Pokaż listęUkryj listę

Dziewczyna, która bawiła sie lodem. 12. Motyl

Słońce już dawno zaszło, a Aurora nadal stała oparta o ścianę, za bardzo zaskoczona, by się ruszyć. Alec już dawno sobie poszedł, jednak ona ciągle czuła ciepły dotyk jego ust. Serce łomotało jej w piersi za każdym razem, gdy przywracała ten obraz przed oczami.

Simon był z nią w salonie. Starał się z nią skontaktować, jednak ona słyszała go jakby był w drugim pokoju.

- Możesz przestać się tak szczerzyć do okna? To trochę dziwne. - powiedział coś, co do niej dotarło. Uśmiecham się? Jakby na potwierdzenie poczuła słaby ból policzków. Złapała się za nie. Co się z nią działo? - No nie wierze. Moja siostra się zakochała! - powiedział chłopak, wyrzucając ręce do góry. Spiorunowała go wzrokiem.

- Nie gadaj bzdur. W nikim się nie zakochałam. - Jednak nie przekonała nawet samej siebie.

- A ja jestem Kapłanką Khali. - odpowiedział kierując się schodami do swojego pokoju.

Gdy została sama, uspokoiła się. Spojrzała na zeszyt, który leżał na stoliku. Powinna zrobić zadania, jeśli chciała się jutro pokazać w szkole. Poszła śladem Simona i ruszyła do swojej sypialni. Siadła do biurka, ale ciężko było się skupić. Jedyne co miała w głowie to myśl, by na następny dzień porozmawiać z Alec'iem.

Po ponad godzinie uporała się z zadaniami i położyła się spać.

~ * ~

Gdy tylko się obudziła, jak najszybciej pozbierała się, by wyjść do szkoły... Chciała jak najprędzej spotkać się z Alexandrem i wytłumaczyć wczorajszą sytuacje. Dlaczego tak uciekł?

Na dworze było zimno. Mróz wkradał się pod ubrania, szczypiąc jej skórę, kiedy szybkim krokiem szła na autobus. Widziała Gabriela śledzącego ją z powietrza. Brał zbyt poważnie tą całą sprawę pilnowania jej. Gdy pomachał dziewczynie, ta oddaliła się od szyby pojazdu, ukrywając się przed jego wzrokiem.

W szkole okazało się, że Alec jest nieobecny. Napisała do niego wiadomość, jednak nie odpisał. Czuła się źle z myślą, że znowu jej unika. Westchnęła głęboko, odkładając telefon. Lekcja się zaczynała. Siadła w ławce, gdy nauczycielka zaczęła pisać temat lekcji na tablicy. ANATOMIA SMOKA. Przewróciła oczami. Czy my jesteśmy w podstawówce? Pomyślała, poirytowana.

~ * ~

- Nie zapominajcie, że za tydzień jest bal z okazji Dnia Zjednoczenia. Obecność jest obowiązkowa. - poinformowała nauczycielka pod koniec lekcji.

Gdy tylko usłyszała dzwonek wyszła z klasy jak najszybciej. Kolejne lekcje były równie nudne, Jedyne co ja zaciekawiło, to przerabianie końca Wielkiej Wojny. Zaczęła rozmyślać nad tym, co opowiedział jej Gabriel. Skoro Gaia odebrała ludziom moce, to znaczy, że Kapłan Edhon był oszustem, a podstawa ich wiary była kłamstwem. Potrząsnęła głową. Nie. Nie miała podstaw by wierzyć w słowa Gabriela. Samo istnienie magii o niczym nie świadczyło. To on mógł zostać oszukany.

Gdy także ostatnia lekcja dobiegła końca, poszła w stronę przystanku, starając się nie zwracać uwagi na latającego chłopaka nad jej głowa. Jednak gdy podjechała pod dom, Gabriel znikł. Nie przejęła się tym. Na pewno czaił się gdzieś niedaleko.

Weszła do domu i skierowała się do pokoju, jednak w salonie był Simon. Nie chciała go unikać, jednak zdziwił ją widok brata z wielką starą księga w ręku.

- Od kiedy interesujesz się Imperium Elfów? - zapytała uszczypliwie. Chłopak podskoczył w miejscu, zamykając gwałtownie księgę.

- A to do pracy. Co ty tak wcześnie tu robisz? Mam nadzieję, że nie wagarujesz z tym chłopakiem? - spojrzał na nią podejrzliwie.

- Simon, jest już czwarta. Zawsze o tej godzinie wracam... - zaskoczony chłopak, spojrzał od razu na zegarek. Przetarł dłonią oczy. Było po nim widać, że chodzi nie wyspany. Twarz miał bladą, a oczy podkrążone. Nie może się tak wykańczać dla pracy...

- Pójdę się zdrzemnąć. W kuchni jest dla ciebie obiad. - Wstał z fotela i poszedł do pokoju. - Smacznego. - Dodał ziewając.

Aurora nie miała ochoty jeść. Cała ta historia z Ignisem i Gaią, a teraz jeszcze jej jedyny znajomy w tym miejscu Alec... Dlaczego go nie było? Ani nie odpisał na wiadomość. Przecież to on mnie pocałował, do cholery. Zrezygnowana ruszyła do pokoju. Rzuciła plecak na ziemie i położyła się na łóżku. Oczy kleiły jej się po niewsypanej nocy i poszłaby spać, gdyby jej uwagę nie przykuł szron na szybie. Niechętnie wstała i podeszła do okna. Na cienkiej warstwie widniał słabo widoczny napis "Po zachodzie słońca nad jeziorkiem. Weź naszyjnik". Automatycznie spojrzała na położenie słońca. Powoli chyliło się ku zachodowi. Wzięła głęboki wdech. Powinna się zbierać. Tylko gdzie ona położyła ten wisiorek... Anna dała jej go, a ona podczas rozmowy z Alec'iem cały czas ściskała go w dłoni. Musiała go upuścić pod ścianą, a potem o nim zapomnieć. Wzięła swoją czarną torebkę i zeszła na dół. Po drodze minęła pokój brata. Zastanawiała się nad tym, by mu opowiedzieć o wydarzeniach z ostatnich dni, jednak chyba byłoby najlepiej, gdyby zrobiła to zaraz przed wyruszeniem do Gai.

Znalazła wisiorek dokładnie tam gdzie stała. Włożyła go do bocznej kieszeni w torebce i wyszła z domu. Nie śpieszyło jej się. Słońce nadal świeciło, barwiąc niebo na pomarańczowo. Wiatr delikatnie zmierzwił jej włosy, kiedy ruszyła w stronę jeziorka. Zastanawiała się czego mógł od niej chcieć. Miał ją tylko pilnować, a nie wyciągać na nocne schadzki. Z tym chłopakiem jest coś nie tak, pomyślała.

Gdy doszła do lasu, było już ciemno. Jasny pół księżyc świecił między koronami drzew. Po kilku minutach znalazła się na polanie. Gabriel stał po środku wody. W pierwszej chwili nie zrozumiała jak mu się to udawało, jednak zaraz potem zobaczyła lód pod jego stopami. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że chłopak chodzi boso. Patrzył na tarcze księżyca. Pod białym blaskiem jego włosy wyglądały bardziej śnieżnie, a zamrożone końcówki świeciły, dając mu wygląd duszka zimy, który mu pasował. Musiał ją usłyszeć, bo gwałtownie się obrócił, po czym wzbił w powietrze, lodując kilka kroków od niej. Spojrzał na nią swoimi oczami, które w ciemności świeciły, jakby były srebrne.

- Cieszę się, że przyszłaś. - powiedział delikatnym uśmiechem. Teraz gdy był bliżej można było dostrzec jego blizny, które w bladym świetle stały się jeszcze jaśniejsze.

- Myślałam, że to coś ważnego, więc przyszłam. - odpowiedziała także się uśmiechając.

- Po części jest. Przyniosłaś naszyjnik, tak jak prosiłem? - Zamiast odpowiedzieć, wyciągnęła przedmiot z torby i pokazała go chłopakowi. - Świetnie. Załóż go. Żaden człowiek cię nie zobaczy.

Zrobiła jak kazał. Ale nie poczuła żadnej różnicy.

- Ale po co mam się ukrywać?

- Bo będziemy ćwiczyć. Masz moc podobną do mojej, więc mogę pokazać ci jak nad nią panować. - Powiedział uśmiechając się jeszcze szerzej. Słysząc słowa "ćwiczyć" i "moce" cofnęła się o kilka kroków. - Spokojnie. - Powiedział podchodząc do niej i łapiąc za dłonie. Od niego nie czuła tego samego ciepła co od Alec'a. Wręcz przeciwnie. Gabriel miał chłodną skórę. - Zaufaj mi. - powiedział cicho z nutką błagania w głosie. Czy może tylko jej się zdawało? Patrzył jej głęboko w oczy, wyczekując odpowiedzi. Miała ochotę stamtąd uciec, jednak coś sprawiało, że ufała temu chłopakowi. Wzięła głęboki oddech.

- Dobrze, ale nie odpowiadam za szkody. - powiedziała, biorąc swoje ręce i kładąc torebkę na ziemi. Gabriel od razu się rozpromienił.

- A więc najpierw wytłumaczę ci teorie, która jest banalnie prosta. Z praktyką bywa trochę trudniej. Chodzi o wyobraźnie. Gdy wypuszczasz magię, ona zrobi to, co sobie wyobrazisz. Jeśli się boisz w głowie masz pustkę, więc magia jedynie zamraża wszystko dookoła. To dlatego nigdy nie byłaś w stanie jej kontrolować. Jednak wczoraj pokonałaś Demona jednym ruchem. Wskazałaś kierunek swojej magii.

- To nie może być tak proste...

- A jednak jest. Ale musisz bardzo dokładnie sprecyzować czego od niej wymagasz. - mówiąc to złączył ręce. Między palcami zauważyła słabe, pulsujące światło. Gdy rozchylił dłonie jej oczom ukazał się mały przepiękny motylek zrobiony z lodu. Zatrzepotał skrzydłami, które lśniły odbijając światło księżyca. Wyglądał jakby był zrobiony z kryształu. Jeszcze raz ruszył skrzydłami i wzbił się w powietrze latając na około Aurory. Gabriel złapał jej dłoń i grzbietem do góry wyciągnął na wysokość jej piersi. Lodowy motyl usiadł na jej palcu po chwili rozpadając się na setki drobinek lodu sprawiając, że powietrze na około nich błyszczało.

- Piękne... Wyszeptała. Gabriel przyglądał się jej z ciepłym uśmiechem. Był całkowicie inny niż poprzedniego dnia. Był dla niej miły.

- Teraz twoja kolej.

Podekscytowana myślą, że mogłaby zrobić coś tak cudownego, spróbowała od razu nie każąc sobie powtarzać dwa razy. Przypomniała sobie jak pierwszego dnia na tej polanie stworzyła malutką śnieżynkę. Muszę to sobie wyobrazić...

~ * ~

Ciąg dalszy nastąpi...

 

Witam. :D

Mam nadzieję, że rozdział był przynajmniej trochę ciekawy. Miał być o wiele dłuższy, jednak podzieliłam do na dwie części.

Zachęcam do zostawienia komentarza. :D

Pozdrawiam

 

Marethyux

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Mr. Nobody 21.03.2016
    Podoba mi się sposób korzystania z magii, niesamowicie twórczy, 5 :)
  • Marethyux 22.03.2016
    Cieszę się, że mój pomysł się spodobał. Bałam się, że wyjdzie banalnie. Dziękuje za ocenę. :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania