Niewłaściwy kolor nieba - rozdział 16
Śniadania jednak nie było. Po kilku godzinach przyniesiono obiad, który podano na talerzach z lichego tworzywa. Sztućce też były wykonane z tego samego materiału. Bali się, że prawdziwymi widelcami mogłyby zaatakować i pokonać siedmiu strażników z bronią palną? Nikka zjadła z wielkim apetytem. Dokończyła też porcję Kalii, którą trochę brzydziła ta potrawa: długie kluski z sosem z jakiegoś smacznego czerwonego warzywa i pulpetami.
- To wygląda jak robaki - stwierdziła.
- Nigdy nie wiadomo, kiedy następny raz nas nakarmią - podsumowała Nikka. Erik, który nigdzie nie odszedł i obserwował jak jedzą, spojrzał na nią zaskoczony.
- Głodzili cię tu?
- Na razie nie. Ale to nie pierwsze więzienie, w którym byłam, i wiem, że mogą zacząć.
- Przecież to nie jest więzienie…
- A niby co, luksusowy wypoczynek na Południowym Archipelagu? - zadrwiła. - Sam mówiłeś, że nie możemy wyjść za czerwoną linię, ci szarmanccy panowie w pięknych czarnych mundurach już tego dopilnują.
- Chyba, że to tylko taka zabawa, a karabiny noszą tylko do ozdoby. - Inga ochoczo podjęła tę grę.
Mężczyzna zmieszał się nieco. Był młody, może w wieku Ingi, może kilka lat starszy. No i na pewno był cywilem, jak Kamilla Pik.
- Może zatem powiesz nam, co to, twoim zdaniem, jest? - Nikka zatoczyła dłonią krąg pokazując całą salę.
- Powiedzieli mi, że to dla waszego bezpieczeństwa - odrzekł niepewnie.
- Kolonel Margareti czy pan Hill? Ten szczupły, z zarostem, włosy nieco mu rzedną... - doprecyzowała, widząc, że to drugie nazwisko z nikim mu się nie kojarzy.
- Tak, rozmawiałem z nim, kazał mi robić notatki i… - Urwał, jakby uświadomił sobie, że powiedział za dużo.
- To był ten, który wczoraj był z tobą z szpitalu? - spytała Inga. Nikka potwierdziła jej to skinieniem głowy i dodała:
- Mam wrażenie, że on tu wszystkim rządzi. Panie Eriku, w porównaniu do niego jest pan jest naprawdę miłym człowiekiem.
- Och, dziękuję pani Niko. I właściwie nie przedstawiłem się jeszcze, jestem Erik Czen. Nie chcemy, żebyście się źle czuły, nie chcemy was krzywdzić.
Naiwny człowiek z tego Erika. Nikka podciągnęła rękaw i pokazała mu ślady po wkłuciach w zgięciu łokcia. Wokół jednego pojawił się ciemny siniak.
- W takim razie proszę wyjaśnij mi, po co to było? Dlaczego pan Hill próbował zmusić mnie do mówienia wstrzykując leki, które miały mi rozwiązać język? Taką definicję nierobienia krzywdy macie w tym świecie?
Na twarzy mężczyzny odmalowały się wyraźnie szok, niedowierzanie i wstyd. Otworzył usta, ale nic nie powiedział. Inga popatrzyła na nią uważnie.
- Co powiedziałaś? - spytała cicho.
- Na szczęście nic, bogowie mieli mnie w swojej opiece. Ale poczułam, że to zaczynało działać… I przez chwilę było źle.
- Ja.. ja nie wiedziałem, że używa się czegoś takiego… I dlaczego mieliby to robić? - Erik zadał to pytanie głównie sobie. I chyba nie znalazł odpowiedzi. - W każdym razie przepraszam, coś takiego nigdy nie powinno było cię spotkać. I przepraszam, ale muszę teraz wyjść na chwilę… - Urwał nagle i zaczął nerwowo składać swoje zapiski. Wciąż był zmieszany.
Dziewczyny odprowadziły go wzrokiem. Po jego odejściu zrobiło się dziwnie pusto, chociaż żołnierze wciąż trwali na swoich posterunkach.
- Trochę mi go szkoda. Jest zdecydowanie za miękki do tej roboty - podsumowała w końcu Nikka.
- W szpitalu zawsze był dla nas miły - stwierdziła Kalia.
- Do mnie przychodziła pani Kamilla, też bardzo miła kobieta. Ale widzicie, tu rządzi wojsko.
- I pan Hill - wtrąciła Inga.
- I pan Hill, kimkolwiek on jest. - Nikka absolutnie się z tym zgadzała. - I niestety wydaje mi się, że jeszcze ze mną nie skończył.
Komentarze (6)
Moje: "A broń nosisz na ozdobę, co"
Tak że wiesz... (co my mamy z tymi ozdobami...)
Dobra - krótka piłka - z jakiej galaktyki jesteś? Chyba się już na tyle znamy, że się przedstawić po ludzku można? :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania