Pokaż listęUkryj listę

Dziewczyna, która bawiła się Lodem. 32. Esencja

— Wyjdzie z tego?

— Nie mam pojęcia... Jej ciało odrzuca wszelkie leczenie, robi się coraz słabsza.

— Możemy jedynie czekać...

 

Powoli otworzyła ciężkie powieki, czując jakby jej głowa miała niedługo eksplodować. Uniosła się do pozycji siedzącej, walcząc z wirującym światem. W pomieszczeniu panował półmrok, jednak mimo to dostrzegła kobiecą sylwetkę na drugim końcu pokoju.

— Jak się czujesz?— zapytała Anna, podchodząc ze szklanką wody. Była jej za to wdzięczna. Złapała naczynie i wypiła jego zawartość łapczywie.

— Ile czasu byłam nieprzytomna?— Odłożyła naczynie na półeczkę obok łóżka.

— Niecałe sześć dni...— odpowiedziała rudowłosa, a jej słowa zaskoczyły Aurorę. Jak mogła tyle spać?

— Wygraliśmy?

— Nie do końca... W pewnym momencie Cienie, razem z Ingisem, wycofały się. Gaia wciąż próbuje zrozumieć cel tego ataku, lecz bezskutecznie — Aurora starała się sobie przypomnieć co działo się zanim straciła przytomność, jednak gdy tylko myślała, że już je złapie umykały jej niczym mały motylek. Wiedziała, że Alec zginął, a potem zaatakowała Ignisa... Mimo to nie pamiętała tego.

— Jak straciłam przytomność?

 

— Gabriel powiedział, że użyłaś za dużo mocy... Mogłaś tam zginąć, Aurora. — Wbiła we mnie swoje jasnozielone oczy wypełnione troską.

— Ale żyje — odparła, wzruszając ramionami. Nie potrafiła się tym bardziej przejąć... W końcu niedługo umrze tak czy inaczej, nie ważne co zrobi. Jednakże czuła, że jest coś czym powinna się martwić, tylko co?

— Pójdę zawołać Gabriela i poinformować Gaię, że odzyskałaś przytomność — powiedziała, po czym szybko wyszła z pokoju, a ona została sama. Rozejrzała się w poszukiwaniu Nix, którą zostawiła tu przed balem. Jak na zawołanie biały pyszczek wyłonił się spod łóżka.

 

— Co tam mały?— zapytała, wyciągając do niego dłoń, którą złapał i pozwolił się przenieść bliżej niej. Zaczęła go delikatnie głaskać, na co stworek zamruczał cicho. Uznała, że powinna doprowadzić się do porządku, więc odstawiła smoczka na kołdrę, a sama wstała, kierując się do łazienki po drodze łapiąc swoje ubrania, które zostawiła przed bitwą. Dopiero tam, przed lustrem dostrzegła, że się zmieniła. Jej włosy stały się śnieżnobiałe, oczy błękitne, a skóra blada. Co się ze mną stało? zapytała w myślach, zbliżając twarz do lustra. Czy takie są stuki dłuższego korzystania z mocy? Do jej głowy wrócił obraz złotookiego mężczyzny wpatrujący się w nią z zachwytem, wypowiadający imię Białej Damy. Nix... Powtórzyła w myślach. Co siedziało w głowie tego człowieka? Tak bardzo chciała wiedzieć...

Spojrzała na resztę swojego ciała. Tak jak podejrzewała okropnie schudła. Obojczyk, który wcześniej był mało widoczny teraz był wyraźnie podkreślony, tak samo jak żebra widoczne pod skórą. Śmiać jej się chciało, gdy wspominała, że niecałe dwa tygodnie wcześniej marzyła o tym, żeby mieć smukłą sylwetkę, a teraz? Schudła w mgnieniu oka i wyglądała okropnie... A wszystko przez jej moc. Ubrała się szybko i wróciła do pokoju, gdzie czekał już na nią Gabriel. Bitwa nie zostawiła na nim żadnych śladów, prócz mało widocznej blizny na lewym policzku. Dlaczego ona nie mogła dostać takiej regeneracji wraz z mocą?

 

— Jak się czujesz?— zapytał, lustrując ją wzrokiem.

 

— Słabo... Ale raczej adekwatnie do tego ile mocy użyłam... — Usiadła na łóżku, chcąc odzyskać trochę sił.

— Nie powinnaś była używać tyle mocy... Gaia mówi, że...

 

— Że skróciłam sobie czas? Domyślam się— dokończyła za niego. Nie potrafiła żałować tego, co zrobiła, jednak czuła w środku pewien niepokój, którego nie potrafiła opisać.— Co się tam wydarzyło, Gabriel? Po śmierci Alec'a nie mogę sobie niczego przypomnieć... — Chłopak uciekł wzrokiem, co ją zmartwiło. — O co chodzi?

 

— Gaia chce się z tobą widzieć... — Zmienił temat, a ona nie chcąc kazać czekać Matce, skinęła głową. Chłopak poprowadził ją do najwyższej komnaty, tak jak Lya za pierwszym razem, a tam czekała już na nią Gaia wraz z resztą jej drużyny. Arya... Wspomnienie o śmierci towarzyszki z rąk Alec'a spowodowało ból. Jak mogła do tego dopuścić?

— Cieszę się, że powoli odzyskujesz siły, moja droga — przywitała ją.— Wasza piątka wie, co dokładnie się wydarzyło... Musimy poznać plany Ignisa.

— Gdy Cienie zderzyły się z naszymi wojskami dziewczyny zostały oddzielone. Ja wciąż próbowałem się do nich dostać, jednak bezskutecznie.— Zaczął Thiron.

— Gdy pojawił się Ignis, ja walczyłem z jedną Bestią... Nie widziałem co tam się wydarzyło — Tym razem odezwał się Gabriel.

— Aurora, wiem że jesteś słaba, jednak co pamiętasz? Wszystko może być dla nas ważne...— poprosiła ją Gaia, a ona zaczęła przeszukiwać swoje wspomnienia, starając się wyłapać jak najwięcej szczegółów.

 

— Otoczyli mnie i Aryę, a gdy prawie udało nam się z tego wydostać pojawił się Ignis w towarzystwie kolejnych Cieni. Jeden z nich zabił ją, zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, a potem zajął się walką z Shanem. Ignis mówił coś... O jego własności. Twierdził, że moc Nix do niego należy. Chciał ją odzyskać. Specjalnie dawał mi przewagę po czym zmusił jednego z Cieni, aby go ochronić.

 

— Alec...— wyszeptał Gabriel, a przez jej myśl przeszło pytanie, co dokładnie łączyło tą dwójkę?

— Tak — kontynuowała.— Wtedy ponownie go zaatakowałam, wypuszczając o wiele więcej mocy, a wtedy... — Wspomnienia wróciły do niej niczym bumerang, uderzając ze zdwojoną siłą. — Simon! Tylko nie to... — Czuła jak oczy napełniają się łzami na wspomnienie o beznamiętnej twarzy brata, gdy odepchnął ją od ich wroga. Pamiętała zadowolenie na twarzy Ignisa, gdy uświadomiła sobie kto przed nią stał. — Powiedz mi, że to nie był Simon. Mówiłeś, że jest bezpieczny w Twiligh Town!— zapytała ostro jasnowłosego, który ponownie uciekł spojrzeniem. Wtedy Aurora uświadomiła sobie, że chłopak kłamał. Anna wróciła dlatego, że pojmali jej brata. — Jak mogłeś skłamać?!— Miała ochotę zamrozić wszystko dookoła, jednak przy próbie wypuszczenia minimalnej ilości mocy, dostała napadu kaszlu. Zakryła dłonią usta, a gdy było po wszystkim ze skrzywieniem stwierdziła, że poczuła smak krwi. Obecność czerwonej cieczy na skórze jedynie potwierdziło jej obawy.

— Zrobiłem to dla twojego dobra...— Próbował się wytłumaczyć chłopak.

 

— Dla mojego dobra? Zaufałam wam. Zaufałam tobie, a wy nie potrafiliście utrzymać mojego brata daleko od tego wszystkiego!— Nie chciała tam zostać. Musiała się stamtąd wydostać... Nie czekając na jakiekolwiek odpowiedzi, wybiegła z biblioteki, kierując się do swojego pokoju. Chciała zabrać swoje rzeczy i Nix. Słyszała, że Gabriel poszedł za nią, jednak nie pozwoliłaby się powstrzymać. To nie było jej miejsce, ani jej walka. Powinna była zostać z bratem i to jego chronić... Jak mogła być tak głupia?

— Proszę cię, poczekaj...— Słyszała jasnowłosego za sobą, gdy wpadła do pokoju. Złapała swój plecak i zaczęła pakować swoje nieliczne rzeczy. — Pozwól mi to wytłumaczyć...

— Nie ma czego tłumaczyć... Walczyłam w waszej bitwie, a wy pozwoliliście Ignisowi pojmać mojego brata.

 

— Anna powiedziała mi, że to Simon zdecydował iść z Cieniem...— Te słowa zbiły ją z tropu.

— Dlaczego miałby się na to godzić?

— Chciał się do ciebie dostać, jednak Czyści mają zakaz wprowadzania do Yggdrasil śmiertelników. Ty byłaś wyjątkiem, jednak próba przeprowadzenia Simona mogła się źle skończyć... Więc poszedł z Cieniem, który obiecał mu, że go do ciebie zaprowadzi — wyjaśnił,lecz ona nie potrafiła w to uwierzyć. Simon nie mógł być, aż tak naiwny... Mimo to czuła się temu winna. Jeśli to, co Gabriel mówił było prawdą... To ona nie powiedziała mu o Ignisie i o tym, że mógłby w niego celować. Zamiast powiedzieć mu wszystko...

— Mogła zatrzymać go siłą... Wiedziała, że to się tak skończy, albo nawet i gorzej.— W sumie nie jestem pewna co gorsze, dokończyła w myślach.

— Owszem mogła, ale nie wygrałaby z tamtym Cieniem... Ghard jest niezwykle silny — wytłumaczył. Aurora usiadła na łóżku nie potrafiąc poukładać swoich myśli. Co teraz powinna zrobić? Jakie były zamiary Ignisa... Przed oczami wciąż miała widok swojego brata w postaci Demona, wpatrującego się w nią jakby była zwykłą mrówką... Nic nie znaczącą mrówką, którą może z łatwością zmiażdżyć.

— Muszę go uratować... Nie mogę go tam zostawić — odezwała się w końcu. Podniosła wzrok na chłopaka, a jego spojrzenie złagodniało.

— Właśnie tego chce Ignis...

— Co masz na myśli? — zapytała ze zdziwieniem.

— Pomyśl... Zaatakował Drzewo Życia, a gdy zaczął wygrywać bitwę, wycofał się. Odstawił tą całą scenkę przy tobie nie bez powodu. Podejrzewam, że chciał cię sprowokować. Celuje w ciebie, ale nie rozumiem, dlaczego nie wziął cię na polu bitwy...

— Mówił, że chce odzyskać Esencje, którą włożył w Nix...— Zapadła cisza, w której oboje starali się zrozumieć zamiary złotookiego. Po chwili usłyszeli ciche kroki, które okazały się należeć co Gai.

 

— On czeka — powiedziała, wchodząc do pomieszczenia. Gdy zobaczyła ich pytające spojrzenia, zaczęła tłumaczyć — Każde życie pochodzi od Esencji Życia, a gdy się kończy wraca do jednego z nas. Zrobiłam co mogłam, aby Ignis nie mógł przyjmować tej energii. Straciłam przy tym możliwość korzystania z własnych mocy — dokończyła z delikatnym uśmiechem na twarzy.

 

— Ale skoro Nix pochodzi od niego, to również nie powinna jej przyjmować.

— Ja także tak uważałam, dopóki nie ujrzałam na własne oczy jak moc Białej Damy rośnie...

— Wiedziałaś?— Wtrącił niedowierzający Gabriel.— Że Ignis stworzył Nix?— W odpowiedzi Matka skinęła głową, a w jej oczach można było dostrzec smutek.

— Owszem, ale ufałam jej i nie chciałam, aby ktokolwiek w nią zwątpił. Nie pomyliłam się... Jednak Ignis znalazł sposób, aby zbierać energię, a teraz... Po latach najwidoczniej Esencja Nix jest prawie gotowa.

 

— Czemu więc nie poczekał z bitwą do czasu, aż będę gotowa?— zapytała, jednak odpowiedź nasuwała się sama.

— Przez wybuch twojej mocy zginęło wiele Cieni jak i Bestii. Czystych udało mi się ochronić, jednak kilku także zginęło w trakcie bitwy... Na dodatek Wróżki...

 

— A ty byłaś po środku tego wszystkiego. Najbliższa Esencja, do której mogli wrócić...

Tego było dla niej za wiele... Czuła się niczym bydło, które rosło i rosło, aż szło na ubój... Taki ma być mój koniec? Wrócić do Ignisa? Czy może po mojej śmierci pałeczkę przejmie Nix...

— Niestety moja droga... Teraz to ty jesteś Esencją. Twoje ciało całkowicie połączyło się z energią. Nix już nie ma...— odpowiedziała na jej myśli. Już nie wiedziała co powinna o tym wszystkim sądzić... Jednak postanowiła, że uratuje brata. Z pomocą Czystych lub bez.

 

— Muszę po niego iść... Ignis go zabije.

— Już ci mówiłem, że właśnie tego chce — zaprotestował Gabriel.

— Ignis nie jest głupi. Jestem pewna, że do swoich obliczeń dodał wasze protesty, aż w końcu wymknę się sama i do niego pójdę. Jeśli przyśpieszymy ten proces uda mi się tam dojść zanim będę gotowa. — Spróbowała ich przekonać, jednak widziała że żadne z nich nie wydaje się zadowolone z takiego pomysłu. — Pójdę tam tak czy inaczej... To mój brat i nie pozwolę, aby ten drań posiadał go w swojej kolekcji marionetek.

Jasnowłosy i Matka wymienili między sobą zaniepokojone spojrzenia, a Aurora była pewna, że spróbują ją powstrzymać.

— Nie ważne. Jestem zmęczona... — Widząc podejrzliwe spojrzenie Gabriela, dodała— Obiecuje, że nie ucieknę bez słowa. Moim słowom możesz ufać.— dokończyła ostro. Pozostała dwójka bez dalszej dyskusji wyszła z pomieszczenia zostawiając ją samą w wiecznie panującym półmroku. Przyjdę po ciebie, Simon... Poczekaj na mnie.

 

* * *

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania