Pokaż listęUkryj listę

Niewłaściwy kolor nieba - rozdział 52

- Muszę jeszcze raz zmienić zdanie, to jest najlepsze więzienie, w jakim byłam - oświadczyła Nikka zdecydowanie.

Erik otworzył usta, jakby miał zamiar zaprotestować, ale nic nie powiedział.

- Widzę, że nauczyłeś się już rozpoznawać więzienia, nawet jeśli wyglądają jak górskie pałacyki - pochwaliła go Inga.

- Przynajmniej w środku, bo z zewnątrz… Co ci ludzie mają z malowaniem domów na biało? - zastanawiała się Kalia. - Ale tak w sumie to jest tu całkiem miło, można się poczuć prawie jak u siebie.

Nikka uśmiechnęła się smutno, przypominając sobie własne mieszkanie w kamienicy, które było niewiele większe od tego pokoju i warte mniej niż te wszystkie luksusowe meble. Jednak młoda miała rację, tu było miło. Z zadowoleniem rozsiadła się w skórzanym fotelu i zaczęła mówić:

- Chyba można powiedzieć, że nocowałam kiedyś w podobnej rezydencji.

- Tak? U kogo, może znam? - przerwała jej Kalia.

- Niestety nie wiem, gospodarze nie byli obecni. Zresztą sam dom nie za bardzo nadawał się do przyjmowania gości, był rozszabrowany i spalony. Wino z piwniczki też ktoś ukradł, ale znaleźliśmy drugą, taką wiecie, wolno stojącą. Wejście było zasypane przez gruz i połamane deski. Któryś chłopak kiedyś tu pracował, pamiętał, że ona tam jest, więc odwaliliśmy to wszystko i weszliśmy do środka.

- Żeby ukraść resztę? - spytała Inga z dezaprobatą w głosie.

- O nie moja droga, my żeśmy je po prostu wypili. Bogowie nad nami czuwali i żadni Murkey nas nie znaleźli, bo by nas wtedy wystrzelali do ostatniego człowieka.

- Bardzo odpowiedzialnie… - Indze nadal się to nie podobało.

- To był sam początek wojny, może połowa Miesiąca Żagla. Oddział dopiero się formował, ja jeszcze nie dowodziłam, nie mieliśmy kontaktu z Irrim. - Niepotrzebnie wymówiła imię admirała, chociaż Hill raczej jej nie słyszał, zajęty rozmową z Heleną o nazwisku, którego nie zdążyła zapamiętać. Poczuła jednak silną potrzebę złożenia Indze wyjaśnień. - Musieliśmy chwilowo opuścić miasto, ukrywaliśmy się na wzgórzach na zachodzie, no i ten pałacyk tak się jakoś napatoczył… Nigdy w życiu się tak bardzo nie upiłam jak wtedy, chociaż ja przecież nawet nie lubię wina.

Odchyliła głowę do tyłu i wróciła myślami do tamtego momentu.

Pili wtedy ze strachu, na pozór weseli, głośni, przepełnieni entuzjazmem. A przecież byli tylko bandą przerażonych dzieciaków, podświadomie czujących, że każdy następny dzień może być ich ostatnim. Ale kiedy wspominało się tylko te dobre momenty, wojna wydawała się być wspaniałą przygodą.

- I co było dalej? - chciała wiedzieć Kalia.

- No tu jest problem młoda, bo jakoś tak wyszło, że niewiele pamiętam z tej nocy. Istnieje szansa, że się z kimś przespałam, ale wtedy chyba raczej nie...

Urwała, widząc zszokowane miny dziewczyn. Kalię mogła zrozumieć, jeszcze dosłownie przed chwilą była dzieckiem, ale Inga powinna wiedzieć już więcej o życiu. Chociaż w sumie nigdy nie rozmawiały na te tematy, nie miała pojęcia jakie ma podejście do przelotnych romansów. Zdarzali się ludzie, którzy uważali je coś niewłaściwego.

- No co, robisz czasem dziwne rzeczy jak nie wiesz, czy dożyjesz do jutra - wyjaśniła krótko i zmieniła temat. - W każdym razie rano wyglądałam gorzej niż Hill dziś po zejściu ze statku. - Zachichotały wspólnie, niezbyt głośno, żeby nie zorientował się, że właśnie jest obgadywany. - Parę dni później podzieliliśmy się na dwie grupy, jedną wziął kapitan Rej Atson, a ja dostałam drugą w pakiecie z awansem na porucznik. Oni poszli na północ w poszukiwaniu prowiantu, my próbowaliśmy wrócić do Port Albis. Okazało się, że kapitan nie miał szczęścia, Murkey ich zmasakrowali… Kilkoro ocalałych zdołało nas odnaleźć, opowiedzieli, co się stało. No i nie powiem, trochę się wtedy zdenerwowałam. Zaczailiśmy się przy drodze i czekaliśmy na kogoś, na kim można było się zemścić. To nie był już patrol, tylko mały oddział, mieli wóz bojowy i parę aut. A potem to my mieliśmy wóz bojowy.

Zamilkła i uśmiechnęła się z satysfakcją. Nie była w stanie opowiedzieć dokładnego przebiegu tej akcji, bo też niewiele z niej pamiętała. Była wtedy absolutnie trzeźwa, ale tak wściekła, że gniew mącił jej w głowie, pchał do działania i sprawiał, że była w ogóle w stanie wyskoczyć z tej zasadzki, walczyć, no i wygrać. Właśnie wtedy zaczęła narastać wokół niej sława, która w końcu wykroczyła poza granice miasta. Jako Królowa Piratów była znana w co najmniej połowie Akurii.

- Podobno wjechałaś tym wozem do stolicy tuż pod nosem całej armii Murkey. - Kalia niemal natychmiast potwierdziła jej przemyślenia.

- Duża przesada, kręciliśmy się po przedmieściach i mniejszych miasteczkach - zdementowała. - Wtedy wyglądało to prawie jak normalna wojna. Miałam ambitne plany, żeby zdobyć więcej sprzętu, no ale Murkey ściągnęli większe siły i w końcu musieliśmy spier… hm, to znaczy wykonać taktyczny odwrót i cofnąć się na z góry upatrzone pozycje do Port Albis. Potem to już w sumie głównie - chciała powiedzieć “kradliśmy”, ale zdecydowała się na coś bardziej neutralnego - rekwirowaliśmy prowiant i broń, i tak to leciało - urwała, widząc że Amerikanie skończyli rozmawiać i idą w ich stronę.

- Mam nadzieję, że nie pozwalałaś swoim ludziom pić na służbie - drążyła Inga.

Co ona dziś taka zasadnicza? - pomyślała Nikka, ale nie zadała tego pytania. Zamiast tego postarała się wyjaśnić koleżance swój pogląd na tę sprawę. Nieważne, że Hill i Helena stali już tuż obok i Itan tłumaczył partnerce każde słowo.

- Inga, ludzie umierali. Przyjaciele ginęli na twoich oczach, albo pewnego dnia po prostu nie przychodzili, znikali i nie miałaś pojęcia, co się z nimi stało. Wychodziłaś rano z jakiejś obcej piwnicy i nie wiedziałaś czy wieczorem położysz się spać w równie uroczym miejscu. Ludzie reagowali różnie i byłabym suką bez serca, gdybym nie pozwalała im czasem odpuścić i chociaż na chwilę zapomnieć.

- U nas w Ellis wyglądało to trochę inaczej - odpowiedziała Inga cicho, nieco zawstydzona. - Dowódca wzywał nas, kiedy trzeba było coś zrobić, przekazać informacje, pomóc komuś uniknąć więzienia… Na noc najczęściej wracałam do domu, na co dzień starałam się żyć normalnie.

- Dom... - westchnęła komandor Selino. - Ostatni raz w domu byłam szóstego dnia Miesiąca Żurawia osiemset trzydziestego pierwszego roku. Wybiegłam rano bez śniadania, bo trochę zaspałam i nie chciałam spóźnić się na prom. Mama wyszła do pracy wcześniej, nawet jej nie widziałam, nie pożegnałam… - umilkła, bo jeszcze trochę wspomnień i wybuchnie płaczem, a nie chciała tego robić.

Akuryjki pokiwały głowami ze zrozumieniem, Kalia przysiadła na oparciu fotela i pocieszająco położyła dłoń na ramieniu Nikki. Obie rozpoznały tę datę bez trudu. To był pierwszy dzień wojny.

Krępującą ciszę przerwała Helena, oznajmiając, iż za chwilę zostanie podany obiad. Przeszli więc do jadalni, gdzie posiłek zaserwował ten sam mężczyzna, który przywiózł ich tu z lądowiska. Nikka przez chwilę zastanawiała się, czy to zwykły służący, czy może ktoś w rodzaju ordynansa lub adiutanta, ale porzuciła tę sprawę, ciężko myślało się z pustym żołądkiem. Jedzenie wyglądało podobnie do tego, które dostawały wcześniej na hali, ale za to miały teraz prawdziwe ceramiczne talerze i metalowe sztućce.

Potem wybrały sypialnie. Nikka nigdy wcześniej nie miała własnego pokoju. Moment, w którym została sama w nowym lokum, był dla niej dziwny. Dokładnie obejrzała wszystkie meble: podwójne łóżko z tapicerowanym wezgłowiem, przykryte jasnobrązową kapą i zarzucone stosem ozdobnych poduszek; szafki z lampami po bokach; tapicerowaną ławeczkę pasującą do wezgłowia postawioną przed łóżkiem. Naprzeciwko umieszczono komodę z wieloma szufladami, nad nią powieszono duże lustro w ciężkiej ramie. Za jednymi drzwiami odkryła przestronną szafę, za drugimi prywatną łazienkę. Nic nie wzbudziło jej zaniepokojenia, nie widziała szklanych oczu sensorów, których Hill używał przy przesłuchaniach. Mimo to wolała założyć, że i tak będą podsłuchiwane. W jej świecie dało się przecież kogoś ukradkiem nagrać, więc tutaj również musiało być to możliwe.

Przedtem, gdy oglądały pokoje, zauważyła, że każda z czterech sypialni na piętrze jest podobnie wyposażona, więc pod tym względem było jej wszystko jedno, którą wybierze. Inne miały nieco ciemniejsze, wyrazistsze kolory, ta wydawała się nieco mdła z przewagą delikatnych beżowych i jasnobrązowych barw. Została jeszcze ta szara ze ścianami barwy amarskiego nieba, ale miała dobry powód, by zdecydować się pozostać w brązowej: jej okna, umieszczone nad szafkami nocnymi, wychodziły dokładnie na podjazd pod domem. Mogła stąd obserwować wszystkich zbliżających się do drzwi, i chociaż na razie to nie wydawało się do czegokolwiek przydatne, to zapewniało jej komfort psychiczny.

Zamknęła drzwi i pierwszy raz od bardzo długiego czasu została sama. Kiedy był ostatni raz? A tak, jesienią, w celi, tuż przed przesłuchaniem. Wzdrygnęła się. Wystarczyło wspomnienie przenikliwego zimna i wody zalewającej gardło, by oddech przyspieszył, a dłonie zaczęły drżeć. Podeszła do lustra, w oczach już miała łzy. Nie mogła na siebie patrzeć, odwróciła się więc i zacisnęła powieki. Zwyzywała się w myślach za bycie słabą, płaczliwą dziewuchą, a potem rozłożyła ręce, uniosła wzrok ku niebu i poprosiła bogów o odwagę, bo ostatnio jakoś właśnie tego jej brakowało.

Nie usłyszała, kiedy Hill wszedł do pokoju. Być może stał tam jakiś czas, zauważyła go dopiero, gdy głośno odchrząknął. Przestraszyła się i aż podskoczyła w miejscu. Widocznie modlitwy nie zostały wysłuchane, sama będzie musiała poradzić sobie ze wszystkimi lękami. Wierzchem dłoni otarła oczy, nie spieszyła się. I tak zauważył łzy, była tego pewna.

- Przyszedłem spytać, czy dobrze się pani czuje.

Itan, naprawdę, akurat teraz? - pomyślała. Nie mógł jej dać chociaż godziny?

- Tak - oświadczyła, ale jej głos nie zabrzmiał zbyt pewnie. Hill wciąż wpatrywał się w nią z uniesionymi brwiami, ta odpowiedź mu nie wystarczyła. - Dom jest wspaniały, to o wiele więcej, niż się spodziewałam. Pani Helena wydaje się być miła, a pan zdenerwował mnie dziś tylko raz, więc tak, czuję się dobrze - sprecyzowała.

- W takim razie dlaczego płaczesz?

Zadał to pytanie innym tonem, delikatnie i z troską. Jakby to go obchodziło. Jakby mu zależało.

Zamknął drzwi i spróbował do niej podejść. Nikka najpierw zesztywniała, zalana wspomnieniami z tamtej piwnicy. Dlaczego musiała o tym myśleć, dlaczego ciągle wracała do tego koszmaru, zamiast po prostu zapomnieć i żyć dalej? Cofnęła się spanikowana, potknęła o ławkę i niemalże upadła. Wyciągnął rękę na pomoc, ale jej nie przyjęła.

- Nie zbliżaj się do mnie, proszę - zastrzegła. - To tylko złe wspomnienia, za chwilę mi przejdzie.

Przytaknął i bez słowa cofnął się pod drzwi, ale ani myślał wychodzić. Chciała teraz rzucić się na łóżko, zagrzebać w pościeli i zostać tam do następnego ranka, ale najwidoczniej jeszcze czegoś od niej oczekiwał. Weszła do łazienki i ochlapała twarz zimną wodą. Trochę pomogło, powoli odzyskiwała jasność myśli. W końcu uznała, że jest już w stanie spojrzeć na Itana bez strachu.

- Dziękuję za troskę, już mi lepiej. Zdaje się, że pan ma do mnie kolejną sprawę. - Teraz nawet brzmiała już prawie tak, jak należy.

- Tak pani Selino, musimy wracać do pracy. Rozumiem, że podróż i przeprowadzka mogły być męczące, ale nie mamy dużo czasu. Proszę zawołać Kalię i Ingę, spotkamy się za chwilę przy stole w jadalni.

Teraz ona przytaknęła, po czym wyszła za nim z własnego pokoju.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (13)

  • Chciałaś komentarze, no to zacznę tak nie a propos. Jakieś pół wieku temu, jak moja babcia żyła jeszcze i była w kwiecie wieku, to bardzo lubiła róże - a nie miała swojego ogródka, to zdarzało się, że upatrzyła sobie jakiś klomb z różami, a potem... wykonywała taktyczny odwrót z zarekwirowanym kwiatem.
    Uważam, że wojny nie da się na trzeźwo prowadzić. Zresztą większość pierwszej światowej ma śrubie była prowadzona, z tego co wiem.
    Ja czekam na te wątki zeksualne - bo ja znana jestem z takich upodobań (bardziej w realu, to znaczy w rzeczywistości, bo "Real" to taki sklep jest, niż w tekstach, bo właśnie ja mam ten problem, że mi opisy takich rzeczy nie przełażą przez klawiaturę). Nawet miałam tam uprzednio nadzieję, że się nawalą tymi browarami i się wyluzują, ale jak po jednym wypili, czy po dwa, to dupa zimna.
  • Vespera 03.03.2022
    Pani, a druga wojna to przecież była prowadzona na amfie (Niemcy, USA) i bimbrze (Rosja), więc to nic dziwnego. Nawet takie Nikki, które są stuprocentowo przekonane, że walczą za słuszną sprawę, muszą się w końcu zresetować, bo nie da się tak funkcjonować 24/7. "Momenty" powiadasz... Jakby to powiedzieć, nie będzie tego wiele, bo po pierwsze, ja też nie umiem ich pisać, po drugie średnio lubię o nich czytać, więc o ile się pojawią gdzieś w drugiej części, to będą okrojone.
  • Vespera Druga to wiem, że czekoladę mieli fajną tam, nadziewaną.
    Bo widzisz, i Ty i ja wolimy o tym nie czytać albo pisać, tylko testować w rzeczywistości sytuacje, które ewentualnie można byłoby potem opisać.
    Ja mam tylko jedną taką scenę (już czytałaś) i kosztowala mnie traumę. Jeden akapit z czterema zdaniami pisalam 45 minut, dokładnie wiedząc co napisać. A wiązanki przekleństw to leciały w międzyczasie takie, że nawet Reaniu z Jeysiem w czasie najgorszej kłótni by mnie nie przebili. Ale to tak było w ramach eksperymentu napisane i w ramach oddania czci jednej osobie z tego portalu. Tak, wiem jak to brzmi - oddawać komuś cześć sceną erotyczną,,, ale tak się zożyło.
  • Vespera 03.03.2022
    błękitnypłomień Kiedyś wymyśliliśmy sobie z kolegą, że w ramach ćwiczeń napiszemy po scenie erotycznej i wyślemy sobie nawzajem do oceny, ale oboje jesteśmy w tym tak kiepscy, że ostatecznie nic z tego nie wyszło. To już trzeba mieć większy dar do słów, talent jakiś taki prawdziwy. Nie czytuję erotyków, ale jak się coś takiego trafi w zwykłej książce, to zawsze mnie bawi, a chyba nie taki był zamysł. Jedyne fajne sceny erotyczne, na jakie natrafiłam, napisał Andrzej Sapkowski, ale to utalentowana bestia jest, więc nic dziwnego.
  • Vespera No moja Cię na bank rozbawiła, bpo do tej pory przy tym wyję ze śmiechu przez łzy. Ale zastanawiałaś się kiedyś, że niby robisz to samo co piszesz i piszesz, to samo co robisz (znaczy nie, że Ty osobiście) - a jak to całkiem inaczej wygląda w rzeczywistości, a w tekście... Hmmm...
    A już typów, którzy w łóżku kłapią dziobem, to mogę zabić! Pogadać to se przy kawie można.
  • MKP dwa lata temu
    Vespera w tamtych czasach to się amfę sprzedawało jako syrop na kaszel a CocaCola miała pełnowartościową kokainę, więc strach pomyśleć ile dawali tego wojskowym.
  • MKP dwa lata temu
    błękitnypłomień Można poprosić o namiar do tej wymęczonej sceny?
    Ja mam odwrotny problem: jak próbuje napisać scenę erotyczną to zaczynam się śmiać i brzmi to bardziej jak parodia:)
  • Vespera dwa lata temu
    MKP Powiem ci, że ostatnio obrodziło nam w pobocznej twórczości w sceny erotyczne i się wyrabiam :) (piszemy sobie z błękitnympłomieniem takie tam coś dla rozrywki). Mogę się pochwalić, jeśli podasz jakiegoś maila czy coś.
  • MKP dwa lata temu
    Vespera
    kot3344@wp.pl - taki mail do różności. Podsyłaj.
    Ja mogę ci podesłać fragment Pieciu domen z grafikami i okładką mojego dzieła:)
  • zsrrknight dwa lata temu
    niby warunki lepsze, ale ciągłe towarzystwo Hilla raczej nie poprawi stanu psychicznego Nikki. Były też kolejne informacje o wojnie, czyli znów trochę więcej o przeszłości Nikki. W sumie nadal, po tylu rozdziałach, jest trochę mało o Indze i Kalii, ale w sumie mi to nie przeszkadza - Hill i Nikka nadrabiają wszelkie braki
  • Vespera dwa lata temu
    Może i byłoby miło rozbudować Ingę, Kalię, a może jeszcze trochę postaci pobocznych, ale miałam zamysł, by jednak skupić się na Nikce i Hillu, i to jeszcze z naciskiem na Nikkę, ona jest tu główną bohaterką.
  • Tjeri 5 miesięcy temu
    Geneza ksywki Nikki wymyślona wiarygodnie, podoba mi się w ogóle, że nienachalnie, małymi łyczkami dajesz poznać bohaterkę.

    Widać, że dolegliwości stresu pourazowego nie tylko nie odpuszczają, a nasilają się i zaczynają odbierać Nice kontrolę. Zresztą czy takie coś może tak po prostu przejść? Wątpię...
  • Vespera 5 miesięcy temu
    Nie, to nie przejdzie, może się ewentualnie na jakiś czas uspokoić. Staram się trzymać tę dziewczynę nad krawędzią, męczę ją, no ale cóż, to wszystko dla lepszej sprawy: rozrywki i emocji czytelników.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania