Poprzednie częściBracia

Bracia 23

Siedziałam, wyczekując aż brat odezwie się. Musiał układać myśli, bo patrzył w skupieniu w przestrzeń. Czekałam, aż zacznie, niestety nie należę do najcierpliwszych osób, dlatego klasnęłam dłońmi przed jego twarzą, aby zwrócić mu uwagę. Chłopak przerwał rozmyślenia, wstał, aby upewnić się czy drzwi na pewno są zamknięte. Kiedy okazało się, że tak, przysiadł się ponownie.

- Zaczniesz w końcu- zapytałam, wymachując rękoma. Chris najwyraźniej miał dość tych nadpobudliwych ruchów, bo spojrzał na mnie wrogo.

- Nawet nie wiesz jak mi to teraz utrudniasz- oznajmił.

- Czemu, bo się niecierpliwie?- zapytałam, uspokajając się trochę, choć nie było to wcale łatwe.

- Dokładnie, nie powinnaś się niecierpliwić, nie powinno cie to wszystko obchodzić. Niestety sprawy są jakie są. Poza tym widzę, że wciąż jesteś beztroska, jeśli opowiem ci historię rodziny, zniszczę to- westchnął, wyraźnie przejmując się mną. Było to miłe, ale mimo to poczułam złość. Spojrzałam na niego z powagą.

 

- Jestem już dużą dziewczynką. To wszystko mnie obchodzi, bo należę to tej rodziny, bo dowiedziałam się rzeczy o których nawet mi się nie śniło. Bądź więc tak dobry i powiedz całą prawdę- poprosiłam, robiąc bezradną minę. Nastąpiła chwila ciszy, na szczęście nie musiałam jej przerywać, bo Chris zaczął mówić.

- Niech ci będzie, ale potem wyjdziesz stąd z Adamem- Zamarłam, po czym odrodziłam się, niczym feniks z popiołów.

- Wiedziałeś o tym?- zapytałam, podkreślając szok przesadzoną radością.

- To ja go o to poprosiłem- powiedział, a ja uśmiechnęłam się szeroko.

- Wiedziałam, że jestem dobry, po prostu miałeś chwilę słabości.

- Jeśli chodzi o wczorajszą noc to tak, naćpałem się. Nie mam problemu z narkotykami, z resztą to nie ma już znaczenia. Jedziesz do matki.

- Nie wierzę w to- Zaczęłam podskakiwać, ciesząc się jak nigdy- Ale chwila, co z nią- dodałam, przestając się ruszać. Spojrzałam na telefon- Przecież nie mam do niej numeru, wszystkie zapisane były w mojej komórce.

- Więc musisz wziąć go od Nadine- Serce zaczęło bić szybciej, moja mina wykazała strach, który Chris wymazał w jednej chwili.

- Spokojnie, ja wezmę od niej numer. Tylko tak, by się nie zorientowała.

- Czemu nie możesz po prostu poprosić?- zapytałam, ukazując ciekawość- A tak, przecież mogłaby ci coś jeszcze zrobić- dodałam. Powiedziałam to, aby go podpuścić. Udało się. Chłopak spojrzał srogo, wiedział, że musi wyjaśnić mi to, o czym powiedział Mark.

- Zacznę od wydarzeń sprzed siedemnastu lat, czyli zanim się urodziłaś, ale obiecaj, że nikomu o tym nie powiesz- poprosił, patrząc przenikliwie.

- Obiecuje- powiedziałam cicho.

- Juan i Nadine coraz częściej się kłócili, a przynajmniej tak mówił Adam. Ja niczego nie pamiętałem z tego okresu, miałem wtedy dopiero dwa lata. W końcu nadeszła chwila, że tata powiedział, że odchodzi. Wzięli rozwód, a my oczywiście zostaliśmy pod opieką Nadine. Juan odwiedzał nas raz na kilka miesięcy, za każdym razem wizyta kończyła się piciem, musiał być to ich mały rytuał, bez tego rozszarpaliby się- powiedział, wzdychając ciężko- Po pewnym czasie Juan związał się z Angelą. Mama dowiedziała się o tym od razu, miała swoje różne źródła. Była wściekła, zwłaszcza gdy doszła wieść o tym, że Angela jest w ciąży- Przerwał na chwilę i zapytał, czy ma kontynuować. Kiwnęłam głową- Wiedziała, że jeśli będzie mieć dziecko z inną, pewnie przestanie odwiedzać nas na dobre, dlatego postanowiła, że także zajdzie w ciąże. Puściła się z przypadkowym kolesiem. Oczywiście powiedziała Juanowi, kiedy przyjechał, że to jego dziecko. On w to nie uwierzył, lecz Nadine wyskoczyła z tym, że zaciążyła po jego wizycie. Byli pijani i uprawiali seks, musiał niczego nie pamiętać. Mężczyzna wciąż nie dopuszczał do siebie tej myśli, dlatego poprosił ją o badania DNA. Wtedy plan mamusi nie wypalił z jasnych przyczyn. Ojciec zostawił ją z jeszcze nienarodzonym Markiem- Przerwałam mu wtedy.

- Czyli nie jest ze mną spokrewniony?

- Nie, a ze mną i Adamem tylko od strony matki- powiedział, szykując kolejną fale słów.

- Chyba nie muszę mówić, że nienawidziła go? Przypominał jej o porażce, dlatego traktowała go z góry, wyżywała się słownie i biła. Nie pasem, miała lepsze sposoby- rzekł, już chciał dopowiedzieć więcej, ale chyba zobaczył moją przerażoną minę- Mark starał się jej przypodobać, robił wszystko co chciała. Nie będę ci mówił czego się dopuszczał, aby spełnić jej zachcianki- Chciałam wiedzieć, ale wolałam nie rozdrapywać starych ran.

- Powiedz co było dalej, co się stało z naszym ojcem- poprosiłam, bo nowe informacje coraz bardziej przytłaczały mnie.

- Po czterech latach- Wtedy, kiedy Juan odszedł, pomyślałam- Nadine skontaktowała się z nim. Poprosiła, aby spędził trochę czasu z synami, bo o nim wspominamy. Wiedziała jak się ustawić, bo przyjechał już następnego dnia. Dobrze wiesz jak ona świetnie gotuje. Bez namysłu zjadł to co mu podała.

- Otruła go?- Podniosłam się z wrażenia.

- Nie, choć to nie byłoby takie złe- powiedział. Wcale mnie tym nie uspokoił- Dodała do jedzenia środek nasenny. Kiedy był już bezsilny, związała go i zaniosła do piwnicy. Pierwszą rzeczą jaką kazała mu zrobić po przebudzeniu, to zatelefonowanie do Angeli i powiedzenie jej, że wyjechał na dobre, że ma dość zajmowania się tobą. Twoja mama nie wiedziała o nas, o mojej mamie, dlatego kobieta uwierzyła w to. Gdyby Juan był z nią szczery to kto wie, może wszystko dobrze, by się skończyło.

- Po prostu zgodził się na jej warunki? Przecież nie musiał okłamywać mamy- powiedziałam, nie rozumiejąc tego co się stało.

- Przypominam, że go obezwładniła. Nadine nie jest zdrowa umysłowo, pewnie poddała go jakimś torturą. Ba, na pewno- Kiedy Chris na mnie spojrzał, przeraził się. Powiedział, że jestem cała blada- Chyba masz dość- rzekł, ale ja nie chciałam odpuścić.

- Proszę powiedz mi wszystko, zacząłeś więc skończ- prosiłam, nabierając powietrza to płuc. Wiedziałam, że muszę wziąć się w garść.

- Nadine przetrzymywała naszego ojca, aż pewnego dnia udało mu się wydostać z piwnicy, ale nie z domu. Był wygłodzony, dlatego matka bez problemu dorwała go i- zanim dokończył zbliżył się do mnie, nasze twarze było na tym samym poziomie- Join, ona go zabiła- Zatrzęsłam się jak galareta, próbowałam się opanować, ale nic to nie dawało.

- Jak go zabiła?- zapytałam przez zaciśnięte gardło. Poczułam jak robi mi się gorąco od środka, nienawidzę tego uczucia.

- Nie powiem ci, ale to była szybka śmierć. Zakopała go w lesie. Policja szukała go przez pewien czas, była u nas, ale ostatecznie stwierdzono, że wyjechał. Nadine wciąż interesowała się życiem Angeli, dlatego bez problemu dowiedziała się o jej wyjeździe. Stwierdziła, że będzie to idealna okazja, aby cię tu sprowadzić. Chciała cię zabrać twojej mamie, tak samo jak ona zrobiła to z Juanem. Od twojego przyjazdu pije coraz więcej, nie wiem co szykuje. Miała ogromny wpływ na nas, a zwłaszcza na Marka, o czym mogłaś się z resztą przekonać. Przepraszam, że zostawiłem cię z nimi samą, nie wytrzymałem i uciekłem- powiedział załamując głos. Obydwoje byliśmy wycieńczeni przez nadmiar złych uczuć- Mark zrobił ci krzywdę? - dopytał się. Od razu pokręciłam głową, cieszyłam się że doszło tylko do pocałunku, w dodatku od osoby, która jednak nie była ze mną spokrewniona.

- Musimy to powiedzieć policji- powiedziałam bez chwili zastanowienia. Chłopak ścisnął mnie na za nadgarstek.

- Obiecałaś, że zachowasz to dla siebie. Pomyśl o mnie, jeśli wyjdzie na jaw, że przez tyle lat Adam i ja siedzieliśmy cicho, to nas skażą- powiedział, ogarnięty przez wściekłość. Wtedy pierwszy raz widziałam go takiego.

- Na pewno będą wyrozumiali. Mieliście okropne życie u jej boku- westchnęłam, nerwowo, bawiąc się włosami.

- To co ci powiedziałem, to nie jest wszystko. Skażą nas na lata. Z resztą pomyśl co cię po tym czeka, policja, zeznania w sądzie, kto wie co jeszcze. Z twoją mamą będzie to samo- westchnął.

- Poza tym dowie o śmierci Juana. Załamie się całkowicie- powiedziałam, zakrywając twarz w dłoniach- Teraz leży w szpitalu, kto wie czy wciąż nie jest w śpiączce- dodałam, zatracając się w smutku, który z każda chwilą pogłębiał się.

- Mark jest taki przez nią, dlaczego nie jesteś dla niego ani trochę wyrozumiały? - zapytałam, zdając sobie sprawę jak wyglądają stosunki między nimi.

- Wiem, że powinienem, ale nie potrafię. To zbyt trudne Join, dlatego proszę nie osądzaj mnie. Chcę tylko, by już nikt więcej nie cierpiał przez Nadine.

- Dlatego powinni ją zamknąć. Nie rozumiem, dlaczego nie wsypaliście jej już dawno- powiedziałam, patrząc na chłopaka.

- Bo rodzina trzyma się razem, choćby nie wiadomo czego nie zrobiła. Żaden z nas nie jest święty, tyle powiem- oznajmił i wstał. Rozumiałam go. Wiedziałam czym jest solidarność rodzinna. Dla mamy zrobiłabym wszystko, nawet dla Juana, w końcu tylko z jego powodu postanowiłam dotrzeć do prawdy. Czułam, że Chris ma w zanadrzu więcej tajemnic, ale nie chciałam go o nie pytać. Tyle mi wystarczyło.

- Będę trzymać gębę na kłódkę, jak obiecałam, ale na pewno nigdy o tym nie zapomnę- powiedziałam i stanęłam obok niego. Chłopak spojrzał z wyrozumiałością.

- Pójdę po numer i zadzwonisz do mamy

Kiedy wyszedł, rozłożyłam się na całej długości łóżka. Musiałam dokładnie przeanalizować to co mi powiedział. Z całej opowieści wynikało, że Nadine ma problemy z psychiką. Nienawidzi mnie, ponieważ jestem córką kobiety, która ukradła jej męża. Męża, który został przez nią zamordowany. Bracia wiedzieli o tym, zataili to jednak, bo również nie mają czystego sumienia. Od dziecka prała im mózgi, zwłaszcza Markowi, którego darzy niechęcią.

Mark nie skrzywdził mnie, żaden z braci tego nie zrobił. Nastraszyli mnie, a tylko po to abym chciała wrócić do domu. Jasne było jednak, że najmłodszy z chłopaków nie współpracował z resztą, bo wtedy nie pobiłby się z Chrisem- Głowa bolała mnie niemiłosiernie. Cieszyłam się jednak, że wszystko stało się jasne. Chris wrócił po chwili, podając mi telefon z wpisanym już numerem. Jedyne co mi pozostało, to przyciśnięcie zielonej słuchawki.

Następne częściBracia 24 Bracia 25 Bracia 26

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • ωαrιατκα 01.07.2016
    Jak zawsze super. Już we wcześniejszym rozdziale było wiadomo, ze ona go zabiła. Ale żeby być aż tak okropnym... Dałabym 5.
  • little girl 01.07.2016
    A wiec jednak nie jest jej bratem... Kurcze, coraz bardziej wciagam się w tę historię. Każdy z braci jest interesującą postacią. Sam Adam, który jest chyba najbardziej tajemniczą postacią, brat, który woli się do niczego nie platac, a jednak zdecydował się jej pomóc. Trochę szkoda mi Marka, musiał mieć naprawdę kiepskie dzieciństwo, a teraz tylko jest pod kontrolą matki, ciekawe czy z tym pocaunkiem chodziło o coś więcej. A przede wszystkim, co knuje Nadine, co takiego wymyśli ta nieobliczalna kobieta. Czekam ze zniecierpliwieniem na ciąg dalszy i oczywiście 5 :)
  • persse 01.07.2016
    Fajnie, że postacie się podobają, to dla mnie najważniejsze :)
  • Szalokapel 02.07.2016
    Ojej. Naprawdę mi się spodobało. Tak barwnie to opisujesz. Współczuję tej całej rodzince. Mam nadzieję że uda się to rozwiązać 5.
  • levi 03.07.2016
    Wiele się wyjaśniło w tej części, zrobiło mi się naprawdę szkoda Marka, współczuje mu
    czy bohaterka pojedzie z Adamem, czy faktycznie najstarszy brat ją odwiezie czy ma jakieś niecne plany kto wie, kto wie jest tyle możliwości, na razie jak na ten moment zostawiam 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania