Pokaż listęUkryj listę

Dziewczyna, która bawiła się Lodem. 24. Decyzja

Nie słyszała co Gaia dodała. W uszach rozbrzmiewało jej przyspieszone bicie serca. Stała nieruchomo, gapiąc się w drewnianą podłogę, czując spojrzenie całej trojkina sobie.

- Aurora? - Usłyszała Lyę, stojącą tuż obok.

- Jak to umrę? - zapytała, wypuszczając wstrzymane powietrze. Gaia przyglądała się jej przez chwilę, po czym dała odpowiedź.

- Esencja Ziemi jest zbyt potężna, by być przetrzymywana przez śmiertelne ciało. - Westchnęła ciężko. - Wypali cię od środka. -dokończyła. Aurora poczuła delikatny dotyk na ramieniu. To byla czarnowłosa, wbijająca w nią swoje współczujące spojrzenie. Na ten widok miała ochotę wybuchnąć płaczem, jednak nie chciała pokazywać takiej słabości nikomu. Nie! Musiała wrócić do pokoju,zostać sama.

- Znajdziemy sposób, żeby to z ciebie wyciągnąć. - przekonywał ją Matka. Jak ona się tu znalazła? Przez Ignisa. Dlaczego Ignis się nią zainteresował? Przez tą moc. Skąd ma moc? Od bohaterki, Nix. Gdzie ją to zaprowadziło? Do Drzew Życia, Yggdrasil, domu Białej Damy. Czyżby to Esencja nakłoniła ją do zaufania Gabrielowi? Ukrywanie wszystkiego przed bratem? Czy to był jej wybór? Pewnie nie. Wszystko sprowadza się do jednego dnia. Mianowicie tego, w którym Nix wybrała ją na swoją nosicielkę. Czy ktoś zapytał ją czy się na to zgadza? Czy chce żyć z mocą, której nie potrafi kontrolować? By na koniec umrzeć z jej powodu, mimo iż nienawidziła jej przez cały czas? Nie. Nix nie pomyślała o konsekwencjach lub wcale ją nie interesowały... No bo czymże jest nic nie znacząca śmiertelniczka w porównaniu do wielkiej Generał Armii Czystych? Ze złości zacisnęła pieści, aż poczuła jak paznokcie wbijają jej się w skórę.

- Chcę wrócić do pokoju. - oznajmia drżącym głosem i nie czekając na pozwolenie, odwróciła się na pięcie i wyszła drewnianymi drzwiami.

Znała drogę powrotną, a nawet gdyby miała się zgubić, wolała być sama. Tym razem nie przyglądała się Wróżkom, tylko pędziła przed siebie, chcąc odciąć się od tego świata. Nie należała tam. To nie było jej miejsce. Powinna być teraz w domu i zmagać się z normalnymi problemami nastolatki. Może gdyby nie Nix... Rodzice nadal by żyli? przeszła ją taka nagła myśl. Wcześniej o tym nie pomyślała, jednak kto wie? Nie znała okoliczności wypadku, a może to Esencja go spowodowała? Przez ten tok myśli ostatecznie znienawidziła bohaterkę tego ludu, umieszczając ją na swojej krókiej, aczkolwiek istniejącej, czarnej liście. Ta osoba zniszczyła jej zycie.

Udało jej sie dojść do pomieszczenia, w którym czekał już na nią biały smoczek. Gdy tylko przekroczyła próg, wzniósł się w powietrze, aby wylądować na jej ramieniu. Białym pyszczkiem przyległ do jej policzka. Stworzenie także wyczywało, że coś jest nie tak.

Aurora pogładziła go łagodnie wzdłóż grzbietu, po czym opadła na łóżko.  Beznamiętnie wpatrywała się w sufit nie wiedząc nawet o czym powinna myśleć.  Czy był sens walczyć? Czy był sens w jej życiu, które już niedługo miało się skończyć?

Usłyszała ciche pukanie i choć nie odezwała się,  to drzwi otworzyły się pokazując jasną czuprynę Gabriela.

- Wszystko w porządku? - zapytał spokojnie,  wchodząc do środka.  Aurora prychnęła, kładąc się na łóżku.

- Jest wyśmienicie. Przecież ja tylko umrę za miesiąc.

- Niekoniecznie miesiąc. - powiedział, a gdy ona spojrzała na niego pytająco, dodał - Może być mniej.

- Nie umiesz pocieszać. - skwitowała.

- Wcale nie miałem takiego zamiaru. - odrzekł, podchodząc do niej siadając obok.

- Więc po co przyszedłeś? - Nie spojrzała na niego. Nie potrafiła wytłumaczyć dlaczego, ale gdy na niego patrzyła, czuła, że mogła mu potwierdzić cały swój świat. To pewnie przez Nix, pomyślała chłodno.

- Chciałem wiedzieć jak to przyjęłaś.

- A jak miałam to przyjąć? - zapytała jakby z niej kpił. - Szłam tu dwa dni,  po to żeby dowiedzieć się że zginę. - Ale czy ona tego nie czuła wcześniej? Kogo chciała oszukiwać. Nagłe bóle, krwawienie podczas kaszlu... To wszystko wskazywało, że z jej organicznej jest coś nie tak.

- Przecież Gaia nadal może coś wymyślić. Musimy tylko znaleźć sposób... - Przewróciła oczami. wiedziała, że takiego nie ma.

- A Nero?

- Co masz na myśli?

- Gdyby istniał sposób, odzyskalibyście go. - podsumowała. Przecież był to na tyle ważny Czysty, że na pewno spędzili wiele czasu na szukanie. O wiele więcej niż miesiąc.

- To nie taki sam przypadek. - odparł, jednak po jego głosie Aurora wiedziała, że sam nie wierzy w to co mówi.

- Racja. Nero był w lepszej sytuacji. Jego ciało wytrzymuje do teraz. Moje po trzynastu latach nie wyrabia.

- Nie to miałem na myśli. - wiedziała, że chce pokazać jej, że ma szansę. Że przeżyje. Ale po co się oszukiwać. Jej czas dobiegał końca. Nie czuła smutku. Co prawda mogła rozpaczać, wyżyć się. Lecz to by nic nie dało. Nie pomogło by jej. Mogła się jedynie z tym pogodzić. Nigdy by nie pomyślała, że umrze w tak młodym wieku, ale najwidoczniej takie było jej przeznaczenie. A ona była gotowa go przyjąć. Jednakże było coś, co mogła zrobić. Odciągnąć swoje piętno na tym świecie.

- Wyszkol mnie. - odezwała się przerywając swój tok myśli. Podniosła się, opierając na łokciach, wyczekując odpowiedzi.  Ich oczy się spotkały.

- Co? - zapytał z niedowierzaniem.

- Wyszkol mnie.  Chcę wziąć udział w bitwie. - powtórzyła, a na jej usta wkradł się słaby uśmiech. W końcu miała jakiś cel.

                                                  ~ * ~

Ciąg dalszy nastąpi...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania