Poprzednie częściSmak zemsty - prolog

Smak zemsty - rozdział 1 cz.2

W starym opuszczonym budynku była zgromadzona niewielka grupa mężczyzn. Jeden z nich, szef całej bandy, chodził w kółko paląc przy tym papierosa. Był bardzo zdenerwowany i wręcz wściekły. Dopalił papierosa i rzucił na ziemię, po czym przydepnął go nogą. Zacisnął pięści. Rzadko kiedy coś mu się nie udawało. Przyjechał przed paroma miesiącami do San Diego, żeby zdobyć nowe sfery wpływów. Z paroma znaczącymi osobami w światku przestępczym podpisał dogodnie dla obu stron umowy, dzięki którym zarobili mnóstwo kasy. Ale teraz ktoś pokrzyżował im plany.

– Cholera! – krzyknął. – Znowu nasze plany spaliły na panewce. Gliny już wiedzą gdzie i kiedy będzie dostawa towaru. Musimy zmienić plany. Ale najpierw muszę się dowiedzieć, skąd wyszedł przeciek. Od kogo policja o tym wie? Macie się dowiedzieć kto za tym stoi.

– Szefie. Nie martw się, załatwione – odezwał się nagle jeden z mężczyzn ubrany w czarny podkoszulek uwidaczniający jego mięśnie. Widać było, że mężczyzna dba o siebie. Na jego prawym przedramieniu widniał tatuaż w kształcie słońca. Mężczyzna przegarnął swoje ciemne włosy sięgające ramion. Zazwyczaj nosił związane w kucyk, ale tego dnia były rozpuszczone. Simon Candelon, jeden z zaufanych i najlepszych ludzi z paczki Patricka Ferelly był także prawą ręką bandyty. – Wiem, kto to zrobił.

– Kto taki? – spytał Patrick wyciągając drugiego papierosa.

– Niejaki Joseph Fernande. Od lat był informatorem policji. Nie można go było wykryć, był bardzo ostrożny. Ale nie na tyle żebym go nie odszukał. Użyłem swoich znajomości i dowiedziałem się co to za jeden. On już nigdy nic nie powie, wącha kwiatki od spodu.

– Nie znam gnidy. Ale dobrze się spisałeś Simon. I to szybko. Jestem pełen podziwu. Jak zginął?

– Krótko i bezboleśnie. Dostał kulkę w łeb, a teraz jest pokarmem dla rybek. – Zaśmiał się.

– Bardzo dobrze. Tak kończą zdrajcy i ci co mi wchodzą w drogę. Muszę jeszcze wiedzieć dla kogo pracował. Kogo informował?

– Nie ma sprawy. To chyba jakiś glina z wydziału narkotyków, ale nie wiem dokładnie. Dowiemy się kto to jest. Za jakąś godzinę będziesz wiedział o nim wszystko. Nawet to w jakich gaciach chodzi.

– Godzinę? – zdziwił się Patrick, zaciągając się. – Szybki jesteś.

– Mam swoje sposoby – odparł tajemniczo Simon.

 

Lucas zatrzymał samochód niedaleko rzeki, a potem poszedł na jej brzeg. Na miejscu było już mnóstwo policji. Wezwał go tu jego dobry znajomy i powiedział o zabójstwie. Lucas mimo że nie działał w wydziale zabójstw musiał pojechać, gdyż wiązało to się ze śledztwem, które prowadził. Podszedł do kręcącego się tam kolegi, który do niego zadzwonił i przywitał się z nim podając mu dłoń. Spojrzał na ciało leżące na ziemi w plastikowym worku. Uklęknął, żeby otworzyć worek.

Dobrze znał denata. Od lat był jego zaufanym informatorem. Nie mógł w to wszystko uwierzyć. Jeszcze poprzedniego dnia rozmawiał z nim przez telefon. A teraz? Leżał tu z kulką w czole. Lucas od razu się domyślił kto za tym stoi. Nie wiedział tylko jak się dowiedział o tym człowieku. Patrick Ferella, to na pewno jego sprawka, pomyślał.

Kolega podszedł do niego i położył mu rękę na ramieniu.

– Przykro mi. Wiem ile on znaczył dla twojego śledztwa.

– To prawda. Jak go znaleźliście?

– Nurt rzeki wyrzucił go na brzeg. Jacyś przechodnie go zauważyli i nas wezwali.

– Bardzo dobrze, że mnie zawiadomiłeś. Jestem ci za to wdzięczny. Będę musiał odwołać całą akcję, jaką przygotowałem. To na pewno ten drań za tym stoi i wie o przygotowywanej nagonce. Teraz pewnie spokojnie siedzi sobie w fotelu i popija piwko śmiejąc się z nas. Że też taka gnida jak on chodzi po świecie. Znowu się wywinął, ale zrobię wszystko aby zgnił w więzieniu.

 

Simon tak jak obiecał za godzinę przyniósł cały raport dotyczący policjanta, prowadzącego śledztwo w sprawie Patricka.

– Są tu wszystkie informacje o tym glinie – powiedział podając mu czarną teczkę. –Jest bardzo ambitny. Pracuje w wydziale narkotykowym. Niestety nieprzekupny i nie będzie z nim łatwo.

Patrick otworzył teczkę i przeczytał nazwisko policjanta. Spojrzał na jego zdjęcie.

– Przejrzę to i sam zdecyduje co z tym fantem zrobić – rzekł. – Dobrze się spisałeś. Jestem z ciebie dumny. Postaram się ciebie sowicie wynagrodzić. Pomyślę o jakiejś dodatkowej premii dla ciebie.

Jeszcze raz spojrzał na teczkę, którą trzymał w rękach. Były tam zdjęcia i cały życiorys policjanta, który próbował znaleźć na niego dowody i wsadzić za kratki.

– Lucas Cooper – przeczytał na glos nazwisko policjanta, a w myślach dodał: – Niedługo będziesz się cieszył życiem. Popełniłeś błąd wchodząc mi w drogę. Ciesz się tymi twoimi ostatnimi dniami w twoim życiu. Dobrze je wykorzystaj.

_________

Na początku może rozdziały nie będą wyśmieniete. Dopiero później akcja nabierze tempa.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • NataliaO 16.05.2015
    lubię takie wprowadzenia, wyjaśnienia sytuacji; lekko i przyjemnie się brnie 5:)
  • KarolaKorman 17.05.2015
    Ode mnie 4. Dobrze przedstawiasz kolejne postacie, akcja się toczy i jest interesująca, ale jest trochę bez dreszczyku.
  • Willa 17.05.2015
    To dopiero początek. Zdaję sobie sprawę, że jeszcze nie ma zbyt wiele akcji, ale potem się rozkręci. Poza tym opowiadanie jest dosyć rozbudowane. W tej chwili jest już 69 rozdziałów, a jeszcze go nie skończyłam.
  • princess 17.05.2015
    Gdyby nie powtórzenia byłoby idealnie ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania