Pokaż listęUkryj listę

Dziewczyna, która bawiła się Lodem. 21. Yggdrasil

Szli długim marmurowym mostem, szerokim na przynajmniej pięć metrów, wykończonym złotymi szczegółami. Gdzieniegdzie Aurora dostrzegła małe brylanty o różnych barwach. Ale nie to przykuwało jej największą uwagę. Wielkie drzewo wznoszące się pośrodku Puszczy Dusz. Potężny trzon dzielił się na dwa główne rozgałęzienia, a długie gałęzie rozciągały się nad całym lasem, niczym ramiona matki chroniące dziecko. Zastanawiała się dlaczego wcześniej nie dostrzegła drzewa.

— Drzewo Życia jest widoczne tylko dla tych, którzy zostali przepuszczeni przez Strażników. — odpowiedział na jej pytanie.

— Ale my nie zostaliśmy... — I wtedy przypomniała sobie o wspaniałym jeleniu, którego spotkali w Puszczy. Chłopak pokiwał głową, widząc, że zrozumiała. Wolała nie pytać, o to co się dzieję z tymi, których Strażnik nie przepuści.

Wróciła do podziwiania pięknego drzewa. Liście, choć miały naturalne barwy, to wyglądały dość niezwyczajnie. Te najbliższe środka biły żywą zielenią, która przechodziła w brudną żółć. Ten z kolei ustępował miejsca ciepłej czerwieni, a brzegi korony kończyły cykl brązowym. Tych ostatnich liści nie do końca było widać, co nie zmieniało faktu, że taki widoki był magiczny.

Pomimo później godziny, Yggdrasil było mocno oświetlone przez wiele latarni na całym terenie.

— Gabriel!— Usłyszała piskliwy głos, co zmusiło ją do spojrzenia przed siebie. W ich stronę szła grupka ludzi — a przynajmniej człekopodobne istoty. Na przodzie, przyśpieszonym krokiem, który powoli zamieniał się w bieg, szła młoda dziewczyna o długich kruczoczarnych włosach i oczach świecących jasnym fioletem. Jednak najbardziej zaskoczył ją ubiór. Wyobrażała sobie, że mieszkańcy Świata za Zasłoną noszą wymyślne stroję albo suknie z czasów Kapłana Edhona. Tymczasem dziewczyna miała na sobie prosty, czarny podkoszulek z krótkim rękawem i spodnie tego samego koloru. Bardzo przypominał ubiór Gabriela.

— Cieszę się, że wróciłeś. — powiedziała głośno, zawieszając się na szyi chłopaka. Aurora poczuła się nieswoja i jednocześnie miała ochotę wziąć ciężką patelnie i mocno uderzyć w ładną twarzyczkę jasnowłosego, który teraz wtulał się w nowo przybyłą. Potrząsnęła głową, aby odgonić od siebie te myśli i czekając, aż zostanie przedstawiona. O ile o mnie nie zapomniał, pomyślała poirytowana, przechodząc z nogi na nogę.

Po kilku sekundach, w których niebieskooka miała ochotę zamrozić tę dwójkę, Gabriel oddalił się od Czystej — o ile nią była — i zwrócił się już do niej.

— Poznaj Lyę. Jest Czystą, tak samo jak ja. — wytłumaczył z delikatnym uśmiechem.— A to jest Aurora.— przedstawił ją krótko. Za krótko, za co ona dodałaby mu kolejny cios z patelni. Lya spojrzała na nią wesoło i wyciągnęła rękę.

— Miło mi cię poznać.

— Przyjemność po mojej stronie — odpowiedziała siląc się na szczery ton, ściskając jej dłoń.

— Chodźmy już. Jestem pewna, że jesteście wykończeni. — Poprowadziła ich przez końcowy odcinek mostu. Aurora poczuła uścisk w żołądku. Denerwowała się, a w tym nie było nic dziwnego. Z każdym krokiem zbliżała się do miejsca pobytu Gai. Matki samej Ziemi! Starała się uspokoić oddechm a tymczasem doszli do końca marmurowej drogi, która zamieniała się na wydeptaną ścieżkę, która prowadziła już pod same drzewo.

Tak, jak się domyślała, Yggdrasil stanowiło dom dla Czystych i magicznych stworzeń, a z tego co opowiadała jej Lya to w środku znajdowało się mnóstwo pomieszczeń, w większości pustych pokoi.

Gałęzie stanowiły także punkt strategiczny. To na nich były ustawiane patrole, a o obecności wroga wiedzieli mi na długo przed ich przybyciem.

— Gaia nie może się doczekać spotkania z tobą, jednak zanim do niego dojdzie, zażyczyła sobie byście wypoczęli. — oznajmiła cicho, bardziej do Gabriela niż do niej, gdy stanęli u progu wrót, o tym samym odcieniu drewna co same drzewo.

Drzwi stanęły przed nimi otworem, a Lya poprowadziła ich do tego co wyglądało na wielki hol. Pomieszczenie było dosyć spore, a w nim tłoczyło się sporo osób. Na przeciwko nich znajdowało się coś na kształt balkonu, ukazujący pusty środek drzewa, po prawej schody prowadzące na wyższe piętro, zaś po lewej długi korytarz. Ruszyli tym ostatnim. Łatwo można było zauważyć, że wszystko co znajdowało się w środku — od mebli, po dekoracje — zostało wykonane z drewna Yggdrasil, które miało specyficzny kolor. Coś między beżowym, a pomarańczowym.

Korytarz był dosyć słabo oświetlany, a im bardziej się w nim zagłębiali, tym mniej osób spotykali, co Aurora przyjęła z ulgą, bo pomimo swojego przeciętnego wyglądu, zdawało jej się, że każdy rozpoznawał ją jako intruza.

— Lya muszę jak najszybciej spotkać się z Matką. — Przerwał milczenie Gabriel.

— Rozumiem, ale ona chce widzieć was obydwu. Rozmowa będzie długa i zapewne męcząca, więc lepiej jeśli odpoczniecie po podróży. — odpowiedziała stanowczo. — Swój pokój raczej znajdziesz — spojrzała na niego znacząco, co spowodowało, że żołądek Aurory się skręcał. Stali przed zamkniętymi drzwiami, które po chwili otworzyły się, zapraszająco. — A to pokój na twój pobyt, Auroro.

Weszli do pomieszczenia, które wielkością przypominało jej sypialnie. Na przeciwko wejścia znajdowało się niewielkie okrągłe okno. Po prawej proste łóżko okryte czystą pościelą i drzwi, które zapewne prowadziły do łazienki. Po lewej stała duża szafa i stolik. Wszystkie meble były połączone z trzonem.

— Rozgość się. zwróciła się do niej czarnowłosa — A my spotkamy się później... Anna chce się z tobą widzieć.

Na dźwięk tego imienia, całe jej ciało zesztywniało, a jej obawy potwierdziły się, gdy zobaczyła bladą twarz Gabriela. Chłopak rzucił jej szybkie spojrzenie, po czym skinął spokojnie głową.

Lya oddaliła się od nich w kierunku, z którego przyszli.

— Co Anna tutaj robi?! Przecież miała pilnować Simona! — zaatakowała go od razu. Chłopak uciekł wzrokiem, najwyraźniej sam zastanawiając się nad tą sytuacją.

— Spokojnie. Jak tylko się czegoś dowiem to dam ci znać. Ale jestem pewny, że Simon ma się dobrze. — odpowiedział, chcąc ją pocieszyć. — Odpocznij. — dokończył i odszedł idąc dalej ciemnym korytarzem. Aurora odprowadziła go wzrokiem, a gdy znikł z jej pola widzenia weszła do pokoju. Nie potrafiła pozbyć się obrazu brata, którego zostawiła samego, bez żadnych wyjaśnień...

Simon, gdzie jesteś? Opadła na brzeg łóżka, wpatrując się w małe okienko i przekonując siebie, że jej brat jest bezpieczny....

~ * ~

 

Ciąg dalszy nastąpi...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania