie chciałam spuszczać wzroku, nie tak jak wcześniej

- Spokojnie - rzekł. Spokojnie, szepnęłam do siebie, ściskając sekator mocniej. Zaznam spokoju, kiedy cię zadźgam! Pomyślałam.

Brunet podszedł bliżej, wtedy husky rzucił się na niego, zaczynając gryźć po rękach, którymi chłopak się zakrył. Patrzyłam z przejęciem, myślałam czy uciec czy nie. Ostatecznie zostałam w miejscu i przyglądałam się biegu wydarzeń. Mark uderzył Aresa w pysk, po czym kopnął jego tułów. Pies zaskomlał z bólu, ale nie dał za wygraną. Na rękach chłopaka zauważyłam ślady zębów, które po chwili wypełniły się krwią. Ucieszył mnie ten widok, mimo że w porównaniu z moim stanem, było to tylko lekkie draśnięcie. Dobrze cię pan wytresował, kurwo! - krzyknął, patrząc na huski'ego. Wtedy zauważyłam jak zaczyna wyciągać niewielki nóż z kieszeni. Nie tylko ja byłam uzbrojona. Poczułam się okropnie, znów się trzęsłam. Opanowałam się w miarę możliwości i puściłam sekator. Przykucnęłam powoli i chwyciłam za kamień, wielkości mojej pięści. Stwierdziłam, że wolę zaatakować nim. Pies zaszczekał, a brunet skierował ostrze prost na niego. Wtedy zamachnęłam się i rzuciłam odłamkiem skały, wprost w głowę bruneta. Opadł na ziemię i chwycił za miejsce uderzenia. Kiedy przyłożył dłoń, objęła ją krew. Zamiast strachu, poczułam satysfakcje, zwłaszcza gdy usłyszałam bolesny krzyk. Ciało rozłożyło się na ziemi, stracił przytomność. Nie wiedziałam czy go zabiłam, nie zastanawiałam się nad tym. Wzięłam głęboki oddech i znów zaczęłam uciekać w głąb lasu.

Następne częściBracia 32 Bracia 33 Bracia 34

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • persse 07.08.2016
    Dzięki za trójkę, choć komentarz do tego byłby mile widziany.
  • BlindMaster 07.08.2016
    To teraz anonimowe tróje sie sypią? Świat schodzi na psy...
  • persse 07.08.2016
    BlindMaster Nie wiem o co im chodzi XD Dac znać nie chcą.
  • BlindMaster 07.08.2016
    Ode mnie jak zawsze piąteczka ;) Dobrze skurwysynowi :D
  • Szalokapel 14.08.2016
    Ło, bardzo emocjonalna część. Trzymająca w napięciu. Jestem pod wrażeniem, że potrafisz wzbudzić tak wielką ciekawość w mojej głowie, naprawdę. Nie mogę doczekać się ciągu dalszego. Mam nadzieję, że bohaterka przeżyje bez szwanku. W każdym razie super sobie poradziła, jestem z niej dumna. :D A Ares, cudowny pies. Jednak ciekawi mnie to, gdzie podziewają się pozostali bracia. Zostawiam piąteczkę. Pozdrawiam, Szalo.
  • persse 14.08.2016
    Do braci wroce niedługo ;)
  • Szalokapel 15.08.2016
    persse, domyślam się. Czekam z niecierpliwością.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania