Pokaż listęUkryj listę

Niewłaściwy kolor nieba - rozdział 69

Wiosna. Przyroda jeszcze nie eksplodowała zielenią, ale ptaki już z dumą wyśpiewywały swoje godowe pieśni. Do równonocy, a co za tym idzie, do rozpoczęcia nowego roku, zostało tylko kilka dni. Tutejsi ludzie hucznie świętowali nadejście kolejnego roku, ale zimą, nie wiosną, jak na Amarze. Żeby to jeszcze był dzień zimowego przesilenia… Ale nie, oni wybrali termin o parę dni późniejszy, co według Nikki nie miało zupełnie sensu.

Siedziała teraz w swojej sypialni przy otwartym oknie, słuchała ptaków i myślała o różnicach w kalendarzach obu światów. Było już późne popołudnie, niedawno zjadły obiad, a wieczór miał być wolny. Przez chwilę Nikka myślała, że będzie miło i spokojnie, ale natarczywe pukanie do drzwi uświadomiło jej, że były to płonne nadzieje.

- Proszę wejść! - zawołała.

Nie miała pojęcia kto to, nikt wcześniej nie pukał do jej pokoju w taki sposób. Może Helena? Ona ostatnio znów próbowała się z nią zaprzyjaźnić i często wypytywała o różne rzeczy.

Ale to była Inga. Weszła do środka i zatrzasnęła za sobą drzwi. Stanęła na baczność, założyła ręce z tyłu i wciągnęła duży haust powietrza, sygnalizując tym samym, iż szykuje się do dłuższej przemowy. To zdecydowanie nie był dobry znak.

- Pani komandor Selino, melduję, iż byłam świadkiem sytuacji, która może nam zaszkodzić! - oznajmiła.

- Spocznij, starsza mat, spocznij i opowiadaj.

Nikka wskazała jej łóżko. Sama też usiadła i wpatrywała się w koleżankę z zainteresowaniem. Więc Inga wzięła tamten rozkaz na poważnie i ciągle o nim pamiętała…

- Usłyszałam przed chwilą rozmowę Kalii i Heleny. Pani Helena obiecywała Kalii, że sprowadzi krawca i uszyje jej suknię, jaką tylko zechce. Powiedziała też, że Kalia na nią zasługuje, bo jest arystokratką, i ją dostanie, a my nie. A młoda nie zareagowała… Boję się, że Helena chce ją nastawić przeciwko nam, wykorzystując jej pochodzenie.

- I miłość do ładnych ubrań. - Nikka westchnęła ciężko. - Dziękuję, że mi o tym od razu powiedziałaś. Pójdę z nią porozmawiać.

- Z Heleną?

- Z Kalią.

- Jestem pewna, że ona nie miała nic złego na myśli. - Inga zaczęła bronić młodszej koleżanki.

- Wiem, nie mam zamiaru na nią krzyczeć, ani nic. - Uspokoiła ją Nikka. - Po prostu chcę jej przypomnieć o kilku rzeczach. Helena dalej tam siedzi?

- Chyba tak, przynajmniej była tam chwilę temu. Lepiej zaczekaj, aż sobie pójdzie.

Selino wstała i otworzyła drzwi, by móc słyszeć to, co się dzieje na korytarzu i w pokoju panny Lin-Mollari. Wciąż dobiegały z niego kobiece głosy.

- Jeśli nie będziesz chciała robić kariery w Wydziale Wewnętrznym, to zawsze chętnie przyjmę cię na moją adiutantkę - wypaliła nagle do Ingi. - Wiem, że nie we wszystkim się zgadzamy, ale myślę, że dobrze by się nam razem pracowało - dodała na użytek podsłuchu.

- Nikka, proszę, nie wracajmy do tego. Ja zdania nie zmienię, wciąż uważam, że przesadzasz, ale nie chcę się już kłócić.

- Jak tam chcesz… Ja bym to nazwała po prostu ostrożnością. Ale masz rację, nie kłóćmy się.

- Mimo wszystko mogłabym zostać twoją adiutantką, ale pewnie będziesz pracować w stolicy, a ja chcę wrócić do Ellis - dodała Inga po chwili milczenia.

To stwierdzenie zmusiło Nikkę do głębszej refleksji. Szczerze powiedziawszy, nigdy nie wybiegała myślami w tak odległą przyszłość. Tak, chciała wrócić do domu i zdać raport, ostrzec króla przed Amerikanami, bo miała przeczucie, że będą chcieli wykorzystać Akuryjczyków tak samo, jak Hill wykorzystywał ją. Zabrać jak najwięcej i nie dać nic od siebie... A co będzie dalej? Nie miała pojęcia. To, o czym marzyła, czyli zwyczajne, spokojne życie, wydawało się jednak nieosiągalne.

Inga miała rację, pewnie zostanie w Port Albis. Chciałaby służyć w wojsku, nawet jeśli ją zdegradują i będzie musiała zaczynać od nowa. Może nawet wciąż zostanie przy zaopatrzeniu? To byłaby niezła praca. Marzyła o lataniu, ale zdawała sobie sprawę z tego, że to nierealne. Nikt nie pozwoli sterować Płaszczką komuś takiemu jak ona. Ale co, jeśli zachowa stopień? Przecież tak naprawdę na niego nie zasłużyła. Owszem, przeżyła wystarczająco długo, by go zdobyć; ktoś musiał dowodzić, padło na nią, ale to tyle. Przyjęła ten zaszczyt i wtedy nawet było jej z tym dobrze, ale teraz miała wątpliwości. Tylu lepszych ludzi zginęło w czasie wojny…

Dobrze, przyszłość jeszcze nie nadeszła, i nie wiadomo, co ze sobą przyniesie, nie ma co zamartwiać się na zapas. Teraz miała jeden konkretny problem do rozwiązania i musiała się na nim skupić. Helena wreszcie wyszła od Kalii i zeszła na dół, nawet nie zaglądając do pokoju Nikki. Świetnie, to akurat jej pasowało.

- Idę, jak chcesz to możesz słuchać na korytarzu, a jeśli nie, to i tak wszystko ci powtórzę - oznajmiła Indze.

Kalia siedziała na łóżku, z jej na wpół otwartej szafy wypadały na podłogę sterty ubrań. Dziewczyna nawet nie próbowała ich powiesić czy poukładać, zupełnie jakby oczekiwała, że ktoś ją w tym wyręczy. Nikka nie była ani jej służącą, ani matką, więc nie będzie tego sprzątać, ani napominać młodej, by sama to zrobiła. Czasem zwracała Kalii uwagę, gdy bałaganiła w kuchni albo w innym wspólnym pomieszczeniu, ale to był jej pokój i skoro jej to nie przeszkadza, to nie będzie się wtrącać.

- Hej Kalia, masz chwilę? - spytała jak gdyby nigdy nic, stając w drzwiach.

- O, Nikka, pewnie, wejdź. Stało się coś?

- Chciałam tylko o coś spytać… Pamiętasz, co się stało w sześćset osiemdziesiątym piątym roku, prawda?

Nikka starała się, by to pytanie zabrzmiało jak najbardziej neutralnie. Każdy w Akurii powinien kojarzyć tę datę z Układem Zimowym, na mocy którego podlegli dotychczas arystokracji zwykli mieszkańcy otrzymali wolność osobistą i stali się bezpośrednimi poddanymi króla.

- Tak, ale czemu pytasz?... - Kalia jeszcze nie załapała, o co chodzi.

- Myślę, że powinnaś wytłumaczyć pani Helenie na czym polegał Układ Zimowy, bo widzisz, wydaje mi się, że ona nie do końca to rozumie i chyba chciała cię przekupić korzystając z dawnych resentymentów. Wiem oczywiście, że jesteś na to za mądra i nie dasz złapać się na takie gadki, co nie? - dodała szybko Nikka, widząc, że młoda wygląda tak, jakby za chwilę miała się rozpłakać.

- Nie, pewnie, że nie, Nikka, co ty… My tak tylko rozmawiałyśmy - uciekła spojrzeniem gdzieś w bok.

- Moja przyjaciółka Malena opowiadała mi, jak to tam u was zwykle wygląda, więc pewnie już planujesz jakąś intrygę, żeby się jej odpłacić za te haniebne insynuacje. - Komandor uśmiechnęła się do wspomnień.

- Malena… Kojarzę jedną o tym imieniu, i chyba nawet jest w twoim wieku. Nikka, czy ty znałaś Malenę Elihard-Skero?

- Dokładnie tak. Chociaż ja mówiłam na nią Szalona Malena, to jakoś bardziej pasowało.

- No nie wierzę, znałaś tę Malenę. - Do Kalii wciąż nie docierało. - Babka mówiła często, że mój brat powinien się z nią ożenić, że to byłoby dla naszej rodziny świetne małżeństwo… Poznali się nawet na jakimś przyjęciu, ale raczej nie była nim zainteresowana.

- Malena ma specyficzny gust… Jeśli twój brat nie ma co najmniej sześciu stóp wzrostu, to pewnie nawet nie zwróciła na niego uwagi. A na gadkę o małżeństwie reaguje niemalże wysypką.

- I ona była twoją przyjaciółką?

- Jest - poprawiła ją automatycznie. Nie chciała dopuścić do siebie myśli, że Malenę mogło spotkać coś złego. - Jest moją przyjaciółką.

- A ja myślałam, że ty… - Kalia urwała, jakby zawstydzona, ale Nikka z łatwością domyśliła się, jak chciała skończyć to zdanie.

- Że co, że nienawidzę arystokracji? Młoda, ta plotka jest sporo przesadzona, jak zresztą większość plotek o mnie.

- Ale sama mówiłaś, że nami gardzisz.

Kiedy tak powiedziała?... Rzeczywiście, zaraz po przylocie, jeszcze w Płaszczce. Ale to było dawno. Miała tyle innych zmartwień, że arystokracja wydawała się teraz niemal nieistotnym problemem.

- Od tamtego czasu wiele się zmieniło - oświadczyła i usiadła na łóżku. Kalia też nie miała w pokoju foteli. - Zresztą ja nigdy nie gardziłam wami jako ludźmi, po prostu nie lubię być traktowana gorzej. Nikt tego nie lubi.

Kalia nie odpowiedziała, ale usiadła po drugiej stronie łóżka, więc chyba dalej chciała rozmawiać na ten temat. Jakoś musiało ją to gryźć, bo wypływał co jakiś czas, a mimo to nigdy nie przegadały go do końca.

- Cóż, tak się złożyło, że do wybuchu wojny wszystkie nieprzyjemności, które mnie w życiu spotkały, pochodziły od arystokratów - mówiła więc dalej Nikka. - Ale to nie znaczy, że wszyscy są źli. Na przykład Malena jest świetna. I z królem Mertinem też się dogadywałam, nawet dość dobrze, chyba mogę tak powiedzieć… - Natychmiast przypomniała jej się tamta noc i jego śmiech. Chciałaby o tym opowiedzieć, ale nie przy podsłuchu. - No i jesteś jeszcze ty.

- I pewnie powiesz, że ja też jestem świetna, żebym się nie martwiła. - Głos Kalii był cichy.

- Czy ja wiem… Bywasz cholernie irytująca, złościsz się na tutejszą modę, wybrzydzasz przy jedzeniu, no i mogłabyś tu w końcu posprzątać. - Udała surowy ton. - Ale to nie dlatego, że pochodzisz z takiej, a nie innej rodziny, tylko po prostu taka jesteś, młoda i trochę narwana. I Kalia, nigdy, ale to absolutnie nigdy nie dałaś mi do zrozumienia, że uważasz mnie za gorszą od siebie, więc jak miałabym cię nie lubić, co? Właściwie to czasem myślę o tobie jak o młodszej siostrze - zakończyła Nikka.

- Naprawdę?

- Tak, naprawdę. Bardzo lubię Ingę, ale raczej tak, jak się lubi sąsiadkę czy współpracownicę, ale ty… No jakoś tak jakby dołączyłam cię do rodziny i będę się tobą opiekować, czy tego chcesz, czy nie.

- Nikka, ja... Jakbym miała prawdziwą siostrę, to chciałabym, żeby była taka, jak ty. Kiedyś sama chciałam być jak ty.

Taka jak ja… Dziewczyno, nawet nie wyobrażasz sobie, że bycie Nikką Selino to takie parszywe zajęcie - pomyślała, ale zachowała to dla siebie.

- Tylko ja mogę być sobą, ty się lepiej zajmij byciem najfajniejszą Kalią w mieście, co? To ci dobrze wychodzi. Naucz Helenę trochę naszej historii, niech nie myśli, że może nas rozgrywać przeciwko sobie. Ale jak chcesz, to wyciągnij od niej tę suknię, chętnie zobaczę cię w czymś odpowiednim - dodała z uśmiechem.

Dziewczyna gorliwie przytaknęła, dając w ten sposób znak, że rozumie wszystko, co chciała przekazać jej komandor Selino. Naprawdę ją polubiła i naprawdę traktowała ją jak siostrę. Żałowała nawet, że na początku żartowała z jej pochodzenia, Kalia zapamiętała sobie to na długo. Ale teraz było już dobrze. Musiało być.

- Dobra, młoda, chodź się przytul i wracamy do roboty.

Nikka wyciągnęła ramiona przez dzielące je łóżko. W oczach Kalii widziała już tylko spokój, może delikatną niepewność, ale to wrażenie już mijało. Uśmiechnęły się do siebie, a potem uścisnęły.

Nikka już nie zdążyła tego zobaczyć, ale po jej wyjściu Kalia pospiesznie wrzuciła wszystkie swoje ubrania do szafy i zamknęła drzwiczki, żeby nie było ich widać.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (15)

  • Ocmel 28.09.2021
    Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że taki rozdział był potrzebny, ale fajnie widzieć jakieś bliższe relacje między dziewczynami :) Dzięki temu nie robią tylko za tło. Poprawiłabym kilka powtórzeń i błędów interpunkcyjnych, ale poza tym miło się czytało i nadal czekam na więcej ;)
  • Vespera 29.09.2021
    Dziękuję bardzo za miłe słowa i uwagi. Co do relacji między postaciami, to one siedzą tam tyle czasu, że siłą rzeczy musiały się do siebie zbliżyć, i trzeba to jakoś pokazać, bo bez tego historia byłaby niepełna.
  • Heldeus 28.09.2021
    Spodobał mi się sposób w jaki odpisałaś panującą przyrodę na samym początku – krótko, zwięźle i na temat.
    Każdy pisarz na, jak ja to lubię ,, stylem". Twój, jest w porządku, ale brudzą go małe błędy w interpunkcji i powtórzenia. Popracuj nad tym, a osiągniesz lepsze sukcesy, gwarantuję!
    A co tyczy się pistacji, cóż... Wpierw zapoznam się z poprzednimi rozdziałami, by lepiej poznaj bohaterów oraz tocząca się fabułę.
    Z mej strony będzie 5, jako zasłużona nagroda. Liczę na kolejne odsłony tej serii, i aby tak dalej;)
  • Vespera 29.09.2021
    Dzięki za komentarz! To mój pierwszy tak długi "utwór", liczę na to, że jeśli będę pisać więcej, to styl mi się wyrobi jeszcze lepszy. Co do tego opisu przyrody - to miało być dłuższe opko, wyszła wręcz powieść, ale jakoś tak trzymam się opkowych standardów i nie robię opisów przechodzenia przez zboże na trzy strony :)
  • .Ostwind. 02.10.2021
    Rozdział świetny, pokazałaś jak wyglądają relacje między dziewczynami, co bardzo pomogło mi móc lepiej wyobrazić sobie jak to tam wyglądało. Daje piąteczkę i czekam na kolejne części!!!
  • Ja też obchodzę nowy rok tak jakoś nie 1 stycznia tylko 21 marca. Nazywa się Newroz. Dalej czekam i mam nadzieję i że nie pomrą zanim się zdecydują.
  • Vespera 03.03.2022
    A może ty jesteś ukryta opcja amarska, co?
  • Vespera Bardziej bym szukała w okolicach Mezopotamii. Wyguglij se Newroz
  • Vespera 03.03.2022
    błękitnypłomień Zamysł ten sam, nowy rok zaczyna się wiosenną równonocą. Jakoś zawsze wydawało mi się to bardzo naturalne.
  • zsrrknight dwa lata temu
    jesień, zima, wiosna... Szybko czas mija. W tym rozdziale więcej Kalii - i w sumie dobrze.
  • Vespera dwa lata temu
    Trzeba było i jej poświęcić chwilę.
  • Tjeri 5 miesięcy temu
    Obchodzenie nowego roku wiosną byłoby najbardziej logiczne i naturalne. Ba, nawet symbolicznie byłoby idealnie.
  • Tjeri 5 miesięcy temu
    Coś nie słychać o Eriku. A w zębach powinien info przynieść... No chyba że mi jakiś rozdział znowu uleciał...
  • Vespera 5 miesięcy temu
    Też tak uważam, dlatego na Amarze tak mają.
  • Vespera 5 miesięcy temu
    Tjeri Coś będzie o nim jeszcze, ale tak naprawdę to co on może za informacje przynieść, skoro do niczego ważnego nie ma dostępu?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania