Pokaż listęUkryj listę

Niewłaściwy kolor nieba - rozdział 68

Zima. Ethan miał ostatnio problemy z siostrą, toteż poszedł pomyśleć do miejsca, które kojarzyło mu się ze spokojem i prywatnością: do improwizowanej amarskiej świątyni na piętrze rezydencji dziewczyn. Była druga w nocy. Na podsłuchu cisza, wszystkie już dawno spały. Pod portretami bogów jak zwykle paliła się lampa, a on jak zwykle stanął w drzwiach i wpatrywał się tępo w zielone oczy pana Reeda. To nie był dokładnie ten odcień, który widział na żywo, ale o tej godzinie mózg łączył wspomnienia i faktyczny widok w jedno i czasem wydawało mu się, że ten narysowany w stylu przypominającym japońskie komiksy bóg patrzy na niego jaskrawozielonym, palącym spojrzeniem.

Spróbował znów skupić się na siostrze. Alice miała mu za złe, że nie przyjechał na Święto Dziękczynienia, nie miał też zamiaru pojawić się w jej domu na Gwiazdkę. Nie rozumiała, że obiecał Helenie wolne w zamian za to, że przez tyle miesięcy nie robiła mu problemów z powodu częstych wyjazdów…

Oczywiście wszyscy jego najbliżsi współpracownicy i przełożeni w Firmie w końcu dowiedzieli się o Diegu. Dwa razy musiał lecieć do Teksasu i stawać przed sądem, by oficjalnie dostać nad nim opiekę, i to pod swoim prawdziwym nazwiskiem, więc nie dało się tego utrzymać w tajemnicy. Oczywiście wszyscy poznali tę samą wersję co Alice. Prawdę znał tylko on, Diego i Nikka.

Tłumaczył siostrze, że i tak nie będą obchodzić świąt, ale to jakoś nie chciało do niej dotrzeć. Ich prawdziwe święto przypadało na przesilenie zimowe i ten dzień zamierzał spędzić z synem. Nikka co prawda zapraszała go na ceremonię ku czci pani Iny, ale tym razem grzecznie odmówił. Weźmie dzieciaka w jakieś ładne, ustronne miejsce, wybiorą się na długi spacer, porozmawiają o różnych rzeczach, nauczy go kilku nowych amarskich zwrotów. Spędzą ten dzień po swojemu, wypracują własne tradycje.

Selino jednak nie spała. Usłyszał, jak otwiera drzwi pokoju, wychodzi na korytarz i idzie w tę stronę. Minęła go bez słowa i uklękła przed ołtarzem. Pochyliła głowę i zapewne rozmawiała z bogami. A oni nawet może jej odpowiedzą… Wciąż wydawało mu się to trochę dziwne. Nie chciał przeszkadzać, chociaż był ciekaw, co takiego sprawiło, że Selino nie śpi po nocach. Niestety istniało duże prawdopodobieństwo, że to on był przyczyną.

Dziewczyna spędziła w świątyni kilkanaście minut, a on, chcąc nie chcąc, przestał rozpamiętywać swoje problemy i zaczął myśleć o niej. Ostatnio czuła się jakby lepiej, częściej się śmiała, robiła te swetry, na wszystkich spotkaniach zachowywała się tak, jak oczekiwali, no i nie miała żadnego ataku paniki. Czasem jeszcze wymieniały z Warez kilka złośliwych uwag, ale już się nie awanturowały. Coś pomogło - może to, że miała jakieś zajęcie, Helena przestała traktować ją jak niewinną dziewuszkę, albo po prostu to, że często wyjeżdżał, a nawet jak był na miejscu, to starał się nie rzucać w oczy… Osobiście skłaniał się ku ostatniej opcji.

W końcu wstała i wyszła, znów mijając go w ciszy, jakby nawet nie zauważyła jego obecności. Podążył za nią na korytarz.

- Nie możesz spać, Selino? Coś się dzieje? - spytał szeptem.

Zatrzymała się, odwróciła, i jednak uznała za stosowne mu odpowiedzieć.

- Żebra mnie rwą, będzie zmiana pogody.

Faktycznie, zapowiadano śnieżycę. Widocznie ciśnienie już zaczęło spadać.

- Były kiedyś złamane - domyślił się.

Selino pokiwała głową i odruchowo złapała się za prawy bok.

- Jeden ze strażników w moim pierwszym więzieniu nie miał wyczucia w kopaniu - wyznała. Nie spodziewał się takiej szczerości.

- Chcesz zejść na dół i napić się czegoś ciepłego? - spytał, mając nadzieję, że ma nastrój na dalszą rozmowę i może dowie się interesujących rzeczy.

- Dziękuję, spróbuję zasnąć. - Jednak położyła dłoń na klamce swoich drzwi. - Chociaż to nie będzie łatwe, ostatnio często myślę o wojnie… Zresztą pewnie wiesz, jak jest.

Spojrzała na niego smutno. Teraz, w półmroku, jej oczy sprawiały wrażenie wielkich i niewinnych, jak u łani.

Przytaknął, choć tak naprawdę nie wiedział. Był za młody na Wietnam, w trakcie Pustynnej Burzy robił już coś innego, a podczas całego zamieszania na Bałkanach przebywał w Kijowie. Nigdy nie było mu dane wziąć udziału w prawdziwej wojskowej operacji, swoje walki toczył w zupełnie inny sposób. Nie miał jednak zamiaru jej o tym mówić.

- W takim razie życzę spokojnych snów, pani Selino - powiedział, nie chcąc jej denerwować, i zszedł na dół sam.

W nocy rzeczywiście spadł śnieg, pierwszy porządny śnieg tej zimy. Pierwsze, co Hill zrobił po złapaniu kilku godzin snu w piwnicy, to wysłał młodego do odśnieżania podjazdu. Niedługo przyjdzie Helena i nie chciał zmuszać jej do brnięcia przez zaspy. Loczek - tak dziewczyny nazywały Samuela, który dziś był na służbie. Kalia nadała pseudonim każdemu z pięciu młodych agentów. Kiedyś przetłumaczył je chłopakom, a oni zgodnie je podłapali i też zaczęli się tak nazywać, tak więc teraz jego podwładnymi byli Loczek, Ryba, Duży, Słoma i Kafar… Niby wszyscy byli dorośli, ale czasem zachowywali się jak dzieci.

Na zewnątrz Loczek machał łopatą, a w środku Hill wsłuchiwał się w dźwięki z kuchni, gdzie zaczęło się coś dziać. Rozpoznał głos Nikki, która podśpiewywała sobie pod nosem jakąś wolną piosenkę, ale robiła to tak niewyraźnie, że nie był w stanie rozróżnić słów. Wstała wcześnie, widocznie jednak nie spała dobrze. Słuchał, jak krząta się i brzęka naczyniami, potem wszystko ucichło i zauważył ją na podglądzie z kamery skierowanej na drzwi wejściowe. Wyszła na ganek w czapce i grubym swetrze, w rękach miała parujący kubek z herbatą. Nie nauczyła się pić kawy, mówiła, że jest dla niej za gorzka, nawet z mlekiem. Hill nadal nie wiedział, co jej nie pasuje w kawie. Dopił swoje espresso, patrząc w ekran.

Selino podeszła do Loczka, po krótkiej wymianie zdań wspomaganej gestykulacją wręczyła mu kubek, zabrała łopatę i sama zaczęła nią machać. Osłupiały chłopak patrzył na nią dziwnie i machinalnie napił się herbaty. Jakość nagrania z kamery przemysłowej nie była powalająca, ale nawet mimo tego Hill widział, że jest zaskoczony tą sytuacją. Wszyscy młodzi agenci zdążyli już nauczyć się podstaw amarskiego, więc Loczek na pewno zrozumiał, o co jej chodzi, ale pewnie nadal nie wiedział, dlaczego to zrobiła. A prawda była taka, że Selino potrzebowała zajęcia. Jak widać, odśnieżanie też nadawało się jako rozrywka dla zabicia czasu.

Pomimo zapału Nikka nie zdążyła zakończyć pracy przed przybyciem Heleny. Porozmawiały chwilę, po czym obie weszły do domu. Na podsłuchu z korytarza usłyszał, jak Selino stwierdza, że musi zaparzyć sobie drugą herbatę. Helena zostawiła ją w kuchni, sama zeszła do niego, do piwnicy.

- Twoja dziewczyna dziś wydaje się całkiem szczęśliwa - stwierdziła po wymianie powitań i zwykłych uprzejmości.

- Widocznie walka z zaspami jej służy. W nocy nie mogła spać, modliła się - poinformował partnerkę. Na zaczepkę nie zareagował, w końcu im wszystkim zbrzydną żarty z ich rzekomego romansu.

- Ale nie miała żadnego ataku histerii? - Kirby momentalnie spoważniała.

- Nie, mówiła, że kości ją bolą na zmianę pogody, miała kiedyś połamane żebra. Wspominała też o wojnie, ale była spokojna, dziś akurat bym się nią nie martwił - wytłumaczył.

Helena przytaknęła. Potem szybko omówili plan na ten dzień: nic szczególnego, żadnych wyjazdów, żadnych wizyt, tylko zwyczajna lekcja, by, jak to nazywali, zniwelować różnice kulturowe. Nic, co wykraczałoby poza zakres nauczania szkoły średniej.

W końcu zebrał swoje rzeczy i zaczął szykować się do wyjścia. Będzie jeszcze musiał odśnieżyć samochód, a potem jechać ostrożnie. Po pierwszej solidnej śnieżycy zawsze było sporo stłuczek. Dziewczyny wyszły na zewnątrz, Nikka i Inga stały na ganku, Kalia próbowała biegać po trawniku, brodząc po kolana w śniegu. Powinien kazać jej iść do domu, bo się przemoczy i zachoruje, ale przypomniało mu się, że na południu Akurii śnieg był rzadkością. Niech się bawi.

- Dzień dobry i do widzenia, panie Hill. - Usłyszał pozdrowienie od Nikki.

Odpowiedział tylko skinieniem głowy. Inga, jak zwykle od czasu ich sprzeczki, kompletnie go zignorowała. Gdy nie musieli, nie rozmawiali ze sobą.

Minął je i ruszył przez podjazd, trzymając się zrobionej przez Loczka i Selino ścieżki. Nagle coś trafiło go w tył głowy, mokry śnieg wpadł za kołnierz i momentalnie zaczął się rozpuszczać. To nie mogła być Kalia, wciąż widział ją kątem oka. Otrzepał się i odwrócił. Nikka stała z założonymi rękami i próbowała utrzymać kamienny wyraz twarzy. Inga chichotała otwarcie. Zmierzył jedną i drugą groźnym spojrzeniem, ale nic nie powiedziały. Mógłby się cofnąć i je wypytać. Nikka miała dobre oko, nieraz widział, jak rzucała kamieniami w drzewa dla zabawy, na pewno dałaby radę trafić go z takiej odległości. Miała dobry humor, może uznała to za zabawne? Za to Inga nienawidziła go mocniej i chyba była bardziej skłonna do czegoś takiego. Mógłby złapać Selino za ramię, przyciągnąć do siebie i zażądać wyjaśnień, przestraszyłaby się i powiedziała. Mógłby przycisnąć Warez do ściany, poddusić ją odrobinę, żeby ten głupi śmiech zamarł jej w gardle… Mógłby wreszcie wrócić do domu i sprawdzić nagranie, a potem wymyślić jakąś karę dla winowajczyni.

Mógłby. Ale zamiast tego uśmiechnął się, pokręcił głową i odszedł w swoją stronę.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Akwadar dwa lata temu
    A badania na ojcostwo? Pierwsze, co sąd powinien nakazać w takiej sytuacji, OT tak uznali go za ojca?
  • Vespera dwa lata temu
    Koleś o nieposzlakowanej opinii, nie biedny, poczuwa się, dzieciak potwierdza, cóż tam ustalać?... Może do sędziego dotarły jakieś informacje, że ma nie utrudniać, kto wie?
  • Akwadar dwa lata temu
    Vespera kto wie? Ale ja lubię wiedzieć, jako czytelnik oczywiście :)
  • Vespera dwa lata temu
    Akwadar Niestety musimy się zdać na wyobraźnię, bo to się poza kadrem działo.
  • Akwadar dwa lata temu
    Vespera jak mus to mus...
  • zsrrknight dwa lata temu
    "że ten narysowany w stylu przypominającym japońskie komiksy bóg patrzy na niego jaskrawozielonym, palącym spojrzeniem." - to skojarzenie Hilla, prawda? Bo po poprzednim opisie tych obrazków trochę inaczej je sobie wyobraziłem xd

    przyjemny rozdział. Ostatnia scena ze śnieżką też bardzo fajna - widać, że jednak Hill trochę się zmienił od czasu pierwszych rozdziałów.
  • Vespera dwa lata temu
    O oczy chodzi, że je Kalia narysowała duże, takie mangowe, a ciała szczupłe, też mangowe w sumie :) A Hill się zmienił, bo co to za historia, w której bohaterowie się nie zmieniają? Wolę, kiedy zmiana jest, i tak też staram się pisać.
  • Tjeri 5 miesięcy temu
    Mam wrażenie, że ten rozdział był dla Hilla. Dla tego co w końcówce. A Helena zaczyna mi się wręcz podobać:D.
  • Vespera 5 miesięcy temu
    Tak, mój agencina też zasłużył na coś dla siebie. I proszę, Helenka też przy okazji punktuje, kto by się spodziewał...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania