Pokaż listęUkryj listę

Dziewczyna, która bawiła się Lodem. Epilog

— Nie opieraj mi się, Nix... I tak nie wygrasz— usłyszała niski głos pochodzący z otaczającego ją, oślepiającego światła.

 

— Nie nazywaj mnie tak... Nie jestem nią— odparła, próbując znaleźć źródło obcego głosu, lecz na próżno. On był wszędzie... Był światłem, który osaczał ją z każdej strony i nie dawał chwili wytchnienia, nawet kiedy zamknęła oczy.

— Jesteś, zawsze byłaś i będziesz Nix. Bez niej... Nie byłabyś nikim. — Starała się go nie słuchać. Wiedziała, że próbuje ją złamać, ale ona nie mogła sobie na to pozwolić. Ktoś na nią liczył. Na to, że się nie podda i że wygra tę walkę. Potrząsnęła głową, próbując skupić się na czymś innym niż słowach mężczyzny. Kto na mnie liczy?— zapytała samą siebie. Gabriel... Rozdzieliliśmy się... Uwierzył we mnie. Ale jak ona się tam znalazła? Pustynia, Demony... Anna została ranna, a ona i Gabriel nie byli już w stanie walczyć. Myślała, że straci przytomność, aż nagle cichy głos w jej głowie krótkie pytanie: Mogę? Nie wiedziała kogo to był głos, ani o co pytał, jednak pozwoliła mu. Co działo się potem?

— Wielka biała bestia pokonała Demony— odpowiedział jej głos. A więc wiedział o czym myśli... W ten sposób od niego nie ucieknę — zauważyła w myślach. — Nie uciekniesz w żaden sposób. Możesz się jedynie poddać...

— Jaka biała bestia?— Zmieniła temat, chcąc kupić sobie czas.

 

— Ten stworek, którego cały czas ze sobą nosiłaś— odparł, jakby poirytowany. — Nigdy nie myślałem, że drzemie w nim taki potencjał.

 

— Co masz na myśli?

— Demon, któremu zaufałaś był tworem Nix. — W jasnym świetle zaczęła dostrzegać kontury, kształty, aż w końcu była w stanie go zobaczyć. Jego złote oczy wbite w nią, beznamiętnym wzrokiem badał jej ruchy.

 

— Myślałam, że była słaba.— Na jej szczęście Ignis nie zamierzał się śpieszyć, a nawet wydawał się chętny, aby opowiedzieć coś więcej.

 

— Owszem... Była. Mimo to, od czasu jej stworzenia pragnęła zwrócić życie wymarłemu gatunkowi; smokom. Nie zamierzałem jej tego zakazać, bowiem gdyby jej się udało zyskałbym niesamowitą broń. Jednak po wielu latach starań stworzyła jedynie... To. Małe, bezużyteczne stworzonko. Nie pozwoliła mi go zabić... — dokończył z żalem. — Gdy ode mnie uciekła... Nigdy już jej nie zobaczyłem. Słyszałem, że dosiadała białej bestii, jednak nie sądziłem, że chodzi o niego...

— Dlaczego uciekła?— kontynuowała pytania, chcąc go zająć, jednak nadepnęła na minę. Widziała jak usta mężczyzny wykrzywiają się w zniesmaczonym grymasie.

— Porozmawiajmy o tobie, moja droga. W końcu po coś tu przyszłaś, prawda?— Na jego twarz wróciło zadowolenie, a ona przemyślała jego słowa. Przyszła tam po coś... Ale jak znalazła się w Twierdzy? Wtedy do jej głowy wróciły dźwięki i urywki obrazów. Potężny ryk i jej prośba, aby Nix uciekał. Zrobił to, zostawiając ich Cieniom... Nie mógł nic zrobić. Było ich zbyt wielu... — Wciąż nie mogę uwierzyć, że wierzyłaś iż dasz mi radę. A może wcale nie o to chodzi?— Ona i Gabriel zostali wepchnięci do kamiennej celi. Nie było z nimi Anny... Została na pustyni. Rozmawiali... Wierzyli, że to już koniec. Że ich próba ratunku, doprowadziła ich do zguby. Aurora nie wiedziała co powinna zrobić... Jej moc nie dawała już o sobie znaku. — Może myślisz, że zyskasz coś innego?— Rozmawiali, aż w końcu poczuła potrzebę wyjaśnienia swoich uczuć... Wyznała to, co leżało jej na sercu, ale Gabriel nie chciał jej do końca wysłuchać. Przytulił ją, powiedział że przyjdzie na to czas, jak już stamtąd wyjdą, a potem delikatnie pocałował ją w czoło. Wierzył w to, ale ona nie potrafiła... — Jaki miałabyś powód, aby pchać się w moje ramiona?— W końcu udało im się wydostać. Nie wiedziała dokąd powinna się udać, jednak była pewna, że On będzie na nią czekał. Poprosiła jasnowłosego o jedno; Uratuj go.

— Dlaczego tak bardzo boli cię to, że Nix cię opuściła?— Spróbowała go sprowokować. Jedyny sposób, żeby wygrać to złamać jego wolę.

— Nie boli mnie to. — Próbował zaprzeczyć, jednak ona wiedziała, że trafiła w czuły punkt.

— Dlaczego tak bardzo nienawidzisz Gai?— Światło w okół nich zaczynało zanikać, dając miejsce obrazowi z przeszłości. Czarna Twierdza sprzed dwóch tysięcy lat. Co tam się wydarzyło? Nie wiedziała, a jedyną osobą, która mogła dać jej odpowiedzi był złotowłosy mężczyzna.

 

— To nie tak, że jej nienawidzę, moja droga. Służę wyższemu celowi, a ona jest dla mnie przeszkodą.

 

— Gdyby nie ona, nigdy byś nie zaistniał— zauważyła. Ludzkość po utracie magicznej mocy, w desperackim geście stworzyła Ignisa, aby ten oddał im moc, tak jak Matka im ją odebrała. To powiedział jej Gabriel przy ich pierwszej rozmowie.

 

— Masz rację. Gdyby nie jej głupota ludzie nigdy by mnie nie dostali— wycedził przez zęby.

— Co masz na myśli? — Zaśmiał się głośno, a w jego oczach zabłysnął gniew.

 

— Dała się złapać... Uwierzyła w ich dobrą wolę, a oni ją zdradzili. Pojmali, aby stworzyć mnie. — Widziała jak zaczyna się łamać... Jak gniew i stare rany zaczynają mieć nad nim górę.

 

— A ty im pomagasz w odzyskaniu mocy, która już raz prawię zniszczyła planetę— odparła, czując że stąpa po cienkim lodzie.

 

— Pozwoliła im mnie stworzyć, a potem zostawiła, by ratować samą siebie. — Już na nią nie patrzył. Wzrok miał wbity w obraz na około nich. W sali zaczęły pojawiać się postacie. Gaia, brudna, wychudzona i słaba. Zakuta w srebrne kajdany przypięte do czarnego kamienia. Obok niej dwójka ludzi, wypowiadająca cicho niezrozumiałe słowa. Otaczała ich delikatna, czerwona aura.

 

— Nie zostawiła cię z własnej woli.— powiedziała z przekonaniem Aurora, jednak Ignis jej nie słuchał. Zatopił się we własnych wspomnieniach, a jej pozostało jedynie oglądać scenę, która była przed nią odgrywana.

 

Obok Matki zaczął formować się kształt, a gdy proces dobiegł końca rozpoznała w nim złotowłosego Ignisa. Wyglądał na cztery lub pięć lat. Spojrzał na Gaie zmieszanym wzrokiem, jednak zanim ona zdążyła coś powiedzieć jeden z mężczyzn wziął go na ręce i zabrał go daleko.

— Gdy o nią zapytałem, powiedzieli mi że uciekła. Była im niepotrzebna, więc nie trudzili się z ponownym schwytaniem jej. Bo po co? Mieli mnie... Młodszego, słabszego. Łatwiej było mnie złamać. — W jego głosie wyczuwała smutek, tak samo jak gniew. Nie rozumiała do czego dąży, ale wiedziała, że Ignis sam jej o tym powie.— Nie wiedziałem kim byłem, aczkolwiek jako część Gai, wiedziałem do czego dopuścili się ludzie. Wiedziałem, że nie było sensu oddawać im moc... Jednak oni tego nie rozumieli. Złaknieni mocy byli w stanie przekroczyć wszelkie granice. — Gdy to powiedział obraz zmienił się, przenosząc ich do małej sali, w której panował półmrok. Siedział w nim jedynie mały Ignis, a gdy Aurora mu się przyjrzała, dostrzegła sińce i rany na jego skórze.

 

— Co oni ci zrobili?— zapytała cicho, prawie szeptem.

— Uznali, że tortury będą w stanie przemówić mi do rozsądku. — Zaśmiał się pod nosem, przyglądając się małemu chłopcu. Aurora zastanawiała się co kryję się za tymi złotymi oczami.

— Dlaczego wciąż im pomagasz, mimo tego co ci zrobili?— Bała się odpowiedzi na to pytanie. Gdzieś w środku znała odpowiedź. Odpowiedź, którą znała Nix. Spojrzał na nią z ukosa, rozmyślając nad czymś. Czy była blisko złamania go? Nie wiedziała... Czy miała szansę wygrać tę walkę? Wątpiła w to...

— Ja im nie pomagam...

 

— Ale... — Chciała mu przerwać, jednak jej na to nie pozwolił.

 

— Owszem. Zbieram Esencję, ale nie na zaklęcie, które im obiecałem. W prawdzie nie istnieje sposób na to, by magia znów popłynęła w żyłach ludzi.

— Więc dlaczego to wszystko robisz?

 

— Dla zemsty moja droga. Pozbawię ten świat jakiejkolwiek magii, a wtedy każdy, kto ją posiada... Zniknie.

 

* * *

 

Szedł powoli ciemnymi korytarzami, szukając jakiegokolwiek śladu jego obecności. Ale jak powinien go znaleźć? Nie znał mapy Twierdzy, ani nie wiedział gdzie Ignis by go trzymał. Od dłuższego czasu chodził na ślepo, nie wiedząc gdzie się znajduje, aż doszedł do czegoś co wyglądało jak sala tronowa. Wielki tron wykonany z tego samego materiału co reszta budowy stał na małym wzniesieniu, a tuż za nim zauważył drzwi. Bez wahania ruszył w tamtą stronę, mając nadzieję, że znalazł swój cel.

 

Powoli otworzył ciemne drzwi, a za nimi ujrzał celę. Nie była tak jak ta, w której został zamknięty z Aurorą. Była bardziej zadbana, a osoba, która ją zamieszkiwała zdawała się czuć w niej dobrze. Zrobił krok, wchodząc do środka, a wtedy pół-Demon podniósł się szybko z posłania. Spojrzał na niego jaskrawozielonymi oczami, lustrując od stóp do głowy. Nie rozpoznał go... jak mógłby skoro nigdy wcześniej się nie spotkali?

— Simon?— zapytał, chcąc dowiedzieć się czy chłopak jest wciąż pod wpływem Ignisa. Demon spuścił wzrok, jakby te imię go zraniło. — Aurora mnie tu przysłała. Musimy się stąd wydostać— dodał, a na dźwięk imienia siostry, oczy chłopaka ożywiły się.

 

— Ona tutaj jest?— zapytał zdziwiony, a zarazem wystraszony.— Jak mogłeś jej na to pozwolić?!— Podniósł się, ukazując swoje czarne skrzydła, wyrastające z poranionych pleców.

— To nie jest teraz ważne.

— To dlatego więź się zerwała... Ona z nim walczy! Cholera jasna. — Simon zaczął gorączkowo kręcić się po pomieszczeniu, a Gabriel starał się zwrócić na siebie jego uwagę.

 

— Aurora sobie poradzi. Musisz iść ze mną, zanim będzie za późno.

 

— Już jest za późno. Gdy tylko Aurora przestanie z nim walczyć, Ignis obejmie nade mną kontrolę. Nie mogę iść z wami, póki on żyje — wytłumaczył ze smutkiem. Przeczesał włosy dłonią, która wciąż wyglądała jak u normalnego człowieka.

 

— Skoro z nim walczy, to wygra. Pokona Ignisa... Uwierz w nią. — Wciąż próbował go przekonać, jednak Simon zdawał się wiedzieć coś o czym nie mówił.

— Nie mogę. Idź po nią i odejdźcie stąd— powiedział, siadając ponownie na łóżku.

— Przyszliśmy tu po ciebie. Ona nie odejdzie, jeśli z nami nie pójdziesz. Nie zostawi cię w rękach wroga...

Zapadła między nimi cisza, a Gabriel czuł jak czas ucieka. Nie wiedział ile jeszcze Aurora będzie w stanie utrzymać uwagę Ignisa na sobie. Nie wiedział ile czasu będzie w stanie się mu opierać. Musiał do niej iść i jej pomóc. Nie mógł tam zostać. Z rozmyśleń wyrwał go jęk zielonookiego. Gdy na niego spojrzał, chłopak szedł już w jego stronę z beznamiętnym wyrazem twarzy. Przeklął pod nosem, oddalając się od niego. Pół-Demon skoczył do ataku, odpychając go. jego plecy zderzyły się z oparciem tronu, odbierając mu dech w piersiach. Co powinien zrobić? Nadchodzący cios nie dał mu czasu do rozmyśleń. Przywołał moc, parując uderzenie Simona. Już nie był sobą. Czy to znaczyło, że Aurora przegrała? Nie— odpowiedział sam sobie— ona nie przegra.

 

Odepchnął od siebie wroga, po czym szybko wykonał atak, otaczając swoją pięść lodem i trafiłby, gdyby Simon nie był o wiele szybszy. Kolejny atak nadszedł z lewej i nie był w stanie go obronić. Jego ciało przeszył okropny ból, przez który nie potrafił sparować kolejne ciosy przeciwnika. W dłoni Simona pojawiło się czarne ostrze. Czy to miał być jego koniec?

 

* * *

 

— Co masz na myśli?

 

— To, co usłyszałaś. Magia zniknie, a z nią każda istota, która posiada choćby jej kropelkę — powtórzył swoje słowa, a Aurora wciąż nie była w stanie ich zrozumieć.

— Ale po co?

— Magia od zawsze dawała niewyobrażalną moc. A razem z mocą przychodzi władza... Wielka Wojna była spowodowana rządzą władzy. Wojna między Czystymi i Cieniami była spowodowana rządzą władzy...

— To ludzie powodują to wszystko. Magiczne istoty nie mają z tym nic wspólnego! — powiedziała szybko, ale sama znała odpowiedź na te słowa.

 

— Gdyby nie ich istnienie nigdy nie doszłoby do takiej destrukcji. Magia musi zniknąć, a wraz z nią istoty przez nią stworzone... I świat, który powstał przez jej aktywność.— Mówił o świecie za Zasłoną. Tym co zostało z czasów, gdy ludzie posiadali moc.

 

— Nie pozwolę ci na to...— rzekła, ale drżący głos zdradził jej niepewność.

 

— Już mi na to pozwoliłaś, moja droga... Przychodząc tu. Do mnie...

 

* * *

 

Stali nieruchomo, wbijając w siebie zdeterminowane spojrzenia. Świadomość Simona wróciła, ale na jak długo? Gabriel był już ledwo w stanie się ruszyć, a pół-demon stał na przeciwko niego unieruchomiony lodem.

 

— Zrób to— powiedział cicho. Jasnowłosy widział w jego oczach smutek. Słyszał w jego głosie błagalny ton, ale nie potrafił zrobić tego, o co go prosił. — Aurora przegrywa... Musisz to zrobić inaczej nie dojdziesz tam na czas!— Uniósł głos, a Gabriel poczuł jak żołądek ściska mu się ze strachu. W dłoniach trzymał czarne ostrze, wycelowane w serce zielonookiego.

 

* * *

 

Ignis znikł, tak samo jak pomieszczenie w którym się znajdowali. Znowu otaczało ją oślepiające światło. A więc taki miał być jej koniec? Zniknąć, będąc wchłoniętą przez Ignisa?

 

Wiesz, że Gaia cię tam nie zostawiła... Została zmuszona do odejścia. Zaklęciem zmusili ją, aby trzymała się od ciebie daleko... — przemówiła przez nią wiedza, którą dała jej Nix. — Okłamali cię, żebyś ja nienawidził... — próbowała do niego dojść, ale na próżno. Ignis nie zamierzał już się wycofać. Zamknęła oczy, chcąc uciec myślami gdzieś dalej.

Przynajmniej on będzie bezpieczny...

 

* * *

 

Wyrzuciłem ostrze i najszybciej jak potrafiłem, zacząłem biec. Czułem jej moc, a to znaczyło, że wciąż nie przegrała. Musiałem się tam dostać. Pomóc jej w jakikolwiek sposób. Przebiegałem przez korytarze, czując jak dopada mnie zmęczenie, ale nie mogłem się zatrzymać... Wszystko co zrobiliśmy nie mogło pójść na marne. Biegłem, aż brakło mi tchu, gdy wparowałem do sali z której pochodził ślad mocy Aurory. Przez chwilę, poczułem ulgę, że zdążyłem, jednak to uczucie szybko minęło. W sali nie było nikogo. Żadnego śladu żywej duszy, a moc Aurory całkowicie zniknęła. Rozejrzałem się, jednak nie było tam dodatkowych pomieszczeń, ani w ogóle żadnych drzwi... Odpowiedź wdarła się do mojej głowy, nie pozwalając się ignorować.

Przegrała... ?

 

KONIEC

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Szaqu 23.07.2016
    Nooooo, daję duże 5 za epilog. A teraz muszę się wziąć za pozostałe części, bo od niedawna czytam to opowiadanie xd Bardzo się mnie podoba ;)
  • Marethyux 23.07.2016
    Nie ma to jak czytać powiadanie od końca. xD No ale mam nadzieję, że reszta również ci się spodoba. :D
  • Szaqu 23.07.2016
    Oj spodoba spodoba ;) (kiedyś przeczytałem 1 i 2 część) Mam nadzieję, że też już masz coś zaplanowane ;)
  • Marethyux 24.07.2016
    Szaqu Ale w sensie co zaplanowane? Kontynuacje? xD
  • Szaqu 24.07.2016
    Może xD Albo inne serie, bo chętnie przeczytam :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania