Pokaż listęUkryj listę

Dziewczyna, która bawiła się Lodem. 30. Koniec?

Aurora stała w bezruchu, a świat w okół niej zdawał się zatrzymać. Wpatrywała się w złote oczy Ignisa, które przeszywały ją wzrokiem. Jego czarna zbroja lśniła przy każdym jego ruchu. Zbliżał się, a ona nie wiedziała co powinna zrobić. Czy ucieczka miała jakiś sens?

 

— Arya!— Usłyszała krzyk Shena, a zaraz potem widziała, jak chłopak rzuca się na morderce przyjaciółki, chcąc ją pomścić.

— Czekałem na te chwilę, moja droga.— Mężczyzna mówił spokojnym głosem, nie zważając na to, co dzieje się w okół niego. Zanim zdążyła cokolwiek zrobić obok niej pojawił się Gabriel, który wysunął się do przodu, aby zasłonić dziewczynę.

 

— Stój za mną i ani nie myśl o tym, żeby się wychylać.— powiedział stanowczo, nie spuszczając wzroku z Ignisa. Nie chciała tego robić, jednak jaki miała wybór? W oddali słyszała odgłosy walki. Krzyki Wróżek, które nie radziły sobie ze wściekłymi Demonami. Nie mogli stać bezczynnie...

 

— On chcę mnie. Zajmę się nim, a ty pomóż w bitwie.

— Nie. Nie pozwolę ci z nim walczyć.

— Musisz. Twoi ludzie przegrywają. Musisz im pomóc, a ja zajmę Ignisa sobą.— Wiedziała, że chłopak nie chce przystać na jej plan, ale sam nie widział innego rozwiązania. Każdy z obecnych wiedział po co mężczyzna się tam zjawił.— Idź.— powiedziała cicho, a gdy to zrobił, nie myśląc dwa razy, skoczyła do przodu trzymając miecz przed sobą. Złotooki z łatwością ochronił jej atak.

— Myślałem, że najpierw porozmawiamy...

— Nie ma o czym rozmawiać.— wycedziła przez zęby. Ignis uśmiechnął się, parując kolejny atak.

— Nienawidzisz mnie.— stwierdził.

 

— Dziwi cię to?

— Jaka krzywdę ci wyrządziłem, moja droga?— Te pytanie zbiło ją z tropu, jednak dała mu odpowiedź;

— Wysłałeś Cienie by mnie pojmały i wysłałeś armię na Yggdrasil!— Wykonała pchnięcie, próbując wzmocnić atak swoją mocą.

— Armia nie ma z tobą nic wspólnego... A Cienie wysłałem, owszem. Pragnę jedynie odzyskać to, co należy do mnie.— wyjaśnił.

— Ja nie jestem twoja.

— Owszem, jesteś. A przynajmniej część ciebie.— odparł z uśmiechem.— Stworzyłem Nix, aby poprowadziła moje wojska przeciw Gai.

 

— Kłamiesz. Nix była Generałem Armii Czystych.

— Nie kłamię, moja droga. Nix poprowadziła moją armię, jednak po pewnym czasie mnie zdradziła, przechodząc na stronę mojego wroga.— Powiedział z nutą smutku w głosie. Zdawała sobie sprawę, że mężczyzna chcę, aby zwątpiła w to co robi. Żeby zaprzestała walki, jednak ona nie miała zamiaru tego zrobić. Wybrała swoją stronę i miała zamiar za nią walczyć. Wypuściła moc, tworząc lodowe pociski, które wymierzyła w Ignisa. Dwa z nich trafiły cel raniąc jego policzek, co jednak nie zmyło uśmiechu z jego twarzy. Stworzyła kolejne, tym razem większą ilość, rzucając się razem z nimi do ataku. Udało jej się przebić przez zbroje, jednak jej ataki mieczem były o wiele za słabe, aby to wykorzystać. Musiała korzystać z mocy, by mieć szansę. Oddaliła się od wroga i wypuściła większą ilość mocy, próbując zamrozić go, tak samo jak wcześniej Cienie. Udało jej się go unieruchomić.

 

— Zabijesz mnie? Czy na pewno tego właśnie chcesz? — Spokój nie zniknął, co irytowało dziewczynę.— Myślisz, że zabicie jednego z Duchów Ziemi jest proste? Będziesz musiała wykorzystać całą swoją moc, a oboje wiemy czym to się skończy.— Śmiercią, dokończyła w myślach.— Czy naprawdę chcesz zginąć za świat, który nie jest twoim? Co powiedziałby Simon? Zostawiłaś go, bez słowa wyjaśnienia, a teraz chcesz zostawić go samego.— Ignis uderzył w jej jedyny słaby punkt. Myśl, która od dawna nie dawała jej spokoju. Co jeśli naprawdę zginie na tej bitwie? Wtedy już nie wróci do brata, a on zostanie sam.

 

— Zamknij się.— Uniosła miecz, a on zrobił to samo. Nie miał zamiaru się poddawać, jednak dziewczyna czuła, że ma przewagę. Używając więcej mocy spróbowała zamrozić kolejną część jego ciała, jednak czuła niewidzialny opór. Poczuła lód na policzkach i zrozumiała, że moc zaczyna się rozprzestrzeniać.

— Nie wytrzymasz już długo. Mogę cię zaprowadzić do Simona i oboje będziecie bezpieczni.— Mówił ściszonym głosem.

 

— Zamknij się.

— Odbiorę to, co moje, a ty będziesz miała zwyczajne życie. Takie o jakim zawsze marzyłaś, pamiętasz?

— Siedź cicho!— Wzmocniła moc, a lód doszedł do bioder, pochłaniając czarną zbroje.— Zabiję cię nawet jeśli miałabym przy tym umrzeć, rozumiesz? — Zapadła między nimi chwilowa cisza, podczas której złotooki uważnie jej się przyglądał. Uśmiech znikł z jego twarzy.

 

— Dobrze więc... Dam ci prawdziwe powody do nienawiści.— Nie chcąc wiedzieć co ma na myśli, Aurora po raz kolejny rzuciła się do ataku używając zarówno mocy jak i miecza. Unieruchomiony mężczyzna miał coraz większe problemy z parowaniem jej licznych ataków. Widziała na jego twarzy grymas niezadowolenia. Wygrywała. Mogła zakończyć te bitwę w tej chwili. Uniosła miecz ponad głowę, trzymając go oburącz. Celowała w jego pierś, gdzie zbroja dawno została zniszczona. Z całej siły jaka jej została opuściła go, a wtedy zobaczyła błysk w oku swojego wroga, jednak było za późno by wycofać atak. Poczuła jak ostrze przebija się przez ciało, a powietrze wypełnia metaliczny zapach krwi.

 

~ * ~

Ciąg dalszy nastąpi...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania