Wiiieeersz <*> Na obrzeżu przebudzenia...
... ze snu w bezsenności krainie
łąki ukwiecone przyszłość zatrzymały
pomiędzy płatkami zwątpienia
drgający zapach
mocą piosenki wiatr nuty rozwiewa
chcesz zatrzymać resztki siebie
nie zniknąć zupełnie
jeszcze trochę zaśpiewać
noże dni minionych choć dawno stępione
ranią ciało a lepka przeszłość
w teraźniejszość wciska
zardzewiałe ostrza przebaczenia
co ból wyzwala
tak wiele zmienia
w wysokie drzewa zieleń przezroczystą
wierzchołki blisko nieba
a życie woda stanowi
żywioł
czasem człek nie wie co robić
gdy na drodze zmęczone ślady
horyzont daleki
w dali słońce cicho świeci
zmysły koi lub dławi
kiedyś twoje imię weźmiesz na skrzydła
teraz czuwasz
przez chwile
zaśnij
zakopiesz myśli
może chociaż złudzenie wyśnisz
dopóki nie jesteś motylem
Komentarze (24)
Oj tak, trzeba i warto wyjść z własnej i ciasnej ramki ( • ᴗ - ) ✧
André Breton
Poezję uprawia się w łóżku tak jak miłość
Jej rozrzucona pościel jest jutrzenką rzeczy
Poezję uprawia się w lasach
Ona ma całą przestrzeń jakiej potrzebuje
Nie zwyczajną lecz inną stwarzaną
Oka kani
Rosy na widełkach skrzypu
Wspomnienia pewnej butelki traminera
Oszronionej na srebrnej tacy
Wysokiego pręta turmalinu na morzu
Drogi przygody umysłu
Która wspina się stromo
Przystanek - i natychmiast zarasta
Tego nie wykrzykuje się na dachach
Nie uchodzi zostawiać drzwi na oścież
Lub wzywać świadków
Ławice ryb żywopłoty sikorek
Szyny przy wjeździe na wielki dworzec
Odbicia dwóch brzegów rzeki
Bruzdy w miękiszu chleba
Pęcherzyki na powierzchni strumienia
Dni kalendarza
Dziurawiec
Aktu miłości i aktu poezji
Nie da się pogodzić
Z czytaniem na głos gazety
Co znaczy promień słońca
Niebieskie światło związujące błyski
na siekierze drwala
Nić latawca w kształcie serca lub niewodu
Rytmiczne klaskanie ogona bobra
Skwapliwość błyskawicy
Sypnięcie cukierków z wysokości starych
schodów
Lawina
Wylęgarnia uroków
Nie panowie to nie jest Departament
Ani wyziewy koszar w niedzielę wieczorem
Przezroczyste figury taneczne ponad
kałużami
Oddzielenie ciała kobiety od ściany
przy pomocy dźgnięcia sztyletem
Jasne spirale dymu
Twoje loki
Wypukłość gąbki z okolic Filipin
Zasznurowany wzorem koralowy wąż
Bluszcz wstępujący w ruiny
Ona ma cały czas przed sobą
Zespolenie z poezją zespolenie ciał
Dopóki trwa
Broni wszelkiego wejrzenia w nędzę świata.
przeł. Krystyna Rodowska
André Breton (ur. 19 lutego 1896 w Tinchebray, zm. 28 września 1966 w Paryżu) – francuski pisarz, poeta, eseista i krytyk sztuki, teoretyk surrealizmu. Przywódca ruchu surrealistycznego, najbardziej znany jako twórca trzech manifestów surrealistycznych (1924, 1930,1946), i książek Nadja (1928), Szalona miłość (1937). Należał do czołowych postaci wywierających wpływ na ocenę sztuk plastycznych i literackich XX w.
Ano i pozornie wydaje się niezrozumiały, a jednak gdy się wczyta, wyłania się sens ( • ᴗ - ) ✧
No, debil do kwadratu. Jak zwykle zresztą.
Zabawa dla debili literackich...
Tyle słów świętych. Amen.
Ale kiedy o świcie wychodzisz z domu i słyszysz najpiękniejszy ptasi trell, to masz ochotę z radością wykrzyczeć, że życie właśnie jest piękne.
Mam nadzieję, że ludzkość zniknie z powierzchni świętej Ziemi i pozostaną na niej tylko zwierzęta.
Np↔w sensie świtu. A gdy wreszcie zauważą, to bywa, że trzeba odejść😊:)
Bo nie wstają o świcie, albo są wkurzeni, że wstają i nie dostrzegają piękna.
Może dostrzegam, bo 'jutro' pieprznie mnie jakieś autko, kto to wie...
Kiedyś i tak nastąpi koniec.
Proponuję usunąć tekst i wstawić ponownie, by nie nosił brzemienia wszelkiego zła.
5, pozdrawiam 🙂
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania