Pokaż listęUkryj listę

Dziewczyna, która bawiła się lodem. 7. Początek końca

Stał pod jej oknem nie wiedząc po co w ogóle tam przyszedł. Słońce już dawno schowało się za horyzontem, a on nie wiedział co powinien ze sobą zrobić. Porozmawiać z nią? Może mógłby jej wytłumaczyć to, co zaszło w lesie. Może gdyby zrozumiała, nie bałaby się go...

 

Spojrzał w górę. Światło było zgaszone, może śpi? Ale zauważył, że było lekko uchylone. Bez zastanowienia wbił się w powietrze na poziom okna. Ostrożnie zbliżył się do szyby. W ciemnym pokoju nikogo nie było. Rozchylił je bardziej, by być w stanie wejść. Wiedział, że nie powinien, jednak nie mógł się powstrzymać. Może dowie się kim ona jest?

Najdelikatniej jak potrafił, dotknął stopami podłogę. Drewniane panele zaskrzypiały pod jego ciężarem. W tej samej chwili usłyszał dźwięk otwieranych drzwi. Serce stanęło mu w gardle. Powinien uciekać, schować się... Cokolwiek! Jednak stał w miejscu. W drzwiach stała dziewczyna o długich kasztanowych włosach, które opadały na ramiona. Gdy go zobaczyła, znieruchomiała. Ciemno oczy rozszerzyły się. Dłoń, którą trzymała klamkę, zacisnęła jeszcze mocniej, aż zbielały jej kostki. Patrzyli na siebie chwilę w ciszy. Zrobił krok w jej stronę, jednak zatrzymał się, gdy zobaczył, że cała zesztywniała, a złota klamka zaczęła pokrywać się szronem. Na dłoni dziewczyny pojawiły się małe, białe żyłki. Zacisnął pięści. Bała się go.

- Nie chcę ci zrobić krzywdy. - powiedział cicho, nie patrząc na nią.

Nic nie powiedziała, jedynie zrobiła mały krok do tyłu, oddalając się od niego jeszcze bardziej.

- Pozwól mi...

- Wyjdź. - przerwała mu. Jej głos drżał. Zauważył, że się delikatnie trzęsie.

 

Chciał ją jakoś uspokoić. Zapewnić, że nie ma złych zamiarów... Ale nie potrafił wydusić z siebie słowa. Patrzyła na niego tak samo, jak w lesie. Jak na potwora.

Zrezygnowany, podszedł do okna i zaczął wychodzić. Ostatni raz na nią spojrzał. Dłoń była znowu normalna. Uspokoiła się. Warga drgnęła mu ledwo zauważalnie, po czym zeskoczył z okna i zniknął w ciemnościach nocy.

 

~ * ~

 

Serce nadal waliło jak młotem, gdy jasnowłosy chłopak zniknął za oknem. Stała nieruchomo jeszcze przez dłuższą chwilę, zastanawiając się co właściwie się wydarzyło. Kazała mu wyjść, a on to zrobił. Naprawdę nie chciał jej zrobić krzywdy? Może powinna za nim iść. Mógł mieć odpowiedzi, których potrzebowała... Szybko odrzuciła od siebie tę myśl. Ten chłopak zabił dwóch mężczyzn z zimną krwią. Niczego nie powinna od niego chcieć.

 

Wzięła głęboki oddech i powoli wypuściła powietrze, by do końca się uspokoić. Podeszła do okna i zamknęła je. Czuła jak całe zmęczenie tego dnia spada na nią w jednej chwili. Spojrzała na łóżko. Pora się wyspać...

 

 

Znajdowała się w wielkiej sali balowej. Na około niej tańczyło wiele par, jednak widziała ich jak przez mgłę, rozróżniając jedynie kolory sukni. Czuła obce ciepło. Ona również tańczyła. Jej partnerem był wysoki mężczyzna o krótkich, blond włosach, złotych oczach, które się jej przyglądały spod długich, ciemnych rzęs, zadartym nosem, cienkich ustach lekko wykrzywionych w uśmiechu i miodowej karnacji. Ubrany był w ciemnoszary garnitur. Tańczyli powoli, nic do siebie nie mówiąc. Aurora słyszała stukanie obcasów o marmurową posadzkę. Rozejrzała się dookoła, jednak dostrzegła jedynie ciemne kolumny otaczające salę.

- Ładnie tu, prawda? - odezwał się złotooki.

Aurora skinęła głową. Mężczyzna przestał się uśmiechać.

- Długo cię szukałem, mogłabyś przynajmniej się do mnie odezwać. - jego głos był poważny.

- Dlaczego mnie szukałeś? - odpowiedziała cicho, uciekając wzrokiem. Jasnowłosy się zaśmiał.

 

- Jak zawsze jesteś niedomyślna. - zatrzymał się. Puścił ją i odszedł kilka kroków. - Potrzebuję cię, siostro i niedługo po ciebie przyjdę.

Znowu na nią patrzył. Miała wrażenie jakby jego włosy zaczęły zamieniać się w żywe złoto. Uśmiech znowu pojawił się na twarzy mężczyzny.

Tańczące pary na około nich, zatrzymały się. Ich obliczę się zmieniło. Teraz wszyscy wyglądali tak samo. Zamienili się w cienie, które po nią sięgały. Zaczęły łapać ją za kostki, a ona nie miała gdzie uciec. Zanim do końca ją osaczyły, usłyszała jeszcze mężczyznę;

- Nie mogę się doczekać naszego spotkania, Nix...

~ * ~

Ciąg dalszy nastąpi...

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • nagisa-chan 16.02.2016
    Przykro mi to mówić ale zostawiam 3 vv
  • Mr. Nobody 25.02.2016
    Ta opowieść jest niesamowicie inspirująca. 5 :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania